piątek, 25 maja 2012

who I am - odc. 6


- Hermiona gotowa? – Denis stał w progu pokoju i kolejny raz krzykiem poganiał siostrę siedzącą w łazience.
- Człowieku, gdzie się tak śpieszysz? Przecież pociąg ci nie ucieknie. – szatynka z spokojem przeszła przez pokój i zamknęła kufer.
- Gdzie się śpieszę? Do domu na święta – zaśmiała się widząc brata, który cieszy się jak małe dziecko.
- Jestem gotowa.
- W końcu. Myślałem, że nigdy się nie ruszysz. - za pomocą zaklęcia zaczął lewitować przed sobą ich kufry.
- No to jak Di Binetti, gotowi na święta? – Diabeł wyszczerzył się do rodzeństwa.
- Oczywiście, że jesteśmy gotowi, mam tylko nadzieję, że nie zrobicie mi w pokoju takiego burdelu jak ostatnio.- podsumował Denis.
- Ostatnio? – z podejrzliwością popatrzyła na męskie towarzystwo.
- A bo nasza księżniczka nic nie wie
- Nie nazywaj mnie tak Blaise.
- Oczywiście księżniczko, będę pamiętać – widząc chęć mordu w oczach dziewczyny brunet roześmiał się na cały głos.
- Czy ktoś może mi to w końcu wytłumaczyć?
- Chodzi o to myszko, że ja i Blaise wraz z naszymi matkami spędzamy święta u was w domu. – szepnął jej do ucha blondyn. Otworzył przed nią drzwi od powozu
- Nie jestem myszką – warknęła, teraz miała już ochotę naprawdę ich zamordować, a tym bardziej wrócić do zamku i zostać tam na święta.
- Nawet się nie waż, matka zabiłaby najpierw mnie, że ci pozwoliłem, a potem ciebie.
- Co masz na myśli Den? – nie rozumiała dokładnie słów brata.
- To, że chcesz zostać w zamku.
- Skąd wiesz?
- Mówiłem ci niekiedy, czuję różne rzeczy związane z tobą – wzruszył ramionami - Nigdy tak nie masz? – zastanowiła się i przypomniała sobie jak czuła wewnętrznie, że Den jest podłamany czy kiedy na coś bardzo się denerwował.
- Mam.
- No to sama widzisz.
- No koniec gadania wysiadać – zakomenderował Zabini i wyskoczył na zewnątrz powozu, a następnie pomógł wysiąść Hermionie.
- Dzięki Zabini – można by rzec, że dziewczyna nawet zaczynała go lubić. Chociaż nie dopuściłaby tej myśli do siebie za żadne skarby świata. Po chwili weszli do pociągu i ruszyli do pierwszego wolnego przedziału. Kiedy położyli kufry na półkach, Hermiona poinformowała brata, że idzie znaleźć swoich przyjaciół. Ku swojej niechęci do tego pomysłu, ze względu na to, że bał się o jej spotkanie z Weasleyem w końcu skapitulował. Przeszła całe dwa wagony zanim znalazła odpowiedni przedział. Siedzieli tak jak sądziła razem: Harry, Ginny i Ron. Z obawą otworzyła drzwi. Trzy pary oczu zwróciły się w jej strony.
- Hermiona – Ginny ucieszyła się
- Czego tu chcesz Di Binetti? – burknął Ron
- Chciałam z wami posiedzieć i porozmawiać.
- Pomyliłaś przedziały, ślizgoni to nie tutaj. –warknął w jej stronę.
- Ron, przestań się zachowywać jak buc – skwitowała zachowanie brata Gin.
- Ja się zachowuje jak buc?! To ona nas oszukała. I ty jeszcze jej bronisz? Na głowę upadłaś! – zaczął podnosić głos na siostrę.
- Przestańcie! – Krzyk Hermiony rozniósł się po przedziale. Harry się nie odzywał. Nie chciał opowiedzieć się po żadnej ze stron – Nie chcę byście się przeze mnie kłócili. Chciałam wam życzyć wesołych świat i szczęśliwego nowego roku. – Zamknęła drzwi i ruszyła z powrotem. Nie chciała jak na razie iść do przedziału, gdzie był jej brat i jego przyjaciele. Oparła czoło o zimną szybę i przymknęła oczy.
- Hermiona wszystko w porządku? – podniosła głowę czując dym papierosowy.
- Nie słyszałeś, że palenie szkodzi zdrowiu? – zdziwiło ją to, że zwrócił się do niej po imieniu
- Ale jest przyjemne. – skwitował Draco
- To nie pal przy mnie, nie mam ochoty być biernym palaczem. – uśmiechnął się i zgasił papierosa.
- Chyba spotkanie z przyjaciółmi ci nie wyszło.
- Cieszy cię to Malfoy? – znowu popatrzyło za okno.
- Dlaczego ma mnie to cieszyć?
- Bo Wielka Trójca Hogwartu się rozpadła i nie ma praktycznie szans by się podniosła z tego upadku. – mówiła to cichym lekko przybitym głosem.
- Niekiedy zdarza się, że coś, o czym myślimy, że będzie trwać wiecznie rozpada się. Nie przejmuj się wszystko jakoś się ułoży. Chodź idziemy do środka, bo zaraz Zabini z Di Binettem zaczną mnie szukać i znowu twój zdolny brat o coś mnie posądzi.
- Mogłoby być ciekawie, zrobiłby ci małą korektę twarzy.
- Ty zołzo, człowiek do ciebie z pomocna ręką, a ty, co… - roześmiała się i oto właśnie mu chodziło. Otworzył drzwi i weszli do przydziału.
***
Na peronie Hermiona w tłumie wypatrzyła Alessandro. Nie sądziła, że aż tak się za nim stęskniła. Podeszła szybko i mocno się do niego przytuliła.
- Dobrze cię widzieć tato. – już nie miała oporów, by się tak do niego zwracać, chociaż nie zapomniała o swoich rodzicach, którzy ją wychowywali.
- Ciebie też kochanie – pocałował ją w czubek głowy.
- Cześć tato -  Denis przywitał się z ojcem
- Dzień dobry panie Di Binetti – koło nich pojawili się Blaise i Draco.
- Gotowi do drogi?. – kiwnęli głowami i ruszyli za nim.

 Pół godziny później znaleźli się pod rezydencją. Kiedy tylko weszli do środka w holu pojawiła się Rosa.
- Dzień dobry mamo. – bliźniaki obdarzyły kobietę szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry pani Di Binetti – uśmiechnięta kobieta podeszła do nich i przytuliła każdego po kolei
- Chodźcie, za chwile podany zostanie obiad. Narcyza i Sophie czekają już w jadalni. – męska część towarzystwa ruszyła w stronę wymienionego pomieszczenia. Kobieta popatrzyła na córkę.
- Hermiono idziesz?
- Czy mogłabym zjeść coś później? Teraz marzę o kąpieli i ciszy. Ostatnio wiele się działo odkąd wróciłam do Hogwartu.
- Oczywiście, odpocznij. Tylko poproś później skrzata, żeby przyniósł ci coś do jedzenia.
- Dobrze. Mamo, przeproś ich w moim imieniu za to, że nie będzie mnie na kolacji. I dziękuję.
- Nie ma, za co kochanie. – patrzyła jak dziewczyna przeskakując po dwa stopnie wybiegła na górę. Pani domu wróciła do jadalni.
- Kochanie w końcu jesteś. Czekamy na was z obiadem. Gdzie Hermiona?
- Prosiła bym w jej imieniu was przeprosiła, ale poszła odpocząć do swojego pokoju. Do końca dnia nikt nie widział panny Di Binetti.

Rano, kiedy weszli do jadalni przed panem domu pojawił się nisko kłaniający się skrzat.
- Panie, panienki Hermiony nie będzie na śniadaniu, zjadła je sama wcześnie rano.
- Dobrze Strzałko możesz wracać do swojej pracy – pyknięcie i skrzata już nie było.
- Alessandro, czyżby wasza córka bała się spotkania z nami? – Narcyza popatrzyła na przyjaciela.
- Oczywiście, że nie. Ona często jada śniadanie wcześnie rano jeszcze zanim my wstaniemy. – wytłumaczył zachowanie córki. Draco i Blaise popatrzyli na Denisa, który kiwną nieznacznie głową dając im tym do zrozumienia, że to prawda.

Smok i Diabeł szli sami korytarzem, Denis został jeszcze w jadalni na prośbę matki. Przechodzili koło drzwi prowadzących na basen, kiedy usłyszeli cichy plusk. Z zwykłej ciekawości weszli do środka. Pomieszczenie było pogrążone w półmroku. Jedyne światło w pomieszczeniu dawały magiczne lampy zamontowane w basenie pod wodą. To, co zobaczyli zaparło im dech w piersiach. Długie nogi, zgrabna apetyczna pupa, szerokie biodra, wąska talia. Smukła kobieca sylwetka ubrana w skąpe bikini ociekająca wodą. Hermiona stała na słupku. Nie widziała ich, bo twarzą była zwrócona w stronę wody. Dostali palpitacji serca, kiedy dziewczyna nachyliła się łapiąc rękami słupek, przez co wypięła pośladki w ich stronę. Kiedy wskoczyła do wody, cofnęli się w cień patrząc jak płynie kilka długości. Zatrzymała się i podpierając się na rękach wyszła z basenu. Kiedy wycierała mokre włosy ręcznikiem stała przodem do nich. Dlatego mogli bez problemu przyjrzeć się jej teraz z tej strony. Brzuch miała płaski z delikatnie widocznymi mięśniami, jej piersi nie były duże, ale nie były też małe. Dzięki bikini, widzieli dość dokładnie, że ma jędrny i kształtny biust. Kiedy wyszła z pływalni pod prysznice, poczuli się jakby ktoś obudził ich z transu. Opuścili pomieszczenie, każdy z nich pogrążony w swoich myślach na temat panny Di Binetti.
***
Hermiona starała się ograniczać spotkania z Malfoyem i Zabinim. Przeważnie spotykali się tylko na posiłkach. Kiedy cały dom pogrążony już był we śnie, spędzała czas z bratem, ale tylko wtedy, kiedy nie był ze swoimi przyjaciółmi. Cwaniak rozumiał i szanował to, że Hermiona unika Smoka i Diabła.

Dwa dni przed wigilią Hermiona siedziała w swoim pokoju prowadząc ożywioną dyskusję
- Oczywiście, że tak. Powiem tylko rodzicom i spotykamy się o 20. To dobrze. – głowa panny Weasley znikła z kominka. Hermiona wybiegła z pokoju i skierowała się do salonu, gdzie spodziewała się znaleźć rodziców. Nie pomyliła się. Siedzieli w fotelach, pijąc kawę i rozmawiając. Opadła na sofę i popatrzyła na nich.
- Coś chciałaś kochanie? – Rosa popatrzyła na swoją córkę. Za każdym razem, kiedy to robiła myślała o tym, że Hermiona jest piękną młodą kobietą. Nie dziwiła się, że Draco i Blaise wodzili za nią wzrokiem. Wydawało się, że panna Di Binetti nie zdaje sobie z tego sprawy, albo stara się tego nie zauważać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz