No to dzisiaj czas na ostatnią część Skandalu. Miałam dzielić ten odcinek na dwa, ale to by było bez sensu.
---
Wieczór był udany. Malfoy czuł dumę patrząc jak Hermiona brylowała w towarzystwie. Kiedy nie było jej koło niego śledził ją wzrokiem i podziwiał za elegancję oraz to, że wyróżniała się w tłumie. Najbardziej zabawne mogłoby wydawać się, że czuł lekką złość i irytację, kiedy przy byłej gryfonce kręcili się inni mężczyźni. Tańcząc z Draconem Hermiona patrzyła w te jego stalowoszare oczy, które przyciągały ją niczym magnes. Zaskoczył ją, kiedy nachylając się delikatnie ją pocałował. Jeszcze bardziej zaskoczyła siebie samą, kiedy odwzajemniła pocałunek.
- Kochani tak cudownie ze sobą wyglądacie. Nie dziwię ci się Draco, że za żonę wybrałeś sobie tak piękną kobietę, jaką jest Hermiona – Ave złapała ich za ręce, kiedy podeszli się pożegnać.
- Dziękuje Ave – panna Granger, a raczej w tej chwili Malfoy delikatnie uśmiechnęła się do kobiety.
- Draco rozumiem, że twoja żona wybaczy nam, że jeszcze jakieś dwa, trzy dni będę zawracać ci głowę naszym kontraktem.
- Gwarantuje, że nie będzie miała nic przeciwko. Hermiona jest bardzo wyrozumiała – bez żadnych oporów pocałował gryfonkę w usta.
Wyszli z posiadłości. Doszli do bramy, gdzie mogli się teleportować. Draco złapał ją i przypierając do zimnych kutych prętów, zachłannie i agresywnie pocałował. Najpierw napotkał opór, by po chwili kobieta odwzajemniała pocałunek. Złapał ją za rękę i teleportował ich do mieszkania. Znowu zaczął ją całować, rekami błądząc po jej ciele. Jej małe dłonie rozpinały jego koszulę. On nie przejmował się niczym cofając się w stronę drzwi do sypialni szarpnął zamkiem jej sukienki. Niechcąco zahaczając o kolie, co spowodowało, że zapięcie zerwało się i naszyjnik spadł na ziemię.
- Och – oderwała się od niego i schyliła do koli. Złapał ja za rękę nie pozwalając tego zrobić.
- Zostaw, to tylko błyskotka – jego głos był zimny, a za razem pociągający. Znowu zapomnieli się w pocałunku lądując na łóżku, by po chwili złączyć swoje ciała w tylko znanym im „tańcu”.
Leżeli przytuleni do siebie, spoceni i zaspokojeni. Patrzył jak kobieta przymyka oczy i odpływa w krainę morfeusza. Po chwili samem poszedł za jej przykładem. Kilka godzin później obudził się. W łóżku był sam, a na poduszce obok leżała zerwana kolia, pierścionek, obrączka i liścik.
10 dni minęło, nasza umowa dobiegła końca. Ty podpisałeś kontrakt, ja dostałam pieniądze. Było miło, ale się skończyło. Powodzenia w dalszej pracy
Hermiona.
Prosto po powrocie do Anglii wpłaciła pieniądze na rehabilitację mamy. Zjawiła się w pracy tylko po to, żeby złożyć wypowiedzenie. Pożegnała się ze wszystkimi i zamknęła ten etap w swoim życiu, obiecując Loli, że będą miały ze sobą kontakt. Popołudniu jeszcze tego samego dnia przepakowała torbę i teleportowała się do Szwajcarii. Chciała spędzić z rodzicami czas do momentu, kiedy razem wrócą do Londynu, ale ich decyzja pokrzyżowała trochę jej plany. Postanowili, że zostają w Szwajcarii na stałe. Ojciec dostał tam prace i mieszkanie, a mama dzięki temu będzie miała darmowe kontrole lekarskie po zakończeniu rehabilitacji. Zdecydowali, że dom w Anglii oddadzą jej, dzięki czemu będzie mogła wyprowadzić się z tego malutkiego mieszkania. Zostawiając rzeczy u nich teleportowała się do swojego mieszkanka. Wytłumaczyła właścicielce kamienicy, że się wyprowadza. Podziękowała jej za gościnę i okazane serce, po czym weszła do swojego mieszkania ostatni raz. Jednym zaklęciem spakowała wszystkie swoje rzeczy i wysłała do rodzinnego domu. Przed powrotem do Szwajcarii wpadła jeszcze raz do 210K poinformować Lole o jej nowym adresie zamieszkania. Zabrała rzeczy, o które prosili rodzice i wróciła do nich. Łzy radości pojawiały się w jej oczach widząc mamę w o wiele lepszym stanie niż ostatnio. Smutne za to było dla niej to, że rodzice opuszczają Anglię.
Przez trzy dni non stop ustalał szczegóły z Ave i jej pracownikami. Kiedy wrócił do domu z ulgą usiadł na skórzanej kanapie i przymknął oczy. W tym momencie pod jego oczami jak migawka filmu widział fragmenty z tych dziesięciu dni. Roześmiana kobieta patrząca z zachwytem na morze, elegancko ubrana bez problemu nawiązująca kontakty z biznesmenami przy kolacji, jak małe dziecko wbiegająca do morza, kiedy postanowił zabrać ją na spacer po plaży, obawa, jaką widać było w jej oczach, kiedy dawał jej spróbować kałamarnicy, jej strach i śmieszne zachowanie, kiedy pierwszej nocy mieli spać razem w łóżku, to jak spała w niego wtulona, jak wyglądała w tej czerwonej sukni. Kiedy tylko ją zobaczył na wystawie był pewny, że będzie na nią pasować idealnie. A najbardziej pamiętał tę ich ostatnia noc. To, że z żadną kobieta nie czuł się tak dobrze. Otworzył oczy i z rozdrażnieniem podszedł do barku nalewając sobie whisky. Musiał się opanować, to było dla niego nienormalne. Nazywa się Draco Malfoy i nigdy nie myślał i nie będzie myśleć o żadnej kobiecie, z którą spędził jedną noc. W tym momencie wydawało mu się, że słyszy jej śmiech. Jednym łykiem wypił zawartość szklanki i teleportował się.
- Hermionko kochanie, o czym myślisz? – usłyszała głos mamy, który przywrócił ja do rzeczywistości. Rozpraszając sprzed jej oczu widok przystojnego blondyna.
- O niczym takim mamuś. Chcesz coś?
- Tak, bardzo chętnie bym się przespacerowała po korytarzu. Mam dość leżenia w tym łóżku.
- A lekarz ci pozwolił?...
Pojawił się przed kamienicą, by po chwili zapukać w drzwi na pierwszym piętrze. Był wściekły na siebie i swoje zachowanie /Co ja tu robię?/ oraz na cholerną Granger, która nie otwierała.
- Przepraszam kochanieńki może w czymś pomóc? – na półpiętrze pojawiła się sympatyczna staruszka.
- Nie dziękuję, przyszedłem do Granger.
- Ale nie masz, po co tu stać. Hermionka wyprowadziła się.
- Jak to? Gdzie? Dokąd?
- Jakieś trzy dni temu. Gdzie nie wiem. Przyszła podziękowała za wynajmowanie mieszkania i wyprowadziła się.
- Dziękuję – wyminął kobietę i wyszedł na zewnątrz by teleportować się z trzaskiem. Wszedł do budynku, jak zawsze światło było przyciemnione. O tak wczesnej porze nie było prawie nikogo. Zauważył, że na stołku siedzi niska farbowana blondynka, z która Granger często przesiadywała, albo tańczyła. Podszedł do niej.
- Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc?
- Szukam Granger.
- Przykro mi Miona już tutaj nie pracuję. Zwolniła się trzy dni temu.
- Cholera. Gdzie mogę ją znaleźć, bo z mieszkania też się wyprowadziła.
