czwartek, 24 maja 2012

who I am - odc. 5


- Diable!
- Co? – do saloniku wszedł barczysty szatyn.
- Czy ty wiesz może, gdzie zniknęła nasza ostatnia Whisky, która była w barku?
- Nie wiem, ale stawiam, że Cwaniak posiada takowe informację. Jakieś pół godziny temu przeszukiwał barek. – po tych słowach blondyn bez ceregieli wszedł do pokoju przyjaciela, ale nikogo w nim nie zastał.
- Może jest u siostry? – podsunął Zabini.
- Myślisz, że zabrał Ognista do sztywnej siostrzyczki? Wątpię. – pomimo tego wyszli z pokoju i zapukali do drzwi naprzeciwko, a następnie nie czekając na zaproszenie weszli do środka.
- No proszę, a ja się zastanawiam, gdzie zniknęła moja ostatnia butelka whisky. Nie sadziłem, że pijesz Granger.
- Di Binetti jak już coś Smoku – poprawił go Denis – Widać nie jesteś dobry w osądach
- Co masz na myśli? - Zabini rozsiadł się na sofie, a ku oburzeniu dziewczyny Malfoy rozłożył się na jej łóżku.
- Przekonałem się w wakacje, że ona ma chyba mocniejsza głowę niż ty.
- Nie żartuj sobie. Sądzisz, że ona ma mocniejsza głowę ode mnie?
- STOP! – krzyk dziewczyny odbił się od ścian zwracając uwagę mężczyzn. – Nie wiem czy zauważyliście, ale ja tutaj jestem. Dlatego nie rozmawiajcie jakby mnie tu nie było. Po co tutaj przyszliście? – zwróciła się do Blaisa i Draco.
- W poszukiwaniu naszej ognistej. – krótko stwierdził Zabini
- No to jest problem, bo ona nie jest już wasza – uśmiechnęła się cwanie.  W tym samym momencie blondyn podniósł się by usiąść obok przyjaciela na sofę. Wyczarował dwie szklani i nalał do niej whisky.
- Jak widzisz jednak jest. Gdzie nasza whisky tam i my. – obdarzył ja typowo Malfoyowskim uśmiechem. Dziewczyna złapała swoją szklankę i za jednym razem wypiła jej zawartość.  Był to odruch bezwarunkowy na świadomość, że nie pozbędzie się tak łatwo tych dwóch intruzów ze swojego pokoju. Takim sposobem doszło do tego, że siedziała i piła ognistą z trójką ślizgonów. Zaskoczyła ich, kiedy podeszła do jednej z półek wbudowanej w ścianie i wyciągnęła z niej kolejną pełną butelkę. O 3 nad ranem jej towarzysze picia zasnęli tam gdzie siedzieli. Postanowiła nie męczyć się z budzeniem ich, a także nie zamierzała spać z nimi w jednym pokoju. Dlatego zabierając szlafrok i koszulkę nocną przeszła na drugą stronę korytarza. Po przejściu przez drzwi z trzema tabliczkami zatrzymała się w kwadratowym korytarzu, w którym znajdował się stolik, fotele, sofa i barek. Popatrzyła na troje takich samych drzwi, a następnie skierowała swoje kroki do jednych z nich. Pewnie weszła do pokoju brata, gdzie po szybkim prysznicu zagrzebała się w pościeli. Obudził się obolały i nie wiedział gdzie jest. Popatrzył dookoła i zauważył śpiącego Diabła i Cwaniaka. Przypomniał sobie, że pili wczoraj z siostrą Denisa. Wstał z sofy i się przeciągnął. Szarpnięciem obudził swoich kolegów, po czym opuścił pokój. Wrócił do siebie i ruszył pod prysznic. Po 15 minutach wyszedł z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. I wtedy dopiero zorientował się, co przegapił. W jego łóżku spała jakaś dziewczyna. Podszedł bliżej i zobaczył burze rozrzuconych brązowych kosmyków.
- Di Binetti? – dziewczyna poruszyła się i otworzyła oczy.
- Malfoy! – od razu się obudziła podciągając kołdrę pod samą brodę. Pisnęła, kiedy zdała sobie sprawę, że stojący przed nią mężczyzna jest praktycznie nagi. Jedynie wokół bioder ma zawiązany ręcznik. – Co ty tu robisz? Wypad!.
- Mieszkam – odparł lakonicznie
- U mojego brata w pokoju? – coś zaczęło jej nie pasować.
- Skarbie to jest mój pokój. Jak następnym razem będziesz chciała tu przenocować to daj znać, przyjdę i dotrzymam ci towarzystwa.
- Jasne chciałbyś, ale możesz tylko o tym pomarzyć. – złapała swój szlafroczek i narzucając go na siebie wstała z łóżka. Wyszła do saloniku wpadając na jeszcze nie do końca rozbudzonego brata. Popatrzył na nią, a potem na stojącego w drzwiach Malfoya, który praktycznie był w negliżu.
- Malfoy! Coś ty robił z moją siostrą!? – krew się w nim zagotowała. Wiedział, że Smok traktuję każdą dziewczynę jak jednorazową przygodę i nie podobała mu się myśl, że mógł tak potraktować Hermionę.
- Nic, sama przyszła i władowała się do mojego łóżka. – szatyn dostał furii, chciał rzucić się na blondyna, ale powstrzymała go Hermiona
- Denis daj spokój. – popatrzył z niedowierzeniem na nią – Myślisz, że przespałabym się z tym czymś? – wskazała ręką Malfoya, blondyn słysząc to fuknął urażony. - Nic nie było między mną, a tą blond fretką. Zasnęliście wczoraj u mnie w pokoju. Dlatego zabrałam rzeczy i przyszłam tutaj. Pomyliłam pokoje. Chciałam spać u ciebie, ale trafiłam do pokoju tego arystokraty od siedmiu boleści. Kiedy przyszedł obudził mnie i oto cała historia. Szkoda go mordować, nie chce cię odwiedzać w Azkabanie.
- Dobra siostra idź do siebie. Spotkamy się później. – pocałował ją w policzek, po czym wyszła z ich salonu. Każdy z nich wrócił do swojego pokoju. Blondyn stojąc przed lustrem w garderobie pomyślał o szatynce, która dopiero, co opuściła jego pokój. Już drugi raz widział ja w takim wydaniu. Raz z mokrymi włosami, z których kapała woda, a teraz dopiero, co po przebudzeniu, zaspaną. Było to ciekawe widowisko. Panna Di Binetti zaczynała go coraz
bardziej interesować.
Po zajęciach do wieczora siedziała w bibliotece. Marzyła o tym by położyć się do łóżka i odpocząć. Wchodziła właśnie do salonu prefektów naczelnych, kiedy usłyszała za sobą głos.
- Młoda! – odwróciła się i zaczekała na brata. Gdy podszedł do niej dostał lekko z otwartej dłoni w czubek głowy – Ała, za co to?
- Wiele razy cię ostrzegałam, że dostaniesz za nazywanie mnie tak.
- Biją za niewinność
- Nie jojcz. Co chciałeś?
- Wpadnij za chwilę do mnie.
- Po co? – nie miała ochoty. Chciała wziąć kąpiel i paść na łóżko.
- Przyjdź – Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo zniknął za drzwiami. Weszła do siebie, położyła torbę koło łóżka i udała się do łazienki by wziąć szybki prysznic. Za pomocą różdżki wysuszyła włosy, rozczesała je i zostawiła rozpuszczone. Z garderoby wyciągnęła czarne jeansy i tego samego koloru golf. Napiła się wody i opuściła swoje dormitorium by zapukać w drzwi znajdujących się naprzeciwko swoich.
- Proszę! – otworzyła drzwi i weszła do środka. Na sofie i fotelach ustawionych na środku pomieszczenia siedziała trójka chłopaków.
- Chciałeś porozmawiać? – przeszła obok nich i stanęła przy drzwiach do jego pokoju.
- Tak, siadaj. No nie patrz tak na mnie. Musimy wytłumaczyć sobie kilka rzeczy. I nie mówię tutaj o mnie i tobie, tylko o nas. – wskazał ręką chłopaków. Nie rozumiejąc, o co może mu chodzić, opadła na jeden z wolnych foteli. I popatrzyła na brata spod przymrużonych powiek. Ta sytuacja w ogóle jej się nie podobała. – Powiedź mi siostra, dlaczego ty ich nie lubisz? Rozumiem jesteś gryffonką oni ślizgonami, to oczywiste, że się nie tolerujecie. Ale teraz? Mieszkacie w jednym miejscu? Wiesz, że się z nimi przyjaźnię… – roześmiała się zbijając go z tropu.
– Nie powiedzieliście mu? Stchórzyliście i nie powiedzieliście mu prawdy? – rozparła się w fotelu i zakładając nogę na nogę z uśmiechem wyższości popatrzyła na Draco i Blaise. Po czym zwróciła się do brata - Nie przyznali ci się, że przez prawie 6 lat poniżali mnie i mieszali z błotem? Wyzywając od szlam i innych tym podobnych epitetów? Traktując jak najgorsze ścierwo? I niby ja mam teraz z nimi się pogodzić? Nie ważne jest dla mnie to, czy jestem arystokratką czy mugolakiem to dla mnie nie zmienia przeszłości. Jak wszystko sobie wytłumaczyliśmy to dobranoc – wstała i z wysoko podniesioną głową wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wchodząc do siebie słyszała jeszcze jak Denis naskakuję na swoich przyjaciół za to, że mu nie powiedzieli. Pół godziny później leżała na łóżku nie mogąc zasnąć, kiedy ktoś zapukał. Drzwi ostrożnie się uchyliły
- Hermiona?
- Wchodź, nie śpię. – usiadła i zaświeciła świecę stojącą na szafce nocnej. Usiadł koło niej.
- Miałem takie przeczucie, że nie spisz.
- Dlaczego? – popatrzyła na chłopaka
- Bo ja nie mogłem spać. Może to jakaś więź bliźniacza? - Roześmiała się i z powrotem położyła patrząc w sufit. Den zrobił to samo.
- W końcu plotki o nas ucichły.
- Na szczęście – od ceremonii przydziału byli jednym z głównych tematów w szkolę. – Wiesz, że dzisiaj, kiedy odwiedziłem pokój wspólny ślizgonów Astoria próbowała mi wytłumaczyć, że nie warto się z tobą zadawać nawet jak jesteś moją siostrą? – Położyła się na boku, twarzą w jego stronę podpierając głowę na dłoni.
- I co jej powiedziałeś?
- Przyznałem jej rację, ale z jednym wyjątkiem. Że nie warto zadawać się, ale nie z tobą tylko z nią. Żebyś widziała jej minę, prawie się zagotowała. Za każdym razem robi mi się niedobrze jak ją widzę w salonie ślizgonów kiedy mizdrzy się do Smoka, albo Diabła.
- Trafił swój na swego.
- Nie do końca. Rozumiem, że te bałwany cię skrzywdziły, ale oni tak naprawdę nie są tacy źli. Zostali wychowani w ciężkich warunkach.
- Skąd ich znasz?
Rodzice chodzili do szkoły z ich rodzicami. Po szkole dalej utrzymywali ze sobą kontakty. Kiedy wzięli ślub ojciec chciał zabrać matkę na Sardynię, ale ona wolała zostać tutaj ze znajomymi. Znam ich od małego, ty zapewne też byś się z nimi zaprzyjaźniła, gdyby…
- …gdybym nie zaginęła. Spokojnie możesz to mówić, już się do tego przyzwyczaiłam. Pisałam ostatnio do mamy.
- To dobrze… - przegadali większość nocy, zasypiając dopiero około piątej nad ranem, ale nie przeszkadzało im to, ponieważ zaczynał się weekend.
***
Przeszedł październik, listopad, a po nim grudzień. Święta zbliżały się z każdym kolejnym dniem. Uczniowie z radością odliczali dni do wyjazdu. Hermiona nie mogła pogodzić się z myślą, że Ron nie chce jej znać. Kilka razy była w pokoju wspólnym gryfonów chcąc z nim porozmawiać, ale zawsze kończyło się na jego krzykach. Dlatego przestała tam chodzić. Harry i Ginny próbowali go przekonać, ale nie dawało to żadnych rezultatów. Wychodząc z śniadania zauważyła idącego przed nią rudowłosego chłopaka. Miała nadzieję, że zbliżające się święta wprawiły go w dobry humor i porozmawia z nią.
- Ron – położyła mu rękę na ramieniu – Możemy porozmawiać? – odwrócił się, strzepując jej dłoń ze swojego ramienia.
- Nie mamy, o czym Di Binetti – jego zimy głos ją przeraził. Zdarzało się, że był zły, ale nigdy się tak do niej nie odzywał.
- Ron posłuchaj…- w jej oczach pojawiły się łzy
- Daj mi spokój ty kłamliwa, zimna…
- Nie radze ci tego kończyć Weasley – obok niej pojawił się Malfoy.
- Ja też – po drugiej stronie stanął Denis i objął siostrę ramieniem. Hermiona domyśliła się, że zapewne za nią stoi Blaise.
- No popatrz i o czym chcesz ze mną rozmawiać?! Przecież masz takich cudownych ślizgońskich przyjaciół – odwrócił się i odszedł. A ona rozpłakała się i wyrywając z uścisku brata pobiegła w tylko sobie znanym kierunku..
- Jak tylko go dorwę, zabiję tego gnoja. – podsumował Cwaniak wychodząc z chłopakami z sali.
Zaszyła się w najrzadziej odwiedzanej części zamku. Siedząc na parapecie patrzyła na błonia, które pokrywała cienka warstewka śniegu. Po jej policzkach płynęły łzy. Nie mogła zrozumieć, jak mogło dojść do tego, że Ron się od niej odwrócił. Po tym wszystkim, co razem przeszli.
- No i czemu płaczesz. – nie musiała podnosić głowy by wiedzieć, kto koło niej stoi.
- Daj mi spokój, idź sobie. – rozpłakała się jeszcze bardziej chowając głowę  w podkurczone pod brodę nogi. Pomimo jej protestów chłopak podszedł bliżej i przytulił ją. Nie wyrywała się, nie miała na to siły. Trochę się uspokoiła
- Oj Di Binetti. Nie przejmuj się nim. Jeżeli tak cię potraktował, to nie można go nawet nazwać znajomym, a co dopiero przyjacielem.
- A skąd ty możesz wiedzieć, co to przyjaźń Malfoy? – popatrzyła na niego załzawionymi oczami. Kciukiem starł ostatnie łzy, które płynęły po jej policzkach.
- Wiem więcej niż sądzisz. Ponieważ niezależnie od niczego, nie odwróciłbym się od Blaisa czy twojego brata. A oni nie odwróciliby się ode mnie. – zdziwił ją tymi słowami.
- Chodź wracam do naszego salonu, bez sensu byś tu siedziała. – Zawahała się, kiedy podał jej rękę, by mogła spokojnie zejść z parapetu, ale skorzystała z jego pomocy. Gdy tylko stanęła na ziemi od razu zabrała dłoń. Szli w ciszy przemierzając kolejne korytarze. Dopiero przy drzwiach do swoich dormitoriów każde poszło w swoją stronę.
- Malfoy.- Zatrzymała go, gdy trzymał już rękę na klamce. – Dzięki.
- Nie ma, za co – nic więcej nie odpowiadając zamknęła drzwi od swojego dormitorium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz