Na dzień dzisiejszy niektóre fragmenty z tej i kolejnej (50) części zmieniłabym całkowicie, albo wyrzuciła nie opisując ich, ale postanowiłam pomimo swojej niechęci zostawiłam je, bo nie chcę tak mocno zmieniać tego opowiadania.
---
Od czasu kary minął niecały tydzień. W ciągu tych dni Hermiona jak
zawsze popołudnia spędzała w bibliotece, w tym czasie Malfoy przysiadł się do
niej dwa razy, gdy dookoła było niewiele ludzi. Zamienił z nią kilka zdań, po
czym zostawiał ją samą, by mogła wrócić do swoich zajęć.
***
Hogwartckie błonia były skąpane w wiosennym słońcu. Większość grup
miała jeszcze zajęcia, dzięki czemu na zewnątrz był spokój. Siedziała pod
drzewem opierając się o jego pień. Na kolanach trzymała gruby notatnik, w
którym starała się zapisać słowa, nad którymi myślał. Musiała, bo w odpowiedzi
na list Natta napisała, że stworzy dla niego tekst. Nigdy nie wierzyła, że jej
teksty są dobre, ale Natt zawsze sądził inaczej. Aktualnie w notatniku
znajdowały się tylko dwie linijki.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Zamykała oczy i próbowała
skupić się, żeby napisać coś więcej. Niestety za każdym razem, gdy zamykała
oczy widziała twarz Malfoy, co doprowadzało ją do szału. Gdy kolejny raz przymknęła
powieki, poczuła, że ktoś koło niej siada. Kiedy otworzyła je zobaczyła, że
przy niej siedzi nie, kto inny jak blondwłosy, ślizgon.
- Co robisz
- Nic takiego.
- Nie kłam, tylko pokaż, co tam bazgrzesz.
- Malfoy, ja nie bazgrze… - zanim zdążyła dokończyć zdanie chłopak
wyrwał jej notatnik i przeczytał dwie linijki tekstu zapisanego dokładnym
pismem. Ze zdziwieniem popatrzył na dziewczynę.
- Granger, moje kochane słoneczko, co to jest? Piszesz do mnie
list miłosny?
- Znowu śnisz na jawie arystokratyczny misiaczku.
- No to, co to ma być? – mówiąc to oddał jej zeszyt.
- Nie twój interes- zabrała swoje rzeczy i ruszyła do zamku.
Dzisiaj i tak już nic więcej nie wymyśli.
***
Była sobota. Hermiona z przyjaciółmi siedziała w pokoju wspólnym
gryfonów. Nikogo już nie dziwiło, że wśród grupki gryfonów siedzi ślizgonka.
Mieli przed sobą cały wolny dzień i zastanawiali się, co zrobić z wolnym
czasem.
- No to, co robimy?
- Z tego, co wiem, ty i Harry powinniście odrobić zadania z
transmutacji i historii magii. – Hermiona popatrzyła wymownie na rudowłosego
chłopaka
- Na to znajdę czas później. Zadania nie zając nie uciekną.- Ron
jak zawsze chciał się wymigać od nauki
- Tak a potem przyjdziesz i znowu będziesz mnie prosił żebym ci
pomogła.
- No to jak już to wiesz, to nawet nie będę musiał prosić.-
uśmiech Rona zdenerwował dziewczynę.
- Wybij to sobie z głowy. Nie dam ci spisywać zadania, czas na to
abyś zaczął radził sobie sam.
- Ale dla ciebie to nie jest problem. Przecież tobie to idzie tak
od ręki, nic ci nie sprawia takiej przyjemności jak nauka i pisanie.
- Skąd ty wiesz, co mi sprawia przyjemność? Na pewno nie pisanie
zadań dla ciebie.
- Ty nie masz innych zajęć. Nie umiesz się wyluzować. Twój świat
to tylko nauka. – słowa rudzielca doprowadziły Granger do białej gorączki.
- Ja nie mam innych zajęć!? Ja nie umiem się wyluzować!?
- Tak!
- Ron, Hermiona uspokójcie się – Clar próbowała załagodzić
sytuację, ale nic to nie dało.
- Clar nie wtrącaj się. A ty Ronaldzie posłuchaj! Mam wiele
ciekawszych rzeczy niż zajmowanie się twoimi zadaniami! I wole spędzać inaczej mój
wolny czas.
- No tak czytanie kolejnej zakurzonej książki jest lepsze niż
pomoc przyjacielowi!
- Przyjaciel mógłby czasem sam pomyśleć niż żerować na mnie. Do
tego książki nie są moim jedynym relaksem.
- Ciekawe, co jeszcze? Może spędzanie czasu z Malfoyem?
- Nie twoja sprawa, zresztą daj mi święty spokój. – mówiąc to
ruszyła do wyjścia
- Miona!!!- Harry chciał ją zatrzymać
- Daj mi spokój Harry, życzę miłego dnia – nie czekając na nic
więcej wyszła z pokoju.
***
Szedł pustym korytarzem. Większość osób wyszła z zamku. Kiedy
wyszedł za zakrętu z zdziwieniem stwierdził, że na jednym z parapetów siedzi
Hermiona Granger.
- Granger? Co tu robisz?
- Nic. Siedzę.
- O widzę, że księżniczka jest naburmuszona. Co się stało? –
patrzył na nią przenikliwie swoimi szaroniebieskimi oczami.
- A co cię to w ogóle obchodzi? Zostaw mnie i idź sobie.
- No daj spokój. Nie denerwuj się. Może moja propozycja cię
zdziwi, ale w pokoju mam dobrą ognistą i Martini może chcesz się napić i
pogadać, o czymkolwiek? – czekał na jej odwiedź. Już miała mu powiedzieć by dał
jej spokój, gdy przypomniała sobie słowa Rona „nie umiesz się wyluzować”.
- No dobrze, chodźmy – zeskoczyła z parapetu. Przecież nic się nie
stanie, jak napije się kieliszek Martini. Zważając na to, że ostatnio dobrze
jej się rozmawiało z Malfoyem.
***
Siedzieli w fotelach w jego pokoju. Miała z nim rozmawiać o
błahostkach, ale wyszło jakoś tak, że opowiedziała mu o dzisiejszej kłótni z
Ronem. Kończyła drugi kieliszek, gdy Draco do niej podszedł. Dotknął ręką jej
policzka i delikatnie ją pocałował. Nie opierała się. Złapał ją za rękę i
pociągnął w stronę łóżka. Nie opierała się, chociaż, w głowie zapaliła jej się
czerwona lampka.
- Malfoy, co robisz?
- Zabieram cię na łóżko. – złapał za różdżkę i zamknął drzwi.
- A można wiedzieć, w jakim celu?
- Zobaczysz.
- Malfoy! Nie. – Chciała wstać, ale ją przytrzymał. I zaczął
delikatnie całować jej szyję.
- Zobaczysz będzie ci przyjemnie – poddała się jego pocałunkom. Chociaż
raz w tej chwili chciała przestać być racjonalną Panną Granger. Wiedziała, że w
każdej chwili może to przerwać.
Ściągnął z niej sweter. Zrzucił buty na podłogę, po czym położył
ją na łóżku. Zaczął delikatnie całować w usta poczym przesunął się ustami na
jej szyję. Całował ją delikatnie centymetr po centymetrze, co sprawiało jej
ogromną przyjemność. Gdy doszedł do miejsca gdzie znajdowały się guziki od
bluzki, zabrał się do rozpinania ich, pieszcząc skórę dekoltu, którą odkrywał.
Następnie przesunął się do jej brzucha i delikatnie gładził uda. Hermiona czuła
jak oblewa ją przyjemne ciepło, wiedziała, że powinna to przerwać, ale nie dała
rady, a raczej nie chciała. Przestała myśleć o tym, kim jest i co robi, jedyne,
o czym myślała to nie chciała żeby przestał ją całować. Nagle poczuła, jak
Malfoy się przesuwa i kładzie na niej. Patrzył na nią z góry. W jego oczach
płonął jakiś dziwny ogień.
- Mam przestać?
- Nie – zdziwiła się, gdy usłyszała własny głos. Uśmiechnął się do
niej, po czym znowu pocałował ją w usta. W tym samym czasie jego ręce, znalazły
się przy zapięciu koronkowego stanika. Gdy go ściągnął rzucił nim za siebie.
Poczuł, że przyśpiesza mu oddech na widok jej kształtnego biustu. Delikatnie
pieści go rękami. Kiedy językiem, musnął jej sutek, cichutko krzyknęła.
Uśmiechnął się, gdy całując drugą pierś poczuł jak jej ciało się napręża. Nie
wiedziała, co się z nią dzieje. Przestała racjonalnie myśleć. Nie wiedziała,
kiedy pomógł jej pozbyć się spódnicy i fig. Pocałunkami obdarowywał każdy
kawałek jednego uda, a następnie drugiego. Podniósł na chwilę głowę i popatrzył
na leżącą przed nim nagą dziewczynę. Leżała z zamkniętymi oczami. Naga, piękna
i pociągająca. Dla niego była idealna. Była spięta. Dlatego postanowił pomóc
jej jak najszybciej rozładować napięcie. Zajęczała, gdy Malfoy językiem dotknął
ją między udami. W tej chwili panna Granger poczuła nieznane dotąd uczucie.
Leżał między jej nogami, a palcami drażnił sutki. Przestała nad sobą panować. Z
minuty na minutę pokój wypełniała fala coraz głośniejszych jęków. Ślizgon
cieszył się, że zabezpieczył jakiś czas temu pokój zaklęciem wyciszającym.
Nagle jej ciało napięło się jak struna, ogarnęła ją nieopisana rozkosz, a pokój
wypełniły jęki na pograniczu z krzykami, po czym jej ciało opadło na pościel.
Zwinęła się w kłębek. Skóra dziewczyny była pokryta kropelkami potu. Przykrył
ją pościelą, po czym przytulił. Leżeli tak chwile, kiedy usłyszał zachrypnięty
głos dziewczyny.
- Coś tyś ze mną zrobił Malfoy?
- Pomogłem ci się wyluzować. Źle było? Jak coś to ja mogę
powtórzyć to jeszcze raz.
- Wystarczy. Więcej nie dam rady. – przymknęła oczy. Minęło jakieś
dwadzieścia minut, gdy usiadła. Czuła jak pościel klei się do jej spoconego
ciała. Odezwała się do niego nie patrząc mu w oczy.
- Powinnam się zbierać, ale czy mogę wcześniej opukać się pod
prysznicem? – nie chciała wracać w takim stanie do swojego pokoju, bała się, że
każdy się domyśli. Dlatego wolała doprowadzić się do porządku.
- Pewnie. – wskazał jej dębowe drzwi po drugiej stronie pokoju.
Owinęła się pościelą, pozbierała swoje ubranie, po czym zniknęła za nimi. Po
krótkiej chwili usłyszał szum wody. Leżał na łóżku i myślał, o tym, co się
stało. Czuł silne podniecenie, ale co dziwniejsze, bardziej chciał sprawić jej
przyjemność niż sam jej zaznać. Nagle przypomniał sobie, że nie dał jej żadnego
ręcznika ani czegoś do mycia. Zastukał w drzwi, ale nie doczekał się
odpowiedzi, więc powoli wszedł do środka.
- Granger, przyszedłem dać ci jakiś żel i ręcznik.
- Ok. Dziękuję. – wyciągnął duży puszysty ręcznik i poszukał
jakiegoś żelu, który nadawałby się dla niej. Kiedy odwrócił się żeby położyć to
na półce obok kabiny, z której mogłaby to sobie zabrać, zatkało mu dech w
piersiach. Za nie całkiem zaparowaną
szybą stała naga gryfonka z głową odchyloną do tyłu mocząc głowę pod wodą.
Widział ją nagą niecałe pół godziny temu, a dalej nie mógł się nadziwić jak
cudowne ma ciało. Wszystko na swoim miejscu, nie za chuda z odpowiednimi
zaokrągleniami. Jak w transie podszedł do kabiny, położył rzeczy, po czym
otworzył szklane drzwi. Odwróciła się do niego i ze zdziwieniem popatrzyła na
niego. Stojąc tak naga, próbowała zakryć rękami jak najwięcej swojego ciała.
Nie dając rady przykucła.
- Co chciałeś? – wszedł do środka nie patrząc na to, że moknie mu
ubranie. Podniósł ją z ziemi. Przycisnął swoim ciałem do ściany i zaczął
całować. Pocałunek był mocny, ale nie przeszkadzało jej to, odwzajemniła go.
Jego ręce, odnalazły jej piersi. Znowu oblało ją ciepło niemające nic wspólnego
z wodą płynącą z prysznica. Złapała za mokrą podkoszulkę i z trudem ją z niego
zdjęła. Odsłaniając klatę i umięśniony brzuch Dracona. Wziął ją na ręce, oplotła jego biodra nogami.
Wyniósł ją do pokoju i położył na łóżku
- Pomoczyłam całe łóżko.
- Nic nie szkodzi, mamy coś ważniejszego do roboty niż przejmować
się łóżkiem. – mówiąc to ściągał mokre jeansy, co nie było łatwą sprawą.
Położył się obok niej i całując usta gładził całe ciało, co jakiś czas
dotykając jej piersi. Gdy położył się na niej, niespodziewanie, mocno się
ruszyła i przeturlała go na plecy. Nie obchodziło jej, co będzie potem. Nie
chciała myśleć o konsekwencjach, chciała korzystać z chwili. Zaczęła go
całować, schodząc coraz niżej.
- Tego nie potrzebujemy. – mówiąc to z figlarnym uśmiechem zdjęła
jego bokserki, chciał zaprotestować, ale nie pozwoliła na to. Kiedy to zrobił,
jej oczom ukazał się przyrodzenie chłopaka w silnym zwodzie. Delikatnie go
dotknęła. Zdziwiła się, że jest taki twardy a zarazem tak delikatny w dotyku.
Słychać było jak przyśpiesza mu oddech. Chciała odwdzięczyć mu się pięknym za
nadobne. Schyliła się i delikatnie pocałowała, a z jego ust wydobył się lekki
pomruk. Bardzo jej się spodobała jego reakcja, dlatego odważyła się na więcej.
Zaczęła powoli ruszać głową w górę i w dół, co za skutkowało w kolejny
przeciągły pomruk, a następnie w wypowiedzenie jej imienia. Nie wiedział, że
robiła to pierwszy raz. Ale to, co z nim robiła doprowadzało go do szaleństwa.
W pewnej chwili, usiadł i zatrzymał ją. Chciał ją mieć tu i tera.
- Hermiona chcę cię, chcę cię naprawdę? - jego głos był
zachrypnięty a oczy płonęły od pożądania.
- Tak.
- Będę delikatny obiecuje.
- Dobrze. – położył ją na plecach. Najpierw znowu zaczął ją
całować. Po czym pieszcząc jej piersi, delikatnie i powoli w nią wszedł, czując
prze chwile opór jej ciała. zatrzymał się.
- Hermiona ty…
- Ci, teraz nic nie jest ważne, oprócz tego byś kochał się ze mną.
- Ale…
- Proszę. – nie musiała długo prosić, jego pożądanie wzięło górę.
Wchodził w nią najpierw powoli. Następnie coraz szybciej, ale uważając na to,
aby nie zadać jej bólu. Pomieszczenie wypełniały jęki i ich przyśpieszone
oddechy. Spocone ciała kleiły się do siebie. Całował ją słuchając jej jęków.
Czując, że zbliża się do końca przyśpieszył, co zaowocowało w głośniejsze jęki
drobnej gryfonki. Nagle już nie wytrzymał, poczuła jak w jej szczytujące ciało
wlewa się ciepła ciecz, co spowodowało, że krzyknęła głośno. Jej krzyk stopił
się z jego głosem, który wymawiał jej imię. Opadli wykończeni na poduszki.
Draco przytulił ją do siebie. To, co przeżył z nią przed chwilą było
najwspanialszym przeżyciem, jakie spotkało go do tej pory w jego życiu. Wtuliła
się w niego, lecz on delikatnie ją odsunął i wstał. Podszedł do szafki, napił
się wody i zabrał różdżkę, po czym wyszedł do łazienki. Siadła skulona na
łóżku. Rozczarował ją. Miała nadzieję, że chociaż chwile poleżą przytuleni do
siebie, a on tak zaraz wstał. Czuła się podle, po policzku spłynęła jedna łza.
Opanowała się, stwierdziła, że będzie silna nie pokaże mu swojej słabości. Chłopak
wszedł do pokoju. Podniosła głowę. Stał przy łóżku z kołdrą w ręku, w drugiej
trzymał różdżkę, którą machnął. Pościel wyschła w mgnieniu oka.
- Zostawiłaś pościel w łazience.
- No tak – odłożył różdżkę, po czym rzucił na nią pościel żeby ją
przykryć. Wszedł pod nią, po czym mocno przytulił.
- Oprócz pościeli zostawiliśmy odkręconą wodę – uśmiechnęła się do
niego, a w duchu do siebie z własnej głupoty o myśli, które miała przed
chwilką.
- A teraz śpimy
- Ale Draco ja muszę wracać
- Jest siedemnasta nigdzie się nie śpieszysz. Śpi. – mówiąc to
zamknął oczy i mocniej ją przytulił
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz