czwartek, 16 sierpnia 2012

4. Szlaban


Zbliżała się godzina 18.30, gdy czwórka przyjaciół siedziała przed kominkiem w Pokoju Wspólnym.
- Będę musiała iść, bo o 19 mam szlaban, a tak mi się nie chce stąd ruszać.
- Będzie dobrze Miona, zobaczysz.
- No nie wiem Ginny. Szlaban z Malfoyem to nic dobrego. Dobra, ja lecę, bo nie mogę się spóźnić. Pa!
- Pa!- Dziewczyna wyszła przez dziurę po portretem i ruszyła w stronę lochów. Dokładnie o 19 zapukała w drzwi gabinetu profesora
- Proszę!
- Dzień dobry panie profesorze
- Siadaj Granger musimy jeszcze poczekać na pana Malfoya
- Dzień dobry panie profesorze. Czy pan coś o mnie mówił?
- Malfoy siadaj i cisza. Wiecie dobrze, za co macie szlaban, a waszym zadaniem karnym będzie uporządkowanie kartotek z danymi uczniów, którzy chodzą do tej szkoły.
- Ale tego będzie dużo!
- Tak, wiem dobrze o tym. Dlatego szlaban będziecie mieli codziennie do czasu, aż tego nie skończycie. A teraz proszę iść za mną.

Gdy zaprowadził ich pod dane drzwi, weszli do pomieszczenia wypełnionego szafami z kartotekami uczniów. Na środku stały dwa stoliczki z lampkami i dwa krzesła.
- Aha zapomniałbym ma być to zrobione sposobem mugolskim, więc proszę oddać mi różyczki. Wrócę tu za dwie godziny – powiedziawszy to wyszedł zostawiając ich samych. Malfoy rozsiadł się na krześle
- No Granger zabieraj się do roboty.
- Chyba coś ci się pomyliło! Mamy to robić obydwoje.
- A co masz na myśli? – z drwiącą miną zapytał ślizgon
- Jak to, co?! Segregowanie kartotek. Ty bierzesz tą połowę, ja tę – po czym odeszła żeby zabrać się za pracę. Po prawie dwóch godzinach uporządkowała kilka szuflad. Wstała i podeszła do szafy żeby odłożyć uporządkowane karty na odpowiednie miejsce, gdy nagle poczuła na swoim karku ciepły oddech. Odwróciła się
- Malfoy, co ty robisz kretynie?
- Mówiłem ci kotku, że masz niezłą figurę. - dziewczyna zaczęła się cofać ze strachem, gdyż nie zobaczyła w jego oczach jak zawsze pogardę i drwinę, lecz pożądanie, ale na swojej drodze spotkała szafy. Malfoy uśmiechnął się z wyższością. Podszedł do niej bliżej, zagradzając jej tym samym jedyną drogę ucieczki. Oparł się rękami o szafę koło jej głowy. Był bardzo blisko, Hermiona poczuła jego perfumy i wtedy Ślizgon ją pocałował. Dziewczynie zakręciło się w głowie, oddała pocałunek. Nagle jednak się opamiętała / Co ja robie, głupia, przecież to mój największy wróg, to Malfoy /. Odepchnęła go z całej siły. Podeszła do niego i uderzyła w twarz.
 - Nigdy więcej tego nie rób zrozumiałeś Malfoy??!!
- Mówiłem ci już, zawsze robie to, co chcę.
- Ale tym razem tak nie będzie, nie jestem jak inne panny w tej szkole, które są na każde twoje skinienie palcem.
-Zawsze mam to, co chcę. Ty Granger też będziesz moja, jeżeli ja tylko tego będę chciał. A i jeszcze jedno. NIGDY, powtarzam NIGDY w życiu więcej mnie nie uderzysz zrozumiano? Bo inaczej pogadamy mniej przyjemnie – powiedziawszy to odwrócił się w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły
- Patrząc tak na wasze tempo pracy, to jeszcze około tygodnia będziecie mieli ten szlaban, a teraz zabierzcie swoje różdżki i zmykajcie. Jutro Was tu widzę punktualnie o 19. - usłyszawszy to ominęła Malfoya, zabrała różdżkę i ruszyła w stronę swojego dormitorium, pogrążona w swoich myślach  / Jego usta są takie miękkie,. Rany! O czym ja myślę przecież to Malfoy, ale nie zmienia to faktu, że coś w sobie ma, a oczy! Dlaczego nie widziałam wtedy w nich tej drwiny i niechęci? Może... nie to niemożliwe, to jest Malfoy, głupia uspokój się !/ Rozmyślając tak dotarła do swojego dormitorium, położyła się na łóżku i od razu zasnęła wykończona całym dniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz