Delikatne promienie słońca przebijały się przez szyby do wnętrza
małej przytulnej restauracji podkreślając swoimi promieniami pomarańczowo
czarne ściany. Po jednej stronie pod ścianą znajdował się szklany bar, za
którym stał młody barman. Na ścianach wisiały obrazy i lustra, a całą resztę
restauracji zajmowały małe szklane stoliki, przy których znajdowały się czarne
sofy. W środku siedziało kilkoro ludzi. Stoliku w samym rogu sali zajmowały
dwie postacie. Była sobota, dlatego wyrwali się z ciasnych murów Hogwartu. Nie
chcieli siedzieć w zatłoczonym miejscu, dlatego weszli do jednej z mniejszych
kawiarenek. Dziewczyna zajadała się lodami, a chłopak przyglądał się jej.
- Powiesz mi, co ci się ostatnio stało, że jesteś taka cicha?
- Nic, po prostu miałam gorsze dni, ale już jest wszystko lepiej. Dlaczego
Ron został w Hogwartcie?
- Mówił, że ma coś do załatwienia. Ale ja stawiam, że to ma coś
wspólnego z Lav.
- Z Lav? Przecież oni się rozstali.
- Tak, ale ostatnio znowu zaczęli spędzać ze sobą wolny czas.
- To dobrze. A u Ciebie jak tam po rozstaniu z Ginny?
- Dobrze… - pogrążyli się w rozmowie. Do kawiarenki weszła mała
ruda istotka. Gdy Hermiona ją zauważyła pomachała ręką.
- Cześć Ginny!
- Mogę się dosiąść, czy będziecie mieli cos przeciwko temu? –
mówiąc to niepewnie popatrzyła na Harrego. Ten widząc to uśmiechnął się.
- Oczywiście, że możesz.
- Dzięki. Wyszłam z zamku, bo już miałam dość siedzenia w budynku,
ale po prostu głupio się chodzi tak samemu. A widzieliście dzisiaj Rona?
- Tak, został w zamku.
- Wiem, o tym, ale czy widzieliście go potem po śniadaniu, przed
wyjściem z zamku?
- Nie, a co?
- Wyglądał, jakby mu woda sodowa uderzyła do głowy. Uśmiechał się
jak… nie umiem tego określić – gdy to powiedziała cała trójka wybuchła
śmiechem. Dlatego nie słyszeli jak drzwi otworzyły się kolejny raz a do środka
weszły kolejne osoby. Dziewczyna i dwoje chłopaków. Jeden z nich skierował się
w stronę najbliższego wolnego stolika. Ale dziewczyna złapała go za rękę żeby
go zatrzymać. Jej uwagę zwróciły śmiechy trójki przyjaciół. Dlatego pociągnęła
go w tamtą stronę. Gdy podeszli usiadła na czarnej sofie obok Ginny.
- Cześć, przeszkadzamy?
- Ty nie, ale oni tak. – mówiąc to Harry wskazał głowa na chłopaków,
którzy stali obok ich stolika.
- Oj Potter nie narzekaj, oni nie są tacy źli. – uśmiechnęła się
do niego, przez co on przestał od razu protestować
- My nie jesteśmy źli Ami, ale on tak. Dlatego ja i Blaise idziemy
do innego stolika. Jak znudzi ci się ich towarzystwo to do nas przyjdź. – blondyn
odwrócił się chcąc odejść na drugi koniec sali.
- Draco! Daj spokój nie zachowuj się jak dziecko. Ty Blaise siadaj
obok mnie – pociągnęła chłopaka z całej siły, przez co stracił równowagę i
usiadł koło niej – A ty Draco idź do baru i zamów coś dla was a dla mnie lody
czekoladowe.
- Nie będziesz mną rządzić Ami.
- Ja nie rządzę, ja proszę.
- Nie patrz na mnie jakbyś była zmokłym psem. Zaraz ci przyniosę
te twoje lody. – oddalił się w stronę baru.
- Ej Hermiono a ty, dlaczego jesteś taka markotna? – blondynka zwróciła
się do gryfonki, która ze zrezygnowaniem położyła głowę na stole. W tym momencie
do stolika wrócił Malfoy, który usadowił się koło niej. Zaraz za nim do stolika
podszedł barman z tacą, na której przyniósł puchar lodów dla Clar i whisky oraz
dwie szklanki, na co Clar od razu zareagowała.
- Draco ty jesteś okropny!
- No, co? Mam ochotę się napić i Zabini zapewne napije się ze mną.
- Mi nie o to chodzi, że chcesz pić, ale o to, że wziąłeś tylko dwie
szklanki. – odwracając głowę zwróciła się do barmana. – Czy mógłby pan
przynieść jeszcze cztery szklanki?
- Ależ oczywiście, zaraz przyniosę. – barman odszedł od ich
stolika, by po chwili wrócić z szklankami.
- Czy podać coś jeszcze?
- Na razie dziękujemy – słysząc to odszedł.
- Clar chyba sobie ze mnie żartujesz myśląc, że ja będę pić z gryfonami.
- Nikt ci nie każe, ja będę z nimi pić.
- Ale to ja zapłaciłem za tą butelkę.
- No i co z tego. Niby, kto inny miał za nią zapłacić? Ja? Nie
zrzędź tylko nalej. – blondyn wziął butelkę do ręki ze zrezygnowaniem. W tym
samym momencie gryfonka nie wytrzymała i wstała.
- Hermiono, co ci jest? – Clar dziwnie patrzyła na przyjaciółkę
- Nic po prostu nie będę siedzieć z tym pajacem przy jednym
stoliku i do tego z nim pić. Harry, Ginny idziecie ze mną?
- Szkoda darmowego alkoholu nawet jakbym miał pić ze ślizgonami, ale
idziemy z tobą. – Harry wstał zbierając się do wyjścia.
- Siadać! Nigdzie nie pójdziecie! – ton głosu panny Greek
spowodował, że natychmiast usiedli. Jedynie panna Granger dalej stała.
- Hermiono siadaj.
- Nie.
- W tej chwili usiądź, bo nie ręczę za siebie. – zrezygnowana
gryfonka usiadła.
- Nigdzie nie idziecie. Po pierwsze chcę się z wami napić, a po drugie
zaraz mi tu wytłumaczycie, o co chodzi. Wiem, że nigdy nie lubiłaś Draco, ale
ostatnio chodzisz zamyślona i do tego jakbyś mogła to omijałabyś go jak
najdalej się da. Nie otwieraj ust jak ryba tylko wytłumacz nam to. Jeżeli nie
to na to pytanie może odpowie nam Draco.
- Nie ma sprawy mogę wam opowiedzieć, co się dzieje z waszą
Hermionką.
- Nie! To ja już wytłumaczę. – ze smutkiem popatrzyła na drzwi
wyjściowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz