niedziela, 16 lutego 2014

Lena & Sco III

- I co było dalej? – głos córki przywołał ją do rzeczywistości wyrywając ze wspomnień przeszłości.
- Co było dalej? – Hermiona obracała w rękach pusty kubek - Musisz pamiętać, że byłam młoda i bardzo zakochana w Draconie.
- Nie! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że stałaś się jego kochanką! – dziewczyna nie mogła w to uwierzyć.
- Nie. Dobrze wiesz, że brzydzę się zdradą. Przez te dwa miesiące spotykałam się z ojcem Scorpiusa tak jak wcześniej. Żadne z nas nie poruszało tematu jego ślubu, który zbliżał się z dnia na dzień. W przeciwieństwie do studiów mugolskich, studia prawnicze w magicznym świecie trwają dwa lata. Zresztą jest to dla ciebie oczywiste. Jako najlepsza studentka mogłam w jeden rok zaliczać wszystkie semestry. W ten sposób w ostatni piątek czerwca zakończyłam studia z wyróżnieniem. Tamto popołudnie i wieczór spędziliśmy świętując mój sukces.

- Draco nie żeń się jutro.
- Wiesz dobrze, że nie mam wyjścia. Ale nie rozmawiajmy o tym – przyciągnął ją do siebie mocno przytulając.

- Były to ostatnie chwile, które spędziliśmy razem. Ja to wiedziałam, ale on nie był tego świadomy. W sobotę obudziłam się i uświadomiłam sobie, że za kilka godzin mężczyzna, którego kocham poślubi inną, a potem wyjedzie na miesiąc w podróż poślubną. Dokładnie o drugiej, kiedy on zapewne stojąc przy ołtarzu czekał na Astorię, postanowiłam zmienić swoje życie. Swój plan zaczęłam wdrażać w poniedziałek. Zrezygnowałam z pracy w księgarni, bo dostałam się na staż do kancelarii adwokackiej  Smith & Johanson. Większe zarobki pozwoliły mi na przeniesienie się do większego mieszkania. Starałam się żyć jak normalny człowiek, chociaż cały czas myślałam o Malfoyu. Od właścicielki mojego starego mieszkania dostałam list, że szukał mnie jakiś młody przystojny mężczyzna, ale tak jak prosiłam nikomu nie podała mojego adresu.
- Ale to tak po prostu wszystko się skończyło? Pracowałaś i zapomniałaś o nim?
- Nie. Nie da się zapomnieć o kimś kogo się kocha tak bardzo, jak ja kochałam jego. Nie udałoby mi się, gdyby nie pewien prokurator.
- Tata?
- Tak. Na jednej z rozpraw miałam przyjemność poznać prokuratora Lewisa Cartera. Przystojnego, charyzmatycznego Szkota. Jak potem wiele razy mi mówił, że od razu wpadłam mu w oko. Przez kilka miesięcy starał się o to, żebym się z nim umówiła. W końcu się zgodziłam. I tak po pół roku zostaliśmy parą, a rok później wzięliśmy ślub. Potem pojawiła się w naszym życiu mała rozwrzeszczana dziewczynka, którą nazwaliśmy Lena Carter.
- A co z panem Malfoyem?
- Z Draco nie widziałam się nigdy więcej. Do dzisiaj twierdzę, że to chyba był prezent od Merlina. Od czasu do czasu widziałam artykuły w gazetach o nim i jego żonie. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz dlaczego tak zareagowałam na informację o twoich zaręczynach. Ja po prostu martwię się o ciebie. Nie chcę, żebyś cierpiała tak, jak ja kiedyś.
- Rozumiem mamo, ale Scorpius nie jest taki jak jego ojciec. On mnie kocha i nie skrzywdzi mnie.
- Mam taką nadzieję. Dobrze kochanie już późno, chodźmy spać. – wstała i wzięła od córki kubek z zamiarem odniesienia go do zlewu.
- Czy mogę zadać ci tylko jedno pytanie? – popatrzyła niepewnie na matkę
- Słucham?
