Hej,
tak dobrze widzicie ja jeszcze żyję. Ostatnio zaniedbałam bardzo bloga, bo moje
życie stanęło na głowie i uczę się w nim funkcjonować. Przedstawiam wam wstęp
do nowego opowiadania. Nie wiem czy to będzie długie opowiadane czy
kilkuodcinkowiec, bo od kilku miesięcy nawet słowa nie napisałam. Wszystko wyjdzie
w czasie. Miłego czytania.
-----
Mała
dziewczynka siedząc przy stole zawzięcie rysowała coś ołówkiem. Lekko
przygryzała wystawiony język, co świadczyło, że bardzo skupia się na swoim
zadaniu. Kiedy tylko skończyła, złapała kartkę i wybiegła z pokoju. Na dole
mężczyzna czytał gazetę, kiedy jego uwagę przykuł odgłos zbiegania po schodach.
Podniósł głowę i zobaczył jak jego kochana córeczka zbiega na dół . Kręcone
włoski uczesane miała w dwa kucyki, które przy każdym kroku zabawnie
podskakiwały. Kiedy zatrzymała się przed fotelem w którym siedział, jej twarz rozpromieniła
się w szerokim, słodkim uśmiechu.
-
Narysowałam dla ciebie – wyciągnęła obrazek przed siebie i usiadła na jego
kolanach.
-
Dziękuję kochanie, jest śliczny – ojciec popatrzył na rysunek. Widać było, że
narysowany został przez dziecięcą rączkę, ale zarazem można było zauważyć, że
dziecko posiada duży talent plastyczny.
***
-
Hermiona – oderwała się od pracy patrząc na dziewczynę stojąca w drzwiach –
Oliver zwołał zebranie w sali konferencyjnej.
-
Już idę. – zamknęła teczkę i wyszła z pokoju. Kiedy tylko dotarła do sali
konferencyjnej zauważyła, że zebrali się w niej wszyscy pracownicy. Weszła do
środka i zajęła swoje stałe miejsce.
-
Skoro już jesteśmy wszyscy, to zaczynajmy – Oliver, przystojny
trzydziestosześciolatek popatrzył na członków swojego zespołu. – Zaprosiłem was
tutaj, bo chciałem wam bardzo podziękować. Dzisiaj rano dostałem list od Easy
Corporation. Są bardzo zadowoleni z naszego projektu. A ja jestem z was dumny.
Postaraliście się. Stworzyliście ten kompleks hotelowy wspólnie. Każdy z was
włożył w ten projekt swój czas i pomysły. Dlatego… - umilkł na chwilę w
momencie, kiedy do sali wniesiono tace z kieliszkami - …wznieśmy toast za nasz
sukces. Życzę wam i również sobie wielu tak udanych projektów. – pijąc szampana
żywo ze sobą dyskutowali.
-
Widziałam twój nowy projekt. Jest świetny. – pochwaliła mężczyznę
-
Dziękuję, ale mam problem z tymi wewnętrznymi schodami. Coś mi w nich nie
pasuje.
-
Próbowałeś zastosować podwieszenie?
-
Nie pomyślałem o tym. Dzięki. – przytulił ją mocno.
-
Hermiona, Lukas – odwrócili się w stronę Oliviera, który do nich podszedł. –
Mógłbym was prosić do swojego gabinetu? – kiwając zgodnie głowami ruszyli za
swoim szefem. Weszli do dość obszernego gabinetu urządzonego w jasnych
kolorach. Rozsiadając się w wygodnych kremowych fotelach czekali, aż szatyn
przemówi. – Oprócz listu od Easy Corporation dostałem dzisiaj jeszcze jedną
przesyłkę. Mamy nowe zlecenie. Nasz klient jest bogaty. Zwrócił się do nas w
związku z tym, że chce wybudować rezydencje letnią dla swojej przyszłej
narzeczonej jako prezent z okazji zaręczyn. Zażyczył sobie, żeby otrzymać
indywidualnego projektanta, który zajmie się tym projektem od początku do
samego końca, czyli do czasu kiedy dom będzie gotowy. Oprócz projektu domu
oczekuje konsultacji w sprawie aranżacji wnętrz i nadzoru nad jego realizacją.
Problemem jest to, że mamy ograniczony czas. Zaręczyny mają się odbyć dokładnie
za pół roku w pierwszy dzień świąt. Za to moim problemem jest podjęcie decyzji,
które z was skierować do tego projektu. Dlatego dostaniecie wytyczne i w ciągu
dwóch godzin macie opracować wstępne propozycje tego projektu. Nasz klient sam
zadecyduje, który projekt bardziej mu spasuje. Proszę tutaj macie dokumenty z
wytycznymi – podał im białe teczki w których znajdowały się wszystkie
oczekiwania klienta i informacje o miejscu budowy. – No to do roboty. –
uśmiechnął się do nich. Wyszli z biura Olivera i ruszyli korytarzem w stronę
swoich pokoi.
-
No to przegrałaś skarbie – Lukas uśmiechnął się do niej, kiedy stali już pod
drzwiami jej gabinetu.
-
Jesteś za bardzo pewny siebie. Uważaj bo Ci się noga podwinie – weszła do
środka i siadając za biurkiem otworzyła teczkę. Lubiła swoją pracę. Po wojnie
wróciła do szkoły i dokończyła swoją edukacje. Potem ku zdziwieniu swoich przyjaciół
poszła na mugolski uniwersytet, gdzie zaczęła studiować architekturę.
Zadziwiające nie był mugolski uniwersytet, tylko kierunek jaki wybrała. Każdy
kto ją znał sądził, że Hermiona Granger pójdzie na coś związanego z prawem,
medycyną czy jakimś podobnym kierunkiem. W tym samym czasie szkoliła się w
kierunku architektury magicznej. Wcześniej nikt oprócz jej rodziny nie
wiedział, że ma duży talent plastyczny. Już jako dziecko wykazywała dość
zadziwiające zdolności zaskakując swoich rodziców rysunkami, które wykonywała.
Kochała rysować i dlatego związała z tym swoją pracę. Po skończeniu nauki
znalazła pracę w magicznym biurze architektonicznym, kontynuując dalszą naukę
na mugolskim uniwersytecie. Lubiła swoją pracę i współpracowników. Oliver okazał
się przyjaznym i ciepłym człowiekiem dzięki czemu atmosfera w pracy była ciepła
i przyjemna. Oczywiście jak można podejrzewać panna Granger okazała się jedną z
najlepszych pracownic. Dorównać mógł jej jedynie Lukas z którym często
rywalizowała o indywidualne projekty. Ale była to zdrowa rywalizacja.
Traktowali to jako zabawę zbierając punkty za każdy zdobyty projekt. Pod koniec
roku osoba, która miała mniejszą ilość punktów płaciła za obiad na który
wybierali się razem. Równie często razem współpracowali przy jakimś projekcie.
Popatrzyła na dokumenty przeglądając ich zawartość. Ewidentnie na pierwszy rzut
oka widać było, że klient jest bogatą osobą. Działka była ogromna, położona na
Malediwach. Do tego wszystkie oczekiwania i wytyczne tyczyły się materiałów i rzeczy
z najwyższej półki. Dziwiła się, że klient szukał projektanta w Anglii, ale to
już jego sprawa. Ona miała tylko wykonać projekt. Wyciągnęła duży arkusz i
chwyciła różdżkę do ręki. Rzuciła odpowiednie zaklęcia na przybory do
rysowania, dzięki czemu wykonane projekty można było oglądać niczym prezentacje
multimedialną, a w razie pomyłki łatwo dało się ją zlikwidować jednym
zaklęciem. Nie znaczyło to jednak, że wystarczy kilka machnięć drewnianym
patyczkiem i rysowanie stawało się prostą czynnością dla każdego. Potrzeba było
do tego umiejętności, talentu i pomysłowości oraz cierpliwości. Hermiona
posiadała każdą z tych cech dodając do tego wielką pasję jaką było dla niej
rysowanie. W skupieniu zabrała się do roboty. Ołówek prowadzony wprawną ręką
zdecydowanie kreślił linie na białym arkuszu. Na chwile przestała i machnęła
różdżką w stronę magicznego radia, by po chwili pomieszczenie wypełniła
spokojna muzyka. Z każdym rysem na arkuszu pojawiał się jej pomysł. Dwie
godziny później do jej pokoju weszła Ruby, która była sekretarką Olivera.
Uśmiechnięta niziutka blondynka o niebieskich oczach.
-
Przyszłam po projekt.
-
Proszę – podała dziewczynie tubę w której umieściła swoją pracę.
-
Jak tylko klient zadecyduje, którego z was projekt bierze, to poinformuje was o
tym.
-
Dzięki Ru – dziewczyna wyszła, a Hermiona wzięła do ręki inną tubę i wyciągając
z niej duży arkusz, rozłożyła na swoim biurku projekty w których miała dokonać
kosmetycznych poprawek. Blondynka weszła do gabinetu swojego szefa i
uśmiechnęła się do obydwóch mężczyzn. Podała dwie tuby Oliverowi i wyszła by
wrócić do swojej pracy.
-
W takim razie zobaczmy, co przygotowali moi projektanci. – wyciągnął arkusze i
przypiął je do specjalnych stanowisk, gdzie mogli dokładnie je oglądnąć. Do
każdego z nich przyczepiona była notatka z kilkoma informacjami od architektów.
Pierwsza
z nich głosiła „Projekt wstępny. Całkowicie do modyfikacji z uwzględnieniem
uwag klienta.”
Druga
z notatek, również była napisana w formie bezosobowej „Pierwsza opcja planu.
Zostanie rozbudowana w dalszych etapach pracy uwzględniając najmniejsze detale
i szczegóły” Zawsze tak robili, by klient nie kierował się płcią
projektanta.
-
Obydwa projekty są ciekawe. – mężczyzna przyglądał się uważnie projektom
-
To zawsze może pan wziąć dwóch projektantów.
-
Nie. Postanowiłem sobie, że tą sprawą zajmie się jedna osoba, a ja nie mam w
zwyczaju zmieniać swoich planów i postanowień. Dlatego – chwila zastanowienia –
wybiorę ten projekt – stuknął palcem w jeden z arkuszy.
-
Świetnie. W takim razie możemy podpisać umowę. – usiedli i już po chwili
podpisywali dokumenty.
-
Jak na razie z projektantem będzie się kontaktował mój pełnomocnik. Jestem
zmuszony do takiego rozwiązania gdyż jutro wyjeżdżam, ale mam nadzieję, że nie
będzie to dla państwa żaden problem.
-
Oczywiście, że nie.
-
W takim razie ja się już pożegnam.
-
Do widzenia – uścisnęli sobie dłonie i klient opuścił gabinet Olivera.
-
Słońce – do jej pokoju zaglądnął mężczyzna o intrygującym zielonym spojrzeniu.
-
Co jest?
-
Szefunio wzywa nas do siebie.
-
Jak szefunio woła do siebie to trzeba iść. – roześmiała się i chwytając Lukasa
pod rękę ruszyli do gabinetu najważniejszej osoby w firmie.
-
Szefuncio chciał nas widzieć? – uśmiechnięci weszli do pokoju Olivera. Słysząc
ich pytanie roześmiał się.
-
Tak Szefuncio chciał was widzieć wy moje dzieciaczki. Siadajcie. – wskazał im
fotele w których siedzieli niecałe trzy godziny temu. – Klient dokonał wyboru –
architekci popatrzyli na siebie – Trudno było mu się zdecydować na któryś
projekt, ale w końcu zdecydował, że
wybiera projekt pierwszy. – wskazał na projekt, który wybrał klient
-
Ha. Siedem do sześciu. Przegrywasz Lu – Panna Granger rozpromieniła się w
uśmiechu.
-
Nie ciesz się tak, bo do końca roku zostało jeszcze kilka miesięcy. – słysząc
pokazała mu język niczym małe dziecko.
-
Hermiona jutro zjawi się u ciebie pełnomocnik, który dostarczy ci wszystkie
papiery. Klient w późniejszym etapie pracy zajmie się wszystkim osobiście,
kiedy wróci z jakiegoś wyjazdu.
-
Oczywiście szefie. – posiedzieli jeszcze chwile dyskutując po czym wrócili do
swoich obowiązków.
Tak
jak mówił następnego dnia zjawił się u niej mężczyzna, który przedstawił się
jako Felix Rea. Był osoba uprawnioną do podejmowania większości decyzji.
Przyniósł jej grubą teczkę z wszystkimi potrzebnymi dokumentami. Od tamtej pory
zjawiał się u niej co dwa dni, żeby kontrolować postępy pracy. Dopracowanie
wszystkich szczegółów zajęło jej prawie miesiąc. W końcu zamknęła projekt.
-
Dzień dobry pani Granger.
-
Witam panie Rea. Skończyłam projekt, teraz musi go pan tylko zaakceptować.
-
To nie jest takie proste. Ja nie mogę go zaakceptować – zaskoczona popatrzyła
na mężczyznę. Spędza miesiąc nad projektem, a on jej mówi, że nie może go zaakceptować. W tej chwili miała
ochotę go rozszarpać, ale opanowała się. – Problem polega na tym, że projekt
ostateczny musi zostać zaakceptowany
przez mojego szefa.
-
No to niech pański szef przyjdzie to wtedy omówimy projekt i wszystko będzie w
porządku.
-
Nie może przyjść. Za to pani jutro uda się ze mną na Malediwy, gdzie on obecnie
przebywa. Zobaczy pani działkę i wtedy omówicie projekt.
-
Co? – zaskoczył ją. Ona miała jechać na Malediwy. – Ja mam pracę, nie mogę
sobie od tak jechać na Malediwy.
-
Ależ oczywiście, że pani może. Rozmawiałem już z pani szefem. Spotykamy się
tutaj o ósmej. Jak się teleportujemy tam będzie 12.20. Proszę zabrać ze sobą
raczej cienkie rzeczy. Na wyspie jest dość ciepło. Średnia temperatura to 28
stopni, a szczególnie teraz kiedy skończyła się pora deszczowa nie są potrzebne
tam ciepłe ubrania. To ja się już pożegnam. Dobranoc – wyszedł zostawiając ją
oszołomioną.
Tak, tak, tak!!! Jestem mega szczęśliwa, że znowu w nasze ręce trafia coś spod Twojego pióra. Witam ponownie w świecie fanfiction :****
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania. Mam nadzieję, że nie skończy się ono szybko. Bardzo ciekawy pomysł z tym, by zrobić z Hermiony architekta. Domyślam się, jak może potoczyć się kolejny rozdział, ale nie chcę wybiegać w przyszłość. Wolę po prostu poczekać.
Zastanawia mnie relacja Hermiona - Lucas. Tzn. czy ona naprawdę jest tylko przyjacielska. Jak na razie tak, ale mam jakieś dziwne przeczucie, że ze strony Lucasa to może być coś więcej...
No, ale nic. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.
Poem
Szczerze, co do Lukasa to jak na razie nie myślałam nad jego wątkiem i sama jeszcze nie wiem jak to się potoczy
UsuńO kurczaki super ze dodałaś cos nowego, mam nadzieje ze będzie to długie opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Jej, ale cię cieszę, że wstawiłaś notkę! Nawet sobie nie wyobrażasz jak tęskniłam za twoimi opowiadaniami :D Czekam na kolejną część i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoją twórczość :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się motyw przewodni i te niespodzianki :D
Dzięki za informacje :3
I.
Czekam na kolejne!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że znów piszesz :)
Pozdrawiam,
Hermiona
dobrze Cie znow widziec :3
OdpowiedzUsuńAch, Karola, brakowało mi Ciebie i Twoich historii. Cieszę się więc jeszcze bardziej, że wróciłaś z nową. Dopiero pierwszy rozdział, akcja nie zdążyła się nawet rozkręcić, a ja już wiem, że będę uwielbiać to opowiadanie. JUŻ je uwielbiam. :) Bardzo podoba mi się pomysł zrobienia z Hermiony architekta. To takie... świeże. :D
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam z niecierpliwością na dalej. :)
Cieplutko!
Twoje historie zawsze mają to "coś"!!! Ciesze sie, ze kolejny raz mam przyjemnosc czytac Twoja tworczosc:D
OdpowiedzUsuńOpowidanie zapowiada sie mega ciekawie!
Malediwy? lepiej byc nie moglo:D!
Czekam z niecierpliwościa :)
Pozdrawiam:D
hahaha! bomba! tez bym poleciala teraz na Malediwy :D zazdroszcze jej :D ehehehe mam nadzieje ze Lucas sie nie podkochuje w naszej Hermionie , bo cos mi sie wydaje ze ten szef ma blond wlosy i niezieskie oczy :) czekam na wiecej! :D [5raz juz ten komentarz publikuje 0o ] xxx
OdpowiedzUsuńKiedy następna część??
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńSuper Czekam na kolejną część ;3333
OdpowiedzUsuńhttp://weronika-o-wszystkim-i-o-niczym.blogspot.com/
jeszcze będziesz coś wstawiała. czy zawieszasz bloga? Już ponad pół roku nic nie dodajesz :(
OdpowiedzUsuńCzekam na wiecej i zapraszam http://zakreconeminiaturkislizgonki.blogspot.co.uk
OdpowiedzUsuńHalo halo jest tu jeszcze nasza autorka tego bloga ? :)
OdpowiedzUsuńjeśli tak to proszę o dokończenie tego opowiadania bo strasznie mi się spodobało ! :D Nadal czekam i nie opuszcza mnie nadzieja na kontynuacje :) Pozdrawiam Asia :)
Och, Karola, tęsknię za Twoimi opowiadaniami... :) Mam nadzieję, że kiedyś wrócisz.
OdpowiedzUsuńCieplutko!