poniedziałek, 16 lipca 2012

who I am - odc. 10


Kochani, jeżeli chodzi o who I am to jest ostatnia część przed moim wyjazdem na wakacje. Jeszcze przed 23 pojawi się I część nowego kilkuodcinkowa, a potem będzie przerwa, aż gdzieś do 6 sierpnia. Jeszcze zanim zaczniecie czytać chciałam przeprosić za moje zaległości na waszych blogach. Ja je wszystkie nadrobię, ale ostatnio mam tak zawalone dni, że szok. A ktoś by powiedział, że w wakacje ma się dużo wolnego.
---
- Co czytasz?
- Nic, co by cię zaciekawiło. „Ewolucję eliksirów na przełomie pięciuset lat”.
- Masz rację jakoś ten temat mnie nie pociąga.
- Nie zaskoczyło mnie to. – za to zaskoczyło ją to, co nastąpiło chwile potem. Chłopak nachylił się i delikatnie ją pocałował. Zszokowana otworzyła szeroko oczy i z całej siły odepchnęła go od siebie. Skutkiem, czego osobnik płci męskiej spadł z łóżka i zapoznał się bliżej z twardą drewnianą podłogą. – Czyś ty do reszty zgłupiał Zabini? Ostatnie szare komórki obumarły w tym twoim skretyniałym mózgu?! To, że jako tako was toleruje nie znaczy, że nagle zaczęłam was uwielbiać! Myślisz, że zapomniałam o tych wszystkich szlamach i poniżających słowach skierowanych w moją stronę?! Informuję cię, że NIE!  Co ty sobie zresztą wyobrażasz?! Nigdy więcej nawet tego nie próbuj! Wynocha z mojego pokoju! – Diabeł wypadł jak burza z pokoju dziewczyny. Jedna z większych poduszek z impetem walnęła w drzwi, które zamknął w ostatnich chwili. Doprowadził ją do szewskiej pasji. Wstała i biorąc strój kąpielowy wyszła z pokoju.
- Nie stój tu, bo nie ręczę za siebie! – warknęła groźnie.
- Dobrze już idę, przepraszam – Blaise jak najszybciej postanowił zejść jej z oczu.
- Nie obchodzi mnie twoje przepraszam. – zbiegła po schodach kierując się do części domu, w której znajdował się basen.
- No stary chyba coś ci się nie udało.
- Co masz na myśli Smoku?– popatrzył na kumpla, który do niego podszedł
- Jak to, co? Panna Di Binetti dała ci kosza.
- Bardzo zabawne. – brunet popatrzył bykiem na kumpla
- Żebyś wiedział. Jeszcze nie widziałem laski, która dałaby ci kosza.
- Jestem bardzo ciekawy czy poszłoby ci lepiej.
- Zapewne. I zamierzam to sprawdzić. Od dawna miałem na to ochotę. – Malfoy uśmiechnął się zagadkowo.
- To powodzenia. Ja idę na randkę z Ognistą. Ona zawsze jest wierna i nie da mi kosza
***
Śnieg skrzypiał pod końskimi kopytami. Mroźny zimowy wiatr szczypał w oczy, ale nie przeszkadzało jej to. Chciała się uspokoić. Była zła na rodziców, że dopiero, co pojawili się w jej życiu i chcą nią rządzić. Rozumiała, że tak to już jest w tej rodzinie. Czuła, że kochają ją i Denisa, są dobrzy i chcą przychylić im nieba. Ale z drugiej strony chcieli nią rządzić i oczekiwali od niej, że bez żadnego sprzeciwu będzie wykonywać ich polecenia. Na to nie mogła się godzić. Nie powiedziała im tego w tamtej chwili, bo nie chciała kłócić się przy obcych. Dobrze wiedziała, że nie może pozwolić by rozstawiali ją po kontach. Jeżeli raz im ustąpi tak już będzie zawsze. W jednej chwili postanowiła, co z tym zrobi. Zawróciła i poganiając konia ruszyła w stronę stajni.

- Strzałka, Kropka! – zanim jeszcze zamknęła drzwi w holu pojawiły się dwa skrzaty kłaniając się nisko.
- Panienka nas wzywała?
- Tak. Strzałko czy zabrałyście już zakupy z mojego domu?
- Tak panienko.
- Niech wszystkie tam wrócą jeszcze dzisiaj. I to jak najszybciej.
- Oczywiście panienko – skrzat znikł.
- Kropko, gdzie znajdę rodziców?
- Pani Rosa jest w bibliotece, a pan w swoim gabinecie.
- Poproś ojca by zechciał dołączyć do mnie i mamy w bibliotece.
- Już się robi –skrzat znikł z trzaskiem. Przeszła przez salon kierując się w stronę biblioteki. Uwielbiała to miejsce. Wielkie pomieszczenie urządzone w kolorach brązu zastawione wysokimi regałami. Rosa pogrążona w lekturze siedziała w jednym ze skórzanych foteli. Nie zauważyła, że Hermiona weszła do środka. Zorientowała się dopiero, kiedy dziewczyna usiadła w fotelu.
- Kochanie przyszłaś poczytać?
- Nie mamo. Chciałam porozmawiać z tobą i ta… - nie dokończyła bo do biblioteki wkroczył postawny mężczyzna.
- Moje dwie ukochane kobiety podobno mają do mnie jakąś sprawę. – Rosa nie wiedziała, o co chodzi jej mężowi.
- Poprawka tato. To ja mam sprawę do ciebie i mamy. – Alessandro usiadł na sofie i popatrzył na córkę. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić
- Ja wszystko rozumiem wychowanie arystokratyczne, zasady dobrego wychowania. Ale tak nie może być. Wczoraj nie chciałam się sprzeczać przy innych, ale teraz chcę was poinformować, że na żaden bal w ministerstwie się nie wybieram. Zamierzam spędzić sylwestra z przyjaciółmi w swoim domu niezależnie od tego czy wam się to podoba czy nie. Szanuję was, ale nie zmienię się w potulną, słuchającą się wszystkiego dziewczynkę tylko dlatego, że mieszkam tutaj. Jestem dorosła i potrafię decydować za siebie. – kiedy skończyła w pomieszczeniu zapadła cisza. Czekała na jakąś reakcję. Ale nie spodziewała się tego, co się stało. Alessandro Di Binetti zaczął się śmiać, a na ustach jego żony pojawił się delikatny uśmiech. Popatrzyła na nich zaskoczona.
- Mówiłem ci Rossa, że ona nie jest potulną owieczką. To typowa kobieta rodu Di Binetti, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
- To nie jesteście na mnie źli? Nie będziecie obstawiać przy swoim?
- Skarbie – Rosa popatrzyła na córkę. – Oczywiście, że wolelibyśmy żebyś poszła z nami, ale jak zauważyłaś sama jesteś dorosłą kobietą i potrafisz decydować. Nie będziemy ci niczego zabraniać. Może czasami jesteśmy apodyktyczni i nadopiekuńczy, ale to przez to, że martwimy się o ciebie i Denisa.
- W takim wypadku kochanie jedynie, co możemy to życzyć ci dobrej zabawy jutro. – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko słysząc słowa głowy rodu Di Binetti. Przesiadła się na sofę i mocno przytuliła do ojca. Nie sądziła, że tak łatwo pójdzie jej przekonanie ich do swojej decyzji.
***
Czterech mężczyzn ubranych w czarne smokingi stało w salonie oczekując na swoje partnerki. Kiedy usłyszeli trzask zamykanych drzwi podeszli pod schody i popatrzyli na trzy kobiety ubrane w eleganckie wieczorowe suknie. Kiedy dołączyły do nich Draco, Balise i Denis z zaskoczeniem popatrzyli w stronę schodów czekając, aż pojawi się na nich kolejna kobieta.
- O już wychodzicie? – słysząc głos Hermiony odwrócili się i popatrzyli na dziewczynę, która wychodzi z jadalni. Nie wyglądała na osobę odpowiednio ubraną na wystawny bal. Jej czarne spodnie i szara luźna bluzka ni jak nie przypominały sukni balowej.
- Tak kochanie na nas już czas – Alessandro uśmiechnął się do córki.
- W takim razie życzę wam miłej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku. – podeszłą do nich i ucałowała rodziców.
- Nawzajem córeczko – wyminęła ich i skierowała się do swojego pokoju.
- Zaraz, chwila ja tu czegoś nie rozumiem! – Hermiona będąc już na schodach zatrzymała się i popatrzyła na brata
- Czego Cwaniaczku?
- Dlaczego ona nie idzie na bal?
- Bo wy idziecie, a ja zostaję.
- Ja się nie zgadzam. Jeżeli ja mam iść to młoda też.
- Brat, życie nie jest sprawiedliwe. Wy idziecie ja zostaję. – nic więcej nie mówiąc przeskoczyła po dwa schody i weszła do swojego pokoju. Jeszcze zanim zamknęła drzwi słyszała jak Denis protestuję, ale chyba to nic już nie dało, bo po chwili w domu nastała cisza. Zadowolona skierowała się wprost do łazienki z zamiarem wzięcia długiej kąpieli.
***
Było dobrze po ósmej wieczorem, kiedy ludzie zaczęli się schodzić. Byli to jej znajomi mieszkający na tym samym osiedlu, na którym ona się wychowywała oraz ludzie z Rio. Słysząc kolejny raz dzwonek do drzwi i otworzyła je. Na ganku stała rudowłosa dziewczyna z szerokim uśmiechem przyozdabiającym jej twarz.
- Ginny wchodź. – odsunęła się i przepuściła ją zapraszając do środka – Gdzie Harry?
- Została dzisiaj z Ronem. Prosił żebym przekazała ci jego przeprosiny i życzenia noworoczne.
- Dzięki. Szkoda, że nie przyszedł, ale i tak będziemy dobrze się bawić.
- Oczywiście, że tak. Świetna sukienka.
- Dzięki. Ściągaj płaszcz i wchodź dalej – ruszyły w kierunku salonu

Kiedy podeszło się pod nieduży kremowy dom słychać było, że w środku odbywa się dobra impreza. Weszli do środka i otoczyła ich muzyka, którą słyszeli na polu i gwar rozmów osób będących w domu.  Jedni tańczyli, inni rozmawiali, a pozostali zajadali się przyszykowanymi przekąskami. Przeszli przez hol kierując się do salonu.
- Hermiona - szatynka sącząca wino oderwała wzrok od swojej rozmówczyni i uśmiechnęła się do blondynki, która do niej podeszła – Kim jest ta trójka przystojniaków? – panna Bi Dinetti popatrzyła w stronę, którą wskazywała Sara. Zszokowała się widząc tą grupkę.
- Przepraszam cię na chwilę Saro – nie odpowiadając na pytanie wstała i odeszła.
- Co wy tu robicie? – bawiąc się trzymanym w dłoni kieliszkiem utkwiła swój wzrok w trójce chłopaków.
- No jak to, co? Robisz imprezę i nawet nie zaprosiłaś brata, tego to ja się po tobie nie spodziewałem mała. – Denis nie krył swojego niezadowolenia.
- Z tego, co wiem mieliście być na balu w ministerstwie.
- Nudziło nam się, a zresztą ty też tam miałaś być i jakoś dziwnym trafem nagle rodzice pozwolili ci nie iść. Nie sądzisz, że to trochę niesprawiedliwe. Uwierz, że te fraki, w które byliśmy ubrani nie były za wygodne.
- Den to nie moja wina, że musiałeś iść na ten głupi bal. Przecież ja ci tego nie kazałam robić. – nie rozumiała, dlaczego Cwaniak ma do niej pretensje w końcu to nie jej wina, że on musiał iść, a jej udało się tego uniknąć.
- Mała jak ja niekiedy nienawidzę, że mam do ciebie taką słabość i nie potrafię się na ciebie złościć – przyciągnął siostrę do siebie i mocno przytulił.
- Den – usłyszał cichy szept siostry – Fajnie, że jesteś, ale dlaczego musiałeś ich przyprowadzić? – nie musiała mu tłumaczyć, o kogo jej chodzi.
- Sami się przyplątali – odszepną. Wiedziała, że żartuje, ale postanowiła tego nie komentować. Odsunęła się od niego i uśmiechając się wskazała ręką salą dając mu znać by wchodzili dalej, a sama udała się do kuchni w poszukiwaniu nowej butelki wina. Wszyscy trzej patrzyli przez chwilę na odchodzącą drobną szatynka ubrana w fioletowo czarną sukienkę.

Gdy wybiła północ ludzie zaczęli się przytulać i składać sobie życzenia. Kiedy złożyła sobie życzenia z większością osób stała i z uśmiechem popatrzyła na swoją rudą przyjaciółkę i brata, którzy się całowali. Cieszyła się, że ciągnie ich do siebie. Kochała ich obydwoje i chciała dla nich jak najlepiej. Wiedziała, że Gin nie zrani Denisa i to samo było w drugą stronę.
- Szczęśliwego Nowego Roku Di Binetti  – przed nią stał przystojny blondwłosy mężczyzna i w geście toastu podniósł szklankę napełnioną bursztynowym płynem.
- Nawzajem Malfoy.
- Nie sądziłem, że potrafisz zorganizować tak dobrą imprezę.
- Ty o mnie bardzo mało wiesz – odeszła zostawiając go samego.    

- Miona wytłumacz mi, kim jest ten przystojniak, z którym przed chwilą rozmawiałaś? – Vera z zagadkowym uśmiechem przyglądała się Malfoyowi.
- Malfoy? To kumpel mojego brata. Zaufaj mi Ver to nie jest za ciekawy facet. Znam go i dobrze wiem, że lubi perfidnie wykorzystywać kobiety.
- Szczerze? To takiemu facetowi pozwolę się wykorzystać bez protestu ile razy będzie chciał. – szatynka nie rozumiała zachwytu swojej koleżanki nad blondynem – Jakie on ma oczy, a jak się uśmiechnie to aż nogi miękną i dostaję palpitacji serca. Życz mi powodzenia, czas na niego zapolować – panna Di Binetti nie zdążyła nic powiedzieć, bo blondynka zostawiając ją samą podążała w stronę Draco. Stała i zastanawiała się nad zachwytami Very nad Malfoyem. Blondynka nie była jedną z stereotypowych panien o tym kolorze włosów. Była ładna to fakt, ale zarazem inteligentna, ale widząc blondyna ciągło ją do niego jak ćmę do żarówki.
- Czy można panią prosić? – została wyrwana z swoich rozmyślań. Podniosła głowę i zobaczyła przed sobą uśmiechniętego bruneta.
- Dobrze Zabini – podała mu rękę i ruszyli w stronę, gdzie w salonie tańczyła grupka ludzi. Tańczyli nie rozmawiając, ale tą mężczyzna przerwał tą ciszę między nimi.
- Hermiona może to zabrzmi nieszczerze i zaraz mnie opierniczysz, ale chciałbym cię przeprosić o to byś spróbowała, jeżeli to w ogóle możliwe przyjąć moje przeprosiny za te wszystkie lata – przestała tańczyć i odsuwając się do tyłu popatrzyła na niego.
- Zabini ja nie chcę twoich przeprosin. Nie potrzebuje ich. Nagle przyszło ci do głowy, że jeżeli jestem arystokratką to należy mnie przeprosić? Wybacz Blaise, ale ja tego nie potrzebuję. Toleruje was tylko i wyłącznie ze względu na Denisa. Nie chcę by musiał wybierać pomiędzy mną, a wami, bo to najbardziej krzywdziłoby jego. – nie czekając na jego odpowiedź odeszła. Stał chwilę zdziwiony, ale po chwili, kiedy się otrząsnął ruszył za nią.
- Di Binetti chodź – złapał ją za rękę i odciągnął w miejsce, gdzie nie było tyle ludzi i dało się spokojniej porozmawiać. – Słuchaj nie przeprosiłem cię, bo nazywasz się Di Binetti, a nie Granger. Zrobiłem to, dlatego że przez wojnę oraz te wolne świąteczne dni spędzone u was w domu uświadomiłaś mi coś. Okazało się, że jesteś inną osobą niż sądziłem. Nazywasz się Di Binetti, a nie Granger, ale jestem pewien, że pomimo tego nie zmieniłaś się. Cały czas jesteś taka sama.
- Zabini, o czym ty bredzisz? – miała dość jego wywodów.
- O tym, że nie przeprosiłem cię ze względu na nazwisko. Po prostu przez te dni pokazałaś mi, że tak naprawdę źle cię oceniałem przez te wszystkie lata. Uświadomiło mi to, że te wszystkie opinie na temat ciebie i ludzi nienależących do arystokracji to bzdury.
- I tak nagle mam ci uwierzyć, że się zmieniłeś?
- To już zależy od ciebie czy mi uwierzysz. A teraz pozwól, że wrócimy do salonu. Chciałbym dokończyć zaczęty z panią taniec. – sama nie wiedziała, dlaczego ale się zaśmiała. Nie chciała teraz analizować wypowiedzi mężczyzny. Podała mu rękę i wrócili na parkiet.

Blondyn stojąc pod ścianą pił whisky. Przed chwilą pozbył się jakiejś blondyny, która chciał się do niego przyczepić. Teraz wydawałoby się, że patrzył na ludzi wirujących na „parkiecie”, ale tak naprawdę przyglądał się jednej kobiecie. Dziewczynie ubranej w fioletowo czarną sukienkę tańczącą z Blaisem. Sam zastanawiał się czy jej nie poprosić do tańca, ale stwierdził, że nie jest to najlepszy pomysł. Doszedł do wniosku, że lepszym będzie powolne zbliżanie się do panny Di Binetti. Żeby móc się do niej zbliżyć najpierw musiał zdobyć jej zaufanie. Nie wiedział jeszcze jak to zrobi, ale był pewny, że mu się to uda.

11 komentarzy:

  1. Blaisa mi szkoda, bo nie maszgo z kim sparować, bo Gin zajęta.
    Draco mało mi go w tym dziale :)
    Myślałam, że rodzice hermiony będą bardziej prostestować, choć po cichu liczyłam na bal i jakiś taniec na lini Malfoy- Granger.

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet jakby był bal to nie było by tańca Malfoy-Granger. Rodzice? - mówiłam, że oni są inni niż się wydają.
    Draco - spokojnie będzie go więcej.
    Blaise - da sobie radę chłopak bez Rudej. Nie będzie tutaj za wiele o jego dziewczynach, ale Diabeł odegra ważną rolę w zakończeniu opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaką ważną role odegra Diabeł ? tylko żeby nie wlazł pomiędzy Draco a Hermionę, bo własnoręcznie uduszę :D

      Usuń
    2. Diabełek jest moją słodką tajemnicą.

      Usuń
  3. cwany jest Draco, małymi kroczkami do Hermiony podejdzie :D super! tak trzymać Draco! <3 a impreza? no no no, postawiła się rodzicom! super! czekam i jeszcze raz : miłego wyjazdu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam to opowiadanie kochana :D
    Jestem zadowolona z tego i to jeszcze jak
    Szkoda że nie ma więcej notek :D
    Z chęcią bym jeszcze poczytała no ale na szczęście widziałam jeszcze inne opowiadania :D
    Miłego wyjazdu słońceeeee ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka! Ja tu pierwszy raz więc mnie nie znasz. Przeczytałam prawie całego bloga i muszę przyznać, że piszesz najlepsze opowiadania. To prawdziwe perełki. Czekam na NN. Niech wena będzie z Tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam dzisiaj na Twojego bloga i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Twoje historie czyta się dobrze, nawet pomimo kilku błędów ortograficznych. Na szczególne uznanie według mnie zasługują Zagadki przyszłości. Powodzenia w dalszym pisaniu, na pewno będę tu zaglądać! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz NN? Dłuuuuuugo czekałam do szóstego, siódmego sierpnia, a tu nic! No trudno będę czekać dalej. Weny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że jakakolwiek nowość pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu. Teraz mam strasznie dużo na głowie

      Usuń
    2. no to kiedy nowa? :<

      Usuń