Wiem, że miała być najpierw nowa część who I am. Ale jak na razie nie mam napisanej ani jednej literki, a nie chcę pisać czegoś na siłę, co wyjdzie jak nie wiadomo, co. Dlatego jak na razie dodaję to i spróbuję zabrać się do pisania.
---
Ku zdziwieniu dorosłych Han uczyła się bardzo szybko. Już po dwóch tygodniach Draco bez obaw zabierał ją na przejażdżki poza wybieg i pozwalał jeździć samodzielnie. Raz zdarzyło się, że Hermiona pojechała z nimi. Było to dla niej jak powrót do dzieciństwa, kiedy sama uczyła się jeździć. Jadąc polami patrzyła jak jej córeczka ściga się z blondynem. Mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Szła w stronę stajni i rozmyślała. Mężczyzna był dla niej zagadką. Dawniej oziębły, cyniczny i traktujący ją z pogardą. W obecnym czasie dalej zdystansowany, ale znikła ta jego pogarda. Do tego dla Hanny był bardzo przyjazny. Kiedy stanęła w drzwiach stajni zdziwiła się widząc jak blondyn stojący na progu jednego z boksów z czułością głaszcze i przemawia do gniadej klaczy. Nigdy nie widziała, żeby Malfoy, kiedykolwiek odniósł się tak do jakiegoś człowieka.
- Długo zamierzasz tak stać jak słup soli Granger? – podskoczyła przestraszona słysząc jego zimny głos.
- Nie. Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale szukam psa. Biało czarnego szczeniaka.
- Jeżeli to ten, którego widziałem to siedzi w trzecim boksie po prawej zakopany w sianie. – dziewczyna minęła blondyna i ruszyła we wskazanym kierunku.
- Cholera tutaj się schowałeś. Niedobry pies. Nie wolno uciekać. Choć Cholera wracam do domu. – kiedy wyszła z boksu z psem na rękach Malfoy przyglądał się jej z ciekawością nonszalancko oparty o ściankę boksu.
- Granger mi się wydaje, czy ty dałaś psu na imię Cholera? – widząc jak różowieją jej policzki roześmiał się. – Kobieto ty jesteś zadziwiająca.
- On się nazywa Cholera i się nie nazywa.
- Co masz na myśli? – popatrzył na nią przymrożonym wzrokiem.
- Bo Han nazywa go Kulką. A ja nazywam go Cholerą, bo jak inaczej nazwać takie dożarte stworzenie, które zakradło się do mojej garderoby i zniszczyło mi dwie pary ulubionych szpilek. Jedną pogryzł, a z drugich zrobił sobie toaletę.
- Widać ma zamiłowanie do dobrego obuwia. Pokarz go. – biorąc od niej małego berneńczyka ich dłonie się zetknęły. Kobieta szybko cofnęła rękę czując jego szorstką dłoń. Zaskoczyło ją to. W końcu Malfoy zawsze słynął z przesadnej dbałości o siebie, a teraz miał męskie, silne i szorstkie dłonie od pracy w stajni.
- Kupiłam go Hannie, jako pocieszenie, że nie dostanie konia. Nie mogła zasnąć odkąd dowiedziała się, że sprzedajesz źrebaka. Marudziła ciągle, że muszę jej kupić Łatkę, bo inaczej ją sprzedasz i nie będziesz miała, na czym jeździć.
- Spokojnie, na razie nie zamierzam sprzedawać Łatki.
- To dobrze. My już pójdziemy – zabrała psa i postawiła go na ziemi. – Chodź Cholera. Nie będziemy przeszkadzać. – wyszła na zewnątrz, kiedy usłyszała wołanie mężczyzny.
- Granger! – kiedy się odwróciła stał zaraz za nią.
- Słucham?
- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację? - chwilę się zamyśliła.
- O której?
- O ósmej?
- Dobrze. – sama nie wiedziała, dlaczego się zgadza.
- Świetnie, przyjdę po ciebie.
- W takim razie do zobaczenia. – ruszyła z powrotem do domu z Cholerą biegającym koło jej nóg.
- Emily zaopiekujesz się dzisiaj wieczorem małą?
- Oczywiście, że tak.
- Dziękuję. Nie wiem, o której wrócę, bo idę na kolację z panem Malfoyem.
- Z Draconem? – uwadze Hermiony nie uszła lekka dezaprobata w głosie kobiety.
- Co się stało Emily?
- To nie moja sprawa, ale uważam, że nie powinna pani spotykać się z Malfoyem. Znam tego chłopaka od małego. Ten człowiek nie jest dobry, wiele osób płakało przez jego ojca i także przez niego.
- Też go znam dłuższy czas i wydaje mi się, że on się zmienił.
- Wątpię, ale proszę na siebie uważać. Nie chcę, żeby pani przez niego cierpiała.
- Dobrze. Obiecuję, że będę uważać. – przytuliła starszą kobietę i ruszyła na górę po schodach.
Malfoy zjawił się punktualnie o godzinie ósmej. Spędzili wieczór w małej restauracji jedząc i dyskutując. Jeszcze kilka lat temu, żadne z nich nie sądziło, że taka sytuacja może mieć miejsce. Wrócili o pierwszej nad ranem. Hermiona zaskoczyła go delikatnym pocałunkiem, po czym znikła za drzwiami swojego domu. Od tamtego czasu spotkali się jeszcze kilka razy. Kobieta znowu poczuła, co to znaczy wzbudzać zainteresowanie mężczyzny. Pomimo tego wszystkiego, starała się trzymać go na dystans. W końcu do dziś pamiętała ile dziewczęcych serc Malfoy złamał w Hogwarcie. Ale to wszystko było silniejsze od niej. Dlatego spędziła tą noc w domu mężczyzny. W końcu uświadomiła sobie jak to jest być stuprocentową kobietą, a nie tylko matką. Kiedy po cichu wróciła nad ranem do domu spotkała się z nieprzychylnym wzrokiem Emily. Nie przeszkadzało jej to, wiedziała dobrze, że ta kobieta traktuję ją jak córkę, a Han jak wnuczkę i po prostu martwi się o nią. Mogła spędzić więcej takich wieczorów i nocy, kiedy mała przez tydzień była u ojca. Han z radością po tak długim czasie wybrała się do niego. Za to wróciła przybita i smutna.
- Nie! – mała nie patrząc na nią pobiegła przed siebie.
- Han! Hanna poczekaj! – zrezygnowana usiadła na ławce i schowała twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku? – poczuła znany jej zapach męskich perfum. Podniosła głowę i popatrzyła na mężczyznę, który usiadł obok niej.
- Nic nie jest w porządku.
- Co się stało? Może mogę jakoś pomóc?
- Nie. Tutaj nikt nie może pomóc. Mówiłam ci, że mała na tydzień była u ojca we Francji. Tak bardzo się cieszyła. Pierwszy raz nie odwołał wizyty i nie wykręcał się nawałem pracy. Mogła się z nim spotkać pierwszy raz odkąd się rozstaliśmy.
- I co się stało?
- Mam ochotę go udusić. Wiesz, po co ją ściągnął do Francji? By przedstawić ją swojej nowej narzeczonej i pochwalić się nią przed jej rodziną. Hanna prawie cały tydzień spędziła pod opieką jakiejś Francuskiej niani. Za każdym razem, kiedy chciała zobaczyć ojca jego nowa narzeczona zabraniała jej mówiąc, że ojciec ma ważniejsze sprawy niż zajmowanie się nią. Przed wyjazdem poinformował ją, że chce widzieć ją za dwa tygodnie na ślubie. Tyle wywnioskowałam z tego, co próbowała mi powiedzieć. A na koniec dowiedziałam się, że to moja wina, bo nie kocham tatusia. – znowu schowała twarz w dłonie. Lekko ją objął i delikatnie głaskał.
- Spokojnie Granger. Ona jest zraniona, dlatego tak mówi, ale na pewno tak nie myśli. Twój były mąż to skończony gnojek. Jak można ją tak traktować? Przecież Han to istny aniołek. Jest kochana, trochę gadatliwa i przemądrzała po mamusi, ale słodka. Ja jej poszukam, a ty idź do domu. Zrób sobie herbatę i niczym się nie przejmuj.
- Łatwo ci mówić. – prychnęła, ale nic sobie z tego nie robił.
- Zaufaj mi.- odszedł zanim zdążyła coś powiedzieć. Z trudem wstała z ławki i ruszyła do domu. Siedziała w salonie w wielkim fotelu, jak mała dziewczynka z podciągniętymi pod brodę nogami. Herbata, którą sobie zrobiła już dawno wystygła. Czuła się beznadziejnie. Jak mogła pozwolić by skrzywdzono jej dziecko? Powinna ją chronić na wszystkie sposoby. Zamknęła oczy i oparła czoło na kolanach.
- Mamusiu? – do pokoju wślizgnęła się mała istotka. Hermiona popatrzyła w kopię swoich oczu. Patrząc na nią dopiero teraz zauważyła jak bardzo jest do niej podobna. Praktycznie wszystkie cechy odziedziczyła po niej. – Mamusiu przepraszam – Wyciągnęła ręce w kierunku córki, która bez słowa wspięła się na jej kolana i zatonęła w matczynym uścisku. Tuląc Han uśmiechnęła się do mężczyzny, który stał oparty o ścianę.
- Hanna kochanie, już wszystko w porządku. Nie płacz już.
- Mamuś, a Pan Draco obiecał, że podaruje mi Łatkę. – Hermiona odsunęła córkę, aby popatrzyć w jej twarz.
- Podaruje?
- Tak – szeroki uśmiech wykwit na malutkiej buzi.
- Idź do Emily. Jest w kuchni. Ja muszę porozmawiać z panem Malfoyem.
- Dobrze mamusiu – kiedy dziewczynka znikła Hermiona naskoczyła na Dracona.
- Nie życzę sobie byś przekupstwem zachęcał moją córkę do czegokolwiek. – gotowało się w niej ze złości.
- Nie przekupiłem Han, żeby cie przeprosiła. Zrobiła to z własnej woli po naszej rozmowie.
- Tak jasne i nie miało to nic wspólnego z tym, że obiecałeś jej konia. - warknęła
- Nie. Rozmawiałem z nią. Rozumiem ją, sam wiem jak to jest, kiedy ojciec ma cię w głębokim poważaniu. Spokojnie wytłumaczyłem jej, że to nie jest twoja wina, ani tym bardziej jej.
- A koń? Hanna nie może go mieć. Przez ponad tydzień tłumaczyłam jej, że nie stać nas na jego wyżywienie i utrzymanie. Nawet nie mam gdzie go trzymać. – trochę się uspokoiła
- Konia jej obiecałem jak już wracaliśmy do domu. Trzymać go będziecie w mojej stajni. Wyżywienie zostaje na mojej głowie, ale Hanna musi mi pomagać.
- Rozpuścisz mi córkę.
- W końcu ktoś musi od czasu do czasu ją rozpieszczać. - zaśmiała się z rezygnacją. Podszedł do niej i łapiąc za ramiona pociągnął do siebie, aby stanęła naprzeciwko niego. Zatopił się w jej miękkich ustach koloru maliny.
- Mamusiu – Hermiona odskoczyła od mężczyzny jak poparzona, kiedy usłyszała głosik córki wchodzącej do salonu – Opowiesz mi bajkę?
- Oczywiście kochanie. Chodź tutaj do mnie.
Czas płynął, a oni coraz bardziej się do siebie zbliżali. Zawsze racjonalna Hermiona zaczęła widzieć świat przez różowe okulary. Zapomniała, co nie było do niej podobne, że bezproblemowość to nie jest stan gwarantowany. Odkąd byli sobie bliscy jedno zaskakiwało drugie. Tym razem to Draco zaskoczył ją. Ten wieczór spędzali we dwoje u niego w domu. Kiedy leżeli wtuleni w siebie zaczął rozmowę o tym jakby to mogło być w przyszłości. Nie przypuszczała, że on może zacząć rozmowę o domu i rodzinie. Była to rozmowa początku i końca. Wszystko było w porządku do czasu, gdy Draco stwierdził, że jego zdaniem kobieta w małżeństwie powinna zrezygnować z pracy.
- Chyba sobie żartujesz? – zaśmiała się.
- Nie. Mówię jak najpoważniej. Tak sobie właśnie myślałem, że jeżeli zaczęlibyśmy myśleć o nas poważniej… – z niedowierzeniem popatrzyła na niego, a w głowie tłukło się tylko jedno zdanie „Co się stało z prawdziwym Malfoyem” – No, co? W końcu chyba jest nam ze sobą dobrze? Wracając do tego, co mówiłem. Jeżeli zaczęlibyśmy myśleć o sobie poważnie, chciałbym żebyś zrezygnowała z pracy w hotelu. Zajmiesz się Han, a potem naszymi następnymi dziećmi.
- To absurd. Nie zrezygnuje z pracy. Sądzisz, że się źle zajmuje Hanną? – nie pojmowała tego, co powiedział.
- Nie. Opiekujesz się nią świetnie, ale powinnaś zostać w domu.
- Słuchaj i zapamiętaj to sobie. Nie zrezygnuje z pracy. – Hermiona zaczęła się denerwować.
- Dlaczego? Nie zależy ci na szczęściu Han i na naszych potencjalnych dzieciach? – nie rozumiał, dlaczego kobieta tak oponuje.
- Kiedy jestem w hotelu Hanna ma najlepszą opiekę dzięki Emily. Tak jest najlepiej i wszyscy są zadowoleni. – starała się mówić opanowanym głosem, co nie wychodziło jej najlepiej.
- Patrzcie wróciła Granger-Wiem- Wszystko-Najlepiej – zdenerwowanie Hermiony udzieliło się mężczyźnie.
- Witaj, Malfoy. Bardzo tęskniłam za zadufanym gogusiem, który zawsze musi postawić na swoim. Zawsze chciałeś by wszystko szło po twojej myśli. Myliłam się myśląc, że się zmieniłeś. – teraz już nie trzymała nerwów na wodzy
- Wiesz ja też się za nim stęskniłem. On przynajmniej pamiętał, żeby trzymać się od gryfonów z daleka.
- To niech przypomina ci o tym jak najczęściej. – wstała. Zebrała swoje rzeczy i ubierała się szybko. – Nie pozwolę, żeby kolejny facet wszedł do mojego życia i rozstawiał mnie po kątach!
- Czyli tak to odbierasz!?
- Tak! I powiem ci więcej. Nie podoba mi się to.
- Świetnie! W takim razie wybacz, że zawracałem ci głowę więcej nie będę.
- Świetnie. Do niezobaczenia Malfoy.
- Do niezobaczenia Granger – wyszła trzaskając drzwiami – Cholera. Po prostu świetnie Draco. – powiedział do pustej przestrzeni.
świetne:) i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział Who I am :D
OdpowiedzUsuńA ja już się tak cieszyłam. owszem, na początku byłam niewąsko zdziwiona, że akcja tak popędziła do przodu. potem w sumie się ucieszyłam. A teraz masz. Naprawdę musiałaś cofnąć ich relację do epoki sprzed mamutów? Teraz wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa. Ale namieszałaś, to teraz rozplątuj :D
OdpowiedzUsuńHan mnie kupiła w stu procentach. Słodkie dziecko :) a Panu Francuzowi podziękujemy. Dracon lepiej nadaje się na ojca, niż jakiś żabojad.
Ściskam mocno, Anna.
/Bądź/
Sprzed mamutów mnie rozbroiło:D. Akcja tak popędziła, bo musiałam się z tym tworem zamknąć w 10 stronach w word'zie
UsuńTo opowiadanie jest śliczne, choć mam jedno zastrzeżenie - Draco jest tu mało Draconowaty.
OdpowiedzUsuńWiem o tym, ale musiałabym to bardziej rozpisać, a nie mogła. Musiałam się streścić i zrobić to optymistyczne.
Usuńeh jak zwykle gdy się wszystko tak pięknie układa któreś z nich musi zawinić i wszystko spierdolić :D
OdpowiedzUsuńJak to między Granger, a Malfoyem bywa
UsuńO mamusiu!!! Ale z Han jest słodkie dziecko;) Wszystko ładnie i schludnie, lecz ciekawi mnie jak ich pogodzisz...(liczę że wymyślisz coś co mnie zaskoczy) Ja też mojego kochanego pieska nazywam Cholera :D Kiedy będzie następna część who I am??? Skoro jeszcze nie zaczęłaś to pewnie będę musiała poczekać jeszcze trochę:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Tylko nie krzycz. Dalej jeszcze nic nie napisałam. Jakoś mam pomysł w głowie, ale tylko część i nie mogę się do tego zabrać. Wiem, że jak siądę to napisze, ale jakoś mi się nie chcę.
UsuńNa razie krzyczeć nie będę, ale jak nie napiszesz czegoś w najbliższym czasie to chyba będę musiała zacząć. Proszę zacznij coś bo ja nie wytrzymam z ciekawości co będzie dalej, proszę, proszę, proszę!!!:D
UsuńPostaram się jakoś zmobilizować. Chociaż ostatnio zatapiam się w czytaniu książek.
UsuńMam wielka nadzieję że oderwiesz się na trochę od czytania i napiszesz przynajmniej jeden rozdział who I am. Aaa...Dzięki tobie przypomniałam sobie że mam książki do oddania ;)
UsuńJak zawsze coś się musiało spieprzyć! Han jest mega słodka! Musisz ich jakoś pogodzić! Czekam na who I am i życzę weny + zapraszam do siebie: http://ineedu2smile.blogspot.com/. papatki.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Han, ale nie mogę zrozumieć jej matki. Sama nie zrezygnowałabym z pracy żeby poświęcić się domowi, ale wydaje mi się, że zareagowała trochę zbyt wybuchowo i będzie tego żałowała, bo było już tak miło.
OdpowiedzUsuńA z okazji zbliżającego się Nowego Roku życzę wiele szczęścia, miłości, spełnienia marzeń i ogromnej weny. :)
Jesteś BOSKA !! uwielbiam Twój sposób pisania ;)
OdpowiedzUsuńNotka świetna! Były mąż Miony to gnojek a mała jest słodka - z tym zgadzamy się wszyscy, a także z tym że nie mogę doczekać się nowego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zatracona w marzeniach
Cudowna!!! <3 Uwielbiam Twojego bloga <3 i czekam na nowe notki z utęsknieniem :D tymczasem zapraszam na http://four-friends-stories-of-hogwart.mylog.pl/ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Konoe
Genialne, po prostu genialne.
OdpowiedzUsuńNajbardziej na świecie uwielbiam małe dzieci.
Więc może dlatego tak bardzo uwielbiam to opowiadanie.
Nie wiem czemu, ale jakoś czytając pierwszą część ''wbiłam'' sobie do głowy, że będą dwie części i czekałam, czekałam na drugą, żeby wiedzieć jak to się dalej potoczy i skończy. Czytam, czytam patrze, a tu niespodzianka.
Na końcówke będę musiała jeszcze poczekać.
Może dziwnie to zabrzmi, szczególnie odemnie, ale podoba mi się, że się pokłócili. Przynajmniej, jak dla mnie, widać na końcu, że mu zależy więc myślę i czekam, aż się szybko pogodzą.
Ca za dupek z jej ojca. Jak można tak potraktować taką cudowną, małą istotke, a o jego nowej prtnerce już nie wspominając.
Życzę wiele, wiele weny, szczególnie na ,,Who i am'' :D.
Pozdrawiam Madzia
P.S Czytam Twojego bloga juz od dawna, ale jakoś ostatnio nie znosze komentować, (dlatego że mam tak ogromne ''szczęście'', że zawsze jakoś przypadkowo usunę to co napisałam, albo naciskam opublikuj i okazuje się, że zapomniałam zaznaczyć anonimowy i inne różne dziwne rezczy, które zawsze działają na moją niekorzyść).
Obiecuję, że teraz będę dalej regularnie czytać, plus komentować. :D
Bardzo mi miło, że ci się podoba i to, że pojawiłaś się oficjalnie :D. Zawsze możesz zamiast jako Anonim zaznaczyć Nazwa/adres URL i wtedy wpisując tam normalnie nick wyświetla się na blogu jako normalnie podpisane.
UsuńNadzieja - to 50% sukcesu będzie jeszcze jedna część. A who I am nie mogę jakoś ostatnio do niego znaleźć weny.