- Czy ty przestałaś go kochać? Udało ci się o nim zapomnieć? – nie musiała zastanawiać się nad odpowiedzią na zadane pytanie, ale pomimo tego chwile milczała.
- Nie. Nigdy nie przestałam czuć czegoś do Draco Malfoya. Dzięki twojemu tacie przestałam o nim myśleć. Lewis stał się dla mnie najbliższą osobą. Najlepszym przyjacielem i ukochaną osobą.
- Mamuś, kocham cię – Lena przytuliła się do matki.
- Ja ciebie też kochanie. – dziewczyna uśmiechnęła się do rodzicielki i odwróciwszy się ruszyła do sypialni.
***
Cały dom opanowała ciemność jedynie księżyc nieśmiało starał się wkraść do środka. Mieszkańcy pogrążeni byli we śnie wędrując po krainie morfeusza. Nagle ich spokojna podróż została przerwana dźwiękiem dzwonka do drzwi. Hermiona wyrwana ze snu wstała i narzuciła na siebie szlafrok. Idąc korytarzem obok schodów zauważyła córkę wychodząca z pokoju.
- Lena wracaj do łóżka. Ja sprawdzę kto to. – ale dziewczyna nie zamierzała słuchać. Stanęła w połowie schodów i patrzyła na drzwi. Pani Carter przeszła przez hol i przekręcając zamek uchyliła drzwi. Z zaskoczeniem popatrzyła na postać stojącą na ganku.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie wiedziałem dokąd pójść.
- Sco? – Lena jak burza zbiegła po schodach i dopadłszy do drzwi otworzyła je na oścież. Popatrzyła na chłopaka, potem na matkę i łapiąc blondyna za rękę wciągnęła go do środka. Hermiona zamknęła drzwi i poszła za nimi do salonu.
- Pani Carter, jeszcze raz przepraszam, ale nie miałem gdzie pójść. Do domu nie mogę wrócić, a dokładniej nie chcę.
- Ale Sco, co się stało? – Lena patrzyła na niego z troską
- Pokłóciłem się z ojcem. Wściekł się jak powiedziałem mu o zaręczynach – Hermiona spodziewała się tego. Kiedy zobaczyła go w drzwiach wiedziała, że Draco Malfoy musiał zrobić synowi niezłą awanturę. – Powiedział, że nie zgadza się na ślub. Mam to gdzieś. Pani Carter ja kocham pani córkę. Kocham Lenę najbardziej na świecie i nie obchodzi mnie w tym momencie, co na ten temat sądzi mój ojciec. Chcę się z nią ożenić. Będę się o nią troszczyć każdego dnia i dbać o to, żeby była szczęśliwa. Wiem, że nie tak powinno to wyglądać. Powinienem przyjść do pani z kwiatami. Miałem to zrobić jutro, ale sytuacja jest jaka jest. Czy zgodzi się pani na to, żebym ożenił się z pani córką? – Hermiona popatrzyła na nich. Widziała, że Lena wstrzymała powietrze czekając na jej decyzję. Tak samo jak widziała w ich oczach miłość, którą się darzyli. Nie mogła swoimi uczuciami z przeszłości skrzywdzić tej dwójki.
- Oczywiście, że tak. – słysząc słowa matki Lena wypuściła z ulgą powietrze, po czym rzuciła się jej na szyję. – Tylko mam jeden warunek. – dziewczyna odsunęła się i podejrzanie popatrzyła na swoją rodzicielkę
- Co tylko pani zechcę.
- Wrócisz teraz do swojego domu…
- Co! – chłopak nie krył zaskoczenia.
- Nie przerywaj mi. Wrócisz zaraz do domu. Nie będziesz na razie rozmawiał z ojcem na temat ślubu. – widziała niezdecydowaną minę chłopaka. – Mówisz, że kochasz moją córkę?
- Najbardziej na świecie.
- Ja też ją kocham najbardziej na świecie i chcę żeby była szczęśliwa. Dlatego musisz mi zaufać i zrobić to o co cię proszę. Tak jak mówiłam wrócisz teraz do domu. Nie będziesz rozmawiał z ojcem na temat ślubu do czasu, aż sam nie będzie z tobą chciał rozmawiać na spokojnie.
- Dobrze proszę pani. W takim razie ja się już pożegnam. Dobranoc – wstał i odprowadzony przez Lenę do drzwi opuścił ich dom.
- Mamo, dlaczego nie powiedziałaś mu tego co mnie?
- Bo to nie należy do mnie. Nie mam prawa mówić o tym Scorpiusowi. Ale nie martw się wszystko będzie dobrze. To co się dzieje to sprawa między mną a panem Malfoyem. I to do mnie należy rozwiązanie tego problemu. Wracaj do łóżka. – patrzyła jak córka wybiegła po schodach. Kiedy zniknęła w swoim pokoju Hermiona udała się do swojej sypialni. Starała się zasnąć, ale nie mogła. Myślała o tym co czeka ją jutro. Kiedy tylko przymykała oczy to pod powiekami widziała twarz przystojnego chłopaka. Mężczyzny, którego jak sama wiedziała, kochała najbardziej na świecie. I tym mężczyzną nie był Lewis Carter. Kochała ojca Leny i to bardzo, ale nie tak jak Draco. To Malfoy skradł jej serce dawno temu i pomimo tego co zrobił i jak bardzo ją skrzywdził, tego serca jej nie zwrócił.
***
- Lenka ja wychodzę.
- A dokąd? – szatynka weszła do holu i przyglądnęła się matce ubierającej płaszcz.
- Muszę załatwić pewne sprawy. Wrócę najszybciej jak będę mogła
- Dobrze mamo.

Stanęła przed wielkim budynkiem i niepewnie popatrzyła na drzwi wejściowe. Nie chciała tego robić, ale wiedziała, że musi. Zrobiła głęboki wdech i przeszła przez szklane drzwi. Zatrzymała się przy tablicy informacyjnej i szybko przeleciała ją wzrokiem. Kiedy znalazła informację o biurze, które ją interesowało przeszła do windy i wyjechała na siedemnaste piętro. Podeszła do dębowych drzwi i pukając weszła do środka. Pomieszczenie okazało się wielkim sekretariatem. Za kontuarem siedziała młoda rudowłosa dziewczyna pilnując dostępu do dębowych drzwi, na których wisiała srebrna tabliczka z napisem Prezes. Zauważywszy Hermionę, odłożyła pióro, którym pisała coś na pergaminie i wstała.
- Witam. W czym mogę służyć?
- Dzień dobrzy. Chciałabym spotkać się z panem prezesem.
- A była pani umówiona? – rudowłosa wzięła do ręki grubą księgę i otworzyła na jednej ze stron.
- Nie, ale…
- Przykro mi. W takim razie muszę panią umówić. Pan prezes ma bardzo napięty grafik. – wzięła do ręki pióro – w najbliższy piątek o piętnastej. Pasuje pani?
- Pani nic nie rozumie. Ja muszę spotkać się z prezesem dzisiaj.
- Mówiłam pani, że to niemożliwe – sekretarka była nieugięta. Hermiona popatrzyła na plakietkę z imieniem przypiętą do bluzki dziewczyny
- Merry, bo tak Ci na imię prawda? – dziewczyna kiwnęła głową – Ja przychodzę tutaj z sprawą prywatną, nie mającą nic wspólnego z waszą pracą. Bądź tak miła i poinformuj prezesa, że chciałabym z nim rozmawiać w dość pilnej sprawie. – Merry zamyśliła się
- No dobrze, chociaż znam pana prezesa i jestem pewna, że nic to nie da. Ale spróbować można. Pani nazwisko?
- Carter.
- Pani Carter proszę ściągnąć płaszcz, usiąść i chwilę zaczekać – niecałe pięć minut później rudowłosa sekretarka wróciła. Hermiona widziała po jej minie, że jest zaskoczona – Pan prezes prosi panią do siebie.
- Dziękuję  – panna Granger uśmiechnęła się do niej miło i ruszyła do wskazanych drzwi. Bała się tego co musi zrobić, ale przecież Gryfoni nie tchórzą. Weszła do gabinetu oznaczonego srebrną plakietką i zamknęła drzwi. Pomieszczenie urządzone było w ciemnej tonacji. Ale nie przyglądała się wystrojowi. Swój wzrok utkwiła w mężczyźnie siedzącym w fotelu za dużym czarnym biurkiem. Blondyn przyglądał się jej z kpiącym uśmiechem na ustach.
- Witaj Granger. Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy. – to nie był Draco, którego widziała ostatniej nocy w jej kawalerce. To był ten Malfoy z siódmego roku w Hogwarcie. Pewny siebie, cyniczny i przy tym wszystkim cholernie seksowny. Pomimo upływu lat nie stracił nic na wyglądzie. Mogłaby nawet pokusić się o stwierdzenie, że wygląda lepiej niż kiedy widziała go ostatni raz. On także jej się przyglądał. Wyglądała perfekcyjnie w czarnej dopasowanej garsonce.
- Ja też Malfoy, ale widać tak musi być. I nie Granger tylko Carter. Chyba wiesz w jakiej sprawie przychodzę?
- Chodzi ci o ten durny pomysł ze ślubem. Nie musiałaś się fatygować zapewniam cię, że nie masz o co się martwić. Nie pozwolę na to, żeby to zrobili.
- I tutaj się mylisz Malfoy – kiedy podeszła do biurka poczuł zapach bzu, który natychmiastowo przywołał wspomnienia. – Nie pozwolę skrzywdzić mojej córki przez twoje głupie poglądy. Lena jest czarownicą i ma matkę mugolaczkę, ale nie znaczy to, że jest gorsza. – słysząc to roześmiał się – I co cię tak bawi?
- Ty myślisz, że ja nie chcę zgodzić się na ten ślub ze względu na jej pochodzenie? – wstał i obszedł biurko. Automatycznie zrobiła dwa kroki w tył żeby zwiększyć dzielący ich dystans.  – A nie przyszło ci do głowy, że nie chodzi mi o jej pochodzenie. Raczej powiedziałbym, że to ma związek z tobą Granger.
- Car…
- Dla mnie zawsze zostaniesz Granger. – widząc, że podchodzi do niej cofnęła się kolejne kilka kroków. W chwili kiedy trafiła plecami na ścianę uśmiechnął się swoim typowym uśmieszkiem jaki pamiętała sprzed lat. W tym momencie wiedziała, że zrobił to specjalnie. To samo zagranie stosował na ostatnim roku w Hogwarcie .
- Malfoy odsuń się ode mnie.
- Nie mam najmniejszej ochoty. To ty do mnie przyszłaś. I ty jesteś w moim gabinecie, a nie ja w twoim. – jego cichy szept pobudzał jej zmysły. Utkwił w niej swoje szare oczy. – Nawet nie wiesz ile czekałem na to spotkanie. – nachylił się nad nią i pocałował. Ale kobieta z całych sił odepchnęła go od siebie.
- Do cholery Malfoy, ty masz żonę! – przeszła kilka kroków w bok, by odsunąć się od niego.
- Mówiłem ci dawno temu, że jej nie kocham.
- Nic mnie to nie obchodzi. To jest twoja żona. A ja nie przyszłam rozmawiać z tobą o niej.
-  Nie zgodzę się na ten ślub.
- Komu ty chcesz zrobić na złość? Mnie czy im? Bo mi się wydaje, że zachowujesz się jak rozpieszczony bachor, który jest na coś zły. Jeżeli ktoś ma prawo być tutaj zły to tylko i wyłącznie ja – zdawała sobie sprawę, że tymi słowami wywoła awanturę, ale nie wytrzymała nerwowo.
- Ja rozpieszczonym bachorem? – zmrużył niebezpiecznie oczy, a jego głos był niepokojąco spokojny i zimny. – Z tego co wiem to nie ja zniknąłem nic nie mówiąc. Zachowując się jakby nic nigdy między nami nie było – odsunął się dwa kroki w tył i patrzył na nią.
- Patrzcie się państwo uraziłam dumę panicza Malfoya. – roześmiała się cynicznie - Posłuchaj co ty mówisz człowieku. To nie ja pewnego dnia oznajmiłam, że biorę ślub. Nie ja chciałam żebyś był moim kochankiem. Podjąłeś takie, a nie inne decyzje i musiałeś się liczyć z ich konsekwencjami.
- Wiesz dobrze, że nie miałem wyboru.
- Nie miałeś? Po prostu nie chciałeś. Bo jak to, przecież to byłby skandal, że panicz Malfoy związałby się ze szlamą i miał dzieci nieczystej krwi. – w złości wyrzucała z siebie cały żal, który do niego czuła przez te wszystkie lata. Zdenerwowany podszedł do niej i łapiąc ją za ramiona wpił się w jej usta. Pocałunek ten nie miał w sobie nic z czułości. Włożył w niego całą złość i urazę z tych wszystkich lat. Kobieta nie była mu dłużna. Kiedy się odsunął bez problemu zauważył, że jej oczy pociemniały.
- Merlinie, ale mi tego brakowało Granger. Tego twojego pyskowania i pewności siebie. – nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo znowu zaczął ją całować. Ale tym razem pocałunek był krótki. Hermiona odsunęła się i patrząc na niego starała się uspokoić. Wiedziała, że nie może tego zrobić. Uciekła od tego tyle lat temu i teraz nie może do tego dopuścić.
- Nie ma już Granger. Jestem Hermiona Carter. A ty Malfoy masz żonę Astorię. Musimy raz na zawsze zapomnieć o przeszłości. Szczególnie musimy to zrobić dla naszych dzieci.
- I co teraz niby będziemy spotykać się na rodzinnych imprezach i udawać, że wszystko jest w porządku? Nie zgadzam się na taką farsę. Tego ślubu nie będzie.
- Szkoda, że nie byłeś taki stanowczy w przeszłości. Masz rację, nie będziemy niczego udawać. Postaram się unikać cię jak najbardziej się da, ale niestety niekiedy będziemy musieli się tolerować.
- Nie wiem po co to mówisz, jak kolejny raz powtarzam ci, że ślubu nie będzie.
- Odbędzie się Malfoy, czy to ci się podoba czy nie. Scorpius jest inny niż ty i wczoraj mi to udowodnił. Nie sądziłam tylko, że twoja urażona duma będzie tak na ciebie wpływać, że jesteś gotów skrzywdzić swojego syna. Chociaż twoja duma nie powinna być urażona. Dam ci czas do namysłu Draco – pierwszy raz od wejścia do gabinetu odezwała się do niego po imieniu. – Jeżeli nie zaczniesz myśleć racjonalnie i nie zmienisz zdania do końca tygodnia, powiem twojemu synowi całą prawdę. Lena już ją zna. – chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliła. – Nie odbieraj tego jako szantażu, po prostu chcę żebyś zaczął myśleć racjonalnie. Byś mógł powiedzieć Scorpiusowi, tyle ile uznasz za stosowne. Czas raz na zawsze zamknąć ten rozdział – odwróciła się i ruszyła do wyjścia. Złapała już klamkę, kiedy usłyszała jego pytanie.
- Hermiona czy ty kiedykolwiek mnie kochałaś?
- Jak nikogo na świecie – odpowiedziała szeptem, nie odwracając się do niego. Nie wiedziała czy usłyszał. Wyszła zanim znowu coś powiedział. W gabinecie zapadła cisza. W jego uszach rozbrzmiewało jej ostatnie zdanie. Wypowiedziała go szeptem, ale dla niego brzmiało to jak krzyk - „Jak nikogo na świecie”. Wstał i opuścił swój gabinet.
- Merry odwołaj wszystkie moje dzisiejsze spotkania. Jestem niedostępny dla nikogo.
- Oczywiście, panie Malfoy – odwrócił się i zakładając płaszcz opuścił swoje biuro.