wtorek, 15 października 2013

who I am - odc. 24

Moi kochani wiem, że na ten odcinek musieliście bardzo długo czekać, za co bardzo przepraszam. Miała to być ostatnia część, ale że wyszło tego 12 stron podzieliłam to na połowę. Od razu mówię, że na ostatnią część nie będziecie musieli tyle czekać, bo już jest napisana. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za cierpliwość.
---
To, co działo się przez kilka następnych dni można było nazwać małym chaosem. Ludzie nie mogli uwierzyć, że prawdą okazały się plotki o związku Hermiony Di Binetti z Draco Malfoyem. Astoria Grengrass chodziła niczym bomba atomowa. Spotykając Hermionę na korytarzu najchętniej rozszarpałaby ją na strzępy, ale niestety nie było to realne gdyż gryfonce bardzo często towarzyszył Draco, a jeżeli nie on to Denis lub Blaise. Harrego poinformowała osobiście o jej nowym związku zanim dowiedziała się o tym cała szkoła. Mężczyzna z blizną o mało nie dostał zawału. Dla pewności zapytał ją z trzy razy czy dobrze zrozumiał, a kiedy za każdym razem w odpowiedzi usłyszał potwierdzenie przeżywał szok na nowo. W końcu podsumował to stwierdzeniem, że wolałby już Zabiniego od Malfoya, ale to jej decyzja i jakoś będzie musiał się z nią oswoić. Sama Hermiona była zszokowana tym wszystkim, co dzieje się wokół niej. Tym jak dużo czasu spędza z Malfoyem. Czasu, który naprawdę sprawiał jej przyjemność. Okazało się, że mężczyzna jest naprawdę dobrym rozmówcą. Potrafił godzinami prowadzić z nią długie i interesujące rozmowy, podczas których często dość ostro wymieniali swoje poglądy i opinie. Innym razem pokazywał jej swoją łagodniejszą stronę podczas bliskości, jaką jej ofiarowywał. Oczywiście nie znaczyło to, że od tego czasu było między nimi sielankowo i różowo. Dość często ścierali się i jak zawsze do tej pory dogadywali sobie. Nie raz Malfoyowi dostało się za nazwanie jej maleństwem czy złotkiem, ale nie przeszkadzało mu to. Uwielbiał patrzyć jak dziewczyna się denerwuję, ale tylko wtedy, kiedy denerwowała się przez jego dogadywanie.  Jak dawno już zauważył mrużyła wtedy oczy, ściągała usta, a na połączeniu nosa z czołem pojawiały się zmarszczki. Bardzo mu się podobało to, że ta kobieta potrafiła być miła i spokojna, a po chwili stać się ostra, silna i zbuntowana. Ale nieważne, w jakim była humorze i nastawieniu do ludzi w danej chwili zawsze biła od niej pewność siebie. Jedyne, co go lekko irytowało to, że z każdym dniem dziewczyna coraz bardziej pochłonięta była nauką do zbliżających się egzaminów, a przecież jeszcze zostało ponad dwa i pół miesiąca.

Wracała z ostatnich zajęć, jakimi było mugoloznawstwo kiedy na swojej drodze spotkała Rona. Zatrzymała się i popatrzyła na mężczyznę. On również ją zauważył.
- No proszę Hermiona Di Binetti. A może mam już zwracać się do ciebie pani Malfoy? Przecież ty tak szybko zmieniasz swoją tożsamość – nie odpowiedziała. Nie chciała wdawać się w kolejną bezsensowną rozmowę – Czyżbyś już tak poczuła się arystokratką, że nawet nie odpowiesz na moje pytanie?
- Nie, po prostu nie zamierzam prowadzić z tobą kolejnej bezsensownej rozmowy. Jeżeli masz coś do mnie to wyrzuć to z siebie i skończ z tą gadaniną, bo to się robi nudne i uciążliwe – zauważyła, że chłopaka zatkało – Tak myślałam – wyminęła go i odeszła. Miała wrócić do pokoju wspólnego prefektów, ale teraz straciła na to ochotę. Nie chciała na razie przebywać w żadnym towarzystwie, dlatego skierowała swoje kroki w stronę sowiarni. Stwierdziła, że o tej porze raczej mało, kto powinien przebywać w tamtej części zamku. Zaczęła wychodzić po schodach, ale zatrzymała się w ich połowie. Usiadła na jednym ze stopni i plecami oparła się o ścianę. Przymknęła oczy i starała się wyciszyć.
- Hermiona? – jej próbę samotności przerwał tak dobrze znany głos Ginny Weasley. – Co ty tu robisz?
- Siedzę.
- Ale dlaczego? Coś się stało? – rudowłosa usiadła naprzeciwko i z troską popatrzyła na przyjaciółkę – Czy coś się stało między tobą, a Malfoyem?
- Nie. Między mną, a Smokiem wszystko w porządku. Niekiedy jest denerwujący, ale to normalne. W końcu to Malfoy.
- To, co się stało?
- Chciałam odpocząć w samotności po spotkaniu z twoim bratem.
- Co on znowu wymyślił – panna Weasley westchnęła z rezygnacją
- Nic nowego, ale to już staje się uciążliwe. Mam tego dość. Tęsknie za starymi czasami, kiedy jeszcze trzymaliśmy się w trójkę. Tęsknie za starym Ronem – po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy rozlane nad utratą czegoś tak cennego jak przyjaźń. Lat spędzonych razem. Tyle tajemnic, spisków i pomocy przepadło przez powiedzenie kilku zdań za dużo.
- Oj Hermiona – Ginny przesunęła się i objęła przyjaciółkę – Może da się to wszystko naprawić, przecież swego czasu chciałaś się z nim pogodzić.
- Chciałam Gin, ale teraz to już niemożliwe. Za bardzo zraniliśmy się nawzajem. Z każdym dniem coraz bardziej. Na początku chciałam to naprawić, ale on mnie odtrącił. Dlatego ja potem odtrąciłam jego. Staliśmy się dla siebie dwójką obcych ludzi, których kiedyś łączył czas. Przeszłości nie przywołamy. Czas żyć teraźniejszością i przyszłością – otarła łzy i wstała – Wracam do siebie. Trzeba wziąć się do nauki. Nikt nie nauczy się za mnie numerologii.
- Może zrobiłabyś sobie, chociaż jeden wolny wieczór?
- Ginny dobrze wiesz, że mam dużo nauki.
- Przemęczasz się i to mnie martwi. Powinnaś trochę przystopować – rudowłosa popatrzyła na nią z troską.
- Nie martw się Gin, wszystko jest w porządku. Do jutra
- Do jutra – Ginny jeszcze chwilę siedziała na schodach słuchając oddalających się kroków przyjaciółki.          
***
Pod koniec tygodnia większość uczniów szykowała się do spędzenia wolnego dnia w Hogsmeade. Piękna słoneczna pogoda wprost zachęcała do wyjścia z zamku.
- I jak gotowa do wyjścia? – z zaciekawieniem patrzył na dziewczynę, która wyszła z łazienki. Ubrana była w biały szlafrok, a na głowie miała zawiązany turban.
- Do wyjścia gdzie? – ściągnęła ręcznik z głowy i zaczęła energicznie wycierać włosy.
- Dlaczego mnie to nie dziwi, że nie wiesz, o co mi chodzi? – blondyn z rozbawieniem pokręcił głową. – Do miasteczka kotku.
- Malfoy nazwij mnie jeszcze raz kotkiem, a palnę cię w łeb – wstał i uśmiechając się kpiąco podszedł do niej. Odebrał jej ręcznik i przygarniając ją do siebie pocałował.
- Lubię jak się złościsz. Pozwól, że zgadnę. Nigdzie się nie wybierasz, bo masz jeszcze wiele nauki.
- Dokładnie – uśmiechając się cmoknęła go w policzek i wyswobodziła z jego objęć.
- Dlatego wybieram się z zamku z chłopakami. Ale jak widzę mam jeszcze inną możliwość – złapał ją za pasek szlafroka i rozwiązał go.
