***Dwa dni po wycieczce do miasta, wielka sala
- Moi drodzy czy mogę was prosić o chwilę uwagi? Kończy się tydzień,
więc przypominam, że jutro po śniadaniu wracacie do swoich prawdziwych domów. Proszę
o to byście spakowali dzisiaj swoje kufry, a przy jutrzejszym śniadaniu siadacie
już przy odpowiednim stoliku. A teraz życzę smacznego.
- Ech z jednej strony nie lubię mieszkać w domu ślizgonów, ale z drugiej
strony od jutra nie będziemy mieszkać z tobą Clar.
- Wiem Hermiono, ale mam nadzieje, że z tego powodu, nie
zapomnicie o mnie.
- Oczywiście, że nie.
Kawałek dalej przy tym samym stole:
- Dzisiaj ostatni dzień, kiedy szlama będzie u nas w domu.
- Wiem o tym Zabini i to mi się nie podoba.
- Dlaczego?
- Bo tak, rzadziej będę ją spotykał i rzadziej będę mógł wdrażać
mój plan.
- No tak, ale..
- Ale ja jeszcze coś wymyśle. - na bladej twarzy pojawił się
przebiegły uśmieszek.
*** 30 minut po kolacji. Pokój wspólny ślizgonów
Trzy dziewczyny siedząc przed kominkiem plotkowały. Musiały
nadrobić to na zapas, gdy od jutra będą miał mniej czasu dla siebie. Hermiona
cieszyła się, że wraca do siebie, do Harrego i Rona, ale wiedziała, że będzie
tęsknic za tą kochaną wariatką. Jednak ta akcja z tym tygodniowym
przeniesieniem nie była taka zła. Pomimo obecności Malfoya i kilku innych "patafianów" jak ich nazywał Ron, to inni byli bardzo fajni.
- Ami - dziewczyny usłyszały głos dobiegający za ich pleców, gdy
sie obróciły stał tam nie, kto inny jak Draco Malfoy - Czy mogłabyś na chwile
przerwać plotki i przyjść do mnie do dormitorium, mam do Ciebie ważną sprawę.
- Dobrze zaraz przyjdę
- To fajnie. To ja jeszcze pójdę po Blaisa, więc do zobaczenia za
pięć minut u mnie.
***
- Jestem, o co chodzi.
- Mam do was sprawę. Chodzi o to, że uczniowie z innych domów
jutro wracają do siebie i przydałoby się żeby zaznali ślizgonskiej gościnności.
- Draco nie rozśmieszaj mnie ty i takie teksty - dziewczyna
roześmiała się perliście.
- Wiem, że wydaje ci sie to dziwne jak tak mówię, ale co powiesz
jak powiem słowo IMPREZA?
- A to, co innego. Ty i impreza to normalność. Co i jak, kiedy, gdzie
i o której?
- Ami słoneczko pomalutku. Ja i Blaise zajmiemy się zgodą od
profesora, do tego z pomocą kilku innych osób załatwimy jedzenie i picie.
- A do mnie, co należy?
- Do ciebie należy to, że kiedy my załatwimy zgodę ty z pomocą
innych dziewczyn przystroicie pokój wspólny.
- Dobra. A co z muzyką?
- To już mój problem - Blaise odezwał się dopiero pierwszy raz
odkąd Clar weszła do pomieszczenia, co ja bardzo dziwiło. Nigdy nie był
gadatliwy, ale nie zdarzało się żeby nie odzywał sie w ogóle. Ale stwierdziła,
że to nie jest czas na takie rozważania.
- No to moi mili państwo do roboty. Ami za jakieś góra piętnaście
minut dam ci znać wtedy zabierzesz się za robotę. A i trzeba zrobić ogłoszenie
i zaznaczyć na nim, że wstęp maja osoby od trzeciej klasy w górę.
- Draco?
- Tak?
- Nie powiedziałeś mi, o której ma być ta impreza.
- O 20.
- Teraz lecimy z Zabinim, bo jest dużo do zrobienia.
*** Apartament Mistrza Eliksirów
- Proszę wejść
- Dzień dobry Panie profesorze.
- Dzień doby. Słucham cos się stało?
- Panie profesorze jest taka sprawa. Jutro wszyscy wracają do
siebie i my tak myśleliśmy z Zabinim i kilkoma innymi osobami...
- Draco powiedz w końcu, o co chodzi?
- Bo chcielibyśmy prosić o zgodę na imprezę w pokoju wspólnym
ślizgonów żeby pokazać innym ślizgońską gościnność - mistrz eliksirów zaczął
się śmiać
- Pokazanie Śligońskiej gościnności, Draco nie rozśmieszaj mnie.
Nie powinienem sie zgodzić, ale dla was mogę zrobić wyjątek. Tylko to musi być
spokojna impreza. Tak by nikt inny o niej nie wiedział.
- Dziękujemy Panie profesorze. Dowidzenia
*** 15 minut później:
- Ami możesz brać sie do roboty, mamy zgodę. Jest godzina dwunasta,
więc mamy pięć godzin o siedemnastej wszystko musi być już gotowe. - powiedziawszy
to pewna grupka ślizgonów zniknęła za dziurą w ścianie.
- No dziewczyny czas zabrać sie do pracy. Ja robie plakat, Ginny z
Charllot zajmujecie się serpentynami itp. Elenna, Merry, Carol i Sabrina
balonami. A ty Hermi skombinuj jakieś kwiaty będzie to ładnie wyglądać, a ciebie
profesorka lubi, dobrze? Hermi? Gdzie ona poszła?
- Do biblioteki, stwierdziła, że ona nie ma ochoty na żadną imprezę
organizowana przez Malfoya.
- O nie! Ona będzie na tej imprezie i moja już w tym głowa. Na razie
zrobię plakat i wtedy się tym zajmę.
Po 20 minutach plakat wisiał na tablicy ogłoszeń, a wokół niego kłębiła
sie masa ludzi. Gdzie niegdzie widać juz było dekoracje. A dookoła słychać było
zawiedzone głosy pierwszo i drugoklasistów.
- Dziewczyny poradzicie sobie beze mnie przez jakąś chwile?
- Jasne.
- Idę załatwić sprawę z niejaką panną Hermioną Granger.
*** Biblioteka.
Brązowowłosa ładna dziewczyna czytała książkę siedząc przy stoliku,
który znajdował sie w samym rogu. Książka tak ją zainteresowała, że nie
zauważyła osoby, która koło niej siadła.
- Hermiona – zero odzewu - Hermiona słyszysz mnie?
- Clar, to ty. O co chodzi?
- Musimy porozmawiać
- O czym?
- O tym, że nie chcesz iść na imprezę.
- Ja już postanowiłam, że nie idę.
- A słyszałaś kiedyś powiedzenie, że " tylko krowa nie
zmienia zdania "
- Widać jestem krową.
- Widać tak, ale będziesz wyjątkową krową, bo zdanie zmienisz i
pójdziesz. To nasz ostatni wieczór razem, ostatnia możliwość byśmy razem sie
pobawiły. Potem ty będziesz gdzie indziej a ja gdzie indziej i nic z tego nie będzie,
żadnych nocnych plotek, żartów czy wygłupów. Proszę zrób to dla mnie i idź na
tą imprezę. Zobaczysz będzie fajnie.
- Clar nie chce mi się
- Oj Hermi proszę.
- No dobrze niech ci będzie.
- Super, więc odłóż książkę i chodź idziemy po kwiatki do
profesorki.
*** pokój wspólny
Czas mijał szybko a przyszykowania szły pełną parą. Gdy dziewczyny
kończyły wieszać dekoracje do pomieszczenia weszła banda chłopaków niosąca
różne rzeczy. Na samym początku szli Draco i Blaise, niosąc wielkie pudła.
- Wyżerka załatwiona. Widzę, że dekoracja prawie skończona to
jeszcze tylko trzeba zrobić parę rzeczy. Po pierwsze usunąć ze środka te rzeczy
- machnął różdżką, a kanapa, fotele i wszystkie krzesła porozsuwały sie
zostawiając na środku przestrzeń do tańczenia.
- Blaise, co z muzyką?
- Już sie robi.- po ruchu ręki w koncie pomieszczenia pojawił się
sprzęt do puszczania muzyki, lampy i głośniki. Chłopak rzucił na nie jakieś
zaklęcie, dzięki któremu nie potrzebny był nikt do obsługi.
-To już mamy wszystko gotowe. Jest godzina 16,30 więc drodzy
państwo mamy trzy i pół godziny i zaczynamy imprezę. Więc do zobaczenia wieczorem
- mówiąc to blondyn zniknął na schodach do swojego dormitorium.
- No dziewczyny czas się przyszykować idziemy. Hermiona raz, raz
ruszaj nogami. – blondynka złapała ją za rękę i pociągła w stronę schodów
prowadzących do dormitoriów dziewcząt
*** 20.00
Pokój wspólny ślizgonów był dzisiaj inny niż zawsze. Panował w nim
mrok. Palił sie ogień w kominku i kolorowe lampy, a w całym pomieszczeniu rozbrzmiewała
muzyka. Schodziło się coraz więcej osób. Pojedyncze pary zaczynały tańczy. Draco
Malfoy siedział na kanapie i wpatrywał się w schody prowadzące do dormitorium
dziewcząt. Czekał aż pojawi się ona. Nagle zauważył wychodząca Clar i Rudą, ale
nigdzie nie widział jej. Coraz więcej par zaczynało wychodzić na środek by
potańczyć. Draco cierpliwie czekał, siedział popijając ognistą i obmyślał przebieg
dzisiejszego wieczoru. Gdy minęło pół godziny zaczął się zastanawiać
/Co jest, czyżby wszystko na nic. Czyżby Granger nie zamierzała
przyjść? Gdzie jest Ami muszę z nią porozmawiać/
Wypatrzył w tłumie śliczna
blondynkę w jeansach i zielonym gorsecie. Prawie zaczęli grać wolna piosenkę
- Ami zatańczysz?
- Bardzo chętnie.
- I jak sie bawisz?
- Bardzo dobrze. A ty?
- Ja też, tylko zastanawiam sie nad tym, że nie wszyscy przyszli.
- A kogo dokładnie masz na myśli? - Clar popatrzyła na niego z
lekko ironicznym uśmieszkiem . I właśnie takie uśmieszki przekonywały Dracona, że
ona na pewno jest jego kuzynką. Śliczna, pewna siebie, szczera do bólu, ale jak
chce potrafi być niebezpieczna, jedynie ta jej radość życia nie pasowała do
cech Malfoyów.
- Draco?
- Przepraszam zamyśliłem się. Nikogo tak po prostu ogólnie mówię.
- I ty myślisz, że w to uwierzę?
- Niestety nie.
- Więc?
- O Granger.
- Nie przejmuj się. Przyjdzie. Nie chciała iść, ale przekonałam
ja.
- To dlaczego jej nie ma?
- Bo jak już byłyśmy wszystkie ubrane, poprosiła o to, że ona
przyjdzie później. - słysząc to Draco wyluzował się. Piosenka się skończyła i
Clar poszła się napić, a Draco zaczął obserwować ludzi. Minęło znowu jakieś pół
godziny zegar wybił dziewiątą wieczorem. Draco tańczył z coraz to innymi dziewczynami.
Właśnie tańczył z jakąś niziutka blondynką, obserwując jak Zabini tańczy z
Clar. Gdzieś obok zobaczył Rudą tańczącą z jakimś chłopakiem, gdy nagle obok stolika
jedzeniem zobaczył dziewczynę o brązowych włosach w białej sukience przed
kolano. Był pewny, że to Granger. Poczekał aż piosenka skończy się, podziękował
swojej partnerce jak na arystokratę przystało i ruszył na poszukiwania. Gdy ją
znalazł stała z Ami.
- O Draco jak miło, że jesteś. Powiedz mi, co sądzisz o wyglądzie
Hermiony. Prawda, że się postarałam i wygląda prześlicznie?
- Może być.
- Phi - blondynka poczuła sie urażona - może być, wy faceci jesteście
beznadziejni nie macie gustu. Idę tańczyć, na razie.
- Trochę zajęło ci zejście na dół.
- Nie miałam zamiaru tu przychodzić, zrobiłam to tylko i wyłącznie
dla Clar.
- Wiem Ami mi mówiła. Napijesz się czegoś?
- Ty mi coś proponujesz? No dobra nieważne. Co masz?
- Jakieś bezprocentowe napoje oraz Ognistą, wino, piwo i kilka
innych trunków.
- A Martini masz?
- Chwileczkę już podaje. – po chwili przed nią stał kieliszek z Martini,
w którym pływała nabita na wykałaczkę oliwka
- Może zamiast tak stać usiądziemy? Kanapa jest wolna.
- Ok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz