piątek, 25 maja 2012

who I am - odc. 7


Dwa dni przed wigilią Hermiona siedziała w swoim pokoju prowadząc ożywioną dyskusję
- Oczywiście, że tak. Powiem tylko rodzicom i spotykamy się o 20. To dobrze. – głowa panny Weasley znikła z kominka. Hermiona wybiegła z pokoju i skierowała się do salonu, gdzie spodziewała się znaleźć rodziców. Nie pomyliła się. Siedzieli w fotelach, pijąc kawę i rozmawiając. Opadła na sofę i popatrzyła na nich.
- Coś chciałaś kochanie? – Rosa popatrzyła na swoją córkę. Za każdym razem, kiedy to robiła myślała o tym, że Hermiona jest piękną młodą kobietą. Nie dziwiła się, że Draco i Blaise wodzili za nią wzrokiem. Wydawało się, że panna Di Binetti nie zdaje sobie z tego sprawy, albo stara się tego nie zauważać.
- Nic takiego mamo, chciałam tylko powiedzieć, że wychodzę dzisiaj spotkać się z Ginny.
- Dobrze skarbie. A gdzieś idziecie?
- Do Rio – był to jeden z najmodniejszych klubów w Londynie, gdzie często można było potańczyć w rytm tańców latynoamerykańskich.
- W takim razie masz zabrać ze sobą Denisa. – Alessandro włączył się do rozmowy.
- Tato wiem, że Denis prawie zawsze ze mną tam chodził, ale tym razem chce iść sama. On zapewne zabrałby Malfoya i Zabiniego
- Mia rozumiem, ale albo idziesz z bratem, albo w ogóle – ojciec zwracał się do niej drugim imieniem dając jej tym do zrozumienia, że nie mam możliwości by zmienił zdanie.
 - Świetnie – wstała i wyszła zła z salonu. Po chwili w domu było słychać mocne trząśnięcie drzwiami.
- Oho – brunet i blondyn popatrzyli na swojego przyjaciela.
- Co jest?
- Siostrzyczka się wściekła
- Co masz na myśli?
- Jak jest zła na rodziców to wraca do pokoju i trzaska drzwiami. Nie wychodząc z niego przez dłuższy czas – wstał i otworzył drzwi od garderoby, czym zdziwił swoich kumpli. Nagle usłyszeli głośną muzykę, która zaraz ucichła, kiedy Denis zamknął drzwi znajdujące się po drugiej stronie pomieszczenia. Wtedy Draco dopiero sobie uświadomił, że pokój Denisa były połączony garderobą z pokojem obok. Pokojem, który teraz należał do Hermiony. Przeszli przez dość duże pomieszczenie jak na garderobę i cicho otworzyli drzwi stając na progu. Znowu otoczyła ich głośna muzyka. Widać pokój panny Di Binetti zabezpieczony był zaklęciem wyciszającym. Szatynka leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Jej brat siedział na fotelu. Zaklęciem przyciszył muzykę
- Kto ci pozwolił to zrobić? – warknęła. Nie odpowiedział na jej pytanie.
- O co poszło tym razem?
- Jak mieszkałam sama miałam więcej swobody. Że też cię posłuchałam, żeby tutaj się przeprowadzić. Jest sobota, Ginny dzwoniła i pytała czy idę do Rio. Tata się uparł, że mogę iść, ale tylko, jeżeli pójdę z tobą.
- Co w tym dziwnego? Przecież zawsze chodziłem z tobą do klubu. Zaczęło ci to nagle przeszkadzać?
- Nie, ale…
- Świetnie idziemy na imprezę.- podniosła się szybko siadając na łóżku i popatrzyła w stronę drzwi do garderoby.
- Malfoy, Zabini! Wypad z mojego pokoju!
- Księżniczko my stoimy w garderobie Cwaniaka. – skwitował jej słowa blondyn. Nic nie mówiąc podeszła i jednym ruchem zamknęła im drzwi przed nosem.
- To tam sobie siedźcie! Nie chce iść z nimi – znowu opadła na łóżko. Denis wstał z fotela i położył się koło siostry.
- Czyli nie chcesz mnie na imprezie ze względu na Smoka i Diabła?
- Tak Einsteinie, jak tyś to wymyślił?
- Mała nie bądź uszczypliwa.
- Nie jestem mała – dostał poduszką w twarz. Nie był jej dłużny. Po chwili zmęczeni po wojnie na poduszki padli z powrotem na łóżko.
- Nie martw się. Zajmę się nimi. Nie zauważysz ich obecności.
- Wątpię by było to możliwe, ale dzięki Cwaniaczku.
- Nie ma za co. W końcu, od czego ma się brata? – zadając jej to pytanie stał już pod drzwiami garderoby, które otworzył.
- Od tego! – poduszka przeleciała przez pokój. Szatyn zdążył się uchylić, ale za to pocisk wylądował na twarzy zaskoczonego bruneta, który właśnie miał zapukać w drzwi, kiedy Denis właśnie otworzył. Widząc to rodzeństwo wybuchło śmiechem.
- Ja zabieram tego osobnika, a ty spokojnie się szykuj.
- Dzięki.
- Nie ma, za co. Odbiję to sobie z nawiązką. – obdarzył siostrę szerokim uśmiechem
- Tak wiem, Ginny też się ucieszy.
- Jędza – pokazał jej język i zamkną drzwi. Hermiona niedawno zauważyła, że jej brat zaczął się bardziej interesować jej rudą przyjaciółką. Nie przeszkadzało jej to. Godzinę później ubrana w ciepły płaszcz przeszła przez garderobę wchodząc do pokoju brata.
- Gotowy? – patrzyła na brata, który zapinał skórzaną kurtkę
- Tak, tylko trzeba zawołać tych grzebiących się w smole.
- Kto się grzebie w smolę? – do pokoju weszła pozostała dwójka ślizgonów.
- Teraz już nikt, jesteśmy w komplecie.
-  Malfoy, Zabini jesteście pewni, ze chcecie tam iść? To jest typowy mugolski klub.
- Spokojnie księżniczko byliśmy w mugolskim klubie już nie raz.
- Nie jestem księżniczką Zabini. Zapamiętaj sobie to raz na zawsze. Den widzimy się za chwile tam gdzie zawsze – trzask teleportacji i dziewczyny już nie było. Po chwili spotkali się wszyscy niedaleko wejścia do klubu. Ruda widząc jej towarzystwo posłała jej pytające spojrzenie. Hermiona wzruszyła ramionami. Kolejka do wejścia była długa, ale dziewczyny nie przejmując się nią podeszły do ochroniarzy omijając ją. Męska część ich towarzystwa podążyła za nimi.
- Dobrze was z powrotem widzieć. Dawno was nie było. – przywitał je jeden z ochroniarzy.
- Niestety brak czasu. – Hermiona serdecznie uśmiechnęła się do osiłka
- Lola się ucieszy. Będziecie w komplecie.
- Super – dziewczyny uśmiechnęły się jeszcze szerzej
- Cześć Denis.
- Cześć Tom – szatyn przywitał się z postawnym mężczyzną.
- Czy ci dwaj są z wami?
- Niestety tak – słysząc ton Ginny ochroniarz podniósł brew i popatrzył pytająco na dziewczyny. Hermiona wiedziała, o co mu chodzi i aż ja świerzbiło by skorzystać z jego niemej propozycji, ale powstrzymała się – Tak Tom wpuść ich. – goryl kiwnął głową i wpuścił ich do środka nie zwracając uwagi na protest ludzi stojących w kolejce. Przy szatni przywitały się z młodym chłopakiem podając mu swoje płaszcze. W tym momencie pierwszy raz tej nocy dwóm z trzech ślizgonów opadły szczęki. Denis przyzwyczaił się już trochę do tego, co właśnie zobaczyli. Chociaż pierwszy raz też go zszokował. Dwie dziewczyny miały na sobie sweterki, a do tego króciutkie spódniczki mini wykonane z falbanek. Przeszli na sale, gdzie na parkiecie bawiła się już spora grupa ludzi. Usiedli przy jednym ze stolików, a zaraz koło nich pojawiła się kelnerka.
- Hermiona, Ruda. Kobiety gdzie was wcięło? Cześć Denis. A to, kto? – dziewczyna wyrzucała słowa z prędkością karabinu maszynowego. – obrzucając ciekawym wzrokiem nieznanego jej bruneta i blondyna.
- Cześć Mary, wcięła nas szkoła. Wiesz jak to jest ostatni rok.
- To są moi znajomi – inicjatywę przejął Den – Blaise i Draco
- Cześć – wyciągnęła do nich rękę, która każdy z nich uścisnął. – Zaraz przyniosę wam coś do picia, ale najpierw powiem Loli, że jesteście – odeszła od stolika. Po chwili dziewczyny zerwały się widząc idącą w ich stronę dziewczynę o blond włosach uczesanych w wysoki kucyk.
- Lola – przytuliły się cała trójką.
- Słońca wy moje jak dobrze was widzieć – Draco stawiał, że blondynka jest rówieśniczką Hermiony. Ubrana była w spódnice podobną do tych, które miały na sobie Hermiona i Ginny. Zamiast sweterka miała luźny podkoszulek podwinięty i związany pod biustem, odsłaniając cały brzuch. Jedno z ramiączek bluzki miała opuszczone na dół. – Rozbierać się i w tej chwili na parkiet. Rozgrzewka i zaraz zaczynamy. Dam tylko znać wszystkim by się przyszykowali.
- Dobra – Lola odeszła, a one wróciły do stolika. Chwile później Malfoyowi i Zabiniemu po raz kolejny tego wieczoru opadły szczęki, co bardzo rozbawiło Denisa. Była to reakcja bezwarunkowa na to, co zobaczyli, kiedy dziewczyny ściągnęły sweterki. Miały na sobie takie same bluzki jak blondynka. Hermiona do bordowej mini ubraną miała bluzkę białego koloru, pod spodem czarny stanik, który delikatnie przebijał przez bluzkę. Lepiej go można było dojrzeć, kiedy dziewczyna mocniej się ruszyła i głęboki luźny dekolt odsłonił, co nieco. Panna Weasley była ubrana tak samo tylko w innym zestawie kolorystycznym brązowo-zielonym. Hermiona uśmiechnęła się i mrugnęła do brata, który wpatrywał się w Ginny. Ruszając biodrami w rytm muzyki udały się na parkiet. Po chwili zniknęły w kolorowym tłumie roztańczonych ludzi.
- O co w tym wszystkich chodzi? – Draco upił przyniesioną mu whisky.
- Po bitwie Hermiona była załamana. Odnalazła Grangerów, ale nie odzyskali pamięci pomimo usilnych starań jej i ministerstwa. Żeby postawić ja na nogi Ruda zabrała ją na kurs tańca. Okazało się, że trafiły tutaj na kurs tańców latynoamerykańskich. Od skończenia kursu, co sobotę zjawiają się w klubie całą grupą. Oczywiście wtedy, kiedy dziewczyny są w Hogwartcie nie jest to możliwe. Zacząłem tu z nimi przychodzić odkąd poznałem moją siostrę. Patrzyli jak dziewczyny z radością przytulają kilka dziewczyn i chłopaków.
- Nie przeszkadza ci to ?– Diabeł wskazał w miejsce gdzie Hermiona tańczyła z jakimś facetem. Chłopak stał za panną Di Binetti i trzymał ręce na jej biodrach. Poruszając się z nią w rytm dość dynamicznej muzyki.
- Nie mam tutaj nic do gadania. Raz próbowałem zaprotestować to zmyły mi głowę. Teraz jestem już przyzwyczajony. To tylko taniec
- Ten taniec coś za bardzo ocieka seksem.
- Taka już jego natura Blaise. Wiem, że dziewczyny traktują to, jako zabawę i nic więcej. Impreza się skończy i wrócą grzecznie do domu. Nauczyły już mnie tego. A Alex i Mateo to partnerzy dziewczyn.
- Partnerzy?
- Tak, do tańca. - w tym momencie muzyka ucichła
- PARKIET! – po okrzyku blondynki wszyscy obecni na parkiecie cofnęli się pod ścianę, a na środku zostało tylko sześć par. W tym Hermiona i Ginny.
- No to się zaczyna.
- Co się zaczyn Den?
- Patrzcie uważnie. – wszyscy trzej patrzyli na parkiet tak jak pozostałe osoby w klubie. Pary ustawiły się na parkiecie. Muzyka po cichu zaczęła płynąć z głośników, a oni zaczęły tańczyć. W tym momencie wszyscy trzej poczuli się jak zahipnotyzowani, patrząc na to jak dziewczyny się ruszają. To w jaki sposób tańczyły, wprawiając swoje biodra w ruch powodowało u nich przyśpieszenie tętna. Smukłe ciała ubrane w dość skąpy strój ruszające się w rytm muzyki. Oczy wszystkich obecnych na sali były zwrócone na tańczących. Większość z zachwytem, szczególnie panów, chociaż panie w tym samym momencie podziwiały męskie ciała tańczące na parkiecie. Niektóre kobiety patrzyły z zazdrością na tancerki. Utkwił swój wzrok w Hermionie. Wydawało się, że jej ciało zespolone jest z muzyką. Muzyka była nią, a ona była muzyką.  Nie było żadnej innej tylko ona. Nawet nie zwracał uwagi, na mężczyznę, z którym tańczyła. Tak jakby w ogóle go tam nie było. Wszyscy zniknęli był tylko parkiet, tańcząca szatynka i on wpatrzony w nią. Każdy jej ruch był dokładny i zmysłowy. Każde wygięcie ciała powodowało, że praktycznie przestał oddychać wstrzymując powietrze. W tym momencie stwierdził, że to najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widział. I chciałby oglądać to cały czas.

5 komentarzy:

  1. Kiedy kolejna notka?!:D Nie mogę już doczekać się ;) Od dawna czytam Twój blog z niecierpliwością na kolejną notę :) Nie komentuję, bo nie lubię ;p A przy okazji powiem, że masz talent, bardzo podoba mi się to opowiadania. Źle mówię! wszystkie opowiadania! Najbardziej 'Zagadki Przyszłości" Z wersją szczęśliwego zakończenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że chociaż jednym komentarzem dałaś znać, że jesteś i czytasz :-) Nowy odcinek gdzieś po niedzieli.

      Usuń
  2. Wiesz co, będę starać się więcej dawać komentarzy ;p Już nie mogę się doczekać :D Ja codziennie wchodzę na tę stronę :D Już 3x czytałam te same historie :D A powiedz mi, jak skończysz tę historię to będzie kolejna? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie. I to zanim skończę who I am, bo już jest na dysku.

      Usuń
  3. Blog genialny! Uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieję, że go nie zawiesisz. Z niecierpliowścią czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń