niedziela, 9 grudnia 2012

Nadzieja to 50% sukcesu - I



Powiem tak. Bardzo długo zastanawiałam się czy publikować to opowiadanie. Jest to dla mnie dość szczególny twór – ponieważ pisany na akcję organizowaną dla Groszkowej. Na początku miałam zostawić go i nie pokazywać, ale stwierdziłam, ze jednak opublikuje go. Pierwszą notkę dodaję dzisiaj (miała pojawić się dopiero ok. wtorku), ale tak się składa, że dzisiaj Groszkowa obchodziłaby urodziny. Dlatego publikuję to ku jej pamięci.
---
Hermiona Granger kobieta sukcesu. Trzy lata po skończeniu szkoły wyszła za mąż za Francesco, którego poznała podczas pobytu we Francji. Osiedli tam na stałe zakładając rodzinę. Od sześciu lat była spostrzegana przez innych, jako przykładna żona i matka. Sama o sobie też tak myślała. Do czasu, kiedy jej poukładane życie legło w gruzach. Tego feralnego wieczoru położyła Hannę do łóżka wcześniej, po czym przyszykowała kolację i z uśmiechem na ustach czekała na męża. Francesco kolejny raz z rzędu przyszedł z pracy później, ale nie przejęła się tym. Siedząc przy stole oświadczył jej, że odchodzi. Jego słowa ciągle były w jej pamięci, rozmyślała nad nimi za każdym razem, kiedy zasypiała.
- Hermiona, ja odchodzę. To wszystko mnie dusi. Całe nasze życie. To udawanie, że wszystko jest w porządku. – jego słowa wprawiły ją w osłupienie.  Wydusiła z siebie tylko jedno zdanie.
- Ale co z Hanną?
- Han jest słodką dziewczynką, ale zrozum ja nie nadaję się na ojca. Oczywiście będę płacił na nią alimenty.  Zostawię wam dom. Wiem, że dacie sobie rade – wstał, spakował jednym machnięciem różdżki swoje rzeczy i wyszedł zostawiając ją i pięcioletnią Han na zawsze.

Miesiąc później dostała pocztą papiery rozwodowe. Wściekła kobieta podpisała je i jak najszybciej wysłała do francuskiego ministerstwa magii z prośbą o zmianę swojego nazwiska na nazwisko panieńskie. Te dni były dla niej trudne szczególnie wtedy, gdy Hann wdrapując się na jej kolana pytała gdzie jest jej tatuś? Po dwóch miesiącach użalania się nad swoim życiem zebrała się w sobie. Jej pierwszym krokiem, było podjęcie decyzji o powrocie do Anglii. Czytając Proroka, którego regularnie zamawiała znalazła ogłoszenie dotyczące sprzedaży małej posiadłości pod Londynem. Jeszcze w tym samym tygodniu oddała dom w ręce dewelopera, a one przeniosły się do rodzinnego domu Hermiony. Zostawiając córkę pod opieką dziadków wybrała się oglądnąć posiadłość. Zakochała się w niej od pierwszej wizyty. Dlatego też pomimo protestów rodziców na początku kolejnego miesiąca wprowadziły się z Hanną do nowego domu. Znalazła pracę, jako menager jednym z większych Londyńskich hoteli, a dzięki temu, że nie zwolniła gospodyni poprzednich właścicieli nie musiała martwić się o małą. Od chwili, gdy wprowadziła te zmiany w życie z powrotem odzyskiwała swoją równowagę.

