O wpół do ósmej teleportowała się pod wielki stadion, na
którym miał się odbyć koncert. Wielka okrągła konstrukcja jak na razie była
oświetlona przez wysokie halogeny. Podeszła pod wejście pilnowane przez dwóch ochroniarzy,
do którego ciągnęła się długa kolejka. Ze złością stwierdziła, że nie ma
najmniejszych szans by ktoś ją przepuścił. Myślała nad jakimś rozwiązaniem, gdy
zadzwonił jej telefon.
- Słucham?
- Siostra gdzie ty jesteś? Za pół godziny zaczynamy, a
ciebie nie ma. Chyba nie chcesz zrobić nam przykrości i nie przyjść? – Natt
wyrzucał siebie słowa jak pociski z karabinu maszynowego.
- Jestem pod wejściem, ale jest taka kolejka, że nie ma
szans by mnie wpuścili. – słysząc jej zmartwiony głos zaśmiał się.
- Oj głuptasie i nie pomyślałaś by do mnie zadzwonić? Słuchaj
z prawej strony stadionu są dodatkowe drzwi. Stoi przy nich ochroniarz, więc
ich nie przeoczysz podejdź pod nie, a ja załatwię by cię wpuścili.
- Kocham cię, wiesz o tym? – roześmiała się.
- Spróbowałabyś nie, to bym się z tobą inaczej policzył.
Rusz te swoje cztery litery, bo chce cię tu widzieć za trzy minuty.
- Tak jest panie generale – rozłączyła się. Natt miał rację
po prawej stronie stadionu były małe pojedyncze drzwi, których pilnował dobrze
zbudowany ochroniarz.
- Nawet nie kombinuj mała. Nie ma najmniejszych szans bym
wpuścił cię za kulisy – jego głos był chłodny, prawie warczał.
- Spokojnie, ta pani czeka na mnie – na zewnątrz wyszedł
Malfoy. Hermiona przeklęła w duchu na to, że Natt nie mógł wysłać, kogo innego
tylko tą blond fretkę. – Czyżbyś miała problem z wejściem Granger? –
bezwstydnie otaksował ją wzrokiem. Jej długie opalone nogi wydłużone jeszcze
bardziej przez czarne sandałki na koturnie i wysokiej szpilce. Krótką białą
sukienkę w czarne wzorki podkreślającą szczupłą talie i krągłości bioder. Z
niedużym dekoltem, delikatnie eksponującym piersi i zachęcającym męską
wyobraźnie do wzmożonej pracy. Delikatna, a zarazem taka pewna siebie nieokiełznana
kobieta.
- A jak sądzisz geniuszu? – zaśmiał się patrząc na to jak
przewraca oczami.
- Co jesteś w stanie zrobić skarbie by wejść do środka? –
Ten jego cwany uśmieszek wcale jej się nie podobał.
- Jak to, co? Wezmę od ciebie tą przepustkę z moim zdjęciem,
którą masz w ręce i takim sposobem będę mogła iść do chłopaków.
- I tu się mylisz moje słoneczko. Nie ma nic za darmo.
- Czego ty znowu chcesz Malfoy? – widać było, że zaczynają
puszczać jej nerwy.
- Ja? – robiąc minę niewiniątka na chwile się zamyślił. Dobrze
wiedziała, że to tylko gra pozorów. – Przepustka za buziaka.
- Co! – miała ochotę skoczyć mu do gardła.
- To, co słyszałaś. Dam ci przepustkę za jednego małego
buziaka. – popatrzyła na niego wzrokiem bazyliszka będącego na diecie
bezmięsnej. Dobrze zdawała sobie sprawę, że nie ma najmniejszego sensu kłócić
się z Malfoyem. Nie dziś. I tak nie ustąpi, a ona musi wejść do środka. Dlatego
podeszła, wspięła się na palce i dała mu buziaka w policzek. Zrobiła trzy kroki
do tyłu, a on wybuch śmiechem.
- I co cię tak bawi? – warknęła zirytowana
- I myślisz, że za takie coś dostaniesz przepustkę? Rozczarowałaś
mnie. Sądziłem, że jesteś bardziej inteligentna. – jeżeli wzrok mógłby zabijać
Malfoy junior dawno leżałby martwy. – Ja chcę buziaka w usta.
- Zgłupiałeś!
- Nie denerwuj się. W końcu wiem dobrze, że dla ciebie to
żaden problem. Jakoś bez sprzeciwu całujesz Liama.
- Liam to nie ty. A po drugie, co cię interesuje moja
relacja z nim. Nie pchaj swego bladego nosa w nie swoje sprawy.
- Będziemy tu tak stać i dyskutować, czy w końcu zmądrzejesz
i zrobisz to, co trzeba, a wtedy spokojnie wejdziemy do środka? – Draco bawił
się w najlepsze. Złość powodowała, że ta drobna była gryfonka stawała się dla
niego jeszcze bardziej seksowna. W końcu pokazuje, że nie jest szarą myszką i
ma wielki temperament.
- Jesteś chamem i skończonym dupkiem. – Podeszła znowu i
delikatnie pocałowała jego usta, a on odwzajemnił pocałunek. By następnie przyciągnąć
ją do siebie i długo oraz namiętnie pocałować. Hermiona poczuła jak w jej ciele
wybucha ogień. Jego usta były delikatne, a pocałunek pewny i zdecydowany.
Malfoy wiedział jak całować by sprawić dziewczynie przyjemność. Kiedy w końcu
ją puścił pomimo jej opalenizny dobrze widział, że jej policzki zarumieniły
się. Oddychała niespokojnie patrząc na niego tymi swoimi wielkimi czekoladowymi
oczami. Nie zdążył się zorientować, kiedy wyrwała mu przepustkę z ręki.
Pokazała ją ochroniarzowi po czym weszła do środka.
***
Koncert zadziwił ją swoja wielkością. Nie sądziła, że zjawi
się taki tłum. Musiała przyznać, że Malfoy postarał się o dobrą promocję
zespołu. Po godzinnym koncercie i półgodzinnym rozdawaniu autografów Hermiona
wyszła na ciepłe wieczorne powietrze trzymając się z Nattem pod rękę
- No to, co teraz robimy? – Tom popatrzył na całe
towarzystwo.
- Jak to, co idziemy się zabawić. Mała? – Natt popatrzył na Hermionę
- Jestem jak najbardziej za. Na co czekamy?
- Już na nikogo – Natt uśmiechnął się do Draco, a Hermiona
zaklęła w duchu. Stwierdziła jednak, że przez niego nie zepsuje sobie nocy z
przyjaciółmi. – Smoku, znasz najlepiej ta wyspę wiesz, gdzie możemy iść?
- Jest jeden taki specyficzny klub, gdzie grają tutejszą
muzykę.
- Prowadź!
***
Klub okazał się dużym, drewnianym, okrągłym budynkiem
położonym na plaży. Kiedy weszli Hermiona ze zdziwieniem stwierdziła, że klub
nie ma dachu. Na środku rosła wielka palma kokosowa dookoła której zrobiono
bar, gdzie wysportowany opalony barman z nagim torsem szykował kolorowe drinki.
Ratanowe stoliki z fotelami ustawiono pod ścianami. Parkietem jak domyśliła się
dziewczyna był ten mały kawałek pustej przestrzeni między stolikami, a barem.
Co bardzo ją zdziwiło, bo był to jedyny minus tego miejsca. Widać tutejsi
woleli siedzieć i słuchać przyjemnej wyspowej muzyki niż tańczyć. Chcieli
podejść i usiąść na jednych z wolnych foteli, ale Malfoy złapał Nata za rękaw i
pociągnął w drugi kąt Sali oddalony jak najbardziej od baru. Nie rozumieli jego
zachowania. Nagle do klubu wpadło kolorowe towarzystwo tubylców. Dziewczyny
ubrane w krótkie jaskrawe spódniczki i dziwnie zawiązane chusty zamiast bluzek.
Za to męska część tej grupy ubrana była tak samo jak barman tylko w same
kolorowe spodnie do kolan w białe kwiatki. Bardzo jej przypominały spodnie
„hawajki”. Zespół przestał grać. Ku ich zaskoczeniu pozbierali swoje
instrumenty i zeszli ze swojego miejsca. Nikt nic z tego nie rozumiał. Jedynie
Draco siedział spokojnie śmiejąc się pod nosem ze swoich towarzyszy. W tym momencie,
jedna z dziewczyn krzyknęła coś do barmana, po czym podbiegła i stając koło ich
stolika pchnęła ścianę. Dopiero teraz Hermiona zauważyła, że były to ukryte
drzwi. Gdy tylko się otworzyły cała zgraja ludzi wypadła na zewnątrz na połączony
z klubem parkiet zrobiony z egzotycznego drewna. Już po chwili znowu było
słychać muzykę.
- No to widzę, że orientujesz się gdzie znaleźć najlepsza
miejscówkę Dracze. – zaśmiał się Natt patrząc ze swojego miejsca na tańczących
na plaży ludzi. Chwile im zajęło żeby odkryć, żż Hermiona znikła. W następnej
chwili Draco siedział już na stołku barowym obok niej.
- Witaj Alati – podał rękę barmanowi.
- Smoku, dobrze cię widzieć. Dawno cię nie było.
- Praca. Widzę, że poznałeś moja koleżankę.
- Tak i powiem ci, że Miona ma dobry gust, co do alkoholi. –
wskazał na tacę, na której stały już trzy drinki, a on szykował kolejne.
- No nie patrz się tak na mnie Malfoy. Stwierdziłam, że jak
wy siedzicie jak ciołki, to ja przynajmniej pomyślę o czymś do picia. – posłała
w jego stronę kpiące spojrzenie
- Znowu mnie zaskakujesz Granger.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. – uśmiechnęła się
tajemniczo.
- Proszę o to twoje zamówienie – barman postawił przed nią
tacę z kieliszkami wypełnionymi kolorowymi płynami posyłając przy tym
olśniewający uśmiech. Miała już zapytać ile płaci, kiedy odezwał się blondyn
- Dopisz to do mojego rachunku Alati. Daj Granger ja to
wezmę.- odebrał jej tacę i ruszył do stolika.
- Dzięki Alati. – uśmiechnęła się do mężczyzny
- Do usług. Jakby, co wiesz gdzie mnie szukać. Zawsze chętnie
cię obsłużę.- wróciła do stolika. Siedząc i pijąc specjalności tutejszego baru
rozmawiali śmiejąc się i przekomarzając. Hermiona nawet nie zwracała uwagi, że
siedzi przy jednym stoliku z Malfoyem. Ktoś nagle położył rękę na jej ramieniu.
Odwróciła się patrząc na uśmiechniętą dziewczynę. Na pierwszy rzut oka widać
było, że to mieszkanka wyspy. Ładna dziewczyna wzrostu Hermiony, o czekoladowej
karnacji, ciemnych oczach i włosach. Uśmiechała się szeroko do panny Granger.
- Chodź. – wyciągnęła do niej rękę, mówiąc po angielsku z
dziwnym akcentem.
- Ale dokąd? – brunetka nie rozumiała nic z jej zachowania.
- No do nas – ręką wskazała na parkiet, gdzie tubylcy tańczyli
jakiś nieznany jej taniec.- Przecież nie będziesz tak siedzieć całą noc z nimi
tylko przy stoliku
- Ale ja nie umiem tego tańczyć
- To cie nauczymy – chwile się zastanowiła, po czym kiwając
głową podała dziewczynie rękę. – Ale musisz ściągnąć buty. – nie myśląc długo
zrzuciła buty i ruszyła na bosaka za kobietą. Deski parkietu były jeszcze nagrzane
od słońca, które świeciło w ciągu dnia. Orena, bo tak miała na imię dziewczyna,
która przyszła po Hermionę stanęła i zaczęła uczyć ją kroków. Koło nich pojawił
się przystojny opalony szatyn, który pomagał w nauce Hermiony. Z każda chwilą
szło jej coraz lepiej. Zdziwiła się, kiedy nagle wszyscy ustawili się w kilku
okręgach. (sunshine_reggae).
- Gotowa? – Ore uśmiechnęła się do niej
- Chyba tak.- Draco
siedząc przyglądał się jak Hermiona tańczy. Jej ponętnym ruchom w tak muzyki.
Uśmiechowi błąkającemu się po jej ustach. Mógłby siedzieć i patrzyć na nią godzinami.
Zadziwiała go swoimi wieloma wcieleniami. Raz była profesjonalną panią
magomedyk, innym ponętną pociągająca kobietą na widok, której w czasie balu
przyśpieszał mu oddech, a teraz wyluzowaną dziewczyną, która miała w sobie tą
nutkę drapieżności z Granger biorącą udział w ulicznych wyścigach. Bo na pewno
nie wyglądała jak niewinna, zahukana kujonica z Hogwartu. Teraz patrzył na kobietę
pewną swoich atutów. Ponętną, elegancką, drapieżną i zagadkową. Kobietę, którą
chciałby mieć się przy sobie i tylko dla siebie odkrywając jej tajemnice. Z
satysfakcją patrzeć na zawistne i zazdrosne spojrzenia innych facetów. Tak jak
teraz patrzył na jednego z tutejszych chłopaków, który stojął za nią. Trzymał
ręce na jej tali i poruszając się z nią w rytm muzyki. Widać jak wielką
przyjemność sprawiał jej ten taniec. Wiele razy będąc w tym miejscu widział jak
dziewczyny tańczą wyspowy taniec. Wiele z nich umiało go od dzieciństwa, ale
żadna z nich nie zachwycała go jak ta szatynka. Muzyka się zmieniała, a ona
dalej tańczyła. Dopiero całując w policzek Orene i chłopaka, z którym tańczyła
zeszła z parkietu i wróciła do stolika. Gdzie bezproblemowo wepchała się
Liamowi na kolana wyciągając z jego ręki kieliszek i za jednym łykiem wypiła
jego zawartość.
- No Granger nie boisz się, że twoja główka nie wytrzyma
takiej ilości alkoholu naraz? Ostatnio nie za dobrze wyglądałaś, kiedy widziałem
cię dzień po jakiejś imprezie. – uśmiechnął się typowo Malfoyowskim uśmieszkiem
zaciągając papierosem.
- Mam mocną głowę. – uśmiechnęła się tajemniczo, co
rozkojarzyło chłopaka. Skorzystała z tego i zabrała mu papierosa. Był pewny, że
go zgasi jak przystało na porządną panią doktor. Ale ona z lubością zaciągnęła
się, po czym powoli wydmuchała tytoniowy dym prosto w jego twarz.
- Trzeba było powiedzieć, że chcesz fajkę poczęstowałbym cię
- wyciągnął i zapalił kolejnego papierosa. – Pani magomedyk nie wie, że palenie
szkodzi zdrowiu?
- Oczywiście, że wiem.
- No właśnie Herm, miałaś rzucić palenie. – Dixon
wyszczerzył się do niej.
- I rzuciłam Dixi, ale jeszcze zdarzy mi się zapalić, ale
bardzo rzadko.
- Trzeba cię przypilnować.
- Nie marudź Dixi tylko chodź. – zgasiła niedopałek i łapiąc
go za rękę pociągnęła na parkiet. Za chwile do nich dołączyli Natt, Tom i
Fabian. Draco i Liam przyglądali im się siedząc przy stoliku.
- Co tak naprawdę jest między tobą, a Granger? – zadając to
pytanie Draco popatrzył na chłopaka
- Między nami to nic takiego. Na pewno nie będziemy ze sobą.
Nawet jakbym chciał.
- A chciałbyś?
- Coś ty taki dociekliwy Draco?
- Wydaje ci się. Patrz jedna z wyspiarek przypadła Tomowi do
gustu.
Wrócili do rezydencji nad ranem. Każde z nich zmęczone,
marzyło tylko o łóżku.
- Natt. – chłopak mruknięciem dał mu do zrozumienia, że
słucha. – Ja wracam do Londynu. Wy się wyśpijcie i wróćcie jutro.
- Jutro – Fabian popatrzył na niego niezadowolony. – Dzisiaj
jest wtorek, o przepraszam środa rano. Nie możemy zostać tutaj do niedzieli. I
tak nie będziemy pracować przez kilka dni.
- Niech wam będzie. Ale w poniedziałek widzę was w wytwórni.
– zanim się teleportował usłyszał jak Liam szepcze do Hermiony.
- Dzisiaj moja czy twoja sypialnia?
- Niczyja słońce. Spędzam te kilka godzin snu sama – po czym wbiegła po
schodach na górę. A zszokowany Malfoy teleportował się do Londynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz