środa, 23 maja 2012

two-halves 19.


Kiedy Hermiona popatrzyła na nią z zaskoczeniem odkryła na twarzy kobiety smutek i ból. Te dwa uczucia na pewno nie były udawane. W tym momencie zbiło ją to z tropu. Kiedy ciężarna kobieta zakryła twarz dłońmi i cicho jęknęła sędzia zwróciła na nią uwagę.
- Pani Malfoy czy wszystko w porządku? -  Astoria odsłoniła twarz i popatrzyła w stronę stołu sędziowskiego
- Tak wysoki sądzie.
- Może potrzebuje pani chwili przerwy?
- Nie trzeba, dziękuję.
- To wróćmy do rozprawy – odwróciła wzrok od kobiety i przeniosła na mężczyznę stojącego przy barierce.
- Proszę się przedstawić, powiedzieć ile ma pan lat i czym się zajmuje.
- Nazywam się Tiago Javier – mężczyzna przemówił łamaną angielszczyzną. – mam 26 lat, prowadzę winnice w Portugali, skąd pochodzę.
- Czy jest pan spokrewniony, spowinowacony z którąś ze stron?
- Astoria jest moją byłą żoną.
- Sprzeciw wysoki sądzie to nie ma nic wspólnego z tą sprawą. – z oburzenia Holt zerwał się, aż z miejsca.
- Wysoki sądzie to naprawdę ma wiele wspólnego, jeżeli będzie mi dane zadać kilka pytań panu Javier to sąd się o tym przekona.
- Oddalam. Panie Javier proszę pamiętać o konsekwencjach krzywoprzysięstwa.
- Pamiętam. – Portugalczyk przytaknął skinieniem głowy
- Pani mecenas.
- Dziękuję wysoki sądzie. Panie Javier. Powiedział pan, że Astoria Malfoy jest pana byłą żoną. Za to ona i jej rodzina zapewniali mojego klienta przed ślubem, że jest panną z czystym kątem. Czy może mi pan wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi?
- Ja nie rozumiem, dlaczego oni tak sądzą. Trzy lata temu wzięliśmy rozwód. Byliśmy małżeństwem dwa lata.
- Dlaczego państwo się rozwiedli?
- Do końca nie wiem. Ja nie chciałem rozwodu. Wszystko było w porządku do czasu, aż któregoś dnia przyjechali do nas rodzice Astorii. Rozmawiali z nią kilka godzin. Nie wiem, o czym bo nie dopuścili mnie do tych rozmów. Wieczorem As zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Tydzień później dostałem wezwanie do sądu. Chciałem się dowiedzieć, o co chodzi? Dlaczego odchodzi? Ale ona nawet nie pojawiła się na rozprawie przysyłając jedynie swojego adwokata. To, co miałem zrobić? Podpisałem papiery i pozwoliłem jej zniknąć z mojego życia.
- Dziękuję nie mam więcej pytań.
- Panie mecenasie – sędzina popatrzyła na stronę oskarżoną.
- Nie mam pytań. – głos Ethana nie wskazywał zadowolenia.
- Wysoki sądzie, chciałabym zadać jeszcze jedno pytanie mojemu klientowi, a potem pani Malfoy.
- Proszę bardzo mecenas Granger. – Hermiona uśmiechnęła się i popatrzyła na Draco, który wstał.
- Panie Malfoy proszę powiedzieć, co się stało trzy lata temu?
- W moim życiu pojawiła się Astoria. Było to zaraz po tym jak moi rodzice w rozmowie z Greengrasami napomknęli, że najwyższy czas bym się ustatkował. Nie zgodziłem się na związek z Dafne Greengras, dlatego kilka dni później w rezydencji moich rodziców pojawiła się Astoria. Jej rodzina zapewniała nas, że jest wolną panną, która idealnie będzie się nadawać na przyszłą panią Malfoy. Ale chyba wtedy zapomnieli, że jeszcze była mężatką. Kłamali nam w żywe oczy. Teraz się nie dziwię, dlaczego nie chciała spędzić miesiąca miodowego w Portugalii. Bała się, że wszystko może wyjść na jaw.
- Dziękuję nie mam więcej pytań do pana Malfoya. Pani Malfoy – kobieta wstała – proszę powiedzieć, dlaczego ukrywała pani, że jest rozwódką
- Ja…ja…to nie tak wy nic nie rozumiecie. – kobieta się rozpłakała i usiadła
- Nie mam więcej pytań wysoki sądzie. – Hermiona była pewna, że to ostatni świadek, który zeznawał, ale nie podejrzewała, co się stanie za chwilę.
- Czy któraś z stron chciałaby złożyć jeszcze jakiś wniosek?
- Tak wysoki sądzie. – Ethan wstał i z niebezpiecznym błyskiem w oku popatrzył na Hermionę. – Chciałbym przesłuchać jeszcze jednego świadka.
- Wysoki sądzie lista świadków już dawno jest zamknięta – zaprotestowała pani mecenas.
- Sąd dopuści zeznania jeszcze jednego świadka – słysząc słowa kobiety Hermiona opadła na krzesło. Wiedziała, że po Ethanie Holt można spodziewać się wszystkiego. On nie poddawał się nigdy, walczył do końca stosując wszystkie możliwe chwyty. Z resztą tak samo jak ona – Kogo chce pan powołać panie mecenasie?
- Wysoki sądzie chcę powołać na światka pannę Hermione Jean Granger.
- Co? – W tym momencie pani mecenas zgłupiała. Pomimo szoku wstała i popatrzyła na afroamerykanina.
- Chyba nie muszę pani mecenas przypominać, co grozi za krzywoprzysięstwo – sędzina zwróciła się do Hermiony.
- Nie wysoki sądzie. – po jej odpowiedzi głos zabrał Ethan.
- Pani mecenas proszę nam powiedzieć, co łączy panią i pana Malfoya?
- A co może nas łączyć panie mecenasie? Stosunki czysto zawodowe.
- Czyżby? A może jednak coś więcej?
- Nie. Do czego pan zmierza panie Holt? – Hermiona przymrużyła oczy niczym wojownik przed walką.
- Z tego, co mi wiadomo przez wiele lat między panią, a pani klientem nie panowały zbyt dobre stosunki. Wręcz można chyba powiedzieć, że się nienawidziliście.
- Nienawiść to dobre określenie, ale nie zwrócił pan mecenas uwagi na to, że miało to miejsce jakieś siedem lat temu, kiedy jeszcze byliśmy uczniami. – pani mecenas nie rozumiała, do czego próbuje dojść strona przeciwna.
- Tak, ale co spowodowało, że po tylu latach nagle pani zaczyna dla niego pracować? – Widziała, że Holt próbuje ją osaczyć, by poplątała się w zeznaniach.
- Coś, co nazywa się profesjonalizmem. Nigdy nie wiąże prywatności z praca. Potrafię to od siebie oddzielić.
- A może raczej spowodowało to jakieś uczucie. Może pani klient obdarzył panią uczuciem i postanowił się rozwieść. – Hermiona opanowała się by nie przerwać mu tej bzdurnej wypowiedzi – W końcu mówi się, że nienawiść od miłości dzieli cienka linia. Do tego wszystkiego w ciągu miesięcznej przerwy między rozprawami zniknęliście, aż dwa razy.
- Tak jak mówiłam nie łączę pracy z prywatnością. Jak widzę pan mecenas jest dobrze poinformowany. – przeniosła wzrok z Ethana na sędzinę - Tak wysoki sądzie wyjechaliśmy dwa razy z panem Malfoyem z Anglii. Miało to związek z poszukiwaniem dowodów i świadków do dzisiejszej rozprawy. Raz byliśmy w Portugalii, a drugim razem w Dani. – dla Hermiony pytania Ethana były bzdurne.
- A może jednak ta rozprawa jest dla pani ważna i ma pani w niej interes? Młody, bogaty arystokrata rozwodzi się z żoną. Byłoby pani na rękę związać się z nim.
- Bzdura wysoki sądzie. To są czyste oszczerstwa – panna Granger próbowała wewnętrznie się uspokoić. – Pan mecenas powinien wiedzieć najlepiej, że jestem osobą, która nie wierzy w związki i z nikim się nie wiąże, szczególnie z klientami.
- W takim razie jak pani wytłumaczy kolację w jednej z najdroższych Londyńskich restauracji?
- Sprawy służbowe, omawialiśmy ostatnie szczegóły odnośnie zbliżającej się rozprawy.
- I robiliście to państwo poza kancelarią i to w najdroższej restauracji? Jakoś kłuci się to z pani deklarowanym profesjonalizmem.
- Wysoki sądzie – Draco wstał zwracając się do kobiety – Jeżeli sąd pozwoli wytłumaczę, dlaczego tamto spotkanie odbyło się w tej restauracji.
- Proszę mówić panie Malfoy. – sąd udzielił mu głosu.
- Wysoki sądzie, panie mecenasie. Jak zostało tu już powiedziane jestem bogatym arystokratą. Cenie sobie luksus, w którym zostałem wychowany od najmłodszych lat. W tamten dzień pani mecenas zadzwoniła do mnie z informacją, że musimy omówić jeszcze kilka szczegółów związanych z zbliżającą się rozprawą. Chciałem to załatwić jak najszybciej. Pani mecenas była zajęta do wieczora, dlatego stwierdziłem, że lepiej powinno nam się pracować w jakimś bardziej przyjemnym miejscu niż kancelaria. Do tego wiadomo, że człowiek najedzony pracuje lepiej. A dlaczego tak droga restauracja? Bo ja w innych nie jadam.
- Dziękuję panie Malfoy może pan usiąść. Panie mecenasie Holt, czy ma pan jeszcze jakieś pytania?
- Nie wysoki sądzie.
- W takim razie pani mecenas również może usiąść. – była gryfonka kiwnęła głową w stronę sędzi zajmując swoje miejsce. – Czy są jeszcze jakieś wnioski – uśmiechnęła się pod nosem widząc przeczące ruchy głowy obydwóch adwokatów – Świetnie. Poproszę teraz państwa o mowy końcowe. Panie Mecenasie.
- Wysoki sądzie. Cała ta rozprawa była bardzo zagmatwana. Moja klientka kocha swojego męża, chce z nim się zestarzeć. Fakt zdradziła go, ale było to spowodowane brakiem czułości ze strony jej współmałżonka. Zaszła w ciąże i nie wiedziała, czy ojcem dziecka jest pan Malfoy, czy ten mężczyzna z jednorazowej przygody. Pan Zabini przeprowadził badanie, którego nie powinien przeprowadzać, dlatego nie powinno się go brać pod uwagę. Pani Malfoy wierzy, że jej mąż jej przebaczy i razem zdołają wychować ich syna, który przyjdzie za niedługo na świat. Dlatego prosimy o odrzucenie wniosku. Dziękuję.
- Dziękuję panie mecenasie. Pani mecenas – Holt usiadł, a jego miejsce na środku sali zajęła Hermiona.
- Wysoki sądzie to, co przed chwilą usłyszeliśmy z ust pana mecenasa brzmi pięknie. Zagubiona, niekochana żona dopuszcza się jednorazowo zdrady poszukując uczucia, którym nie jest obdarzona przez męża. Żałuje tego występku i ma nadzieję, że mąż jej wybaczy. Ale nie zaznaczono tutaj kilku ważnych kwestii. Zaczynając od tego, że pani Malfoy od początku oszukiwała swojego męża. Wmówiła mu przed ślubem, że jest panną, a jak się okazało podczas tej rozprawy była rozwódką, która porzuciła męża, kiedy tylko dowiedziała się, że mój klient myśli o ustatkowaniu się. Następnie go zdradziła i próbowała wmówić, że jest ojcem dziecka, które w sobie nosi. Jakby nie badanie przeprowadzone przez magomedyka Zabiniego jej mąż nie dowiedziałby się o zdradzie, co byłoby kolejnym perfidnym oszustwem. Ale najgorszym występkiem tej kobiety jest to, że wmawiając panu Malfoyowi ojcostwo wiedziała, że rok wcześniej świadomie dokonała aborcji dziecka, które z nim miała. Jak widać pani Astoria Malfoy od początku budowała swoje małżeństwo na kłamstwie i oszustwie. A jak pan Malfoy ma trwać w takim związku, gdzie tyle razy zostało naruszone jego zaufanie, gdzie umyślnie zabija się jego dziecko, a następnie zdradza go i wmawia ojcostwo dziecka innego mężczyzny? To jest niemożliwe wysoki sądzie. Dlatego proszę o orzeczenie rozwodu z winy pani Malfoy i nakazu zrzeczenia się nazwiska męża. Dziękuję. – Hermiona wróciła na swoje miejsce.
- Dziękuję pani mecenas. Ogłaszam półgodzinną przerwę. – uderzenie młotka spowodowało, że wstali czekając, aż kobieta opuści sale. Po czym sami wyszli na korytarz. Draco zaczął rozmawiać z Diabłem. Astoria zniknęła gdzieś z Dafne, a Holt podszedł do Hermiony.
- Niezłe zagranie z byłym mężem pani mecenas – uśmiechnął się przyjaźnie, a kobieta odwzajemniła ten gest.
- Ty też nie zostawałeś mi dłużny. Nie spodziewałam się, że powołasz mnie na świadka. Za to z drugiej strony ta próba z przesłuchaniem striptizerki, nie miała najmniejszych szans.
- Zawsze warto było spróbować. A co do powołania ciebie. Znam cię i wiem, że nie związałabyś się z Malfoyem, ale z drugiej strony masz niezły temperament, więc może, a nóż między wami do czegoś doszło?
- Zmartwię cię, ale do niczego między nami nie doszło, a teraz przepraszam cię Ethan, ale muszę z kimś porozmawiać – zostawiła go i podeszła do siedzącego na uboczu mężczyzny.
- Senhor Javier – mężczyzna słysząc jej głos popatrzył na nią, kiedy siadała obok niego – Chciałam panu bardzo podziękować za przyjazd na rozprawę do Londynu.
- Nie ma, za co senhora. Zrobiłem, co do mnie należało. – odpowiedział smętnym głosem i spuścił głowę – Wie senhora, co jest najgorsze? – kiedy nie odpowiedziała kontynuował – Ona go nie kocha. Znam ją dobrze i to widzę. Zostawiła mnie dla kogoś, kogo nie kocha. I to, dlaczego? Dla pieniędzy. Nie spodziewałem się tego po niej. Poznałem ją na przyjęciu. Przyjechała na wakacje do moich znajomych zaraz po skończeniu Hogwartu. Zauroczyła mnie od pierwszej chwili. Tak miła, ciepła i urocza. A teraz? Jak na nią patrzę widzę tylko zimną i nieczułą kobietę, której zależy na fortunie męża. A wszystko przez Greengresów. Przy nich zawsze stawała się perfekcyjna i wyniosła. Im za to nie pasowało to, że mąż ich córki prowadzi winnice. Woleliby kogoś bogatszego ode mnie i bardziej wpływowego. Właśnie kogoś takiego jak pan Malfoy. Wiele razy namawiali ją by mnie rzuciła, ale ona odmawiała. Do czasu tej ostatniej rozmowy. Musieli czymś ja przekonać. – jego głos był smętny, słychać w nim było jak bardzo Astoria go zraniła..
- Przykro mi panie Javier – Hermiona położyła mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia.
- Nie ma, czego senhora mecenas, ja już się z tym pogodziłem.
- Sprawa Draco Malfoy przeciwko Astorii Malfoy – młoda kobieta zaprosiła ich z powrotem do środka. Stali i patrzyli jak sędzia wchodzi i zajmuję swoje miejsce, ale tym razem nie usiedli czekając na wyrok.
- Prawem nadanym mi przez Ministerstwo, jako sędzia Najwyższego Sądu Magicznego z dniem dzisiejszym rozwiązuje małżeństwo państwa Astorii i Draco Malfoy zawarte 28.09.2002 r. w Londynie z uwzględnieniem winy Astorii Malfoy. Proszę usiąść. – zajęli swoje miejsca. - W związku z udowodnienia winy pani Malfoy postanowienia zawarte w intercyzie przedmałżeńskiej mają moc prawną. Pani Malfoy w przeciągu dwóch tygodni ma obowiązek zrzec się nazwiska swojego męża. Dziękuję bardzo, to wszystko. – stuknięcie młotkiem zakończyło rozprawę. Wstali czekając, aż sędzina opuści salę i sami wyszli z pomieszczenia.
- Ty wredna szumowino – Dafne Greengras rzuciła się na Hermionę, ale w ostatniej chwili została powstrzymana przez Holta. Hermiona się tym nie przejęła. Bardziej ją zastanawiało zachowanie młodszej z sióstr. Astoria stała pod ścianą, jakaś przybita i markotna. Panna Granger bardziej spodziewałaby się z jej strony jakiejś złości jak na pierwszej rozprawie, ale ona jedynie była smutna. Stała wpatrzona w swojego byłego męża, ale nie w Draco tylko Tiago Javiera. Nie było teraz pełnej wyniosłości i arogancji Astorii Malfoy tylko skrzywdzona, zagubiona kobieta. Hermionę z zamyślenia wyrwał głos jej klienta.
- Pani mecenas dziękuję bardzo – popatrzyła na uśmiechnięte oblicze Malfoy. Udało się pani. – uścisnęła jego wyciągniętą dłoń. - Idziemy oblać to z Zabinim czy przyłączy się pani do nas?
- Nie dziękuję panie Malfoy. Mam jeszcze dzisiaj dużo pracy, musze wracać do kancelarii. Jutro czeka mnie trudna rozmowa.
- Pani mecenas nie można tylko pracować, to jest niezdrowe. Mówię to pani, jako magomedyk – do rozmowy wtrącił się Diabeł.
- Dziękuję za dobre rady panie Zabini, ale jednak nie skorzystam z zaproszenia. Ja się pożegnam. Do widzenia.
- Do widzenia pani mecenas. Jeszcze raz dziękuję
- Ethan – zwróciła się do czarnoskórego mężczyzny – do zobaczenia na następnej rozprawie
- Oby jak najszybciej, bo tak jak kiedyś ci mówiłem na rozprawie z tobą nigdy nie jest nudno – podszedł i ucałował ją w policzek. Co wywołało delikatne uczucie irytacji u blondyna.
- To tyczy się także ciebie. Na razie– Wszyscy trzej panowie patrzyli jak ubrana w czarną dopasowaną garsonkę odchodzi stukając o posadzkę wysokimi obcasami.

1 komentarz:

  1. No i wygrali! :D W sumie to było do przewidzenia, ale nie powiem trochę się przestraszyłam jak powołali Hermionę na świadka, ale na szczęście się udało! :D

    OdpowiedzUsuń