Nie wiem dlaczego za pierwszym razem ta część nie dodała się. Tekst użyty w notce to piosenka: Bracia - Za szkłem
---
Przebudziła się, ale leżała z zamkniętymi oczami i rozmyślała nad
dziwnym snem, w którym spędziła noc z Malfoyem. Ze zdziwieniem poczuła jak koło
niej coś się porusza. Uspokoiła się myśląc, że to Krzywołap. Otworzyła oczy i
jedyne, co zobaczyła w ciemności to zarys łóżka. Dziwne zdało jej się to, że
łóżko wydawało jej się tak duże. Ze strachem stwierdziła, że to nie jest jej
łóżko, a ona leży w nim naga. Oczy przyzwyczaiły się do ciemności i widziała
coraz lepiej więcej szczegółów. Już była całkowicie pewna, że to nie jest jej
łóżko. Za duże, z inną pościelą. Popatrzyła w bok gdzie przedtem czuła ruch i
zobaczyła na poduszce obok blond włosy. Z jej ust wydobył się syk bólu, gdy się
uszczypnęła, ale nie był to sen. Wszystko układało się w całość. Przespała się
z Malfoyem, a teraz leży u niego w łóżku, kiedy on śpi obok. Z trudem
wypatrzyła zegar wiszący naprzeciw łóżka, na którym była pierwsza rano. Hermionie
nie chciało wstawać się z łóżka, w którym było tak ciepło, ale wiedziała, że
musi. Nie powinna tu być, nie powinna zrobić tego, co zrobiła wieczorem. Wróciła
racjonalna panna Granger. Ostrożnie wyślizgnęła się z łóżka tak, aby nie
obudzić chłopaka. W pospiechu ubrała się w porozrzucane po całym pokoju rzeczy,
co nie było łatwe, bo najpierw musiała znaleźć je w ciemnościach. Po czym po
cichu wymknęła się z pokoju. Zamykając za sobą drzwi popatrzyła ostatni raz na
śpiącego chłopaka, który w tej chwili wydawał się taki spokojny.
***
W pokoju wspólnym gryfonów nikogo nie było. Nie zdziwiło jej to,
bo zegar wskazywał kwadrans po pierwszej. Szybko weszła po schodach, po czym
znalazła się w swoim pokoju. Na palcach podeszła do łóżka. Podskoczyła ze
strachu, gdy nagle zapaliło się światło.
- Hermiona gdzieś ty była, martwiłyśmy się – Gryfonka skuliła się
pod oskarżycielskim tonem Rudej.
- Włóczyłam się po zamku.
- Do tej godziny? – z drugiego łóżka dobieg znajomy głos i
zapaliła się kolejna lampka nocna
- Clar ty tutaj?
- Nie zmieniaj tematu Hermiono tylko mów gdzie byłaś, bo jakoś
trudno mi uwierzyć, że chodziła po zamku do pierwszej nad ranem – słyszała głos
przyjaciółki przez drzwi łazienki, gdzie się zamknęła.
- Wierzcie sobie, w co chcecie, a ja idę spać - po tych słowach
położyła się do łóżka. Ostatnią rzeczą, jaka usłyszała było westchnienie rudej
gryfonki na łóżku obok, po czym zasnęła.
Gdy się obudziła, była jedenasta. Bardzo ja to ucieszyło to, że
godzina oficjalnego śniadania dawno minęła, co było jej na rękę. Wczoraj
zasypiając postanowiła przez najbliższy czas unikać Malfoya.
***
Była z siebie dumna. Przez dwa dni go unikała. Pomijając eliksiry,
na których całkowicie go olewała i nie słuchała, choć było to trudne. Posiłki
jadała wcześniej lub później. Przestała przesiadywać w bibliotece. Wypożyczała
książki i wracała do pokoju wspólnego gryfonów. Przez ten czas pogodziła się z
Ronem. Ginny i Clar nie raz pytały o to gdzie była w nocy z soboty na
niedziele, ale ona milczała i nie chciała o tym mówić.
- Hermiona czy ty się przed kimś ukrywasz? Czy mi się tylko
wydaję?
- Wydaje ci się Ginny. Niby, dlaczego miałabym się ukrywać?
- Przestałaś przesiadywać w bibliotece, jadasz osobno posiłki
przed albo po nas.
- Ostatnio mam dość gwaru i ruchu. Jakoś wole spokój
- Tak na pewno – ton głosu rudej wskazywał, że nie za bardzo
uwierzyła przyjaciółce, ale nie chciała naciskać. Stwierdziła, że jeżeli Hermiona
sama będzie chciała to jej powie.
Co do unikania Draco, to Clar już kilka razy mówiła jej, że Malfoy
chce z nią porozmawiać. Wychodziła właśnie z gabinetu profesor McGonagall. Chciała
jak najszybciej wrócić do pokoju wspólnego gryfonów, aby Malfoy jej nie złapał.
Przez całe zebranie prefektów siedział naprzeciwko niej i dziwnie jej się
przyglądał. Była pewna, że jej się udało. Szła pustym korytarzem, dla pewności
popatrzyła przez ramie czy nie idzie za nią. Gdy stwierdziła, że jest sama
zwolniła i szła powoli. Minęła zakręt i krzyknęła ze strachu. Przed nią stał
nie, kto inny jak Draco Malfoy i tarasował przejście. Stał ze skrzyżowanymi na
piersiach rękoma, a jego twarz była wykrzywiona w grymasie niezadowolenia.
Dziewczyna zawróciła i chciała odejść. Złapał ja za ramie.
- Gdzie się wybierasz? – w jego głosie było słychać złość.
- Do pokoju wspólnego gryfonów.
- Najpierw porozmawiamy.
- Malfoy, my nie mamy, o czym.
- Mam na ten temat inne zdanie Granger. – usłyszał kroki za
rogiem, więc wepchnął ją do pustej sali, po czym zabezpieczył drzwi i całe
pomieszczenie. Stał i przyglądał się jej. Odeszła na drugi koniec pomieszczenia
i usiadła na jednym z stolików.
- Mówisz, że nie mamy, o czym rozmawiać? A może zapomniałaś o
sobotniej nocy? – ślizgon oparł się o katedrę i patrzył na nią przymrużonymi
oczami czekając aż odpowie. Minęła dobra chwila zanim dziewczyna się odezwała.
- Nie zapomniałam. Ale dla mnie to temat zamknięty i nie chce o
nim mówić. – jej głos był smutny. Może i na chwilę się zapomniała, ale nie
chciała tego żałować. Podszedł do niej i usiadł naprzeciwko niej.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej, że to twój pierwszy raz?
– zdziwiło ją, że jego głos jest poważny.
- A czy to miałoby dla ciebie jakiekolwiek znaczenie. Ponabijaj
się jak masz się ponabijać i daj mi święty spokój.
- Dlaczego sądzisz, że chcę się z ciebie ponabijać?
- Bo niby, czego innego chcesz?
- Już mówiłem, pogadać. Nie bądź taka podejrzliwa, tylko
porozmawiaj ze mną. –słowa Malfoy wydały jej się szczere.
- Nie powiedziałam, bo nie chciałam żebyś się ze mnie nabijał.
- Dlaczego miał bym się z ciebie nabijać?
- Ja, która, nigdy z nikim nie byłam i ty, który miałeś tyle
dziewczyn.
- Tyle dziewczyn? Hermiona, o czym ty mówisz?
- No o tym, co wszyscy wiedzą, że praktycznie każda dziewczyna
jest twoja – słysząc te słowa Malfoy roześmiał się.
- Może i prawie każda może być moja, ale nie jest. Większość z nich
chciałaby wskoczyć mi do łóżka, ale ja tego nie chcę. Prawda jest taka, że ja
nie chodzę z każdą laską do łóżka. Prawie każda moja znajomość kończy się na
kilku pocałunkach. Większość nawet nie widziała jak wygląda moja sypialnia.
Fakt jest taki, że codziennie dostaje sporo liścików i zdjęć, którymi mógłbym
obkleić prawie cały pokój wspólny i jeszcze by zostało, ale je olewam i traktuje,
jako dobre kawały. Jak chcesz mogę ci je pokazać.– sam nie wiedział, dlaczego
mówi jej cała prawdę o sobie.
- Nie dziękuję, jakoś mnie to nie interesuję. Miło się z tobą
rozmawiało, ale ja muszę już iść. – już zeskakiwała z ławki, kiedy złapał ją i z
powrotem posadził.
- Jeszcze nie skończyłem. Została ostatnia sprawa. – nachylił się
nad jej uchem i zaczął szeptać. – Prawda jest taka, że z nikim nie było mi tak
dobrze i jestem w stu procentach pewny, że, pomimo iż był to twój pierwszy raz
to tobie też było bardzo dobrze. Nie jestem człowiekiem, który się angażuję.
Nie wyobrażam sobie siebie chodzącego po korytarzu trzymającego się za rączki.
Proponuję Ci transakcję. – zdziwiona popatrzyła na niego.
- Będziemy się spotykać, ale nie normalnie. Nikt o tym nie będzie
wiedział, wieczorami od czasu do czasu. A na co dzień będzie tak jak normalnie,
jakby nic nas nie łączyło.
- A co ja niby z tego będę miała?
- Dobry seks i przyjemność.
- Chyba, żartujesz
- Zastanów się dobrze – mówiąc to jego usta znalazły się na jej
szyi. A ręka głaskała udo. Całe ciało oblała fala gorąca. Wiedziała, że nie
powinna się godzić, ale to, co z nią robił sprawiało jej przyjemność.
- No to, jaka jest twoja decyzja?
- Zgoda, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Oczywiście – uśmiech, jakim ją obdarzył powaliłby wszystkie
przedstawicielki płci pięknej w zamku. Po czym zabrał się za rozpinanie guzików
jej bluzki.
- Malfoy, co ty robisz?
- Jak to, co? Wdrażam nasz plan w życie.
- Jest środek dnia, jesteśmy w sali lekcyjnej, a ta ławka jest
mała.
- Pora dnia nie ma tu nic do tego, sale zabezpieczyłem zaklęciem
dźwiękoszczelnym i drzwi zaklęciem własnego autorstwa, a co do biurka masz
całkowitą rację, dlatego przeniesiemy się tutaj- mówiąc to przeniósł ją na
profesorskie biurko pod tablica. Dotykając się i całując zdjęli swoje ubrania.
Pomimo tego, że widział ją już nago kolejny raz zachwyciła go swoim ciałem.
Wszedł w nią całując ją i głaskając jej ciało. Po chwili pomieszczenie,
wypełniły jęki i przyśpieszone oddechy. Których nikt poza nimi nie słyszał.
***
Od zdarzenia w pustej sali minęło kilka tygodni. W tym czasie
spotkała się z Malfoyem, co kilka dni. Wielkim problemem dla niej było
wymyślanie wymówek, dlaczego nie ma jej w nocy i wraca dopiero gdzieś o
czwartej czy piątej nad ranem. Jak na razie jakoś z tego wybrnęła, ale
wiedziała, że będzie coraz trudniej. Wychodziła z biblioteki, gdy koło niej
pojawił się Malfoy. Byli na korytarzu sami, nic dziwnego była dziesiąta
wieczorem. Godzina zamknięcia biblioteki, o tej porze na tym korytarzu można
było spotkać tylko bibliotekarkę zamykająca drzwi i pannę Granger. Odeszli od
drzwi do biblioteki, przyparł ją do muru i pocałował. Odsunął się, by mogła
nabrać powietrza.
- Jak zawsze ostatnia. Czy ty zakochałaś się w tej bibliotece?- A
nawet jak tak to, co zazdrosny?
- Ciekawe niby, o co? Skończyłaś się uczyć?
- Tak. Teraz idę odnieść torbę, kąpiel i spanie, bo jestem
padnięta.
- Bardzo miła perspektywa, trochę ci ją zmienię. – złapał ją za
rękę i pociągnął zmuszając do biegu. Przebiegi bocznymi korytarzami. O tej
godzinie rzadko można jeszcze kogoś spotkać, ale woleli być ostrożni. Po
krótkim biegu stanęli przed tak dobrze znanym gryfonce obrazem, który
przedstawiał syreny na skalistym wybrzeżu. Obraz ukrywał drzwi do łazienki
prefektów. Po wypowiedzeniu hasła weszli do środka. Malfoy odkręcił wodę i
płyny do kąpieli. Mały basen w błyskawicznym tempie napełniał się wodą.
- Co powiesz na wspólną kąpiel?
- Może tym razem twoje ubranie będzie suche. – przypomniawszy
sobie ich ostatnie spotkanie w tym miejscu Hermiona roześmiała się.
- Moje na pewno. Raczej zastanowiłbym się nad twoim. – mówiąc to
wziął ja na ręce.
- Malfoy, ani mi się waż! – przez śmiech słychać było w jej głosie
nutkę ostrzeżenia.
- A co ty mi możesz zrobić kobieto? – wrzucił ją do pełnego już
basenu.
- Ty czystokrwisty bałwanie! – mokra podkoszulka wylądowała na
głowie blondyna, a spódnica obok na podłodze, kiedy się uchylił w ostatnich
chwili.
- Jak mnie nazwałaś!?
- Czystokrwistym bałwanem, a do tego mogę dodać, zakochanego w
sobie pajaca.
- Przesadziłaś gryfonko, ta zniewaga krwi wymaga. – zdjął ubranie,
po czym wskoczył do basenu. Śmiejąc się dziewczyn zaczęła uciekać. Nie na wiele
jej się to zdało gdyż po chwili czystokrwisty bałwan ją złapał. I zaczął
całować.
- To chyba nam nie potrzebne – na brzegu wylądował stanik a następnie
figi dziewczyny.- Wiesz, że mnie znieważyłaś?
- Tak? Nie możliwe mój ty pajacyku.
- Oj przeginasz Hermiona. Nie mam innego wyjścia jak cię ukarać.
- To znaczy, co zrobisz?
- Zobaczysz kobieto. Nikt nie obraża Dracona Malfoya. – Zaczął ją
całować a ręce dotykały piersi, czuł jak jej sutki robią się twarde pod jego
dotykiem. Zdziwiła się, gdy posadził ją na brzegu. Cały czas gładził jej ciało
a usta przesuwały się z góry na dół. Dziękowała w myślach, że ktoś zrobił tak
szeroki murek przy baseniku, na którym mogła się położyć. Kiedy ją całował,
lizał i ssał chłód murka był przyjemny. Ale kiedy zagłębił się w niej,
przestała go czuć, przez oblewające ją falę gorąca. Każdy jego ruch sprawiał
jej przyjemność. Patrzenie na jej twarz potęgowało jego podniecenie, kiedy
szczytował przyciągnęła go mocniej do siebie i zaplotła nogi na jego plecach,
dzięki czemu mógł głębiej się w nią zanurzyć, co sprawiło jeszcze większą
przyjemność im obojgu. Kiedy skończyli położył się koło niej, patrzył jej w
oczy i kreślił kółka palcem wokół jej piersi.
- Mam nadzieję, że zrozumiałaś cokolwiek z tej lekcji kobieto.
- Tak czystokrwisty…
- Nie zaczynaj znowu.-
słysząc to pocałowała go i śmiejąc się weszła do basen
Tej nocy kochali się
jeszcze dwa razy. Po czym każdy udał się do swojej sypialni. Dzięki czarą panna
Granger nie musiała wracać w mokrych ciuchach. Draco Malfoy zasypiając myślał o
Hermionie Grannegr i dzisiejszej nocy. Nie zdawał sobie sprawy, że była to
ostatnia noc, jaką spędził z brązowowłosą gryfonką.
***
Od wspólnej nocnej kąpieli minęły dwa dni. Hermiona siedziała na śniadaniu,
gdy na jej ramieniu wylądowała brązowa sowa. Odebrała od niej liścik i
poczęstowała krakersem.
Dzisiaj u mnie o 17.
Niepodpisany liścik nie zdziwił jej. Dobrze wiedziała, od kogo to.
*** 17.00
Zapukała, po czym weszła do środka nie czekając na zaproszenie.
Chłopak siedział w fotelu i czytał książkę.
- Jak zawsze punktualna
- Skąd wiedziałeś, że w pokoju wspólnym nikogo nie będzie?
- Ma się swoje sposoby. Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. – Podszedł do niej i zaczął całować. Dziewczyna
odsunęła się.- Malfoy musimy porozmawiać.
- Porozmawiać? Niby, o czym? Ja mam ochotę na seks a nie na
rozmowę.
- No właśnie i w tym cały problem. – Usiadła na fotelu. – To koniec
Draco.
- Jak to koniec, o co ci chodzi Granger?
- Koniec z seksem, pieszczotami ze wszystkim.
- Chyba sobie żartujesz. Mieliśmy umowę
- I ja ją właśnie zrywam. Sam stwierdziłeś, że nie nadajesz się do
związku, że nie chcesz z nikim się wiązać. A ja nie potrafię funkcjonować w
tym, co jest między nami. Na początku myślałam, że jakoś sobie poradzę. Ale nie
dałam rady. Ja rezygnuje Draco.
- Jak to rezygnujesz? Tak po prostu? Chyba zgłupiałaś. Wiesz, że
od tej decyzji nie będzie odwrotu. Spalisz za sobą wszystkie mosty.
- Zgłupiałam mając nadzieję, że dam radę, ale nie dałam. Tak jak
mówiłam już wcześniej to koniec. – podniosła się z fotela i skierowała w stronę
drzwi. Złapał ją, po czym przyciągając ją do siebie pocałował. Gdy się odsunął
po jej policzku płynęła jedna łza. Odwróciła się i wyszła. Zostawiając go
samego. Miał nadzieję, że wróci. Ale była to złudna nadzieja. Spaliła wszystkie
mosty, co do jednego.
*** kilka dni później.
Ginny, Harry i inni zauważyli, że coś się zmieniło. Hermiona
chodziła przygaszona, a Draco wściekły na cały świat. Domyślali się, że te ich
humory musi łączyć jedna sprawa. Clar próbowała rozmawiać z nimi, ale nic się
nie dowiedziała. Hermiona milczała, a Malfoy warczał, że to nie jej sprawa.
Hermiona siedziała trzecie popołudnie z rzędu pod swoim drzewem
pisząc tekst dla Natta. Szło jej to zaskakująco szybko. Zamykała oczy i
widziała blondwłosego ślizgona. To jak na nią patrzył, jaki dla niej był. A
teraz traktował ją znowu jak największego wroga. Gdy mijali się na korytarzu
nie raz słyszała wypowiedziane słowo szlama lub inną obelgę wypowiadaną w jej
kierunku. Starała się na to nie reagować, choć nie było to łatwe. Otworzyła
oczy i zaczęła pisać dalej. Jej uczucia same przelewały się na papier, a za
każdym nich krył się Draco Malfoy. Napisała ostatnią linijkę i przeczytała
tekst.
Na krótką chwilę zatrzymany czas,
Nic nie jest ważne, tylko Ty i ja.
Nie wiem kim jesteś, lecz wiem czego chcesz,
Będziesz moim początkiem, przebudzeniem i snem.
Cały mój świat znika za szkłem.
I gdy nie ma Ciebie niewiele wart.
Każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Ciągła nie pewność, lęku gorzki smak.
Gdziekolwiek spojrzę, widzę twoją twarz.
Naiwny głupiec, tak to właśnie ja.
Jestem odbiciem w lustrze,
Bez nadziei, bez szans.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.
Wszystko straci sens..
Jeśli dziś nie będę tam, gdzie ty.
Cały mój świat, znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.
Niewiele wart każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie.
Cały mój świat, ginie we mgle, gdy nie ma Ciebie.
jak nędzny żart, każdy mój dzień, gdy nie ma Ciebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz