sobota, 27 października 2012

Skandal cz. II


Przez kolejne kilka dni najpierw brała lekcję tańca u Loli, a wieczorami pracowała za barem. W międzyczasie zakupiły kilka stroi, aby uzupełnić garderobę klubową panny Granger. Ku przerażeniu Hermiony wieczór, w który miała występować nadszedł szybciej niż się spodziewała. Doszli z Denisem do wniosku, że jej pierwszy występ będzie krótki, a potem nie będzie zabawiać gości. Przed wyjściem na scenę chciała zrezygnować. Zastanawiała się czy dobrze postępuję. Z sercem na ramieniu wyszła za kurtyny. Dziękowała w myślach za to, że światła na sali są przygaszone i nie widać dobrze twarzy klientów. To pięć minut było dla niej najcięższą chwilą w życiu. Gdy skończyła szybko uciekła ze sceny siadając na stołku w rogu pomieszczenia gospodarczego.
- Miona jesteś tutaj? – Lola weszła włączając światło. Gdy zauważyła zwiniętą w kącie postać, podeszła do niej i nie pytając o nic przytuliła ją. – Pierwszy raz jest najgorszy, potem jest coraz lepiej.
- Nigdy nie sądziłam, że zrobię coś takiego – cicho załkała.
- Cichutko. Dlatego Den postanowił, że jak na razie będziesz tylko tańczyć tak jak ja. Striptiz robią Sisi, Meg i Vika.
- Nie wiem czy dam radę. A muszę. Mówiłam ci o mojej mamie. –tego wieczora nikt już nie widział obydwu dziewczyn.

Hermiona tańczyła codziennie, ale dalej miała wyrzuty sumienia. Uciszyła je, kiedy pod koniec miesiąca dostała wypłatę i po odłożeniu na czynsz wysłała wszystko razem z napiwkami na konto szwajcarskiej kliniki, gdzie od dwóch tygodni przebywała jej matka. Ten wieczór był taki sam jak inne. Zmianą było tylko to, że Hermiona miała inny układ, który wykonywała razem z Lolą. Kiedy przyszła ich kolej uśmiechnęły się do siebie i wyszły na scenę. Wszystko szło tak jak powinno do czasu, gdy dochodziło do momentu, kiedy Hermiona leżała na brzuchu na podłodze i jej twarz znajdowała się niedaleko twarzy klientów zajmujących najbliższe stoliki. Kiedy była już przy krawędzi sceny zamarła, kierując wzrok na jedne z bliższych stolików. Siedziało przy nim czterech młodych chłopaków. Widywała już takie grupki, ale tym razem to było coś innego. Jednym z tych chłopaków był przystojny blondyn. Pomimo półmroku rozpoznała go. Było to łatwe po jego platynowej czuprynie. Ku zaskoczeniu Loli zmieniła układ i unikając kontaktu wzrokowego w kilku figurach zwiała na zaplecze. Dziesięć minut później ze sceny zeszła wściekła blondynka.
- Miona, ja cię ukatrupię. Co to ma być? Tyle razy ćwiczyliśmy ten układ, a ty nagle ni z tego ni z owego zmieniasz go?
- Wybacz, ale musiałam. Nie mogę ci tego wytłumaczyć, ale uwierz mi to było konieczne.
- Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz. Popraw się i idziemy na salę
- Więcej się to nie powtórzy. – Wyszła i rozglądnęła się po swoim sektorze. Cieszyła się, że nie obsługuje stolików przy scenie.
- Witam panów, czy możemy się przysiąść?
- Oczywiście, zapraszamy. - Rozsiadły się w jednej z loży klientów. Kiedy wróciła nad ranem do domu z uśmiechem na ustach kładła się do łóżka, uniknęła najgorszego spotkania w swoim życiu.

Szybko zapomniała o tym spotkaniu i wróciła do swojej zwykłej pracy. Miała chwile przerwy, dlatego siedziała przy barze i piła wodę mineralną, kiedy podeszła do niej Ann.
- Miona. Klient w moim sektorze przy loży nr dwa prosi żebyś dotrzymała mu towarzystwa.
- Dobrze, już idę. – często się zdarzało, że któryś z klientów chciał, aby dana dziewczyna dotrzymała mu towarzystwa. Była gryfonka miała nadzieje, że ten mężczyzna będzie inny niż jej ostatni towarzysz, który prosił ją o towarzystwo. Był to starszy mężczyzna, który próbował ją obłapiać i nie chciał przyjąć do wiadomości, że Hermiona nie obsługuje klientów w pokojach na górze.
- Dobry wieczór, podobno… - zamarła, gdy zobaczyła, kto siedzi w loży. Te stalowoszare oczy poznałaby zawsze.
- Cześć Granger, jaka miła niespodzianka prawda? – stała jak sparaliżowana – Po ostatnim wypadzie z chłopakami myślałem, że mi się przewidziało, że widziałem cię na scenie. Dlatego postanowiłem się upewnić i widać jednak miałem rację.
- Jak już się przekonałeś to żegnam – odwróciła się na pięcie i chciała uciec jak najszybciej i najdalej od niego.
- Czekaj, w końcu płacą ci za dotrzymywanie towarzystwa, więc siadaj.
- Puść mnie.
- Jakiś problem? – koło Hermiony pojawił się Denis.
- Nie szefie wszystko w porządku.
- Pan jest tutaj szefem? Świetnie. Tak mamy problem, pana pracownica nie chce mi dotrzymać towarzystwa, chociaż niczym jej nie uraziłem.
- Miona? – nie odezwała się. Bo co miała mu powiedzieć? Że ten facet, to palant, z którym nienawidziła się w szkole? – Czyli się rozumiemy. Proszę niech pan przyjmie w ramach przeprosin szklaneczkę Whisky.
- Dziękuję . – kiedy odszedł, arystokrata uśmiechnął się i przesunął się żeby mogła obok niego usiąść. – Nie sądziłem, że kiedykolwiek ujrzę taki widok. Niezłe ciuszki Granger.
- Ponabijałeś się? To daj mi już święty spokój.
- Chyba śnisz, za dobrą mam zabawę. Dajesz prywatne występy?
- Chyba zwariowałeś.
- Myślałem, że po skandalu w ministerstwie już niżej nie możesz upaść – bezwstydnie taksował ją wzrokiem, a ona nie mogła nic na to poradzić. Ku swojej zgrozie przetrzymał ją do samego zamknięcia klubu. Denisowi się to podobało, bo blondyn wydawał dużo na alkohol. Gdy wróciła do domu załamana padła na łóżka nie wiedząc, że to dopiero początek jej udręki.

Od tej nocy Malfoy przychodził do klubu ok. godziny dziewiątej wieczorem. Kiedy kończyła występ życzył sobie, by dotrzymała mu towarzystwa, a ona nie mogła odmówić. W końcu to, że go nie lubi to żaden argument dla Denisa. Chociaż próbowała mu to wytłumaczyć, nie przyjmował tego do wiadomości.  Przez ten czas, który z nim spędzała zauważyła jak w ciągu tych kilku lat Malfoy wydoroślał. Nie był już chucherkiem, stał się przystojnym dobrze zbudowanym mężczyzną. Co noc miała nadzieję, że nie przyjdzie, ale zawsze był. Niekiedy zdarzało się, że rozmawiał z nią na normalne neutralne tematy, a niekiedy okazywał się takim samym dupkiem jak kiedyś. Wolnym dniem od jego towarzystwa były wieczory, kiedy miała dyżur za barem.  Sytuacja ta trwała od kilku miesięcy, z czasem już stało się dla niej jak rutyną. Kończyła występ i szła do loży nr dwa, gdzie czekał Malfoy z zamówioną Whisky dla siebie i Martini dla niej. Tak samo było dzisiaj, kiedy usiadła. Upiła łyk alkoholu i popatrzyła na mężczyznę.
- Mam dla ciebie propozycję Granger. Dobrze ci zapłacę, jeżeli zostaniesz moją osobą towarzyszącą.
- Co masz na myśli? Chyba pamiętasz, że mówiłam ci o tym, że nie daję prywatnych występów, ani nie odwiedzam pokoi z klientami.
- Kompletnie nie o to mi chodzi. Postaram ci się to jasno wytłumaczyć. Wspominałem kiedyś, że prowadzę własną firmę. Pod koniec tego tygodnia mam ważne spotkanie, na którym zamierzam podpisać duży kontrakt. Moi przyszli kontrahenci to dwóch biznesmenów z Wiednia. Jeden ma przyjechać z żoną, a drugi z dziewczyną, będą tutaj przez cztery dni. Wiadomo, że…
- Łatwiej jest zmiękczyć taką osobę, gdy ktoś zajmie się osobą towarzyszącą.
- Właśnie.
- Ale co ja mam z tym wspólnego? – mieszała w kieliszku oliwką nabitą na wykałaczkę.
- Jestem singlem. Mógłbym umówić się z jakąś modelką czy inną gwiazdką, ale o nich nic bym nie wiedział.
- A o mnie to niby wiele wiesz? Zastanówmy się, co: nazywam się Hermiona Granger. Mam dwadzieścia jeden lat. Cztery lata temu skończyłam Hogwart i pracuje w klubie go - go tańcząc na rurze. Masa informacji.
- Z cynizmem ci nie do twarzy złotko. Obserwowałem cię przez te kilka miesięcy. Sam nie wiem, dlaczego. Nie zmieniłaś się tak bardzo od czasu szkoły. Dalej jesteś pewna siebie, wygadana i posiadasz wiedzę na różne tematy. Za to zmieniałaś się bardzo zewnętrznie i to pozytywnie.
- A przy okazji zostałam skazana za fałszowanie papierów i oskarżona o defraudację państwowych pieniędzy. Na pewno ci to pomoże w interesach.
- Tym się na razie nie martwmy. Ile tutaj zarabiasz? Osiemset galeonów miesięcznie?
- siedemset pięćdziesiąt plus napiwki.
- Powiedzmy łącznie ok. tysiąca galonów. Proponuję ci za cztery dni trzy tysiące galonów – wytrzeszczyła na niego oczy, ale szybko się opanowała. – Zastanów się nad tym do jutra skarbie - jak zawsze położył pieniądze na stole i opuścił klub.

Nie mogła zasnąć, a kiedy jej się to udało, śniła o matce. Była dziesiąta, kiedy wstała z łóżka. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie wiedziała, co zrobić z propozycją Malfoya. Trzy tysiące galeonów za cztery dni. Normalnie musiałaby pracować na te pieniądze trzy miesiące jak nie dłużej, bo przecież nie zawsze dostaje tyle samo napiwków. Cały dzień spędziła na rozmyślaniach. Wieczorem jak zawsze po występie udała się do loży nr dwa, ale nikogo tam nie było. Zdziwiła się trochę, ale zaczepiona przez jakiegoś klienta musiała wrócić do swoich obowiązków.
- Czy zechciałaby pani się do nas przysiąść? – uśmiechnęła się i już miała potaknąć, gdy za sobą usłyszała znajomy głos.
- Przykro mi, ale pani obiecała już dotrzymać mi towarzystwa.
- No trudno, może innym razem – usiedli w wolnej loży.
- Myślałaś, że już nie przyjdę. Wydawało mi się, czy się tym zmartwiłaś?
- Przewidziało ci się . – nigdy nie przyznałaby się do tego, że zrobiło jej się trochę nieswojo. W końcu przyzwyczaiła się, że codziennie przychodził.
- Oj nie bądź taka skromna. Lepiej powiedz czy zastanowiłaś się nad moja propozycją.
- Zgodzę się, ale najpierw musisz mi powiedzieć, co niby będę musiała robić? - podpierając ręką głowę patrzyła na niego.
 - Dotrzymasz towarzystwo tym dwóm kobietą. Nie wiem, co tam będziesz z nimi robić na przykład zabierzesz je na zakupy lub do kosmetyczki. Na pewno coś wymyślisz. A wieczorem przy kolacji masz być zabawna i inteligenta żeby ich oczarować swoim wdziękiem.
- W jakich godzinach będę pracować?
- Całą dobę. Zatrzymują się u mnie w letniej rezydencji, więc musisz być tam ze mną cały czas. I to już pojutrze
- Niech ci będzie, ale jeżeli mnie wystawisz to cię wykastruję. Obiecuję ci to. Poczekaj tutaj chwile. - po kwadransie wróciła z uśmiechem na ustach. – Było trudno, ale pojutrze zaczynam czterodniowy urlop.
- To dobrze. Teraz tylko musisz zrobić odpowiednie zakupy, bo ten strój…
- Spokojnie, to strój do pracy. Na co dzień tak się nie ubieram.
- To dobrze. Tutaj masz adres, przyjdź w czwartek jak najwcześniej. A teraz musze iść – Hermionę zamurowało, kiedy pocałował ja w policzek i wyszedł.
- I w coś ty się wpakowała Hermi? – na głos spytała samą siebie. Podniosła się i ruszyła do baru.

Następnego dnia przed pracą przeszukała swoją szafę żeby spakować potrzebne ubrania. Zaraz po przyjściu do klubu złapała Lolę i po wytłumaczeniu jej, że o ósmej rano musi być już na nogach, załatwiła sobie, że jak będzie już mniej ludzi zmyje się do domu, a ona przejmie jej sektor. Szczęście jej dopisywało, bo mało klientów tego wieczoru odwiedziło K210. Dlatego o godzinie drugiej wróciła do domu. Szybko się przebrała i położyła do łóżka, zostało jej tylko maksymalnie pięć godzin snu. O wpół do dziewiątej zadzwoniła do drzwi rezydencji, której adres miała zapisany na wizytówce. Po chwili stał przed nią elegancki kamerdyner.
- W czym mogę pomóc? – jego ton był sztywny i oficjalny
- Byłam umówiona z panem Malfoyem.
- Pani godność?
- Hermiona Granger.
- Panicz wspominał, że pani dzisiaj przybędzie. Proszę wejść, a ja go o tym powiadomię.
- Martinie, kto przyszedł? – na szczycie marmurowych schodów pojawił się Draco. – O Granger, witaj w moich skromnych progach. Martin proszę zabierz walizkę panny Granger do pokoju. – kiedy kamerdyner znikł, dziewczyna się zaśmiała.
- Skromne to one za bardzo nie są.- słysząc to uśmiechnął się.
- No może troszeczkę przesadziłem. Ładnie wyglądasz, ten strój bardziej do ciebie pasuję, niż służbowy.
- I w nim lepiej się czuję.
- Widać to na pierwszy rzut oka. Chodź oprowadzę cię po rezydencji.

22 komentarze:

  1. Kolejny zajebisty rozdział xD Jak ty to robisz?:D Sory, że przeklinam, ale inaczej nie potrafie wyrazić tego co ty tu wyprawiasz z tym opowiadaniem... Nie no to zdanie było bez sensu. W każdym razie rozdział jak zwykle super xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł, czytam wszystko na bieżąco, jednak nie zawsze mam czas by skomentować ;)
    nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam chwilę, by przeczytać. Oczywiście jestem zachwycona, bo jak inaczej? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem zachwycona jest super

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejne nowości u ciebie. Pozdrawiam Amiss

    OdpowiedzUsuń
  6. Malfoy, który proponuje jej taki układ, nie sądziłam, że to opowiadanie przewiduje taki układ - to cudownie!
    "pocałował ja w policzek" byłam chyba jeszcze bardziej zaskoczona niż Hermiona w tym momencie, kompletnie się tego nie spodziewałam.
    Tylko oczywiście koniec nastał zbyt szybko i to w najciekawszym momencie. Przyznaję jednak, że miałam nadzieję, że Malfoy pochwali się obszerną wiedzą na jej temat, kiedy zapytała co o niej wie. No i że zapłaci ze 3 razy tyle ;P
    I wiesz co? Jestem bardzo dumna, że ktoś inny nadrabia pisanie za mnie;)
    Pozdrawiam i życzę wiele weny oraz ciepłej jesieni lub jeśli wolisz już, pięknej, białej zimy.
    P. Elizabeth - Siostra Diabła vel Lizzy

    OdpowiedzUsuń
  7. łiiiiiiiiiiiiiiiii wiedziałam że prędzej czy później spotka Malfoja ale że to nastąpi to w taki sposób nooo nooo nooo
    i jeszcze ta fucha
    aż mnie skręca z radości na myśl co może się wydarzyć
    czekam czekam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. yay, nie wierzę. ALe się poukładało. Podoba mi się, nie ma co. I ciekawi mnie, co będzie później. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam z niecierpliwością na tą notkę i się nie zawiodłam!
    Nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń, bo oczywiście urwałaś w jednym z najciekawszych momentów! Ale ja się nie skarżę!

    Pozdrawiam
    Zatracona w marzeniach

    OdpowiedzUsuń
  10. No wiedzialam.Aleee jednak jest to zaskoczenie:)IO dawaj kolejna nocie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział :D Już nie mogę doczekać się kolejnego :D A to jest męczące czekać długo xD Jestem po prostu zaskoczona tym wszystkim :D Malfoy, kto by pomyślał :D
    why.no

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak własnie wyobrażałam sobie ich spotkanie, ona tańczy, on przychodzi i ją poznaje. Jednak nie sądziłam, że zaproponuje jej taki układ. Ciekawe jak Miona dogada się z tymi kobietami.
    Chyba znalazłam gdzieś błędzik. Powinno być pomoże, a nie pomorze. Wydaje mi się, że coś takiego było.
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawie się zapowiada :DPowiem szczerze że trszke się peszyłam przy czytaniu powiadania ale ogólnie mi się podobało :D

    OdpowiedzUsuń
  14. o masakra! 4 dni z Draco! jako jego dziewczyna! <3 ale ma szczęście!<3 cudownie się zapowiada i liczę na mały romansik :D czekam :P

    OdpowiedzUsuń
  15. jak zwykle zaskakująca! pozytywnie! Nie sądziłam, że Draco ją pocałuję, a tu taka miła niespodzianka:D! codziennie wchodzę na Twojego bloga i mam nadzieję, że kolejna notka będzie już niebawem:)! Ewelka

    OdpowiedzUsuń
  16. Nadrobiłam skandal w całości.

    Zaskoczyłaś pomysłem,bo czytałam o dziwce Hermionie, ale tancerka Gogo, szok.
    Malfoy zauroczony jest Hermioną prawda? mam nadzieję, że to całe spotkanie biznesowe to tylko przykrywka do tego, aby się do niej zbliżyć. A skoro jest taki bogaty to nie może zaoferować jej pracy czy coś?
    Mam nadzieję, że może D da jej kiedyś prywatny pokaz.
    ps skąd ty te pomysły bierzesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojej chorej wyobraźni jak sobie myślę o niebieskich migdałach, albo o czymś ważnym :D

      Usuń
  17. Bossko ! :D
    Pożeram każdą twoją notkę z prędkością światła :)
    Sprawdzam codziennie czy nic nowego nie dodałaś ; >

    OdpowiedzUsuń