- Emily? – gospodyni była pięćdziesięcioośmioletnia kobietą, której matka pracowała w posiadłości. Wychowywała się w niej od małego, a z czasem zastąpiła swoją matkę w obowiązkach.
- Jestem w kuchni! -  Hermiona weszła i usiadła na stołku. Z lubością przyjęła talerz zupy podsunięty przez gospodynie.
- Pyszna ta zupa. – starsza kobieta odwzajemniła uśmiech szatynki
- Męczący dzień w pracy?
- Żebyś wiedziała moja droga. Gdzie jest Han?
- Mała jest w ogrodzie. – Emili uśmiechnęła się mówiąc o córeczce Hermiony
- Znowu? Odkąd wprowadziłyśmy się tutaj tydzień temu nic innego nie robi tylko spędza czas w ogrodzie.
- Bardzo polubiła altankę koło fontanny. Ciągle zabiera tam swoje lalki.
- Dziękuję za zupę Emily. Pójdę do niej – wyszła z domu – Han, kochanie – zdziwiła się, kiedy po wejściu do altanki zastała tam jedynie lalki leżące na drewnianej ławeczce. – Han, skarbie gdzie jesteś? – próbowała się uspokoić. Nie chciała zachowywać się jak histeryczka w końcu mała na pewno jest gdzieś w ogrodzie.  Poczuła ulgę, gdy zobaczyła malutką szatynkę w czerwonym płaszczyku, ale to uczucie szybko minęło, gdy zorientowała się, że obok niej stoi nieznajomy mężczyzna. – Hanna! W tym momencie wracaj! – biegiem puściła się przez trawnik nie zwracając uwagi na wysokie obcasy wbijające się w ziemię.
- Mama! – dziewczynka przeszła przez drewniane bale, które tworzyły ogrodzenie i rzuciła się kobiecie w ramiona.
- Hanno Anabell ile razy ci powtarzałam, że nie wolno zadawać ci się z obcymi ludźmi?
- Ale tutaj są koniki, one wyszły na wybik i tak jak wczoraj mogłam je karmić. – Hermiona postawiła córkę na ziemi i kucnęła, żeby popatrzeć w jej oczy tak podobne do swoich.
- Nie wybik, tylko wybieg skarbie. Ale jak to wczoraj?
- Byłam wczoraj i wcześniej też.
- Zmykaj w tej chwili do domu. Emily zapewne czeka na ciebie z podwieczorkiem. – dziecko posłusznie w podskokach ruszyło do domu, a ona wstała i podeszła do płotu.  Kiedy stanęła z mężczyzną twarzą w twarz nie wierzyła własnym oczom. On również był zaskoczony tak samo jak ona.
- Granger? – szybko się opanował – Chyba teraz nazywasz się inaczej?
- Nie. Dalej mam na nazwisko Granger.
- No popatrz to aż dziwne, że ty jesteś panną z dzieckiem.
- Nie jestem panną z dzieckiem i nie powinno cię to interesować. Nie wiem, co tu robisz, ale powinnam przeprosić cię za Hannę nie powinna ci przeszkadzać.
- Hanna mi nie przeszkadza. Co tutaj robię? Ja tutaj mieszkam, stadnina należy do mojej rezydencji położonej na tamtym wzgórzu. Czyli ty kupiłaś posiadłość Smithów? Jako gościnny sąsiad witam cię serdecznie w naszej uroczej okolicy. – uśmiechnął się lekko ironicznie
- Dzięki – jęknęła w duchu myśląc o tym, że Malfoy będzie jej sąsiadem. – Jeszcze raz przepraszam za moją córkę, więcej się to nie powtórzy.  Do widzenia.
- Granger! Twoja córka naprawdę mi nie przeszkadza, a obiecałem jej, że zobaczy jutro stajnie. Oczywiście, jeżeli nie masz nic przeciwko temu?
- No nie wiem. – w jej głosie słychać było wahanie.
- Nie dziwię ci się, jeszcze nauczę ją zabijać koty i pić ich krew. – zaśmiał się.
- Nie zdziwiłabym się – uśmiechnęła się do niego – Tylko proszę cię uważaj żeby nic jej się nie stało.
- Włos jej z głowy nie spadnie, dopilnuje tego. – Ruszyła w stronę domu, a on wrócił do szczotkowania konia. Sama sobie się dziwiła, dlaczego mu ufa i powierza w jego ręce swój największy skarb, jakim była dla niej Han. Powinna traktować Malfoya jak największe zło, ale od czasu rozwodu inaczej patrzyła na ludzi. Czas wszystko zmienia.

Przez cały następny wieczór słuchała zachwytów córki nad tym jak fajnie jest w stajni. Obecnie siedziała w małej oranżerii, z której rozpościerał się widok na najładniejszą część ogrodu.
- Pani Hermiono?
- Słucham Emily?
- Pan Malfoy chciałby się z panią zobaczyć.
- Poproś go do środka.  – po chwili do oranżerii wszedł blondyn.
- Cześć Granger, chciałem z tobą chwilę porozmawiać o Han. – nie czekając na zaproszenie ze strony kobiety rozsiadł się w fotelu.
- Coś zrobiła? Cały wczorajszy wieczór o niczym innym nie mówiła jak o twojej stajni.
- Nic nie zbroiła, była bardzo grzeczna.
- To, o co chodzi? – zaczęła czuć lekki niepokój
- Chciałem się zapytać czy zgodzisz się żebym uczył ją jazdy konnej?
- Mhy – zamyśliła się – w sumie może to był by dobry pomysł, sama w jej wieku uczyłam się jeździć. Ale nic jej się nie stanie?
- Rany Granger nie bądź taka przewrażliwiona. – zaśmiał się. Zachowywała się w tym momencie jak nadopiekuńcza kwoka.
- Mamuś, mamuś proszę!  - do oranżerii jak pocisk wpadła Han.
- Hanna. Nie wolno podsłuchiwać, to nieładnie.
- Ja słuchałam, nie podsłuchiwałam. Mamuś proszę.
- No dobrze.
- Hurra. Kocham cię mamuś. – wdrapała się na jej kolana i ucałowała kobietę.  – I pana Draco też – przeskoczyła z fotela na fotel i pocałowała zaskoczonego blondyna w policzek.

23 komentarze:

  1. Boże!! Ja nie wytrzymam! to jest cudowne. Wiem, że się powtarzam się, ale po przeczytaniu nadzwyczajniej brakuje mi epitetów ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniała bym. Życzę Wszystkiego Najlepszego ! :D

      Usuń
  2. Bardzo przyjemna historyjka. Mi osobiście bardzo się spodobała i wierzę, że Groszkowa byłaby bardzo zadowolona, że tą historię dedykujesz jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki akcji ta historia i jeszcze inne napisane przez inne osoby dotarła do Groszkowej kiedy była jeszcze z nami

      Usuń
  3. Zaczyna się bardzo ciekawie. Córka Hermiony jest urocza i że tak szybko zaprzyjaźniał się z takim draniem jakim jest Draco

    OdpowiedzUsuń
  4. Powtórzę po Esper Piękne, bo napisane dla Groszkowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Początek jak na razie wciągający. W tym opowiadaniu coś mi się zdaję, że Draco pokarze swoją dobrą i miłą stronę, ale nie zabraknie jego ironicznego zachowania i tych uśmieszków:)

    Co do dedykacji świetny pomysł i to naprawdę miło z twojej strony z to;)

    Jak zawszę czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ciekawie się zaczyna, zaskoczył mnie fakt, że Draco lubi dzieci, ale każda kreacja jest inna i to tylko świadczy o twojej ogromnej kreatywności
    pozdrawiam z hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne imię ma córeczka Hermiony.
    Bardzo mi się podoba i czekam na kolejny rozdział.
    Wszystkim nam brakuje Groszkowej jednak myślę że tam gdzie teraz jest cieszy się że opublikowałaś to opowiadanie ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszę się widząc kolejne twoje dzieło
    aż mnie zdziwiło brak przekomarzania między Draco i Mioną gdy się zobaczyli
    to takie nienaturalne zjawisko ale strasznie fajnie
    czekam na dalszą część i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie przez swoje przesłanie jest trochę inne niż wszystkie. Ma trochę mniej "kanoniczności"

      Usuń
  9. Kiedy możemy się spodziewać dalszej części ? :)Czekam też na Who I am :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę napisac najpierw i opublikować who I am. Ale nie wiem czy nie będzie to dopiero w przyszłym tygodniu bo w tym jestem zajęta, a w sobotę wieczorem wyjeżdżam do Słupska i wracam dopiero w poniedziałek rano.

      Usuń
  10. słodcy oni wszyscy są *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba, czekam na kontynuację ;3 I co do poprzedniego opowiadania ("Skandal") to proszę uzupełnij w nim rozdziały, bo tam gdzie powinien być pierwszy jest drugi, a tam gdzie piąty znajduje się "Nadzieja to 50% sukcesu - I". A strasznie chciałabym przeczytać w całości ten tekst, bo jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego tak się stało. Dzięki za zwrócenie uwagi zaraz to zrobię

      Usuń
  12. Podoba mi się Twój nowy pomysł! Dosyć oryginalny, bo Han nie jest dzieckiem Malfoy'a jak to zwykle jest na innych blogach. Na początku zapomniałaś jednego wyrazu, ale mimo wszystko jest świetnie. Trochę się dziwię, że Draco pracuje przy koniach- ciekawi mnie co z tego wyniknie. Weny:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award ♥ Szczegóły u mnie na [tajemnice-canon.blog.onet.pl]
    ~nika_246

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy kolejna notka?

    OdpowiedzUsuń
  15. niecna istoto po who I am się wyrobiłaś więc kiedy nowa notka ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Podoba mi się :) Czekam na dalszy rozwój akcji :)

    OdpowiedzUsuń