Zbliżała się godzina 18.30, gdy czwórka przyjaciół siedziała przed
kominkiem w Pokoju Wspólnym.
- Będę musiała iść, bo o 19 mam szlaban, a tak mi się nie chce
stąd ruszać.
- Będzie dobrze Miona, zobaczysz.
- No nie wiem Ginny. Szlaban z Malfoyem to nic dobrego. Dobra, ja
lecę, bo nie mogę się spóźnić. Pa!
- Pa!- Dziewczyna wyszła przez dziurę po portretem i ruszyła w
stronę lochów. Dokładnie o 19 zapukała w drzwi gabinetu profesora
- Proszę!
- Dzień dobry panie profesorze
- Siadaj Granger musimy jeszcze poczekać na pana Malfoya
- Dzień dobry panie profesorze. Czy pan coś o mnie mówił?
- Malfoy siadaj i cisza. Wiecie dobrze, za co macie szlaban, a
waszym zadaniem karnym będzie uporządkowanie kartotek z danymi uczniów, którzy
chodzą do tej szkoły.
- Ale tego będzie dużo!
- Tak, wiem dobrze o tym. Dlatego szlaban będziecie mieli
codziennie do czasu, aż tego nie skończycie. A teraz proszę iść za mną.
Gdy zaprowadził ich pod dane drzwi, weszli do pomieszczenia
wypełnionego szafami z kartotekami uczniów. Na środku stały dwa stoliczki z
lampkami i dwa krzesła.
- Aha zapomniałbym ma być to zrobione sposobem mugolskim, więc
proszę oddać mi różyczki. Wrócę tu za dwie godziny – powiedziawszy to wyszedł
zostawiając ich samych. Malfoy rozsiadł się na krześle
- No Granger zabieraj się do roboty.
- Chyba coś ci się pomyliło! Mamy to robić obydwoje.
- A co masz na myśli? – z drwiącą miną zapytał ślizgon
- Jak to, co?! Segregowanie kartotek. Ty bierzesz tą połowę, ja tę
– po czym odeszła żeby zabrać się za pracę. Po prawie dwóch godzinach
uporządkowała kilka szuflad. Wstała i podeszła do szafy żeby odłożyć
uporządkowane karty na odpowiednie miejsce, gdy nagle poczuła na swoim karku ciepły
oddech. Odwróciła się
- Malfoy, co ty robisz kretynie?
- Mówiłem ci kotku, że masz niezłą figurę. - dziewczyna zaczęła
się cofać ze strachem, gdyż nie zobaczyła w jego oczach jak zawsze pogardę i
drwinę, lecz pożądanie, ale na swojej drodze spotkała szafy. Malfoy uśmiechnął
się z wyższością. Podszedł do niej bliżej, zagradzając jej tym samym jedyną drogę
ucieczki. Oparł się rękami o szafę koło jej głowy. Był bardzo blisko, Hermiona
poczuła jego perfumy i wtedy Ślizgon ją pocałował. Dziewczynie zakręciło się w
głowie, oddała pocałunek. Nagle jednak się opamiętała / Co ja robie, głupia,
przecież to mój największy wróg, to Malfoy /. Odepchnęła go z całej siły. Podeszła
do niego i uderzyła w twarz.
- Nigdy więcej tego nie rób
zrozumiałeś Malfoy??!!
- Mówiłem ci już, zawsze robie to, co chcę.
- Ale tym razem tak nie będzie, nie jestem jak inne panny w tej szkole,
które są na każde twoje skinienie palcem.
-Zawsze mam to, co chcę. Ty Granger też będziesz moja, jeżeli ja
tylko tego będę chciał. A i jeszcze jedno. NIGDY, powtarzam NIGDY w życiu
więcej mnie nie uderzysz zrozumiano? Bo inaczej pogadamy mniej przyjemnie –
powiedziawszy to odwrócił się w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły
- Patrząc tak na wasze tempo pracy, to jeszcze około tygodnia
będziecie mieli ten szlaban, a teraz zabierzcie swoje różdżki i zmykajcie.
Jutro Was tu widzę punktualnie o 19. - usłyszawszy to ominęła Malfoya, zabrała
różdżkę i ruszyła w stronę swojego dormitorium, pogrążona w swoich myślach /
Jego usta są takie miękkie,. Rany! O czym ja myślę przecież to Malfoy, ale nie
zmienia to faktu, że coś w sobie ma, a oczy! Dlaczego nie widziałam wtedy w
nich tej drwiny i niechęci? Może... nie to niemożliwe, to jest Malfoy, głupia
uspokój się !/ Rozmyślając tak dotarła do swojego dormitorium, położyła się na
łóżku i od razu zasnęła wykończona całym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz