wtorek, 23 października 2012

who I am - odc. 13


Miałam problem z napisaniem tej części. Jakoś nie miałam na nią pomysłu. Ale w końcu udało mi się coś sklecić.
---
Siedziała na łóżku. Czytając książkę całkowicie odcięła się od świata zewnętrznego. Zawsze tak było, kiedy książka ją wciągała. Tak się zaczytała, że nawet nie zauważyła, że ktoś puka.
- Hermiona? – dopiero słysząc swoje imię oderwała się od lektury. Widząc stojącą w swoim pokoju rudowłosą dziewczynę uśmiechnęła się – Można?
- Oczywiście, że tak. Wchodź. Przecież wiesz, że zawsze jesteś u mnie mile widziana. – słysząc to Ginny weszła do środka zamykając za sobą drzwi. – Co cię do mnie sprowadza?
- Chęć porozmawiania, a nawet można powiedzieć, że lekkie wścibstwo.
- Ty i wścibstwo? – szatynka roześmiała się cicho. Dobrze wiedziała, że wścibstwo nie leży w naturze panny Weasley.
- No to powiedź mi moja droga jak jest tak naprawdę między tobą, a Zabinim i Malfoyem – czekając na odpowiedź ulokowała się wygodnie na łóżku obok przyjaciółki.
- Szczerze? Sama nie wiem. Na pewno nie wybaczyłam im tych wszystkich lat upokorzenia, ale, na co dzień staram się o tym nie myśleć. Wydaje mi się nawet, że oni niekiedy starają się mi to zrekompensować. Blaise jest zabawny i dobrze się z nim rozmawia, przy czym widzę, że jest przy tym szczery. Malfoy – tutaj umilkła zastanawiając się nad tym, co o tym powiedzieć – z nim sprawa jest bardziej skomplikowana. Ten osobnik jest bardziej zamknięty w sobie, nie odkrywa swoich kart i nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać.
- Czyli sądzisz, że jest jak Kinder niespodzianka?
- Tego bym tak nie nazwała. On raczej do słodkiej przyjemności nie należy. Dość często się z nim ścieram. Chociaż nie są to takie kłótnie jak kiedyś. On po prostu jest nieprzewidywalny.
- Z tego, co widziałam lubi cię wyprowadzać z równowagi.
- O tutaj masz całkowitą rację. Niekiedy wydaje mi się jakby to była jego życiowa misja.
- A może on czuje do ciebie mięte? – Gin popatrzyła na nią z dziwnym błyskiem w oku.
- Zgłupiałaś? Chyba ci żarówka dogrzała, albo nawąchałaś się jakiś oparów na eliksirach i ci to zaszkodziło. Lepiej powiedź mi, co słychać u twoich braci? Omijając tego najmłodszego
- Bill i Fleur tłumaczą ciągle matce, że jeszcze mają czas dorobić się potomstwa…
***
Ginevra opuściła pokój perfekt naczelnej pół godziny przed kolacją. Hermiona przez ten wolny czas postanowiła odnaleźć swojego pupila, żeby go nakarmić.
- Kici, kici. Krzywołap, gdzie jesteś? – wyszła z pokoju i zeszła po schodach do pokoju wspólnego.
- Szukasz swojego rudego sierściucha Di Binetti? – Hermiona obeszła fotele i stając naprzeciwko sofy popatrzył zdziwiona na mężczyznę. Blondyn siedział na sofie, a na jego kolanach leżał Krzywołap mrucząc cicho z zadowolenia spowodowanego tym, że Malfoy drapał go za uchem. - Zastanawiałem się kiedyś jak mogłaś kupić tak dziwne i brzydkie stworzenie, ale dzisiaj stwierdziłem, że to całkiem fajny sierściuch, chociaż dalej brzydki.
- Czy możesz nie obrażać mojego kota Malfoy? I z łaski swojej puść go.
- Ja go nie obrażam i nie trzymam. Sam leży na moich kolanach.
- Krzywołapku chodź do mnie – kiedy kot nie zareagował, dziewczyna podeszła i ku niezadowoleniu zwierzaka wzięła go na ręce.
- Wiesz Hermiono – wstał i podszedł do niej. – Ty sama jesteś jak kot. Ale inny niż ten – wskazał ręką na jej rudego pupila. – Taka ładna, a z drugiej strony w każdej chwili zdolna do rzucenia się i wydrapania człowiekowi oczu. I to właśnie jest w tobie intrygujące. – Dłonią delikatnie dotknął jej policzka. Hermiona sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Kiedy jego dłoń dotknęła jej skóry poczuła jak jej serce zaczęło mocniej bić. - Jesteś dla mnie zagadką Di Binetti, a ja bardzo lubię rozwiązywać zagadki – z policzka przesunął palce na jej usta by opuszkami delikatnie obrysować ich kształt. Słysząc jak przyśpiesza jej oddech uśmiechnął się w tak typowy dla siebie sposób. Dziewczyna w obronnym geście mocniej przytuliła do siebie kota, co spotkało się z niezadowolonym miauknięciem.
- Daj mi spokój Malfoy i odsuń się – słysząc jej słowa roześmiał się.
- Oj Di Binetti zaraz udusisz tego kota – Hermiona musiała przyznać mu rację. Dlatego rozluźniła uścisk. A mężczyzna dalej stał wpatrując się w jej oczy. Na co dzień takie ciepłe, a teraz jakby odzwierciedlały mieszankę złości i lekkiej obawy. Z zadowoleniem odsunął się od niej. Dziewczyna zauważając to szybko go wyminęła i wbiegła na schody, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Kiedy usłyszał trzask drzwi zadowolony opadł na sofę. Stojąc tak przed nią miał ochotę ją pocałować, ale dobrze wiedział, że byłoby to złe posunięcie. Jeszcze nie była to dobra pora na takie posunięcie. Zapewne wściekłaby się i starałaby się go spoliczkować. A jego szanse na zdobycie jej spadłyby radykalnie.

Zatrzasnęła drzwi i z mocno bijącym sercem oparła się o nie. Krzywołap czując, że rozluźniła chwyt wyślizgnął się i z niezadowoleniem z jej zachowania wobec niego przemaszerował przez pokój i położył się na środku łóżka. Ona nawet nie zwróciła na to uwagi. Myślami była z chłopakiem, który został na dole. Próbowała uspokoić swój oddech, ale przychodziło jej to z trudem. Do teraz czuła mrowienie na ustach, jakie towarzyszyło dotykowi palców mężczyzny na jej wargach. Beształa się w myślach za to, że przez chwile miała ochotę na to by ją pocałował. Przymknęła oczy próbując myślec o czymś innym, co niestety przychodziło jej z trudem.
***
Pół godziny później jak gdyby nigdy nic zajęła swoje miejsce przy stole w wielkiej sali. Nalała sobie na talerz zupy i zaczęła jeść, kiedy naprzeciw niej usiadł przystojny blondyn w towarzystwie dwójki kolegów. Starała się nie patrzyć na niego, ale było to trudne zważając na to, że chłopak przyglądał się jej.
- Jak tam twój pupil Hermiono? – bezczelnie się do niej uśmiechnął, kiedy popatrzyła na niego.
- Wszystko z nim w porządku. Z tego, co wiem to właśnie w tej chwili śpi na moim łóżku.  
- A coś mu się stało? – Denis z zatroskaniem popatrzył na siostrę. Dobrze wiedział jak dużym uczuciem darzyła tego rudego, zabawnego brzydala.
- Nie. Z Krzywołapem wszystko w normie nic mu się nie stało.
- Ona po prostu próbowała go udusić – widząc jak zaczyna się denerwować roześmiał się w myślach
- Jak to udusić? – Blaise wtrącił się do rozmowy.
- Wcale nie chciałam go udusić – oburzyła się - Szukałam go chcąc go nakarmić. Znalazłam go w towarzystwie pewnego blondwłosego ślizgona. I chyba nie zdziwi was, że zabrałam go i chcąc go uchronić mocno go przytuliłam. Jakoś nie chcę żeby pewien obecny tu osobnik go molestował, czy broń Merlinie wykorzystał go seksualnie. – słodko uśmiechnęła się w stronę Malfoya.
- No masz rację. Zostawianie zwierzaka w towarzystwie Smoka jest niebezpieczne. Jeszcze za bardzo się na nie napali – za te słowa Blaise oberwał od przyjaciela w głowę.
- Wiesz Hermiono jakoś mam na oku innego kociaka niż ten twój sierściuch – widząc jej zaskoczenie Draco poczuł duże zadowolenie. Dziewczyna więcej się nie odezwała. Szybko zjadła posiłek, po czym opuściła pomieszczenie. Chcąc się znaleźć jak najdalej od Draco Malfoya.
- Mi się wydaje czy ty podrywasz moją siostrę? – Di Binetti popatrzył na blondyna.
- Nie masz niczego innego do roboty, niż wymyślać takie rzeczy? Lepiej Cwaniaku zajmij się swoją Weasleyówną zanim Jack Sloper się do niej dobierze.
- Co!? – brunet odwrócił się i popatrzył w stronę stołu Gryffindoru, gdzie siedziała Ginny. Obok niej siedział Sloper, który dziwnie nadskakiwał pannie Weasley podając jej różne rzeczy. To nie spodobało się Denisowi. – Przepraszam was, ale ja już skończyłem jeść –Draco roześmiał się widząc jak Denis zrywa się od stołu, podchodzi do stołu gryfonów i wciska się na ławkę pomiędzy Ginny a Jackiem.
- Ładnie to rozegrałeś. Ale nie łódź się, że Den nie zauważy tego, że kręcisz się koło jego siostry. – Blaise uważnie przyglądał się przyjacielowi
- Im dużej Diable on nie będzie tego wiedział tym dużej będzie lepiej dla niego i dla mnie.
***
Leżała w łóżku i jak zawsze przed snem czytała książkę, a raczej starała się ją czytać, co niestety jej nie wychodziło. Nie mogła skupić się na tekście. Po jej głowie krążyły słowa wypowiedziane przez blondyna podczas kolacji „…mam na oku innego kociaka…”. Na samą myśl o tym po jej ciele przebiegały ciarki. Wyobraźnia podsuwała jej różne obrazy tego, co mogło kryć się pod tymi słowami. Była na siebie zła. Zawsze pod tym względem potrafiła panować nad swoimi uczuciami, ale zmieniało się to w obecności Malfoya. Jej ciało jakby na przekór jej w jego obecności zaczynało samo sobą rządzić, a ona nie mogła na to nic poradzić. Odłożyła książkę na szafkę nocną, wyłączyła lampkę i kładąc się zamknęła oczy. W jej myślach pojawiły się niecenzuralne obrazy tego, co mogłaby robić z Draco Malfoyem. Zerwała się gwałtownie do siadu i z powrotem zapaliła światło. Była na siebie wściekła. Miała dość tego wszystkiego, a najbardziej miała dość Draco Malfoya. Zaczęła rozmyślać nad tym, co mogłaby z tym zrobić. Miała dwa wyjścia. Pierwszym z nich było zrealizowanie tych fantazji, co nie wchodziło w grę. A drugim było zastosowanie starej metody klin, klinem. Nie znaczyło to, że zamierzała iść do łóżka z pierwszym lepszym facetem. Przecież może spędzić trochę czasu w towarzystwie jakiegoś miłego mężczyzny nie pakując mu się do łóżka. Na przykład z Randolphem Burrowem z Ravenclawu.
***
Zauważyła go, kiedy wyszła z lekcji eliksirów. Szedł korytarzem parę metrów przed nimi. Kiedy skręcili w boczny korytarz, a on poszedł prosto ona się zatrzymała.
- Hermiono idziesz?
- Idźcie sami ja za chwile do was dołączę. – kiedy Ginny zauważyła, na kogo patrzy jej przyjaciółka uśmiechnęła się i łapiąc Cwaniaka za rękę ruszyła w stronę sali do transmutacji. Kiedy odeszli ruszyła z powrotem w kierunku korytarza przy sali do eliksirów. Po drodze  mijając Zabiniego z Malfoyem.
- Skarbie sala do transmutacji jest w drugą stronę – brunet uśmiechną się do niej.
- Blaise nie nazywaj mnie skarbem. Wiem dobrze, gdzie jest sala. Za chwilę tam pójdę. – zostawiając ich przyśpieszyła żeby dogonić szatyna. Blaise chciał iść dalej, ale Malfoy go zatrzymał słysząc, kogo woła dziewczyna – Randolph! – krukon zatrzymał się, kiedy zobaczył, kto go woła uśmiechnął się przyjaźnie.
- Hermiono, jak miło cię widzieć – dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Randolph Burrow był przystojnym, wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną, a co dla niej było najważniejsze inteligentnym. Tak jak Hermiona uczęszczał na ostatni rok, po tym jak wrócił do szkoły by dokończyć swoja edukację. Zaczął jej okazywać swoje zainteresowanie odkąd razem uczęszczali na dodatkowe zajęcia z mugoloznawstwa.
- Ciebie też. Pamiętasz jak jakiś czas temu pytałeś mnie czy wybiorę się z tobą do miasteczka?
- Pewnie, ze tak. Odpowiedziałaś mi wtedy, że nie masz czasu.
- Masz rację, ale właśnie tak się składa, że w tą sobotę mam wole i jeżeli dalej miałbyś ochotę wybrać się…
- Oczywiście, że tak – nawet nie zdążyła dokończyć, bo chłopak jej przerwał. – Pasuje ci o dziesiątej przy wyjściu z zamku?
- Pewnie. – w tym momencie pewnego blondyna, który podsłuchiwał stojąc niedaleko nich prawie szlak trafił. Zły na cały świat ruszył na kolejne zajęcia.
- W takim razie jesteśmy umówieni madame – obdarzając go uśmiechem odwróciła się i skierowała się w stronę sali do transmutacji.        

14 komentarzy:

  1. W końcu doczekałam się i czekam na kolejny odcinek xD Podobało mi się i wciągnęło dalej :D Szybko dodaj kolejną część :D

    why.no

    OdpowiedzUsuń
  2. Myslalam, ze sie juz nie doczekam nowego odcinka.Jak zawsze cudenko

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!!!! szybko dodaj następny bo już się nie mogę doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie miło jest wrócić po siedemnastej do domu, wejść na swojego bloga w zakładkę sowiarnie i zobaczyć powiadomienie :d
    takie to miłe po ciężkim dniu :)
    rozdział wyśmienity
    jestem ciekawe co spowoduje ten pomysł Mionki
    zapowiada się ciekawie
    czekam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem ciekawa co spowoduje, bo sama jeszcze nie wiem :)

      Usuń
  5. na takie rozdziały warto czekać:D! świetny! Koniec rozdziały zapowiada, że będzie ciekawie, chociaż wolałabym żeby spotkała się z Draco. Idzie już im coraz lepiej:) pozdrawiam i życzę wciąż tak wyśmienitej wenY!!! Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  6. po pierwsze: dlaczego faceci nie mogą zachowywać się tak jak Draco? znaczy Ci w moim otoczeniu , a zwłaszcza taki jeden ;/
    po drugie i najważniejsze: czy Hermiona postradała rozum?! bo mam wrażenie że tak o.O oby go odzyskała, albo aby Draco coś wymyślił, bo tak to nie może być :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że Granger to Granger i ona zawsze myśli inaczej szczególnie jeżeli chodzi o Malfoya.

      Usuń
  7. Bardzo przyjemny rozdział i cieszę się, że Hermiona chce zagrać na nerwach Draco, ale chyba będzie mi trochę szkoda tego Krukona jeżeli Miona go wykorzysta.
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział. Już widzę te kłótnię pomiędzy Smokiem i Hermioną. Mam nadzieję, że szybko dodasz NN.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze masakrycznie dobry (też chce ta pisać ;D), kocham jak ktoś wkurza Draco, zawsze jest to zabawne.
    Ciekawe na ciąg dalszy z niecierpliwością. Miło po ciężkim dniu co przeczytać (coś co nie czytałam milion i więcej razy).

    Pozdrawiam
    Zatracona w marzeniach

    PS: Sorki za taki nieskładny komentarz ale miałam porąbany dzień.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh, jak bardzo mi się ten rozdział spodobał. I to, w jaki sposób opisujesz Draco, i Blaisego, i to, jak on podchodzi do swojego uczucia względem Hermy.
    <3
    Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  11. <3<3<3
    Zagrania Malfoya dodają pieprzu opowiadaiu. Hermiona jest zbyt ślizgońska, skoro chce go zastąpić krukonem i zagrać mu na nosie. Niech przyzna się przed sobą, że lubi Smoka.
    Lubię połaczenie Draco z Krzywołapem, są słodcy i pasują do siebie.
    Dalej ubolewam, że Blaise nie będzie z Gin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise to moja ważna postać potrzebna do zakończenia dlatego jak na razie nie może być z nikim :D

      Sama tiara przyznała, że Hermiona jest połączeniem cech ślizgońskich i gryfońskich.

      Usuń