Od czasu powrotu do swojego domu minęły dwa tygodnie. Hermiona
przez ten czas pogrążyła się w nauce i spędzaniu czasu z przyjaciółmi, ale oni
niestety mieli dla niej teraz mniej czasu. Ginny wolny czas spędzała z Harrym a
Clar z Ronem. Czasami spotykała się z Michaelem, ale zdarzało się to rzadko.
Aktualnie dziewczyna siedziała w bibliotece i czytała książkę. Było piątkowe
popołudnie i panna Granger miała wiele wolnego czasu. Nagle przy jej stoliku
usiadła pewna osoba. Był to przystojny i dobrze zbudowany chłopak, ale
zaczytana dziewczyna nie zwróciła nawet na niego uwagi.
- Echem, przeszkadzam?
- Tak przeszkadzasz. Nie widzisz, że czytam?
- Wiedzę, ale twierdzę, że zaraz skończysz i ze mną porozmawiasz.
- Tak? – dziewczyna wychyliła głowę za książki by zobaczyć
znienawidzona twarz chłopaka.
- Harry??!
- Tak – chłopak dostał ataku śmiechu
- Harry jak mogłeś, byłam przekonana, że to Malfoy.
- I oto właśnie nam chodziło.
- Jak to "nam"?
- Popatrz na stolik obok – przy stoliku po prawej w uśmiechu
szczerzyli się do niej Ginny, Ron i Clar. – Stwierdziliśmy, że za mało czasu
spędzamy razem, dlatego zabieramy cię stąd tylko musisz obiecać, że nie
będziesz protestować.
- No dobrze, ale najpierw powiedźcie, co kombinujecie wy pajace
jedne.
- My nic nie kombinujemy, dostaliśmy malutkie pozwolenie od dyra
na wypad z zamku.
- Rozumie, ale teraz powiedzcie tą cześć, która będzie łamać nasz
regulamin szkolny.
- Łamać?? Hermiono, o co ty nas podejrzewasz? – Ron udawał
oburzenie
- Wiecie, co może chodzicie stąd, bo ta wstrętna bibliotekarka
zaraz zacznie się na nas wydzierać, bo już patrzy się jakbyśmy jakieś niewiadomo,
co robili.
- Masz racje Clar, chodźmy stąd.
*** Błonia 15 minut później
- No wiec słucham.
- Może najpierw usiądziemy? – usiedli pod ulubionym drzewem
patrząc na spokojna tafle jeziora
- No dobra mówcie, co i jak?
- Harry ty jej to wytłumacz.
- No, bo dostaliśmy pozwolenie na wypad ze szkoły do Hogsmeade na
dzisiejszy wieczór, ale tak pomyśleliśmy, że to już jest takie trochę nudne
chodzić ciągle w jedne i te same miejsca, wiec proponujemy wypad do Londynu.
- Jak to?! Przecież po pierwsze regulamin, a po drugie jak wy
chcecie się tam dostać?
- Przez kominek w pokoju…
- Jaki kominek? Przecież inni uczniowie z pokoju wspólnego to będą
widzieć.
- Nikt nie mówił o Pokoju Wspólnym
- To jak?
- Świński Ryj. Wynajmiemy tam pokój i teleportujemy się do Londynu.
- Ciekawe gdzie?
- No właśnie jeszcze nie wiemy, ale mamy godzinę na wymyślenie
miej..
- No proszę, wielki Potter chce łamać regulamin szkoły i oszukiwać
dyra, kto by pomyślał.
- Draco proszę cię idźcie stąd i zapomnijcie o tym, co mówiliśmy.
- Ami przecież ty nic nie mówiłaś, to wszystko mówił Potter, co
nie Blaise?
- No oczywiście, że tak - Harry zaczął robić się czerwony na
twarzy, widząc to Hermii wkroczyła do akcji. Wstała i podeszła bardzo blisko do
Malfoy.
- Draco powiedz mi szczerze, czego ty znowu chcesz?
- Draco!! – Ruda kopnęła brata, który nie od razu zajarzył, o co
jej chodzi i już miał ciągnąć monolog, gdy znowu dostał kopniaka
- Nic takiego Mionko, po prostu chcemy zaproponować wam
jednorazowa współprace.
- Malfoy, jaką współprace? Czyś ty na głowę upadł?! I już mówiłam
ci kiedyś byś mnie tak nie nazywał.
- Harry uspokój się i daj mi porozmawiać z Malfoyem. – Hermiona
cały czas zachowywała spokój.
- No Granger widzę, że wreszcie zaczynasz mówić sensownie. Może
się przejdziemy i porozmawiamy? Wtedy na pewno dojdziemy do kompromisu.
- Dobrze. Kochani poczekajcie na mnie chwilę.
- Blaise ty też zostań. Musze porozmawiać z Mionką. – mówiąc to
odeszli od grupy. Blaise poszedł usiąść na schodach i zapalił papierosa. A Ron
zaczął się wydzierać.
- O co tu do licha chodzi? Dlaczego Hermiona zwraca się w taki
sposób do tego oślizgłego gnojka?
- Ron uspokój się ona po prostu ratuje nas z opresji. Nic więcej.
Ona naprawdę nic do niego nie czuję to jest taka jakby gra.
- Obyś miała racje.
*** jakieś 20 minut później
W stronę grupki przyjaciół zaczęły zbliżać się dwie osoby.
- Jednak da się z tobą dogadać niekiedy.
- Nawet nie wiesz jak często i nigdy się nie dowiesz, a teraz rusz
się z łaski swojej, bo moi przyjaciele czekają, a musze im powiedzieć, co
ustaliliśmy.
- Pamiętaj, jak oni się nie zgodzą to Potter będzie miał
przechlapane. – mówiąc to oddalił się w stronę schodów, gdzie usiadł i czekał
na dalszy rozwój sprawy.
- No nareszcie, coś ty z nim tam tyle robiła.
- Ron proszę cię uspokój się. Siadaj i słuchajcie mnie uważnie.
Mamy dwa wyjścia. Albo Malfoy powie o wszystkim Snapowi a to wiadomo, czym się
skończy. Albo zgodzimy się na jego warunki a w zamian uzyskamy kominek gdzie
spokojnie będziemy mogli się teleportować do Londynu i z powrotem.
- A jakie to warunki?
- No – Hermii się skrzywiła – On chce byśmy zabrali jego i
Zabiniego ze sobą. I, że bardzo możliwe,
iż…
- Iż…???
- Będą nam towarzyszyć, aż do powrotu do zamku.
- Że co! Nie ma mowy!
- Ron uspokój się. Pomyśl, jeżeli się nie zgodzimy to on wkopie
Harrego.
- To może ja z nim porozmawiam?
- Nie ma sensu Clar pierwsze, co mi powiedział to żebyśmy nie
próbowali wysyłać ciebie na rozmowy, bo pomimo, że traktuje cię jak siostrę to
swojego zdania nie zmieni.
- W takim razie – Harry odezwał się po raz pierwszy odkąd Hermiona
wróciła – musimy się zgodzić na jego warunki.
*** 50 m dalej – schody
- Ale dlaczego postawiłeś im taki warunek?
- Sam nie wiem, ale jakoś to wykorzystam. To, że Granger nie mieszka
u nas w domu to nie znaczy, że zrezygnowałem z swojego planu.
- Bardzo ryzykujesz Draco. Ten plan źle na ciebie wpływa stary,
ale to już twój wybór. Patrz zbliżają się.
- I jak zastanowiliście się? – Draco zgasił papierosa patrząc na
szatynkę
- Tak. Zgadzamy się na twoje warunki.
- Ale Draco?
- Tak Ami?
- Obiecaj mi, że nie złamiesz danego słowa. Nie powiesz nic Snapeowi,
ani nie wykiwasz nas jakoś.
- Dobrze Ami.
- Teraz powiedz nam, co to za kominek masz w Londynie i gdzie to
jest? – Hermiona miała dość czekania
- Jest to…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz