czwartek, 28 czerwca 2012

who I am - odc. 9


O pierwszej nad ranem usłyszał dźwięk teleportacji i zobaczył pannę Di Binetti. Był sam, bo Diabeł i Cwaniak zeszli na chwile na dół. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że garderoba jest otwarta. Położyła się na łóżku i zwinęła w kłębek. Dobrze słyszał ciche łkanie. Przeszedł do jej pokoju i podszedł do łóżka.
- Hermiona? – starał się mówić cicho i łagodnie.
- Zostaw mnie – nie zamierzał jej posłuchać. Pomimo wszystkiego, co kiedyś wydarzyło się wcześniej widząc ją płaczącą nie mógł zostawić jej tak samej sobie. Czuła, że siada bo materac ugiął się pod jego ciężarem. 
- Co się stało? – dalej mówił do niej łagodnym głosem
- Nic. Co cię to obchodzi? – praktycznie warczała.
- Obchodzi mnie, bo siostra mojego kumpla jest załamana. – delikatnie położył rękę na jej ramieniu. 
- I co będziesz teraz się nabijał jak zawsze? – usiadła i popatrzyła na niego zaczerwionymi od płaczu oczami. Zdał sobie sprawę, że musiała płakać już od dłuższego czasu zanim jeszcze wróciła do domu.
- Nie. – starł z jej policzka strużkę łez– Może mógłbym ci jakoś pomóc?  
- Pomóc? Ty? – histerycznie się roześmiała – A w czym ty możesz mi pomóc Malfoy? Przecież nienawidzisz wszystkiego, co mugolskie. Gardzisz mną i moim byłym życiem. Więc, w czym ty chcesz mi pomóc? W przywróceniu pamięci moim rodzicom, chociaż to nie możliwe? – zaczęła jeszcze bardziej płakać. – Nic nie rozumiesz. Byłam u nich. A dokładniej niedaleko nich! Pierwszy raz patrzyłam jak obchodzą święta beze mnie. Nawet nie mają świadomości, że istnieję. Patrzyłam jak idą na pasterkę. Szczęśliwi siedzą i śpiewają kolędy. Nie pamiętając mnie, nie wiedząc o moim istnieniu. Nie pamiętają, nie… - jej głos się załamał i rozpłakała się na dobre. Nie patrząc na nic przygarnął ją do siebie i mocno przytulił delikatnie kołysząc. Jak każdy facet czuł się bezradny wobec plączących kobiet. Pomimo tego, że widział ich wiele, szczególnie wtedy jak po wspólnie spędzonej nocy opuszczały załamane jego sypialnie, nie radził sobie z pocieszaniem ich. Ale wtedy, gdy wychodziły z jego sypialnie nie obchodziły go ich łzy. Teraz czuł, że nie może zostawić tej dziewczyny samej. Kołysał ją i głaskał po głowie, którą miała schowaną przytulając twarz do jego klatki piersiowej. Nie broniła się. Pozwalała mu na to. Czuł jak powoli się uspokaja. Fakt gardził kiedyś jej życie, ale po prostu wtedy tego nie rozumiał. Może dalej był zimnym i cynicznym Malfoyem ale zmienił się i po wojnie zaczął poznawać i powolutku akceptować mugoli i mugolaków. Po chwili zauważył, że dziewczyna uspokoiła się całkowicie. Zdał sobie sprawę, że wykończona płaczem zasnęła przytulona do niego. Zauważył, że przez garderobę do pokoju weszli Diabeł i Cwaniak.
- Co z nią? – widać było, że młody Di Binetti martwi się o siostrę
- Cicho właśnie zasnęła. Była w Australii
- O cholera. U Grangerów? 
- I tak i nie – usiedli naprzeciwko łóżka i patrzyli na Smoka trzymającego w ramionach śpiącą szatynkę. – Była tam, ale tylko patrzyła jak sami obchodzą święta. 
- To jej pierwsze święta bez nich. – Den umilkł i przypatrzył się siostrze - Musimy coś zrobić żeby nie myślała o tym tyle– kiwnęli głowami na to, że zgadzają się z nim. Blondyn delikatnie podniósł się z dziewczyną na rękach. Jak najostrożniej mógł ułożył ją na łóżku i przykrył. Wyszli z pokoju zostawiając Hermionę pogrążoną we śnie. 

Rano Denis jak burza wpadł do pokoju siostry i wyrwał ją ze snu. Nie zdążyła zaprotestować, kiedy na siłę ubrał na nią szlafrok i ciągnąc za rękę wyciągnął z pokoju. Zeszli na dół, gdzie pod wielką choinką znajdowała się masa prezentów. Czekając na nich Draco i Blaise siedzieli w fotelach. Znacząco popatrzyli na siebie widząc dziewczynę ubraną w krótki szlafroczek, który odsłaniał długie zgrabne nogi. Dziewczyna podchwyciła ich spojrzenia i w obronnym geście zawiązała go jeszcze mocniej zasłaniając szczelnie koszulkę nocną, w która przebrała się kiedy obudziła się w środku nocy.
- No to czas na prezenty –zakomenderował Cwaniak. Roześmiała się widząc jak troje prawie dorosłych mężczyzn rzuca się pod choinkę z maniakalnym wzrokiem. Każdy z nich odpakowywał już paczkę, gdy zorientowali się, że dziewczyna dalej stoi w miejscu.
- Siostra, co tak stoisz? 
- Patrzę na trójkę uradowanych dzieci – wyszczerzyła się w uśmiechu. – Do tego muszę najpierw się przebrać. 
- Di Binetti nie przejmuj się. Ani mnie, ani Zabiniemu nie będzie przeszkadzać jak będziesz schylać się pod choinkę – Malfoy uśmiechnął się swoim firmowym uśmiechem, podnosząc przy tym sugestywnie brew. 
- Możecie pomarzyć. Nie dla psa kiełbasa. – Wybiegła po schodach by po jakiś trzech minutach zbiec na dół ubrana w jeansy i czarny, szerokawy podkoszulek z krótkim rękawem. Blaise i Draco zastanawiali się jak ona to robi, że chociaż ubrała się na szybko w cokolwiek, wygląda tak pociągająco.
- Dawać te paczki. – rozsiadła się przy Denisie i odebrała od niego pierwszą paczkę. Chyba nigdy w życiu nie dostała, tylu prezentów. Na samym końcu stanęli przed nią w trójkę, Denis wyciągnął do niej rękę, w której trzymał jej kurtkę. 
- Ubieraj, czas żebyś dostała prezent od naszej trójki. – zaskoczona szybko się ubrała ruszając za bratem. Nagle poczuła jak zimne dłonie zasłaniają jej oczy. Miała przeczucie, że należą do Malfoya. Nie pomyliła się. Wyszli na zewnątrz. Niepewnie kroczyła słuchając wskazówek i ostrzeżeń Dracona. Zorientowała się, że weszli do jakiegoś budynku.  
- Jesteśmy na miejscu. No to jak? Gotowa na prezent? – usłyszała gdzieś obok siebie głos Blaisa
- A jak sądzisz Blaise? 
- Dobra Draco możesz jej już odsłonić oczy. – zanim blondyn to zrobił usłyszała jeszcze jego szept.
- Wszystkiego najlepszego księżniczko. – zadrżała czując jego ciepły oddech na swoim karku. Kiedy zabrał dłonie, zaskoczona popatrzyła na brata. Denis Di Binetti stał na środku stajni trzymając za uzdę czarnego, młodego ogiera z czerwoną kokardą przywiązaną do uzdy. Zorientowała się, że jakiś czas temu opowiadała mu swoje marzenia z dzieciństwa.
- Jest piękny. Naprawdę jest mój? – podeszła do dużego zwierzęcia i delikatnie go pogłaskała.
- W stu procentach Rasmus należy do ciebie. – z radości przytuliła brata. W tym momencie usłyszała znaczące chrząknięcie. Odwróciła się i niewiele myśląc przytuliła spontanicznie najpierw bruneta, a potem blondyna. 
- Dziękuję. To najpiękniejszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć. 
- Cieszymy się, że ci się podoba. – Denis uśmiechał się widząc radość w oczach siostry.
- Podoba to mało powiedziane. Mogę się na nim przejechać? 
- Oczywiście. – zanim zdążyli się zorientować już siedziała w siodle. Nie zwracając uwagi na mężczyzn wyjechała ze stajni i ruszyła przed siebie. Ojciec zapisał ją na jazdę konną w wieku czterech lat. Zakochała się wtedy w tych zwierzętach i zawsze po lekcji marudziła o to, że ona chciałaby konika. Wtedy nie rozumiała, że Grangerów nie stać na taki prezent. Po dziesięciu minutach szybkiej jazdy przed siebie usłyszała niedaleko siebie odgłos kopyta innych koni galopujących po śniegu, dlatego pogoniła Rasmusa. Jakoś nie chciała żeby ją dogonili. Zbyt dobrze jej było móc samej tak gnać przed siebie na tym pięknym zwierzęciu nie przejmując się zimnym wiatrem smagającym ją po twarzy.  
- Kobieto czyś ty zwariowałaś? – nie udało jej się zostać samej. Młody Malfoy dogonił ją. Zwolniła i popatrzyła na blondyna
- Co masz na myśli?
- Gnasz jak na złamanie karku. Jest zimno, a ty jesteś bez czapki i szalika. Dogonić cię to był nie lada problem. Jak widzisz, chłopaki dopiero nadjeżdżają.
- Jak z was takie cioty jeździeckie to już nie mój problem – uśmiechnęła się perfidnie i znowu pognała przed siebie.
- Ja ci dam cioty jeździeckie, ty małpo przebrzydła! – ruszył za nią. Słyszał, że wiatr niesie jej radosny śmiech. Ten dzień był dla niej cudowny. W końcu oderwała się od wszystkiego i poczuła się naprawdę wolna. 
***
Kilka kolejnych dni mężczyźni starali się żeby dziewczyna była zadowolona i nie miała czasu myśleć o swoich przyszywanych rodzicach. Ona za to nie rozumiała ich zachowania. Powoli zaczynali ją denerwować to, że tak naskakując jej i nie odstępując na krok. Co za dużo to nie zdrowo. Miała dość. Złapała za kawałek pergaminu i nakreśliła kilka zdań wysyłając liścik za pomocą sowy. Tak jak się spodziewała odpowiedź nadeszła jak najszybciej się dało i była twierdząca. Narzuciła na siebie kurtkę i wybiegła z domu nie zwracając uwagi na trójkę chłopaków. Wróciła popołudniu w wyśmienitym humorze.
- Panienko, państwo oczekują na panienkę w salonie. – kiwnęła głową i ruszyła do pomieszczenia, gdzie spotkała rodziców, trójkę chłopaków oraz Narcyzę i Sophie. 
- Jesteś, czekaliśmy na ciebie. Chcieliśmy poinformować waszą czwórkę, że w czwartek idziemy na bal w Ministerstwie. 
- W sylwestra?
- Tak Hermiono. To jest bal noworoczny organizowany, co roku. – ojciec udzielił jej rzeczowej odpowiedzi
- Wole zostać w domu. Zresztą jestem już umówiona. 
- To odwołaj to. Od zawsze, kiedy nasza rodzina już wcześniej mieszkała w Londynie chodziła na ten bal i tak będzie i tym razem. 
- Ale ja już zrobiłam zakupy i zostawiłam je wszystkie w domu. Ginny…
- Hermiono… – Rosa przemówiła spokojny głos. Ten ton zawsze powodował, że córka przestawała mówić i słuchała, co matka ma do powiedzenia. – Skrzaty zajmą się tymi rzeczami i zabiorą je z twojego domu. A my pójdziemy na bal. Jeżeli chcesz możesz zaproponować Ginnevrze żeby poszła z nami.
- Świetny pomysł!- Den ugryzł się w język za swój wybuch radości. Hermiona kiwnęła głową na znak, że przyjęła wszystko do wiadomości i opuściła salon. I znowu jej plany poszły się kochać. Kochała swoją rodzinę, ale denerwowało ją niekiedy te ich ograniczenia i nakazy. Leżała na łóżku czytając książkę, kiedy ktoś zapukał.
- Proszę – drzwi otworzyły się i do środka wszedł przystojny mężczyzna
- Nie przeszkadzam?
- Powiedźmy. – podszedł i bezceremonialnie położył się na drugiej połowie jej dość obszernego łóżka. Odwrócił się w jej stronę i podpierając głowę na ręce patrzył na dziewczynę, która leżała w podobnej pozycji naprzeciwko niego i mierzyła go krytycznym spojrzeniem


22 komentarze:

  1. oooo co to za wojsko? chyba ma tyle lat że może sama iść na sylwestra, prawda? no ja bym im nie ustępowała, o co to to nie! zwłaszcza że już się umówiła. ech , ale za to ten prezent był cudowny! <3 ja też kocham konie <3 bosko, a to jak Dracze ją tulał <3 mmm tez tak chcę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny :D
    Co do prezentu od nich. Pomyślisz, że mam zrytą banię (bo mam, ostatnio czytam taką książkę...), ale zestawienie: Poczuła oddech Malfoya na karku, i: Dostała czarnego ogiera... Hahaha xD Przepraszam, ale ujrzałam poprzez to zestawienie jakąś większą głębię. Co nie zmienia faktu, że to bardzo pozytywnie wpłynęło (z mojego POV'u) na Twoje opowiadanie <3 To taka dygresja :)
    Zastanawia mnie to, że rodzice biologiczni Hermiony zachowują się czasem... tak chłodno wobec niej. Wiesz, jakby mi moi rodzice tak rozkazywali gdzie mam iść a gdzie nie zaledwie kilka miesięcy po tym, kiedy ją odnaleźli, to z pewnością nie pozwoliłabym sobie na to, by od razu rozporządzali moim życiem. Wydawało mi się, że Hermiona również na to by sobie nie pozwoliła, no ale... :) Aha, chciałam jeszcze powiedzieć, że to nie ładnie z ich strony, że tak chłodno odnoszą się do świeżo odnalezionej córki.
    Ostatnia scena mnie zaskoczyła. Mam parę wariantów, ale obstawiam, że to Blaise przyszedł do Hermiony z jakąś sprawą. Gdyby to był Malfoy, to byłoby to zbyt przewidywalne. Denis mi nie pasuje w tej scenie, ale też bardzo mnie korci to, czy nie wziąć pod uwagę biologicznego ojca Hermiony.
    Ok. Nie będę truć. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam, Załamana-Po-Przegranej-Niemców-Z-Włochami Poem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poem twoja dygresja rozbrajająca.
      Wiem, że wygląda to jakby oni byli bardzo chłodni, ale trzeba pamiętać, że oni należą do arystokracji. Ja osobiście wyobrażam ich sobie jako ludzi, którzy bardzo kochają swoje dzieci, rozpieszczają je, ale jeżeli chodzi o niektóre sytuacje stawiają na swoim i oczekują szacunku.
      Hermiona - ona dalej jest zagubiona po stracie rodziców, pomimo swojej pewności i tego, ze zawsze ma własne zdanie traktuje rodziców bardzo poważnie, bo może czuje obawę, żeby nie stracić kolejnej rodziny? A może kieruje nią coś innego :P
      W którym momencie nie pasuje ci Denis?

      Usuń
  3. Ciekawy rozdział. Naprawdę, a kto do niej przyszedł serio mnie intersuje i nie mogę się doczekać dalszego ciągu. To Blaise czy tak jak podejrzewa Poem? Ja stawiam na Draco ;)
    Ten krytyczny wzrok należy się tylko Draco...
    Bo na moje oko to Blaise już toleruje.
    Czekam na kolejną notkę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazwyczaj nie komentję ale rzucił mi się w oczy jeden błąd, który starsznie mnie irytował. Czasownik "czuć" piszemy prze u otwarte. Przpraszam, że tak zwracam uwagę ale nie mogłam się powtrzymać. Co do rozdziału to powiem szczerze, że nie najlepszy. Po twoich wcześniejszych opowiadaniach wiem, że potrafisz pięknie pisać. Tutaj jednak mi czegos zabrakło. Hermiona to bardzo silna i pewna siebie osoba więc zdziwiło mnie to, że tak ulega nowym rodzicom. Draco również zachowuje się jak nie on. Wątpię żeby tak od razu zaprzyjaźnił się z Hermioną po tylu latach wojny i nienawiści. Miomo wszystko czekam na dalszy rozwoj wydarzeń i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, w wolnej chwili to popoprawiam :-). Szczerze - ten odcinek też do mnie nie przemawia. Malfoy - Granger - przyjaźń. O nie takie coś nie może mieć miejsca. Draco jeszcze pokarze swój charakter, a Hermiona - ona ich toleruje ze względu na Denisa, ale na pewno im wszystkiego nie wybaczyła.

      Usuń
  5. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie myślałam o tym żeby wejść na e-mail.
    Notka taka zwykła. Dla mnie chyba jest zbyt spokojna i mimo wszystko zbyt sielankowa. Z utęsknieniem czekam na więcej akcji! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mialam wczoraj skomentowac, ale internet mi padl.Jak zawsze cudownie.NIe wiem co jeszcze napisac.Hmn.Kiedy nastepny rozdzial, bo czekam z niecierpliwoscia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po niedzieli. Ale przed 10 pojawi się ostatni odcinek Zdrady

      Usuń
  7. Wiesz, że uwielbiam to opwiadanie. est cudowne, choć nowi rodzice Hermiony są lekko apodyktycni, ale Malfoy obok niej to wszytsko wynagradza.
    Czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o Di Binettich to wszystko się wyjaśni w następnej części.

      Usuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu na komentowanie. Nie pamiętam kiedy ostatnio tu komentowałam, ale powiem ci, że wszystkie te rozdział są świetne i już nie mogę się doczekać dalszej części... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pojawi się coś nowego??

      Usuń
    2. Dzisiaj miała się pojawić ostatnia część Zdrady, ale miałam lenia. Jutro ją dodam

      Usuń
    3. No to czekam na jakąś nowość...

      Usuń
  9. Zajrzałam tu dzisiaj i nadal pusto. Nie ma co poczytać...

    OdpowiedzUsuń
  10. Cztery dni temu znalazłam Twój stary blog. Oczarował mnie od pierwszego rozdziału. Nawet nie wiem kiedy i przeczytałam pierwsze opowiadanie, a zaraz potem wzięłam się za następne. Są niesamowite. Gratuluję talentu. W każdym z nich można znaleźć coś niebanalnego i nie powtarza się wiele wątków, jak można by było na początku sądzić, bo w końcu napisałaś parę opowiadań, a każde jest inne. Dziękuję Ci za te opowiadania. Nie mogę się doczekać następnej części.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe ma za co dziękować. Cieszę się, że sądzisz, że nie są monotonne i ciągle takie same. Nowa część dzisiaj albo jutro.

      Usuń