wtorek, 28 sierpnia 2012

35. Dziura w ścianie


Gdy za oknem zrobiło się ciemno, wszystkie korytarze szkoły czarodziejów oświetlone były pochodniami. Właśnie w tej chwili na końcu jednego z takich korytarzy pojawiła się szybko idąca postać, która zostawiała za sobą mokre ślady. Kiedy przechodziła obok jednej z klas drzwi się otworzyły i na korytarz wyszła mała ruda osóbka.
- Hermiona, a co ty tu robisz? I dlaczego jesteś przemoczona do suchej nitki?
- Wpadłam w zaspę, ale nie chcę o tym rozmawiać. Marze teraz o ciepłej kąpieli i dobrej kolacji.
- To się pośpiesz, bo kolacja zaczyna się za niecałe czterdzieści minut.

*** godzinę później

Większość uczniów siedziała już przy stołach, gdy drzwi do wielkiej sali otworzyły się. Do środka weszła ładna brązowowłosa dziewczyna. Przeszła obok stołu ślizgonów nawet nie spojrzawszy na ludzi, którzy przy nim siedzieli. Skierowała się prosto na swoje miejsce. Gdy usiadła przy stoliku, ze zdziwieniem popatrzyła na blondwłosą istotę siedząca naprzeciw niej.
- Co to zmieniasz dom Clar?
- Tak jakoś stwierdziłam, że tak. Nie będę siedziała z tymi orangutanami. – mówiąc to wskazała palcem na stół ślizgonów gdzie siedział Draco z Blaisem.
- Rozumiem, koleżankę. W takim razie smacznego. – Zanim zabrała się do jedzenia ostatni raz spojrzała na stół obok gdzie blondas szczerzył się do niej jednym ze swoich irytujących uśmieszków.

***

Siedziała u siebie w pokoju, a dokładniej leżąc w łóżku czytała książkę. Nie mogła skupić się na jej treści, gdyż głowę zaprzątały jej wydarzenia dzisiejszego dnia. Miała właśnie gasić lampkę, gdy coś zastukało do okna. Podniosła się i otworzyła je, a do pokoju wleciała czarna sowa. Hermiona odebrała list, a gdy tylko to zrobiła ptak wyleciał przez okno. Rozłożyła kartkę, na której widać było granatowe schludne pismo.

„ Czekam o 22.30 przy klasie do transmutacji. Nie spóźni się, bo bardzo tego nie lubię”

                                                                                                                          D. M.   

Panna Granger z irytacja popatrzyła na kartkę, którą zmięła i wrzuciła do kosza. Popatrzyła na zegarek, stojący na szafce nocnej. Była jedenasta. Żeby zdążyć musiałaby zaraz wyjść.
/ Co za imbecyl, nie dość, że chce bym wyszła po dziesiątej, za co mogę dostać szlaban. To jeszcze chce bym szła na drugą stronę zamku…/

*** 15 minut później.

W nocnej ciszy słychać było kroki niosące się echem po całym korytarzu. Dziewczyna zatrzymała się, ścigała buty i wzięła je do ręki. Poczuła pod stopami chłód posadzki. Teraz mogła przemieszczać się szybciej i ciszej.
/ Co ja głupia robie. Jestem nienormalna. Poszło mi na głowę. Hermino Granger pamiętaj idziesz tam by dać mu popalić i dać mu do zrozumienia, że ma się odwalił./

***23.35

 Malfoy siedział pod ścianą. Popatrzył na zegarek, po czym wstał i zaczął spacerować wzdłuż ściany. Postanowił dać jej jeszcze pięć minut. Odwrócił się żeby przebyć ten sam odcinek kolejny raz.
- Rany Julek Granger czy Ty musisz mnie tak straszyć? – popatrzył na nią. Stała przed nim oparta o ścianę i ubierała buty. Popatrzył na zegarek – Punktualność nie jest twoja mocna stroną.
- Z tego, co wiem to mam na imię Hermiona, a nie Julek, a ty się Malfoy mnie nie czepiaj, bo miałam w ogóle nie przyjść.
- Czyżby? To, co tu robisz?
- Przyszłam, powiedzieć ci tylko żebyś się ode mnie odczepił.
- To, co mówisz jest bardzo interesujące, ale to niemożliwe.
- Czego ty człowieku ode mnie chcesz?
- Chodź – złapał ja za rękę i pociągnął za sobą. Minęli salę do transmutacji i stanęli przed bordową kotarą z herbami czterech domów. Draco ją odsłonił dotknął różdżką jednego kamienia, po czym w ścianie pojawiła się dziura.
- Co to?
- Zamaskowane pomieszczenie. Wchodź – odsunął się żeby zrobić jej przejście.
- Żebyś mnie tam zamknął? Chyba śnisz.
- Granger nie bądź uparta. Myślisz, że ściągnąłem cię tutaj by cię zamknąć?
- Po tobie można spodziewać się wszystkiego Tleniony
- Jak mnie nazwałaś szopo?
- Tak jak słyszałeś tleniony – rozmowa ta trwałaby dłużej gdyby nie szelest za zakrętem
- Ktoś idzie. Kryj się - mówiąc to chłopak przepchnął ją przez dziurę w ścianie i sam za nią wszedł. Ściana się zamknęła a kotara opuściła. Stali w całkowitej ciemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz