poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zagadki przyszłości - odc. 13



- Hermiona jesteś?
- Na górze zaraz zejdę.
Ginny nie czekała długo, już po chwili Hermiona zbiegła po schodach. Młodsza z dziewczyn z lekką podejrzliwością przyglądnęła się przyjaciółce.
- Gin? Wszystko w porządku?
- Tak. Przyszłam, bo się trochę nudziłam. Ale widzę, że się gdzieś wybierasz. I zastanawia mnie, dlaczego się tak ubrałaś
- Coś z moim ubraniem nie tak? – brunetka popatrzyła na swoje obcisłe czarne jeansy i bordową dość skąpą bluzkę.
- Nie, po prostu dawno cię nie widziałam tak ubranej.
- „Fuks” dzwonił.
- Znowu? Myślałam, że już z tym skończyłaś.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Ostatnio po prostu nie miałam czasu. Ruda nie patrz na mnie jak bym zabiła ci kota makaronem. Muszę iść. Jak się nudzisz możesz jechać ze mną.
Najmłodsze dziecko Weasleyów przez chwile się zawahało.
- Niech ci będzie. – wolała to niż nudę.
- W takim razie, komu w drogę temu czas. – Miona ubrała sportowe buty, złapała czarną kurtkę oraz kluczyki do auta. Dwie minuty później siedziały w samochodzie. Hermiona zamknęła dach, by w czasie jazdy nie wiało. Ruszyły w stronę autostrady.
- Herm? Gdzie tym razem jedziesz?
- Jakieś 150 kilometrów na południe od Londynu. Nad wybrzeże klifowe.
- A o której musisz tam być?
- Najpóźniej o 20.45
- Co! Przecież to tylko dwie godziny.
- Dlatego musimy się spieszyć. – słysząc to zdanie ruda jęknęła. Dobrze wiedziała, co oznaczają te słowa. Wiedziała, że przyjaciółka, jeśli tylko może jeździ z nadmierną prędkością. Napawało ją to lenkiem, chociaż panna Granger prowadziła samochód płynnie, bez żadnych problemów. Nigdy nie miała wypadku, ani o dziwo nie dostała żadnego mandatu. Starając się nie zwracać uwagi na szybko migające obrazy za oknem, wróciła do rozmowy.
- A czy to przypadkiem nie jest nielegalne?
- Oficjalnie – tak. Nieoficjalnie – nie. Fuks ma układy w ministerstwie magii, dlatego wydają mu na to zgodę. Musi tylko wybierać odludne miejsca.
- To ja już nic nie rozumiem. Jeżeli ma pozwolenie, to dlaczego oficjalnie jest to nielegalne?
- Z dwóch powodów. Jakby inni to wiedzieli, byłyby wojny, że oni też chcą dostać zezwolenie. A drugi to, że nielegalność przyciąga większą liczbę ochotników. Pamiętaj tylko, że nie wolno tego nikomu mówić.
- To dlaczego ty wiesz?
- Bo jeżeli, to byłoby nielegalne nie mogłabym brać w tym udziału. Mogłabym stracić pracę.
- I tak nie pojmuję, co ci to wszystko daję Hermiono.
- Adrenalinę.
- Niekiedy myślę, że wolałam cie, jako myszkę z Hogwartu.
- A ja nie. We mnie to gdzieś siedziało. Tylko potrzebowało czasu by wyjść na wierzch.
- Wariatka
- Dziękuję.
Ku przerażeniu Ginnevry o 20.40 były na miejscu. Hermiona zaparkowała auto, po czym wysiadła z niego, zostawiając lekko oszołomioną przyjaciółkę samą.
- Fuks!
- Éclair! W końcu wróciłaś. Dawno cię nie widziałem. Myślałem, że już zrezygnowałaś.
- Żartujesz? Przecież, to za dobra zabawa, by zrezygnować. Jaka jest dzisiejsza stawka?
- 15 galeonów. Z czego 5 jest dla mnie
- Wiesz, że to zdzierstwo?
- Nie. To po prostu czysty biznes.
- Hiena z ciebie Fuks.
- I takiego mnie lubisz Éclair.
- Daj mi już lepiej schemat trasy.
- Hermiona. – usłyszała za sobą niepewny głos rudej
- Widzę, że już ci lepiej Ginny. Poznajcie się? Fuks to jest moja przyjaciółka Ginny Po…
- Weasley. Ale mów mi po prostu Ginny albo Ruda.  
- Miło mi Ginny. Jestem Albert dla przyjaciół Fuks.
- Dobra koniec tych przyjemności. Kiedy zaczynamy?
- Jeszcze kilka osób musi przyjechać. Tak gdzieś za 10 minut
- OK. Ginny zostanie z tobą. 
- Sisi dotrzyma jej towarzystwa. – jak na zawołanie koło nich pojawiła się wysoka blondynka - Życzę powodzenia.
- Dzięki Fuks, ale chyba nie wypadłam, aż tak bardzo z formy.
Ruszyła z powrotem do samochodu. Związała włosy w kucyk i wsiadła do auta z zamiarem przeanalizowanie schematu trasy. 10 minut później zaczęła zbierać się reszta. Dziewczyna obserwowała wszystko ze środka swojego samochodu. Jak zauważyła nie kojarzyła wszystkich. Do tego niektórzy, tak jak ona siedzieli za ciemnymi szybami swoich samochodów. Skupiła swoje myśli dopiero, gdy usłyszała wzmocniony zaklęciem głos Fuksa.
- Jedno okrążenie! Wygrywa ten, kto dojedzie pierwszy do mety. Zgarnia z puli 100 galeonów.
Kiedy jego głos ucichł z boku stanęła jedna z jego dziewczyn. Jeżeli Hermiona dobrze pamiętała, nazywała się Lola. W ręce trzymała chorągiewkę. Aktualnie podniesioną do góry.
- Na miejsca! Gotowi! Start! – chorągiewka poleciała w dół. Ryk silników był ogłuszający. Hermiona przycisnęła gaz do dechy. Na  jej ustach błąkał się uśmiech zadowolenia, a w żyłach zaczynała krążyć adrenalina. Pasją do samochodów zaraził ją ojciec. Pamiętała wiele godzin spędzonych z nim w garażu. Za swoje pierwsze zarobione pieniądze kupiła sobie samochód. Polubiła szybką jazdę. Czuła się wtedy wolna. Nic jej nie ograniczało. Gdy jeszcze w Francji zmieniła prace na lepiej płatną, odkładała pieniądze na swoje wymarzone audi r8. Gdy jej marzenie się urzeczywistniło, przeznaczała duże sumy na ulepszanie swojego pupila. Tydzień po powrocie do Anglii poznała Fuksa. Sympatycznego szatyna, który na pierwszy rzut oka wydawał się szorstki. To on jej pokazał świat ulicznych wyścigów. Polubiła to już po pierwszym razie. Nie chodziło o zarobienie pieniędzy. Ona traktowała to, jak rozrywkę. Drugi sposób na relaks na liście zaraz po pływaniu. Wyzwalacz adrenaliny. Niestety jej przyjaciele nie pochwalali tego. Nie mogli przyjąć do świadomości, że ich droga przyjaciółka, która była zaczytaną w książkach dziewczyną tak bardzo się zmieniła. A prawda była taka, że ona wcale się nie zmieniła. Po prostu poznała swoje drugie oblicze. Zawsze była wybuchowa, a w ten sposób mogła dać ujście swoim emocją. Poczuć, że naprawdę żyje. Panna Granger wzięła ostry zakręt po wewnętrznej wyprzedzając kolejne auto. Na ogonie siedziało jej grafitowe porsche panamera. Nie przejmowała się tym. Bardziej irytowała się, że w obecnej chwili kierowca czarnego lamborghini murcielago z zielonymi ogniami na bokach drzwi jedzie z nią „łeb w łeb”, a do mety było tak niedaleko. Rozpędziła się jeszcze bardziej na prostej, ale ten i tak nie został w tyle. Dobrze widziała, że zbliżający się ostatni zakręt położony na najbardziej wystającym miejscu klifu jest bardzo ostry. Dzięki temu w głowie opracowała szybko plan działania. To była jej jedyne wyjście. Przyśpieszyła. Przed samym zakrętem zredukowała bieg. Na ręcznym przeszła po wewnętrznej, po czym rozpędziła auto na ostatniej prostej. Okrzyk radości wydobył się z jej gardła, gdy hamowała z piskiem opon za linia mety. Zaraz za nią wyhamowało Lamborghini i porsche. Nie zdążyła wysiąść, a już w jej stronę biegła Ginny i Fuks. Gdy tylko stanęła wśród tumu, ruda rzuciła się jej na szyję.
- Miona, to było wspaniałe! – rudzielec rzucił się na przyjaciółkę by ją uściskać
- Dzięki Gin. Czyżbyś jednak się przekonała do mojego hobby?
- Może – Ruda obdarzyła przyjaciółkę tajemniczym uśmiechem
- ZWYCIĘŻCZYNIĄ JEST ÉCLAIR! Oto twoje pieniądze KOCHANA. – dookoła rozległ się wrzask, oklaski i gratulacje
- Dzięki Fuks.
- Fuks, dlaczego nazywasz ją Éclair?
- Fuks w połowie jest francuzem. Z francuskiego Éclair znaczy błyskawica.
- Masz rację kochana. Sama powiedz droga Ginny czy to określenie nie pasuje do tej paskudy?
- Fuks chcesz dostać po głowie?
- Oczywiście, że nie Éclair. Ja staram się wytłumaczyć Ginny, że ty jesteś jak błyskawica. Piękna, a zarazem niebezpieczna i fascynująca. Do tego nigdy nie przegrałaś żadnego wyścigu.
- Ma to się we krwi. – mówiąc to roześmiała się.
- Nieźle jeździsz Éclair - Osoba, która wymówiła to zdanie specjalnie podkreśliła ostatni wyraz. Ze zdziwieniem odwróciła się. O lamborghini oparty stał Draco Malfoy. A z porsche wysiadał Zabini.
- Wiem o tym. – nieskromnie stwierdziła panna Granger
- Skromna to, ty nie jesteś Granger, ale i tak gratuluję. - Stanął naprzeciw niej. Z wahaniem uścisnęła wyciągniętą dłoń. Za to Diabeł podszedł do młodszej z dziewczyn.
- Może mi byś się tak rzuciła na szyję mały rudzielcze?
- Prędzej rzuciłabym się z mostu do rzeki.
- Co wy tu w ogóle robicie Malfoy? – Hermiona popatrzyła na blondyna
- Taka głupia to chyba nie jesteś słoneczko, by tego nie wiedzieć.
- Nie jestem twoim słoneczkiem wypłoszu. Ale skąd w ogóle wiedzieliście o wyścigu.
- Ode mnie – do rozmowy wtrącił się Fuks.
- Przecież przyjmujesz nowych tylko na początku „sezonu”
- Zgadza się, ale po ostatnim wyścigu, w którym nie brałaś udziału Mark i Jaszczurka się wycofali.
- Mamo ratuj. I nie mogłeś znaleźć kogoś innego tylko jego – palcem wskazała Malfoya?
– Widzę, że bardzo się cieszysz królewno – Smoku wpatrywał się w jej jeszcze świecące się od adrenaliny oczy. Ściszył głos tak by nikt oprócz niej nie usłyszał go - Jeżeli taka jesteś za kółkiem to, jaka jesteś w sypialni Granger? Chętnie bym sprawdził twój temperament w łóżku?
- I tu masz wielki problem Malfoy. Ja bym cię nawet kijem nie tknęła tleniony. Fuks my musimy już iść. Daj mi znać jak byś coś wiedział. A ty Malfoy lepiej zrezygnuj. To nie jest zabawa dla małych rozpieszczonych dzieci.
- Wybacz tygrysiątko, ale zamierzam zostać. Zobaczysz następnym razem, co to znaczy dobra jazda
- Już się boję. - zakpiła
- Powinnaś i pamiętaj, że ja z chęcią ujarzmię takie dzikie zwierzątko jak ty.
- Phi, nie żartuj sobie, bo ci to nie wychodzi – w tym momencie chłopak ją przyciągnął i nie patrząc na otaczające ich osoby mocno pocałował. Zakręciło jej się w głowie, ale resztką siły odepchnęła go. – Trzymaj łapy i tą swoją gębę z dala ode mnie, bo porozmawiamy inaczej. Ginny idziemy. Fuks odezwij się, kiedy będzie kolejny wyścig. – odeszła nawet na niego nie spojrzawszy, ale nie przejął się tym za bardzo. Ta zabawa z nią bardzo mu się podobała, w końcu nie ważne jest by złapać króliczka, tylko by go gonić, to jest cały sens.
Ruda, czym prędzej pobiegła za nią, czym dalej od Blaisa. Po chwili mknęły autostradą. Była gryfonka śmiała się pod nosem, za każdym razem, kiedy we wstecznym lusterku zobaczyła lamborghini czy porsche. Nawet tu na autostradzie mogła im pokazać, kto jest góra. 
***
- Nie ma mowy! Wybijcie sobie to z głowy. – blond włosy arystokrata protestował zawzięcie
- Draco oni są wysoko ustawioną rodziną. To bardzo korzystne, by nasze rody się złączyły. Jedyna możliwość na to, to zawarcie małżeństwa między tobą, a Gertrudą.
- Wybacz ojcze, ale chyba zwariowałeś. Niby ja mam się ożenić z tą maszkarą? Przecież Gertruda, to pusta idiotka. Nawet jej wygląd szkoda komentować, a co dopiero jej inteligencje i możliwość rozmowy na wyższym poziomie.   
- Nie skreślaj jej od razu na samym początku. – Lucjusz nie zrażał się postawą syna.
- Ja mam dopiero 20 lat, nie zamierzam się jeszcze żenić.
- W twoim wieku ja zostałem już ojcem.
- Nie wiem czy wiecie, ale czasy się zmieniają.
- Po prostu razem z ojcem martwimy się Draco. Takie samo zdanie na ten temat ma Rosalie.
- Pani Zabini nie ma czym się martwić. Z tego, co wiem Blaise już ma kogoś na oku.
- Co masz dokładnie na myśli? – Narcyza zainteresowała się wypowiedzią syna
- Nie ważne. Jak przyjdzie czas Zabini wszystko powie swojej matce. A co do mnie proszę byście dali sobie spokój z tym swataniem.
-Nie. Konic dyskusji, jutro na kolacje przychodzą do nas Wipesowie z córką. Masz być dla niej miły. – opanowanie Lucjusza miało swoje granice
- Przepraszam nie będzie mnie jutro wieczorem. Pracuje do późna. Życzę smacznego. A teraz muszę iść, bo praca wzywa. - Wyszedł zamykając drzwi. Malfoy senior usiadł na brzegu łóżka, Narcyza położyła mu delikatnie dłoń na ramieniu.
- Może jesteśmy zbyt surowi Lucjuszu?
- Nie. Najwyższy czas by nasz syn wydoroślał. Ciągle zachowuje się jak małolat. Odrzuca każdą kandydatkę na żonę.
- On po prostu musi się wyszumieć.
- Sama dobrze wiesz, że w jego wieku byliśmy już małżeństwem.
- Tak, ale jak zauważył nas syn, czasy się zmieniają. Coraz więcej osób czeka ze związaniem się. Popatrz kochanie nawet na jego rówieśników. Większość z nich robi karierę, czekając z decyzją o stabilizacji.
- Uważam to za wielki błąd.
- A może takie są prawa tego pokolenia. Przemyśl to dobrze kochanie.
- Oj Narcy, ty zawsze będziesz go bronić. To się nigdy nie zmieni?
- W końcu to mój syn i chce dla niego jak najlepiej.
- Pod tym względem się nie różnimy. Mi też zależy na jego dobru.
- Może to lepiej, że jeszcze chce poczekać. Popatrz, co się stało z małżeństwem Pottera.
- Co masz na myśli?
- Sam zobacz, na szafce masz proroka
Mężczyzna wziął gazetę do ręki i rozłożył ją. Na pierwszej stronie umieszczono zdjęcia Harrego i Ginny. Zdjęcie dziewczyny było przekreślone, dwoma czarnymi krzyżującymi się liniami.

Potter znowu wolny!

Dzisiaj o 10 rano w Ministerstwie Magii w dziale 5, odbyła się sprawa o unieważnienia związku Harrego i Ginnevry Potterów. Niestety nasz wysłannik nie został wpuszczony na sale. Po rozprawie, żadna ze stron nie chciała skomentować tego wydarzenia. Od naszego informatora dowiedzieliśmy się, że małżeństwo Potterów zostało unieważnione. Para rozstała się w zgodzie. Wiadomo również, że była Pani Potter wyprowadziła się już z domu, w którym mieszkała ze swoim mężem. Niestety więcej nie udało nam się nic ustalić. Dalej nie wiadomo, co jest powodem rozpadu ich związku.  Jeżeli nasi dziennikarze uzyskają jakieś informacje od razu Państwa poinformujemy.
                                                                                                                       G. Goot
- Może masz racje Narcy, wole by poczekał niż po roku miałby unieważniać małżeństwo i dzielić majątek jak Potter.

Był wściekły. Miał dość tego, że rodzice na siłę chcieli żeby się ożenił. Nie zamierzał pakować się w małżeństwo. Chciał być wolny. Ten stan rzeczy mu odpowiadał. Od nikogo nie był zależny. Złapał z wieszaka skórzaną kurtkę i ruszył do wyjścia.

Gdy podjechała pod dom, obok niej z piskiem opon przejechał rozpędzony motor. Z zaciekawieniem popatrzyła na znikającą z jej pola widzenia osobę ubraną w czarną kurtkę i kask.  W końcu nic dziwnego patrząc na to jak kochała motoryzacje i szybkie maszyny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz