środa, 23 maja 2012

two-halves 17.


Ginevra Wesley konsumowała śniadanie, oglądając mugolską telewizję.
- Witam państwa w ten słoneczny poranek. Dzisiaj jest 18 sierpnia, a ja… - dalej już nie słuchała słów prezentera. Przebiegła z salonu do sypialni i biegiem dopadła do szafki, na której leżał jej notatnik. Usiadła na łóżku i zaczęła go kartkować.
***
Kiedy Hermiona Granger przekroczyła próg swojego gabinetu zegar wybił godzinę ósmą rano. Mogłaby spokojnie przyjść później, ale postanowiła porządnie przyszykować się do jutrzejszej sprawy rozwodowej Malfoyów. Chciała, by ta rozprawa była ostatnią - nie lubiła, kiedy konfrontacje w sądzie ciągnęły się w nieskończoność. Wszystko miało być załatwione szybko i profesjonalnie, dlatego musiała jeszcze dzisiaj nad tym popracować. Co tu ukrywać, panna Granger była profesjonalistką w każdym calu. Czas mijał, a ona robiła notatki. Starała się stworzyć wszystkie możliwe scenariusze rozprawy, odgadnąć, jakie posunięcia zastosuje strona przeciwna, jakie pytania będzie zadawał Ethan. Wiedziała, że im więcej możliwości rozpatrzy, tym mniejsza jest szansa na to, że przeciwnicy ich zaskoczą. 
- Hermiona! – drzwi otworzyły się z impetem, a do środka wkroczyła Ginevra Weasley.  
- Cześć, Ginny. Wybacz, ale nie mam dzisiaj czasu na pogawędki. Jestem zawalona robotą, a za godzinę ma przyjść klient.
Nie zwracając jednak uwagi na słowa przyjaciółki rudowłosa kobieta usiadła na fotelu ustawionym naprzeciwko biurka pani mecenas. 
- Potrzebuje twojej porady, ale tym razem chodzi mi o poradę prawną - oznajmiła.
- Prawną? – brunetka odłożyła pióro i sadowiąc się wygodnie w swoim fotelu spojrzała na koleżankę. – Czy coś się stało?
- I tak, i nie. Mam kilka pytań. Jeśli dziecko ma w dokumentach wpisane ojciec nieznany, to czy jakiś mężczyzna może ubiegać się o wykonanie badań na potwierdzenie ojcostwa? 
- Z strony prawnej tak, ale…- Hermiona przerwała, patrząc uważnie na rudowłosą. – Ginny, czy ty jesteś w ciąży? 
- Niestety tak. Koniec pierwszego miesiąca, dzisiaj zrobiłam test. Więc, jaka jest możliwość na to, by mógł zrobić takie badanie? 
- Jedynie, jeżeli złoży podanie do sądu i zostanie pozytywnie rozpatrzone. Kto jest ojcem? 
- Na razie o tym nie rozmawiajmy – brunetka słysząc, że panna Weasley nie chce rozmawiać o ojcu dziecka, porzuciła ten temat. Wsłuchała się za to w kolejne pytanie przyjaciółki. 
– Jeżeli taki facet otrzyma już wyniki i będą twierdzące, jakie jest prawdopodobieństwo, że zostaną mu przyznane prawa rodzicielskie?
- Jeżeli ojciec dziecka nie jest alkoholikiem, skazańcem czy kimś podobnym, to sąd automatycznie przyznaje mu prawa rodzicielskie.
- A czy on… - ruda urwała. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła w brązowe oczy Hermiony. – Czy on będzie mógł odebrać mi moje dziecko? 
- Oczywiście, że nie - zaprzeczyła brunetka. - Ginny, co się dzieje? Kim jest ojciec dziecka, że tak się go boisz? – kiedy tylko panna Granger zadała to pytanie młodsza z kobiet zaczęła się trząś jak osika. Widać po niej było, że jest porządnie zdenerwowana. Hermiona wstała, podeszła do barku, nalała wody do szklanki i podała ją koleżance. – Skarbie, uspokój się, nic złego się nie dzieje. Żaden facet nie odbierze ci dziecka. Jeżeli chciałby spróbować, to będzie miał do czynienia ze mną.  
- Dziękuję ci, jesteś kochana. – przyszła mama uspokoiła się słysząc obietnicę Hermiony – Po prostu nie chcę,  żeby Zabini zajmował się moim dzieckiem.
- Zabini?! – zszokowanej Hermionie oczy prawie wyszły z orbit. – Ojcem twojego dziecka jest Blais Zabini?!
- A znasz innego goryla o takim nazwisku?  
- Ale Gin, przecież ty go nie cierpisz. 
- Nie musisz mi o tym przypominać, Hermiono.
- Ale jak? Ty i on? Kiedy? – panna Granger nadal była w szoku. Ginny wypiła wodę i zaczęła swoją opowieść. Mówiła nie omijając niczego, żadnego faktu. Przyznała się nawet do tego, że seks z Zabinim był najlepszym, jaki kiedykolwiek i z kimkolwiek uprawiała, że chciała zakończyć to już po pierwszym razie, ale wszystkie postanowienia szlag trafiał, kiedy zostawała sam na sam z panem ordynatorem. 
- Powinnaś mu powiedzieć. Przynajmniej ja uważam, że Blaise ma prawo o tym wiedzieć - stwierdziła Hermiona. 
- Zwariowałaś? Nie ma najmniejszej możliwości na to, by on się o tym dowiedział! – krzyk przyszłej mamy poniósł się po gabinecie. – Hermiono, obiecaj mi, że nie powiesz Zabiniemu o mojej ciąży. 
- CO?! Jesteś w ciąży z Diabłem? - wystraszona Ginny popatrzyła w stronę drzwi, gdzie w progu stał przystojny blondyn.
- Malfoy, mama cię nie nauczyła, że się puka? – zgrabnie chciała zmienić temat i jak zauważyła, chyba jej się to udało.
- Dla twojej wiadomości, Weasley, pukałem, ale żadna z was nie słyszała, bo tak krzyczałaś – uśmiechnął się w typowo Malfoyowski sposób obserwując reakcję Weasleyówny na jego słowa. – Z tego, co wiem, byliśmy umówieni na czternastą pani mecenas – tym razem zwrócił się do starszej z kobiet. 
- Tak, pamiętam. Ginny właśnie wychodzi – Hermiona popatrzyła znacząco na przyjaciółkę, a ta zaczęła się zbierać. – Kończę o dwudziestej. Wracając wpadnę do ciebie, Gin.
- Dobrze, będę czekać. 
- Zaraz zaraz, drogie panie – Draco po raz drugi w ciągu kilku minut przerwał konwersację byłych Gryfonek – ruda nie odpowiedziała na moje pytanie. Jesteś w ciąży z Zabinim?– w pokoju zapadła grobowa cisza. Żadna z kobiet nie miała zamiaru odpowiadać na to pytanie. 
- Weasley, i tak słyszałem ten fragment waszej rozmowy, więc po prostu przyznaj się tak dla czystej formalności – zamknął drzwi i podszedł do fotela, na którym usiadł. Czekał na odpowiedź rudowłosej kobiety. Ta przymknęła na chwile oczy i wzięła głęboki wdech. 
- Nie, Malfoy. Nie jestem w ciąży z Zabinim. Jestem w ciąży i będę miała dziecko. Tak się złożyło, że Zabini był przypadkowym dawcą nasienia i nic więcej. To dziecko nie jest i nie będzie jego – ze złością w oczach popatrzyła na mężczyznę. 
- Ciekawe, jak chcesz to zrobić? Znam Diabła i zapewniam cię, że mimo jego rozrywkowego trybu życia on nie zrezygnuje z tego dziecka. 
- Nie będzie musiał, bo nie będzie o nim wiedział. Nie zamierzam go o tym informować – słysząc te słowa Malfoy się roześmiał. – I co cię tak bawi? – Ginny zezłościła się. Skrzyżowała ręce na brzuchu i popatrzyła na niego wyzywająco.
- Weasley, zabawna jesteś. Gwarantuję ci, że on o tym będzie wiedział, bo albo ty mu o tym powiesz, albo ja. 
- Nie odważysz się! – Przerażona Ginevra popatrzyła na niego, a następnie na przyjaciółkę, która siedziała i milcząc przysłuchiwała się ich wymianie zdań. Widząc wzrok młodszej kobiety, Hermiona jedynie bezradnie wzruszyła ramionami. 
- Uwierz mi, odważę się. Masz trzy dni. Jeżeli ty tego nie zrobisz, to ja cię wyręczę – Draco wypowiedział to tak pewnym tonem, że wstrząśnięta kobieta jak najszybciej wyszła z gabinetu. Jeszcze na korytarzu usłyszała jego głos – Trzy dni, Weasley - podkreślił.
- Nie powinieneś tego robić - odezwała się brunetka, kiedy w końcu zostali sami.
- Czego?
- Szantażować jej. 
- Ja jej nie szantażowałem – jego prawy kącik ust podniósł się lekko do góry w uśmiechu. – Zrozum, Granger. Blaise to mój przyjaciel, znam go całe życie. On powinien o tym wiedzieć. Do tego, jeżeli dowiedziałby się, że wiedziałem i nic mu nie powiedziałem, znienawidziłby mnie – to, co mówił było szczerą prawdą. Wiedział, że szatyn więcej nie odezwałby się już do niego. Przecież on zachowałby się w takim wypadku tak samo. 
- Rozumiem – zdziwiła go tą odpowiedzią. – Ale rozumiem też Ginny. Ona jest wystraszona. Ale to nie jest temat naszego spotkania, zajmijmy się twoją sprawą. 
***
Zwinięta w kłębek siedziała w swoim ulubionym fotelu. Słyszała pukanie, ale nie zamierzała się ruszyć. Wiedziała, że to musi być Hermiona. A ona zapewne sama wejdzie do środka, bo drzwi nie były zamknięte. 
- Gin? - usłyszała.
- W salonie, Hermiono. 
Brunetka weszła do pomieszczenia i widząc swoją przyjaciółkę podeszła do niej i mocno ją przytuliła 
- Oj, Gin – nie musiała mówić nic więcej. Młodsza z kobiet rozszlochała się, wtulając się mocno w przyjaciółkę. Hermiona uspokajająco głaskała ją po głowie.
- Herm, ja nie mogę mu powiedzieć. On mi je zabierze. Jestem tego pewna - Ginny szlochała.
- Ginny, Zabini nie może tego zrobić. Jeżeli będzie próbował, to wystąpimy do sądu o całkowite zakazanie mu spotkań z dzieckiem.
- Nie, mam inne wyjście. Pojutrze wyjeżdżam do Stanów. Dzwoniłam już do znajomej, z którą mieszkałam, kiedy dostałam się na staż, przyjmie mnie do siebie. 
- Nie ma mowy, nie pozwolę ci uciekać. Jesteś Gryfonką, a Gryfoni nie uciekają. Zostaniesz, a ja ci pomogę – słysząc pewność i siłę w głosie panny Granger rudowłosa jeszcze bardziej się rozpłakała. – Już spokojnie, cichutko. Jestem przy tobie. Uspokój się. Idź do łazienki, doprowadź się do porządku. Ja przyszykuję kolację. 
***
Gdy zobaczyła, ile hien prasowych oblega hol sądu jej dosyć dobry humor nieco się pogorszył. Spodziewała się, że reporterów będzie wielu, ale mimo wszystko i tak złościło ją to, że jak zawsze chcą żerować na sprawach innych ludzi.
- Pani mecenas, jakiego przebiegu sprawy pani się spodziewa? – zaczepił ją jeden z pismaków. Zwróciło to uwagę innych, którzy zaraz rzucili się i oblegli ją z każdej strony.
- Bez komentarza – powtarzała, z trudem przeciskając się w stronę bramek, gdzie ochrona po przepuszczeniu ją w dalsze korytarze sądu zatrzymała reporterów. 
- Proszę poczekać – cicho krzyknęła podbiegając w stronę windy, w której właśnie zamykały się drzwi. Miała szczęście, gdyż ktoś ją usłyszał. Weszła do środka i spojrzała w zimne, stalowoniebieskie oczy swojego klienta.
- Witam panią mecenas - odezwał się. 
- Dzień dobry, panie Malfoy. Dobrze się składa, że spotkałam pana przed rozprawą, kiedy jeszcze jest pan sam – mówiąc to nacisnęła przycisk zatrzymując windę między piętrami. – Musimy porozmawiać – zrezygnowała z oficjalnego tonu.
- O czym? 
- O Ginny i Zabinim. 
- To chyba nie jest nasza sprawa - zauważył.
- Niestety jest, odkąd się w nią wtrąciłeś – znowu popatrzyła mu w oczy, z których nie mogła nic wyczytać. – Nie mów nic Zabiniemu – podniosła rękę, widząc, że chce jej przerwać – i nie przerywaj mi, dopóki nie skończę. Wczoraj wieczorem rozmawiałam z Gin. Powie o wszystkim Blaisowi, ale sama. Dziś jest rozprawa, dlatego zrobi to jutro. 
- Niech wam będzie. Ale jeżeli tego nie zrobi…
- Zrobi. Dopilnuję tego – nic więcej nie powiedziała. Nacisnęła przycisk i winda znowu ruszyła. 

1 komentarz:

  1. O kurczaczki! Tego się nie spodziewałam! Ginny w ciąży? I co na to Zabini?!

    OdpowiedzUsuń