- Przykro mi, ale nie mogę udzielać takich informacji – myśląc, co zrobić zauważył, że przygląda mu się niziutka rudowłosa dziewczyna.
- Proszę mi podać Whisky i niech przyniesie mi ją tamta dziewczyna. – palcem wskazał na rudowłosą, która uśmiechała się do niego.
- Oczywiście, proszę usiąść. Koleżanka zaraz do pana przyjdzie.
- Cieszę się mamuś, że ci lepiej – uśmiechnęła się szeroko do kobiety, która prowadziła pod ramię.
- O proszę, moje dwie ukochane kobiety – na szpitalny korytarz wszedł pan Granger.
- Patrz mamo nasz jedyny mężczyzna – Hermiona uśmiechnęła się do ojca, ale przez myśl przeleciało jej /a, Malfoy?/ – które szybko odgoniła. Miała dość rozmów sama ze swoim wewnętrznym ja. Nie chciała wylądować piętro wyżej na oddziale psychiatrycznym.
- A ty kochanie, do kiedy z nami zostajesz? Nie musisz wracać do pracy? – ojciec zadał jej pytanie po tym jak usiedli w oddziałowej świetlicy
- Nie tatusiu. Zwolniłam się z pracy. Postanowiłam poszukać czegoś innego. Myślałam nawet nad tym czy nie szukać czegoś tutaj w Szwajcarii.
- Jesteś pewna? Ja i mama przeżyliśmy już kawał życia w Anglii, tam cie wychowaliśmy, jakby nie ten wypadek nie przeprowadzalibyśmy się tutaj. Bądź, co bądź to dla nas trudne. Co z twoimi przyjaciółmi? – zastanowiła się nad jego słowami. W końcu kochała Londyn. To był jej dom, jej miejsce na ziemi. Ale sama widziała jak trudno po tej aferze znaleźć pracę na odpowiednim stanowisku.
- Może masz rację tatusiu. Ale zostanę tutaj jeszcze trochę. Lekarz dzisiaj powiedział, że bardzo możliwe za niecałe dwa tygodnie wypiszą mamę ze szpitala.
- To świetnie – złapał je obie i przytulił. W tym momencie czuła się szczęśliwa.
- Proszę to dla pana – przed nim pojawiła się szklanka z bursztynowym płynem. A obok usiadło rudowłose dziewczę. Czy chce pan może, żebym dotrzymała panu towarzystwa?
- Tak i nie tylko to. – uśmiechnął się do niej dwuznacznie
- A na co ma pan jeszcze ochotę? – usiadła tak, że mężczyzna mógł zobaczyć bez problemu jej piersi przez głęboki dekolt. Był pewny, że są sztucznie powiększone. /Nie to, co u Granger. Arg, debilu przestań o niej myśleć/
- Przyjmujesz na górze? – przybliżył się i wyszeptał jej to pytanie do ucha.
- Oczywiście, chodź – złapała go za rękę i poprowadziła schodami na górę. Lola siedząc przy barze udawała, że nic nie widzi. Wprowadziła go do pokoju, po czym jednym pchnięciem przewróciła na łóżko. Zaczęła rozpinać skąpą bluzkę.
- Trzysta galeonów i ani grosza mniej. Płatne teraz, nie po. – wyciągnął portfel i odliczając odpowiednia kwotę położył na szafce. W tym czasie Sisi rozebrała się i zostając w samych stringach usiadła okrakiem na jego kolanach. Chciała go pocałować, kiedy powstrzymał ją.
- Poczekaj nie o to mi chodziło idąc z tobą na górę.
- Że co? Jaja sobie ze mnie robisz? Ja chcę zarobić, a nie grać w jakieś gierki.
- Jak widzisz pieniądze na szafce są już twoje. A ja mam tylko jedno pytanie. – wstała i złapała szybko pieniądze, żeby schować je do wnętrza szuflady. Nie krępując się swoim negliżem usiadła na stołku i popatrzyła na mężczyznę.
- Wiesz coś o Granger?
- O Mionie? Niby, co mam wiedzieć?
- Chce dowiedzieć się, gdzie teraz mieszka.
- Może to wiem, ale reguły tej pracy są takie, że nie ujawniamy takich informacji. – wyciągnęła papierosa i odpalając go głęboko się zaciągnęła
- A jak zapłacę ci dodatkowo połowę twojej stawki? – zamyśliła się
- Pięćset – uśmiechnęła się. Widać było, że lubi się targować.
- Trzysta – wiedział, że będzie się targować
- Czterysta pięćdziesiąt
- Czterysta i ani galeona więcej. – popatrzył na nią z zaciętą miną.
- Dobra – wyciągnęła rękę i patrzyła na niego jak odlicza pieniądze, ale podał jej tylko dwieście. Widząc jej zdziwioną minę poinformował ją, że resztę dostanie jak dowie się, że informacje, które posiada są przydatne. Dostała je po tym jak poinformowała go, że trzy dni temu Hermiona tłumaczyła Loli, że przeprowadza się do domu rodziców, bo oni gdzieś wyjechali, albo coś w tym stylu. Dokładnie tego nie zrozumiała, ale dobrze pamiętała adres. Chwile później została sama w pokoju licząc pieniądze. Zbiegł schodami, wyszedł przed klub i teleportował się na podany adres. Stał przed niedużym zadbanym domem w kolorze cappuccino, położonym piętnaście minut od Dziurawego Kotła. Pchnął furtkę i podszedł do drzwi. Znowu się zirytował, kiedy nikt nie otworzył. Tak samo było następnego dnia i kolejnego. Dopiero, kiedy spotkał listonosza, dowiedział się, że nie ma nikogo, bo państwo Granger wyjechali, a ich córka zostawiła na początku tygodnia polecenie dostarczania wszystkich przesyłek w skrytce pocztowej do odwołania. Dał sobie spokój z przychodzeniem do niej i znalazł inne zajęcie.
Siedziała w mieszkaniu rodziców, kiedy do okna zapukała sowa. Otworzyła i wpuściła ją do środka, a zaraz za nią wpadła druga zrzucając na stół Proroka i wylatując z powrotem. Drugi ptak usiadł na jej ramieniu i wyciągnął nóżkę. Odebrała od niego list. Zdziwiła się, w końcu nie zamawiała gazety. Ale tym bardziej zaskoczyła ją koperta z angielskiego Ministerstwa Magii. Ostatnim razem, kiedy taką dostała została wezwana na przesłuchanie w sprawie fuszerstwa dokumentów i defraudacji. Z obawą otworzyła kopertę
Panno Granger,
jako Minister Magii mam obowiązek przeprosić Panią za bezpodstawne oskarżenie o defraudację, jak i o niesłuszny wyrok skazania Panią, jako winną fałszowania dokumentów. Jest to równoznaczne z odwołaniem wyroku fałszerstwa i wymazaniem zwolnienia dyscyplinarnym z Pani stanowiska w Ministerstwie. W ostatnim tygodniu przysłano do mnie anonimowo papiery i dowody, które całkowicie oczyściły Panią z zarzutów, a postawiło winne osoby przed trybunałem sprawiedliwości. Oczywiście sprostowanie zostanie zamieszczone na pierwszej stronie Proroka Codziennego. Jeżeli zechciałaby Pani znajdzie się dla Pani posada w naszym Ministerstwie. Wszystkie te informacje zostaną opublikowane w najbliższych dniach. Na razie proszę przyjąć moje przeprosiny. Z poważaniem
Minister Magii
Jeszcze raz przeczytała tekst nie wierząc własnym oczom. Odłożyła go a do ręki wzięła gazetę. Rozwinęła ją i popatrzyła zaskoczona. Z pierwszej strony gazety uśmiechała się do niej ona sama. Nagłówek brzmiał „Niewinnie oskarżona i skazana, oczyszczona z zarzutów i wyroku” Ktoś czerwonym flamastrem pozaznaczał ważniejsze fragmenty tekstu. Z niedowierzeniem i radością patrzyła na tekst, który ogłaszał, że jest niewinna, a za wszystkim stało jej byłe szefostwo. Podjęła decyzję, że wróci do Anglii po tym jak mamę wypiszą ze szpitala. Dla ministerstwa nie zamierzała już więcej pracować, ale teraz miała szansę na znalezienie dobrej pracy.
Tydzień później wróciła do Anglii. Tak jak sądziła tym razem bez problemu znalazła pracę, jako menagerką jednego z magicznych hoteli. Zadowolona z życia wracała do domu, przechodząc przez Dziurawy Kocioł. Było zimno, ale deszcz przestał na chwilę padać, a za niskich ciemnych chmur wychyliło się słońce. Była niedaleko domu, kiedy ktoś złapał ją za ramię i mocno szarpnął obracając o sto osiemdziesiąt stopni. Ze zdziwieniem popatrzyła w znane jej zimne oczy. Widać było, że jest zły i coś mówi.
- Możesz powtórzyć, co powiedziałeś? – wyciągnęła z uszu słuchawki.
- Granger nie doprowadzaj mnie do szewskiej pasji. Wołałem za tobą trzy razy, a ty mnie olałaś. – roześmiała się – I co cię tak bawi?
- No, bo zapomniałam, że ty nie znasz się na mugolskich urządzeniach – popatrzył na nią jak na UFO. – Widzisz te dwa kabelki z tymi śmiesznymi końcówkami? To są słuchawki. Jak mam je w uszach to nic nie słyszę.
- Po jak cholerę zatykasz sobie uszy?
- Po taką – stanęła na palcach i wsadziła mu słuchawkę do ucha. Kiedy wyciągnęła ją zaciekawiony popatrzył na nią.
- Muzyka?
- Odkryłeś Amerykę! – uśmiechnęła się radośnie
- Dobrze ty się czujesz kobieto?
- Ja jak najbardziej, nie będę ci tego tłumaczyć. Coś ode mnie chciałeś?
- Byłem u ciebie po powrocie, ale najpierw się okazało, że się przeprowadziłaś, a potem cię nie było w domu rodziców.
- Wyjechałam do Szwajcarii. A po co mnie szukałeś?
- Chciałem pogadać? – popatrzył na jej delikatną twarz i wesołe czekoladowe oczy.
- Jeżeli znowu chcesz mnie wynająć to od razu mówię nie.
- Nie o to chodzi.
- To, o co?
- Nie rozmawiajmy o tym tutaj
- Nic sobie nie myśl o tym, co teraz powiem, bo w tym nie ma żadnego podtekstu. Zapraszam do mnie, jest bliżej niż do jakiejś restauracji.
- Tak sobie mów kochanie, ja tam wiem, jaki ty masz zamiar.
- Pewnie Malfoy zaciągnę cię do mojego domu, przykuję do łóżka i będę wykorzystywać do zaspokajania moich potrzeb seksualnych.
- Może być ciekawie, tylko bez tego przykuwania – jego uśmiech był perfidny.
- Skończ gadać. Idziesz czy nie? – ruszył za nią.
Jej dom w środku był mniejszy niż te, do których był przyzwyczajony. Ale miał coś, czego nie spotkał nigdzie indziej. Ani u siebie, ani w domach znajomych. Czuć było tutaj przyjemne ciepło, przytulność i miłość/?/ Zdziwił się jak o tym pomyślał. Podszedł do kominka, na którym ktoś poustawiał zdjęcia. Na większości była dziewczynka z burzą brązowych włosów, sama albo z dwójką dorosłych. Na innych była już Hermiona jaką znał z czasów szkolnych i jaką poznał teraz. Weszła do salonu, kiedy trzymał w ręce jej zdjęcie z rodzicami.
- To moi rodzice, obecnie mieszkają w Szwajcarii, dlatego ja przeprowadziłam się tutaj. O czym chciałeś pogadać? – podała mu kubek i usiadła na sofie. Zajął miejsce naprzeciw niej. Czekała, aż coś powie, ale on milczał jak zaklęty patrząc na nią.
- Malfoy? – popatrzył na nią, po czym wstał i zaczął krążyć po pokoju.
- Coś ty ze mną zrobiła Granger? Jakie zaklęcie na mnie rzuciłaś? – zdezorientowana popatrzyła na niego.
- Ja żadne…
- A jednak. Prawda jest taka… - zaciął się na chwile, a przez myśl przeleciało mu
/ Robisz z siebie kretyna Draco.
Robię, ale może, chociaż raz trzeba z siebie zrobić kretyna?
Co na to powiedzieliby ludzie, którzy cię znają?
Chrzanić ich, chociaż raz mogę się nimi nie przejmować…/
- Draco – jej delikatny, cichy głos wyrwał go z rozmowy ze swoim wewnętrznym ja. Zebrał się w sobie, usiadł koło niej utkwiwszy wzrok w jej ciepłym spojrzeniu.
- Bo prawda jest taka, że odkąd wróciłem z Miami w wolnych chwili myślę o tobie Granger. Nie wiem coś ty zrobiła ze mną przez te dziesięć dni, ale sam nie wiem czy mi się to podoba czy nie. Nie przerywaj mi – chłodnym tonem powstrzymał ją od powiedzenia chodźmy słowa. Wiedział, że jeżeli zacznie dyskutować z nią to nie powie tego wszystkiego. – Przez ponad dwa tygodnie starałem się z tobą skontaktować, ale nikt nie wiedział gdzie jesteś. To jest chore, bo Malfoyowie nie przywiązują się do nikogo, ani nic w tym stylu. Najgorsze jest to, że nawet będąc z inną kobietą myślałem o tobie. Rozumiesz mam tego dość! – na początku jego wypowiedzi zaskoczył ją i można nawet powiedzieć, że sprawił przyjemność. Bo będąc w Szwajcarii często o nim myślała, zastanawiając się, co robi. Ale słysząc jego późniejsze słowa wszystkie te odczucia znikły.
- Przepraszam, ale ja nic nie zrobiłam. I nie chciałam zrobić, widać nie powinnam z tobą jechać na ten wyjazd. – słysząc to roześmiał się.
- Nie powinnaś jechać? Kobieto ty mi coś zrobiłaś już pierwszy raz, kiedy zamieniliśmy słowo w klubie.
- Tak, zszokowałam cie swoim wyglądem. – skrzywiła się na wspomnienie tamtego wieczoru.
- Oj Granger zamknij się – podszedł i łapiąc ja za ramiona podniósł tak żeby stanęła naprzeciwko niego. Pocałował ją. – Kretynko, nie rozumiesz, że chce ci powiedzieć byś ze mną została? Mogę mieć każdą kobietę, a mój popaprany mózg chce ciebie.
- Mówisz poważnie? – zapach jego perfum otumaniał ją lekko.
- Nie, żartuję sobie. – cynizm wypływał z jego ust jak rzeka ze skał. Opanował się - Dlatego, też jak już nie mogłem spotkać się z tobą, nie mogłem wysiedzieć w domu myśląc o tobie, to w przerwach między pracą szukałem prawdy na temat tego, co się stało w ministerstwu rok temu, kiedy jeszcze tam pracowałaś. A potem wysłałem do ciebie Proroka. Dobrze, że chociaż sowa cię znalazła
- To ty jesteś anonimowym nadawcą dokumentów? – z każdym słowem coraz bardziej ją zaskakiwał.
- Nie, święty Mikołaj. – roześmiała się, po czym pocałowała go. – To chyba należy do ciebie. – wyciągnął z kieszeni pudełeczko. Rozpoznała je.
- Malfoy jaja sobie robisz? To przecież jest pierścionek, który dałeś mi przed wyjazdem.
- Nie robię sobie jaj Granger. Nie podniecaj się, że ci się oświadczam. Nic z tych rzeczy. Po prostu chce byś go miała, jako to, że jesteś moja.
- Patrzcie się już chce się bawić w pana i władcę.
- Żebyś wiedziała. – znowu ją pocałował, a ona się roześmiała.
- Co cię tak bawi. – czuł się trochę poirytowany, że nie wie, dlaczego kobieta się śmieje
- Z czego? Z tego, że kto by pomyślał, że Malfoyowie mają uczucia.
- Oj, Granger, Granger – pokręcił głową z cynicznym uśmieszkiem na twarzy – Malfoy i uczucia to jak wyrazy przeciwstawne. Malfoyowie nie mają uczuć zapamiętaj to sobie.
- Będę to pamiętać, żeby przypomnieć ci to za jakiś czas.
- Kobiety, kto zrozumie ich logikę? – złapał ją i wziął na ręce, co spotkało się z krótkim piskiem kobiety. Nic sobie z tego nie robił. –Stawiam, że sypialnia jest na górze – nie czekając na odpowiedź wszedł po schodach na pierwsze piętro. Hermiona wskazała mu drzwi do swojego pokoju. Wszedł i nogą zamknął drzwi. A co później się działo to tylko i wyłącznie ich słodka tajemnica.
Uwielbiaaaaaaaam! Ile będzie odcinków? :3
OdpowiedzUsuńSnkandalu? -> to był ostatni.
UsuńBuu !! Czemu takie krótkie !? Powiem ze mi sie podoba szkoda ze juz koniec ale jestem ciekawa co teraz wymysl
UsuńPisałam to jakiś czas temu i tak jakoś stwierdziłam, że nie będzie dłuższe - w końcu to kilkuodcinkowiec, a nie długie opowiadanie.
UsuńDo tego to już musiałabym naciągać akcję i wymyślać nie wiem co - bo przecież wszystko się wytłumaczyło. Skandal został rozwiązany, a Malfoy związał się z Granger
Mi się bardzo podoba zakończenie. Nie lubię kiedy akcję niepotrzebnie się przedłuża. Uważam, że zakończenie tego było dobrą decyzją.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie nieoczywiste wyznania miłości. Wyjątkowo przypadły mi do gustu. :)
Czekam (jak zawsze) na więcej!
Chciałam zrobić to wyzwanie w stylu Malfoya. Nie ckliwe. A jakoś zwracanie się Oj zamknij się Granger i Kretynko pasowało mi do niego
UsuńMi również bardzo się podobało. Jak zwykle zaskakująca. Malfoy musi mieć charakterek, bo inaczej nie był by Malfoyem. Kiedy następna miniaturka? Ewelka
OdpowiedzUsuńNie wiem.Najpierw chcę opublikować nowy odcinek who I am, którego jeszcze nie napisałam. I zastanawiam się, który z kilkuodcinkowców opublikować.
Usuńno jak to ostatni??
OdpowiedzUsuńa gdzie że żyli długo i szczęśliwie i mieli groooooomadkę dzieci co !!!! ja się pytam !!!!
no ale i tak mi się bardzoooooooooooo podoba że są razem
ah jakie to słodkie :D
czekam na cokolwiek i pozdrawiam
Widzisz sama sobie w głowie to dodałaś :D
Usuńja bym jednak wolała to przeczytać :D
Usuńgenialne! szkoda że już się skończyło i mało 'łóżkowych" scen ;) ale super :D jak widać Malfoyowie mają jakieś tam uczucia he he he czekam na kolejny rozdział who I am :) pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńps: nie masz błędu w wyrazie "czuć" ? ;P
Mam :P dzięki za zwrócenie uwagi. Jakoś word nie poprawił ;/
UsuńZa króko, mogłaś rozpisać scenę w sypialni :D.
OdpowiedzUsuńMalfoy cyniczny, a słodki, a Hermiona się poddała mu <3.
Happy end, jakich mało, z klasą bez słodzenia :D
A bo ty byś chciała więcej scen łóżkowych - oj ty niegrzeczna xD.
UsuńGenialne, genialne, genialne :) . Szkoda, że już się skończyło. :D .
OdpowiedzUsuńCzekam na to, co nowego wymyślisz teraz ;) .
zapraszam również do siebie, na malfoyandme.blogspot.com