Kolejne tygodnie mijały w spokoju, zbliżając się coraz bardziej do
wyznaczonego poniedziałku, a z tym do NSK, co za bardzo nie podobało się wszystkim.
***Poniedziałek 28.09
- Hermiona, wstawaj! Wiesz, ze nie możemy się spóźnić na
dzisiejsze śniadanie. Dzisiaj sie rozpoczyna ta głupia akcja NSK.
- Wiem i dlatego nie wstaję, nie mam ochoty w tym brać udziału.
- Ale musisz, wiesz, że to jest obowiązkowe.
- No tak, ale ja nie chcę...
- Mionka, proszę cie, ja nie mam dzisiaj siły ściągać cię z łóżka.
Też nie chcę brać w tym udziału, ale...
- Dobra, już mi nie truj tutaj, wstaje...
***20 minut później - wejście do WS
- Proszę o ustawienie się rocznikami! Klasy od 1-5 zaraz wejdą do
sali, zajmując miejsca przy swoich stołach. Osoby z klasy 6 i 7 zostaną
alfabetycznie wywołane. Osoba po przydziale siada do danego stolika -
powiedziawszy to opiekunka gryfonów wpuściła osoby z klas 1-5 do wielkiej sali
i odeszła. Po chwili drzwi się otworzyły i zaczęto wywoływać osoby z roczników
6 i 7.
- Abbot, Hanna!
- Bones, Susan!
- Boot, Terry! - Grupa prze drzwiami zaczynała maleć. Czwórka
przyjaciół stała z boku rozmawiając o przydziale sprzed lat.
- Pamiętam jak bliźniacy mówili mi, że przydział boli, a ja im uwierzyłem
i strasznie się bałem.
- A ja powtarzałam zaklęcia
- A ja sądziłem, że to jakaś pomyłka, że tu jestem - Rozmowę
przerwało kolejne otwarcie drzwi
- Granger, Hermiona! - dziewczyna weszła do sali, skierowała się w
stronę tiary, siadła na stołku, ubrała kapelusz na głowę i jak prawie 7 lat
temu czekała na wyrok. Ku jej wielkiemu przerażeniu tiara wrzasnęła
- Slytherin! - Hermi na ugiętych nogach udała się do stołu węża i
patrzyła na przydział
- Killtin, Tom!
- Griffindor! - profesor McGonagall wyczytywała kolejne nazwiska,
po przeczytaniu kolejnego Hermiona z zaciekawieniem patrzyła na otwierające sie
drzwi, w których stanął Dracon. Blondyn wkroczył dumnie do sali, ubrał tiarę i
czekał.
- Slytherin! - chłopak z uśmiechem zadowolenia usiadł naprzeciwko
Hermiony.
- No, proszę, kogo my tu mamy, wspaniała szlama Granger w Slytherinie,
kto by pomyślał. Dziewczyna go zignorowała, gdyż do sali wszedł Harry.
- Ravenclaw! - siadając przy stole krukonów, popatrzył zdziwiony
na Hermionę. Ta wzruszyła ramionami i posłała mu zrezygnowane spojrzenie. Teraz
oglądali przydział czekając, aż wywołają Rona i Ginny.
- Weasley, Ginny!
- Slytherin! - dziewczyna siadła koło przyjaciółki.
- Lepiej być w dwie w tym domu niż samemu - pocieszały się
nawzajem.
- Weaslay, Ronald!
-Ravenclaw! - Ron przysiadł sie do Harrego i o mało nie spadł z krzesła,
gdy zauważył, gdzie trafiła jego siostra i przyjaciółka.
- No, Granger Twój Bliznowaty i Wiewiór wylądowali gdzie indziej.
Tylko nie płacz, ja ci ich zastąpię i to w 100% będę lepszy od nich. - w Hermionie
zagotowało się.
- Pieprz się Malfoy!
- Z tobą chętnie - szyderczy uśmiech przyozdobił twarz Ślizgona.
- Śnisz kotku.
- Skąd wiesz, że mi sie to śniło? Czyżby tobie też? - wymianę zdań
przerwało koniec przydziału. Gdy Blaise Zabini przysiadł się do Malfoya powstał
dyrektor.
- Jak widzicie wasze szaty zmieniły godła i kolor. Po śniadaniu
udacie się do pokoi wspólnych, gdzie dowiecie się reszty od opiekunów domów. A
teraz życzę smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz