sobota, 1 września 2012

Kiedy słońce zachodzi... 3.

Kolejnego dnia udała się do głównej siedziby Sfinksa. Już wcześniej jej menagerka omówiła sprawy kontraktu z prawnikami firmy jubilerskiej po czym modelka go podpisała. Dzisiaj miała poznać dyrektor generalną i razem z Allanem mieli przedstawić jej pomysły na sesje. Z zaskoczeniem popatrzyła na kobietę, która wstaje za biurka. 
- Dzień dobry. Miło znowu panią widzieć panno Granger – kobiety uścisnęły sobie ręce. Nie sądziła, że ta kobieta, to ta sama osoba, którą spotkała na bankiecie.- Nazywam się Annabell Dereglow i jestem dyrektorem generalnym Sfinksa. – było dziwne dla niej, że ta dziewczyna prosząca o autograf i kobieta siedzącą przed nią, to jedna i ta sama osoba. Tutaj była pewna siebie, a tam zawstydzona i niepewna.
- Dzień dobry. Mi również miło, dużo dobrego słyszałam o państwa marce.
- Jak widzę sama pani się do niej przekonuje. Świetny wybór. Jeden z naszych najbardziej ekskluzywnych wyrobów.
- Słucham? – zaskoczona popatrzyła na blondynkę.
- Mówię o bransoletce. Najwyższa półka. Najszlachetniejsza platyna i  piętnaście jedno karatowych brylantów. Wszystko wykonywane ręcznie. Powstało ich tylko sześć, na szóste urodziny Sfinksa. Nie każdy może ją kupić. Chociaż dziwne, że już zdoła pani ją kupić – Hermiona z niedowierzeniem popatrzyła na bransoletkę, którą miała na ręce. Sądziła, że to srebro z cyrkoniami. Nie spodziewała się, że to platyna i brylanty.  
- Mogę mieć jedno pytanie? – blondynka kiwnęła głową.-  Ile ona kosztuje? Pytam bo dostałam ją w prezencie. Została przysłana mi przez posłańca.
- W takim razie, ktoś musi naprawdę panią doceniać. Cena tej bransoletki to 300 tysięcy galeonów.
- Co! – wzięła to za dobry żart. Fakt jako top modelka zarabiała duże pieniądze, ale nie podejrzewała, że ktoś może przysłać jej aż tak drogi prezent.
- Czy jest możliwość sprawdzenia kto kupił tą bransoletkę?
- Przykro mi, ale chronimy dane naszych najbogatszych klientów. 
- Rozumiem. Może wróćmy do rozmowy na temat sesji.

Popołudnie spędziła w salonie rodziców przyglądając się bransoletce. Nie mogła wymyślić, kto mógłby kupić jej tak drogi prezent. Następnego dnia stawiła się w głównym salonie Sfinksa. Tam miała odbyć się pierwsza sesja. Na początek oddała się w ręce stylistek, które zrobiły jej makijaż, fryzurę oraz ubrały w odpowiednie ubranie. Zaczęła sesję. Sprzedawcy przyglądali się jej z zachwytem. Mierzyła biżuterie, udawała niezdecydowaną, a nawet leżała na ladzie w otoczeniu wszechobecnych błyskotek. Pod koniec dnia była zmęczona, ale razem z Allanem byli zadowoleni z efektów ich pracy. Kolejny dzień mieli spędzić nad wybrzeżem klifowym. Nie podobało jej się to. Jak zawsze wiało tam bardzo mocno, przewiewając jej cieniutką sukienkę. Ale taka była jej praca i musiała jej sprostać. Przemarznięta wpadła do specjalnie wyposażonego na takie wyjazdy autobusu.
- Ale zimno – jedna z pracownic okryła ja ciepłym kocem i podała gorącą kawę.
- Dzięki.
- Na jutro przyszykuje portfolio i razem z  Annabell wybierzemy najlepsze zdjęcia. Jutro sesja w studio – Allan uśmiechnął się do niej.
- Dobra. Rozumiem. – jak na razie ich praca była owocna i Hermiona nie żałowała, że się na nią zgodziła. Nie wiedziała tylko, że jest to stan chwilowy.

Stała nad basenem w stroju kąpielowym obwieszona biżuterią. Kolejny błysk flesza, zmiana, znowu błysk. Krótka przerwa. Narzuciła na siebie cieniutki szlafrok i podeszła do bufetu w poszukiwaniu wody mineralnej.
- Niezłe zdjęcia Granger. – odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i popatrzyła w stalowoszare oczy.
Mężczyzna stał i przeglądał portfolio ze zdjęciami wykonanymi na bilbordy.
- Co ty tu robisz i z jakiej racji przeglądasz te zdjęcia? – wyrwała mu książkę i hardo popatrzyła w te zimne oczy.
- Mam do tego pełne prawo, dlatego oddaj ją – wyciągnął rękę, ale nie zamierzała mu oddać teczki. Jedyni zaśmiała się kpiąco.
- Panie prezesie jak miło pana widzieć – wytrzeszczyła oczy słysząc słowa jednego z asystentów Annabell.  Zszokowana nie słuchała rozmowy mężczyzn
- Jak sama widzisz jestem prezesem Sfinksa. Firma należy do mnie, a ty podpisałaś kontrakt. Dlatego pokaż mi tą książkę - niechętnie podała mu ją
- Draco, co ty tutaj robisz? Przecież promocją miałam zając się sama.
- Wiem Ann ale chciałem zobaczyć jak wam idzie. – na powitanie ucałował blondynkę w policzek - Byłem ciekawy efektów.
- Są naprawdę niezłe. Popatrz na te zdjęcia. Moim zdaniem są fenomenalne. A Hermiona wygląda na nich zjawiskowo.
- Nie przesadzaj Ann.
- Jesteś za skromna moja droga. – kobiety uśmiechnęły się do siebie. 
- Wracam do pracy. – Hermiona ruszyła w stronę basenu
- Jasność i ciemność które wygra?
- Coś ty powiedział? – odwróciła się w jego stronę myśląc, że się przesłyszała.
- Nic, zastanawiałem się tylko które z tych dwóch zdjęć jest lepsze w jasnej czy ciemnej kolorystyce. – odpowiedział jej obojętnym głosem. Odeszła starając się myśleć o pracy.

- Popatrz jak świetnie to wygląda kiedy słońce zachodzi, a wszystko ogarnia ciemność – usłyszała fragment rozmowy Malfoya z Allanem. Ale stwierdziła, że to o czym myśli jest absurdalne. Opanowała się i ruszyła do przebieralni. Na dzisiaj skończyli ze zdjęciami. Mężczyzna odprowadzał ją wzrokiem. Jeszcze tylko musiała zobaczyć jak wyglądają zdjęcia po dodaniu napisów reklamowych.
- Nie zgadzam się! Wyglądam tutaj jak anorektyczka! Jeżeli opublikujesz to zdjęcie w takiej formie, podam cie do sądu za próbę zniszczenia wizerunku! – Słysząc kobiece krzyki, wszedł zdziwiony do pokoju grafików.
- Co tutaj się dzieję? – zimny głos Dracona rozniósł się po małym pokoju.
- Ten bałwan za pomocą programu graficznego zrobił ze mnie anorektyczkę! – podszedł i popatrzył na zdjęcie wyświetlone na ekranie monitora.
- Przesadziłeś. Naszej księżniczce nie trzeba, aż takich zabiegów. Przyjrzyj się, że od niej praktycznie tak jakby biło światło, a ty tym sposobem je zabiłeś. – znowu czuła jakaś aluzje, ale przecież nie mogła tak prosto z mostu go o to zapytać. Dopilnowała żeby nie zaakceptowano tego okropnego zdjęcia i wróciła do domu. Musiała się wyspać, bo jutro mieli kręcić reklamę. Wcześniej jednak złapała za książki, które zamówiła w bibliotece. Przeszukiwała je do późna próbując znaleźć autora tego dziwnego tekstu. Niestety ku swojemu rozczarowaniu nic nie znalazła. Zrezygnowana odłożyła je i położyła się spać. Nie sądziła, że kolejny dzień może zmienić jej życie.

Dzisiaj też się pojawił. Tak jak wszyscy przyjechał do parku z samego rana. Cały czas patrzył jak odgrywa swoją role. Cieszyła się, że jest w miarę ciepło, bo dzięki temu woda w fontannie nie wydawała się taka zimna. W czasie nagranie dobrze się bawiła. Biegając po parku na bosaka i chlapiąc wodą z fontanny czuła się jak małe dziecko. Szczególnie, że  w dzieciństwie często przychodziła tutaj z rodzicami. Była to jedna z dwóch reklam, którą nagrywali. Druga miała zostać nakręcona na deptaku nad Tamizą i w jednej z kapsuł London Eye.  Kiedy usłyszała w końcu upragnione „mamy to” uśmiechnęła się. Przebrała się i usiadła na murku otaczającym fontanne. Przymknęła oczy wsłuchując się w otaczające ją odgłosy.
-  Ty uważaj bo się tak zasiedzisz i ciemność cię wciągnie.
- Co? – otworzyła oczy i popatrzyła na stojącego przed nią blondyna.
- Mówię, żebyś tak nie siedziała bo zaczyna się ściemniać. – uśmiechnął się do niej swoim typowym uśmiechem i odszedł. Tego było za wiele, były dwie możliwości. Albo ma rację, albo całkowicie jej odbiło.
- Malfoy! –dogoniła go w momencie, kiedy stojąc obok motocykla i zamierzał ubierać kask.
- Co jest?
- To ty!
- Co ja? – rozbawiony patrzył na jej zaciętą minę.
- Nie denerwuj mnie, to ty przysyłałaś te liściki.
- Jakie liściki? – uspokoił się i popatrzył na nią ze zdziwieniem. Zgłupiała, może jednak się pomyliła? – A może, mówisz o tym? – nachylił się do niej i zaczął szeptać jej do ucha: „Kiedy słońce zachodzi, na świecie zaczyna królować ciemność
niewinność zostaje zastąpiona przez żądzę
wystarczy jeden krok by oddać się w ich władanie
rozpalić w sobie dzikość
raz rozpalonej nie da się ugasić
ty księżniczka światła, ja pan ciemności
wciągnę cię do mego świata
poznam wszystkie twoje żądze
zniewolę cię sobą, pokaże ci dzikość
zniszczę niewinność
posiądę na własność, na zawsze, na wieczność”
Jak zahipnotyzowana słuchała słów wychodzących z ust mężczyzny. Robiło to piorunujące wrażenie. Mężczyzna o jasnej karnacji, platynowych włosach, ubrany cały na czarno. Siedzący na czarnym motocyklu mówiący te słowa pewnym, głębokim głosem.
- To jednak ty! – nic nie odpowiedział, tylko cwanie się uśmiechnął. – Trzymaj – wyciągnęła w jego stronę dłoń na której leżała bransoletka.
- Nie.
- Jak to nie?
- Normalnie. Pasuje do ciebie.
- Nie obchodzi mnie to. W ogóle co miały znaczyć te liściki.
- Popatrz szczerze na swoje życie Granger. Powiedź mi jak taka niewinna kobieta jest w stanie przetrwać w tak okrutnym świecie jakim jest świat mody?
- Normalnie.
- Nie znam żadnej innej kobiety, która byłaby taka jak ty. Naprawdę kojarzysz mi się z jakimś dzieckiem słońca. – słysząc to roześmiała się.
- Nie wciskaj mi takich bajerów Malfoy. Nie jestem naiwną laską.
- Wiem o tym, ale tak szczerze, czy kiedykolwiek zaszalałaś? Czy znasz inne życie niż to grzecznej dziewczynki? Nie odpowiadaj, odpowiem za ciebie. Nigdy. Ludzie uważają cię dalej za grzeczną i perfekcyjną. Niemal doskonałą pod każdym względem. Moim zdaniem jesteś niczym posąg, który nie korzysta z życia.
- Co ty możesz wiedzieć o moim życiu?
- O twoim niewiele ale znam swoje i wiem, że nigdy nie poznałaś tej ciemnej strony. Mogę ci ją pokazać jeśli tylko chcesz. – wyciągnął rękę w jej stronę. – Odważysz się Granger? – wiedział, ze trafi tym w jej czułe ego. W końcu jest byłą gryfonka, a przecież gryfoni są tacy odważni. A on jako ślizgon potrafił to wykorzystać.

Nie wiedziałam, że w tej chwili moje życie zmieni swój bieg o sto osiemdziesiąt stopni.

Zapiął jej bransoletkę, jak wytłumaczył odda mu ją pod koniec trwania ich kontraktu jeżeli dalej będzie chciała to zrobić. Podał jej kask, który ubrała. Odpalił silnik. Usiadła za nim i mocno się przytuliła. Bała się. W życiu nie jeździła na motorze. Draco czując jak z lęku mocno go obejmuje uśmiechnął się cwanie ruszając z miejsca z piskiem opon. Pędzili ulicami Londynu. Czuł jak z każdą chwilą dziewczyna się rozluźnia. Zaparkował pod jednym z klubów i wprowadził ją do środka. Usiedli i zamówił butelkę ognistej. Nalał trunku do szklanek, podsuwając jej jedną. Kpiąco się uśmiechnął patrząc jak zaczęła kaszleć po przełknięciu pierwszego łyku mocnego gryzącego alkoholu.
- I co cię tak bawi? Nigdy nie piłam ognistej whisky. Gustuje w winach i Martini.
- Widać. Mówiłem ci, że jesteś niewinna. – siedząc tak stwierdziła, że ta jego zimność, kpina i pewność siebie są interesujące. Szczególnie kiedy nie słyszała w nich pogardy. Był jak jedna wielka zagadka. Za to jemu sprawiało przyjemność wciąganie jej do swojego świata. Taką nieświadomą, niewinną. Fakt była silną kobietą i potrafiła bez problemu przeżyć w świecie mody, ale zawsze była taka grzeczna i ułożona. Czuł się jak dziecko na gwiazdkę. Jego prezentem było pokazanie jej tej lepszej strony życia, której ona zawsze unikała. Nagle się roześmiał.
- Co cię bawi?
- Ten gościu, który siedzi za ścianką za nami. – pociągnął ja do siebie tak, że siedzieli dotykając się ramionami. Otoczył ją zapach jego perfum od których lekko zakręciło jej się w głowie – to młody paparazzi, tego drugiego nie znam. Rozmawiają o tobie. Bądź cicho, nie wychylaj się tylko uważaj. – zaczęła nasłuchiwać.
- Ale ja ci mówię, to musi być ona. To była Hermiona Granger. Ta supermodelka – młody paparazzi starał się przekonać swojego towarzysza.
- Zgłupiałeś? Wiadome jest, że w życiu nie spotkałbyś Hermiony Granger w takim miejscu jak to. Przecież ogólnie wiadomo, że ta kobieta nigdy by tutaj nie przyszła. Przecież ona w życiu nie spowodowała żadnej afery medialnej. Nigdy nie zrobili jej żadnego kompromitującego zdjęcia. Przez przytłumione światło dopatrzyłeś się jej twarzy u innej kobiety. Chodź idziemy stąd, świeże powietrze dobrze ci zrobi. – wyszli, a ona zaczęła się śmiać.
- A nie mówiłem? – pewność siebie biła teraz od niego na kilometr. – Ludzie biorą cię za grzeczną. – posiedzieli jeszcze trochę i odwiózł ja do domu.
- Do zobaczenia jutro. Aha zapomniałbym ubierz się jutro wygodnie – po chwili widziała tylko światła jego motocykla znikającego za zakrętem.

Tej nocy nie zdawałam sobie sprawy, że za niedługo sama przekonam się jak niewielka i delikatna linia dzieli nienawiść od miłości. 

---
No to dzisiaj opublikowałam kolejny rozdział. Wyliczyłam, że oprócz tego odcinka do końca zostały jeszcze 3. W poniedziałek wyjeżdżam, więc kolejna publikacja (nie wiem czy who I am czy Kiedy słońce...) pojawi się gdzieś około 10.09. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał who I am odc 11. to zapraszam. 

18 komentarzy:

  1. Ej! To było stanowczo zbyt krótkie. Ledwo zdążyłam się wczytać a tu już koniec...

    Coś czuję, że przez Dracze Hermiona będzie teraz robiła same afery xD

    OdpowiedzUsuń
  2. koniec?? czemu tak szybko!!! ja bym wolała by ten rozdział nigdy się nie kończył :D
    taaaaaaaaaaaaa wiedziałam !!!, że to Draco! Inaczej być nie mogło :)
    hihi czekam na nn i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja już mówiłam, że uwielbiam, kocham!, kiedy Draco szpanuje forsą?
    Rozwalił mnie tekst "Ty uważaj bo się tak zasiedzisz i ciemność cię wciągnie." Powaliłaś mnie tym.
    Ach Malfoy, co zrobisz? Co ty z nią zrobisz...
    Uwielbiam tą miniaturkę. Również za jej tematykę.
    Pozdrawiam i życzę wile weny,
    PortElizabeth - Siostra Diabła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście jak na razie to moja ulubiony kilkuodcinkowiec z wszystkich jakie napisałam, a trochę ich jest.

      Usuń
  4. Hej, z tej strony Alex, która za dzisiejsze zadanie postawiła sobie ogarnięcie aktualizacji, ażeby sme się aktualizowały i... to działa ! ;)
    Od dziś nie musisz informować nas o nowych notkach, ażeby każdy wiedział, że je dodałaś :)
    Myślę, że to ułatwi i Tobie i nam robotę ;D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny we wrześniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Draco... :D To dobrze, że Hermiona trochę z nim zaszaleje. :) Ciekawe co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze wspaniale! Mam nadzieje że na następną notkę nie będę musiała długo czekać;) Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  7. wiedziałam że zapomniałam skomentować :D ach ten mój łeb :D ta Hermiona to ma szczęście <3 piękna, bogata i Malfoy jest nią zainteresowany <3 szczęściara! cieszę się że będą razem pracować, ale na to że prezesem jest Ann to jestem w szoku o.O he he a te diamenty! ach ! kocham diamenty, choć co prawda widziałam je tylko na wystawach i w internecie , ale to nie ma znaczenia xD i wg strasznie podobają mi się te wstawki pogrubionym pisane :D super i czekam na jutrzejszy dzień :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do wstawek to pamiętam, że jak pisałam to się znajomej upewniałam czy tak może być przeplatanie stylu narracji.

      Usuń
  8. Ej, może to i jest 4 strony, ale to i tak za krótko. Strasznie podoba mi się to opowiadanie. Uwenowuję się tym. Jak ja już bym chciała wiedzieć co dalej.
    Szczerze powiedziawszy, to jak przeczytałam, że jej życie się zmieni o 180 stopni to wystraszyłam się, że nastąpi jakiś wypadek czy coś i powtarzałam sobie tylko: "Boże, nie, nie, nie... niech ona tego nie zrobi, niech nie zniszczy jej kariery". Ale na szczęście nic takiego się nie stało, tak więc jestem spokojna :)
    Pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu.
    POEM xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam to wcześniej, ale mój poprzedni komentarz przez złościwość blogspota nie poszedł do publikacji.
    Podoba mi się rozwój akcji na lini Draco-Hermiona. COś mi się wydaje, że Malfoy zajdzie jej za skórę, gdy pokarze jej bardziej rozrywkowe życie. Mam nadzieję, że nie będzie złamanaego serca tylko od razu happyend.

    OdpowiedzUsuń
  10. Och Karola! Bosko! Podoba mi się, że naprawdę wszystko jest przemyślane od A do Z. Czekam na NN:)

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy nowa notka ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. czekam na nowy rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Umieram Karola!!! Kiedy dodasz nową notkę. Błagam jak najszybciej. Ale oczywiście jeśli jesteś zbyt zajęta lub coś w tym stylu to daj znać, albo po prostu zignoruj ten komentarz. Pozdrawiam i życzę weny(jak zwykle):)

    OdpowiedzUsuń