- Miałeś iść z chłopakami.
- Mam jeszcze chwilę czasu – zaczął ją całować.
- Draco, ale ja nie mam. Muszę się wysuszyć, a potem zabrać się za pracę.
- Panno Di Binetti podobno jesteś mądra. Nie słyszałaś, że seks poprawia krążenie krwi, podnosi poziom adrenaliny i odpręża. Po nim będzie ci się lepiej uczyć – nie musiał nic więcej mówić, bo ona już przestawała o wszystkim myśleć. Teraz liczyły się tylko jego ręce i usta na jej ciele.

Leżeli w skotłowanej pościeli uspokajając swoje oddechy. Mężczyzna roześmiał się.
- Co cię tak bawi?
- Myślę sobie o tym, że nigdy bym nie pomyślał o tym, że wyląduje z tobą w jednym łóżku.
- I vice versa panie Malfoy.
- Widzisz wszystko się zmieniło odkąd zmieniłaś Granger na Di Binetti. Jesteś inna niż przedtem. Mniej zarozumiała.
- Mylisz się Malfoy. Di Binetti nic nie zmienia. To tylko nazwisko. W środku dalej jestem Hermioną Granger. Nazwisko nie zmienia osobowości.
- Ale towarzystwo tak. Słyszałaś kiedyś powiedzenie „z kim przystajesz takim się stajesz”?
- I dlatego znormalniałeś odkąd się ze mną zadajesz. Uważaj, bo jeszcze całkowicie zgryfoniejesz.  
- Głupoty gadasz wcale nie gryfonieje. Jestem 100% ślizgonem. Dobra, ja się zbieram, bo chłopaki czekają – dziewczyna roześmiała się – Z czego się śmiejesz?
- Nic takiego. Pomyślałam sobie, że to takie ślizgońskie.
- Co?
- No męskie wypady.
- Kobieta tego nie zrozumie – zapiął spodnie i zaczął szukać koszuli.
- Niby dlaczego?
- Bo jesteś kobietą. Nie zrozumiesz tego, że kumpel podchodzi rzucając hasło wspólny wypad i nic więcej nie trzeba mówić. Już wiadomo, co i jak. Męskie grono i tyle.
- Koszula leży na regale.
- A ty pamiętaj żeby coś zjeść, a nie ślęcz tylko nad tymi książkami kujonie.
- Postaram się, a ty idź, bo się spóźnisz – kiedy wyszedł ubrała się, złapała torbę i także opuściła swoją sypialnie kierując się do biblioteki. Z irytacją przyjęła to, że akurat teraz schody wymyśliły sobie zmianę kierunku. Przez to droga do biblioteki wydłużyła się. Szła korytarzem położonym na pierwszym piętrze dokładnie nad głównym wyjściem ze szkoły. W innej sytuacji rozmowy innych uczniów nie zwróciłaby jej uwagi, ale pewna wymiana zdań spowodowała, że zatrzymała się w miejscu.
- Draco jednak przyszedłeś. Tak się cieszę, że przystałeś na moją propozycję – ku jej zaskoczeniu głos nie należał do mężczyzny. Był to ewidentnie głos kobiety, a ona mogła się założyć o swoją odznakę prefekta naczelnego, że należał do Astorii Grengrass. Po cichu podeszła do murka służącego za barierkę i wyjrzała za niego. Draco stał koło grupy osób składającej się z pięciu ślizgonów i trzech ślizgonek. Jedną z nich była Astoria Grengrass, która właśnie w tej chwili złapała Malfoya pod ramię i ruszyli w stronę wyjścia. Nie spodobało jej się to, ale nie zamierzała nic z tym robić. Poprawiła torbę wiszącą na ramieniu i ruszyła do biblioteki. Nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Czekało ją dużo nauki i postanowiła się nią zająć, ale okazało się to niełatwe. Gryfonka nie mogła się skoncentrować. Cały czas w swoich myślach miała obraz wychodzącego z zamku blondyna w towarzystwie innej dziewczyny. Nie ona nie była zazdrosna, po prostu wkurzyło ją, że mężczyzna skłamał.
***
Ku swojej irytacji musiała dzisiaj dać sobie spokój z nauką. Nic nie wchodziło jej do głowy. Zamknęła książki i wyszła z biblioteki. Zaniosła torbę do swojego dormitorium i postanowiła odwiedzić Hagrida. Spędziła u niego kilka godzin, dlatego kiedy wracała do zamku zaczęło się już ściemniać. Marzyła o kąpieli i ciepłym łóżku. Chciała na chwilę przestać myśleć o wszystkim. Odpocząć i porządnie się wyspać. Przeszła przez dziurę w ścianie i skierowała się prosto w kierunku schodów prowadzących do dormitorium.
- Di Binetti gdzieś ty się podziewałaś? Szukałem cię w bibliotece.
- Nie byłam w bibliotece – nawet nie zatrzymała się koło sofy, na której siedział Draco.
- Zdołałem to zauważyć – mężczyzna zdziwił się, kiedy nic nie odpowiedziała tylko weszła po schodach by po chwili zamknąć za sobą drzwi do swojej sypialni.

Zamknęła za sobą drzwi i opadła na fotel. Postanowiła chwilę posiedzieć, a następnie przyszykować sobie aromatyczną kąpiel. Ale jak to bywa w życiu nie zawsze człowiekowi jest dane to, na co ma ochotę.
- O co ci chodzi? – usłyszała pytanie jeszcze zanim drzwi całkowicie się otworzyły.
- Mi? O nic. Malfoy to ty tu przyszedłeś, więc to ty masz jakąś sprawę nie ja.
- Pieprzysz Di Binetti. Nie rób ze mnie głupca, bo ci się to nie uda. Widzę, że coś jest nie tak. Nie kręć tylko mów – zaczynały mu puszczać nerwy. Myślał, że przynajmniej ona nie zachowuje się jak głupia kobieta, która na coś się boczy, a nie potrafi powiedzieć tego wprost.
- Ja kręcę? – roześmiała się kpiąco – To nie ja kłamie. Mówiłam ci, że nie toleruje kłamstwa w związku. Okłamałeś mnie, a teraz robisz mi jakieś durne pretensje. Mam dość tej rozmowy. Nie mam zamiaru się z tobą sprzeczać– wstała i wymijając go skierowała się do łazienki. Mężczyzna poszedł za nią.
- Czy zechcesz mnie oświecić, o co ci chodzi? – Hermiona słysząc to pytanie nie wierzyła własnym uszom.
- O co mi chodzi? O to, że dzisiaj skłamałeś mi w żywe oczy. Nie wiedziałam, że trzy ślizgonki to mężczyźni. Chociaż po nich nigdy nic nie wiadomo.
- Skąd ty…
- Złośliwość schodów. Malfoy skończmy tą rozmowę. Nie chcę, żebyś robił ze mnie zazdrosną, fosiastą kobietę.  Idę wziąć kąpiel, a ty wracaj do swoich spraw – naprawdę nie chciała się z nim kłócić. Nie posłuchał jej. Zamiast tego podszedł i przygarnął ją do siebie. Pozwoliła mu na to.
- Wiesz Di Binetti jesteś inna niż wszystkie dotąd znane mi dziewczyny. Żadna moja teoria dotycząca kobiet nie trzyma się ciebie. Każda inna urządziłaby mi awanturę, że wyszedłem z zamku z inną dziewczyną. A ty tylko gniewasz się o to, że nie powiedziałem ci prawdy.
- Wcale się nie gniewam. Nic mnie to nie obchodzi. Wkurzyło mnie tylko to, że olałeś mój najważniejszy warunek.
- Lubię jak się wkurzasz. Mogę cię jeszcze trochę powkurzać. – uśmiechnął się w tak typowy sposób - A kiedy jesteś zazdrosna to…
- Wcale nie jestem zazdrosna. – odepchnęła go – Spadaj stąd. Idę się myć – weszła do łazienki i zatrzasnęła drzwi przed samą twarzą mężczyzny. On tylko się roześmiał i wyszedł z jej pokoju.
***
Z każdym dniem coraz więcej osób zabierało się do nauki. Ku zdziwieniu Hermiony do tej czynności zabrali się także jej trzej współlokatorzy. Jednak szybko przekonała się, że lepiej dla niej było, kiedy Denis, Blaise i Draco nie uczyli się bo wtedy miała święty spokój. Podczas nauki musiała zacząć gdzieś się zaszywać inaczej, co chwilę któryś z nich potrzebował od niej jakiś notatek. Nawet miała z tego powodu spięcie z Malfoyem. Zdenerwowała się tym, że ona tyle wcześniej zabrała się do nauki szykując swoje notatki, a on teraz jak niby nigdy nic chce z nich korzystać. Dość dokładnie wytłumaczyła mu, że nie pozwoli żerować na sobie. Na argumenty typu, że są ze sobą albo, że uprawiają seks, więc to powinno przemawiać na jego korzyść dostawała nerwicy. Dwa dni przed egzaminami większość uczniów z siódmego roku opanował jakiś szał. Biblioteka była przepełniona ludźmi. Uczniowie, którzy do tej pory nie zaczęli się uczyć znerwicowani biegali po zamku szukając osoby, od których mogliby pożyczyć notatek. Panna Di Binetti spokój do nauki znalazła dzięki Hagridowi. Zaraz po zajęciach zaszywała się  w jego chatce i tam pogrążała się w nauce. Gajowemu to nie przeszkadzało, a nawet można powiedzieć, że cieszyło go codzienne towarzystwo Hermiony. Oczywiście po powrocie do swojego dormitorium spotykała czekających na nią jej współlokatorów. Na każdą wzmiankę o jakieś notatki z słodkim uśmiechem wręczała im odpowiednią książkę i życzyła powodzenia. W tym czasie została nazwana przez nich kobietą nieczułą i bez serca. Bardzo ją to bawiło. Żeby ich nie dobijać, przeważnie w księgach zaznaczała strony, na których powinni szukać odpowiedzi na zadawane przez nich pytania.

Dni egzaminów były dla niej bardzo nerwowe i męczące. Uspokoiła się dopiero dzień po i to tylko dzięki Denisowi, który wytłumaczył jej, że nerwy nic jej nie dadzą. Teraz trzeba tylko czekać na wyniki.
***

Razem z Ginny leżała na kocu wygrzewając się w słońcu. Było jej potrzebne takie leniwe popołudnie. Zaszyły się po drugiej stronie jeziora z dwoma kieliszkami i butelką czerwonego wina.
- Jeszcze kilka tygodni i opuścimy to miejsce.
- Nie wiem jak ty Gin, ale ja będę tęsknić za tym miejscem. Wiem, że stały się tu straszne rzeczy, ale mam też wiele wspomnień przeżytych tutaj pięknych chwil.
- Tak zapewne z Malfoyem – panna Weasley zaśmiała się kpiąco z przyjaciółki.
- A idź ty wredna małpo.
- Zawsze cię wesprę dobrym słowem.
- Nie wątpię w to. Ale dobrze, że już jest po egzaminach – Hermiona upiła łyk wina uśmiechając się błogo.
- W końcu spokój, a do tego ludzie przestali świrować. I co najważniejsze, ty też.
- Wcale nie świrowałam. – Hermiona oburzyła się słowami przyjaciółki
- Jak to nie.
- Wiesz, co Gin przestań już, bo jeszcze chwilę a udławisz się tym winem. A jak nie to ja ci w tym pomogę – obydwie się roześmiały.
***
Po objedzie wróciła do siebie. Pierwszy plan zakładał, że usiądzie w fotelu i poczyta książki, ale zmieniła go i postanowiła spędzić czas z bratem. Cicho zapukała i otworzyła drzwi do pokoju wspólnego chłopaków. Już miała się przywitać z siedzącymi na sofie tyłem do niej osobami, gdy zorientowała się, że siedzi tam Astoria. Wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać, ale w tym przypadku nie mogła się powstrzymać.
- Musisz przyznać mi rację Draco. Di Binetti może jest arystokratką, ale ona nigdy nie będzie jedną z nas. Osoby takie jak ja, ty, Blaise czy nawet Denis to całkiem inna klasa. Jesteśmy wychowani w luksusie i rodzinnych zasadach arystokracji. Ona pół życia spędziła z mugolami. Może i spotykasz się z nią, bo zapewnia ci to ciekawą rozrywkę i oderwanie od rutyny jakim były twoje poprzednie dziewczyny. Ale zarówno ja jak i ty zdajemy sobie sprawę, że jeżeli przyszłoby co do czego, to na żonę wybrałbyś kogoś innego. Milczysz, co znaczy, że zgadzasz się ze mną.
- Twoje rozumowanie jest logiczne ona zawsze będzie inna – Hermionę wmurowało w podłogę nie wierzyła własnym uszom.
- Napiłabym się czegoś – Malfoy wstał, żeby nalać kobiecie czegoś do picia i wtedy ją zauważył. Wielkie, brązowe, smutne oczy. Panna Di Binetti odwróciła się i wyszła.
- Przepraszam cię za chwilę wrócę – blondyn podał szklankę ślizgonce i szybko wyszedł. Nie chciał tłumaczyć się przed Hermioną, ale czuł, że zasługuje na to by dowiedzieć się, co miał na myśli. Otwierała drzwi do swojego dormitorium, kiedy usłyszała jego głos – Di Binetti poczekaj – kiedy się odwróciła wiedział już wszystko. Nie musiał o nic pytać. Wiedział, że dyskusja niczego nie da. Każde z nich to wiedziało – Czyli to koniec?
- Tak – to wyszeptane słowo było jedynym, co powiedziała. Dotknął jej policzka. Przysunęła się do niego i pocałowała go. Zatopił się w tym pocałunku. Gdy się odsunęła pogłaskał ją po policzku. Chwilę po tym odwróciła się na pięcie i weszła do swojego pokoju zamykając drzwi.
***
Nie zareagowała na pukanie do drzwi, dlatego otworzył je i zaglądnął do środka
- Siostra? – w pokoju panował półmrok. Po chwili zauważył szatynkę siedzącą na parapecie. Wyglądała jak posąg wykuty w kamieniu. Nie ruszała się wpatrzona w gwiazdy. – Hermiona, co się stało? - odwróciła się i popatrzyła na brata.
- Nic Den. Wszystko wróciło do normy.
- Wszystko to znaczy?
- Nie musisz martwić się o mnie i Malfoya. Rozstaliśmy się – słowa siostry spowodowały, że zagotowało się w nim. W tym momencie poczuł chęć mordu. Przecież obiecał przyjacielowi, że zrobi mu krzywdę, jeżeli jego siostra będzie przez niego cierpieć. A w tym momencie Hermiona ewidentnie była smutna. Dziewczyna widziała, co się dzieje z bratem i domyślała się, co chłopak chce zrobić. – Denis poczekaj - zeskoczyła z parapetu i złapała brata za ramię. – Nie masz, za co go tłuc. To ja podjęłam decyzję o rozstaniu. Po prostu nie jesteśmy razem, ale nie czuję do niego negatywnych emocji.
- Jesteś pewna? Przecież widzę, że jesteś smutna.
- Wszystko w porządku Den. Ale jeżeli masz ochotę to dotrzymaj mi dzisiaj wieczorem towarzystwa.
- Bardzo chętnie siostra – uśmiechnęła się do niego
- W takim razie, co cię do mnie sprowadza.
- Widzisz przez to wszystko zapomniałbym, po co tu przyszedłem. Chciałem oddać ci książkę.
- I jak ci się podobała?
- Ciekawa, chociaż w niektórych momentach nieźle poplątana…
---
Teraz jeszcze muszę znaleźć czas na nadrobienie zaległości w czytaniu opowiadań