… - opowiadanie przerwało pukanie do drzwi. Clar wstała z łóżka i
podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła na progu stał przystojny blondyn
- Ami mam sprawę.
- Wejdź. Chyba, że przeszkadza ci towarzystwo Hermiony. Jak tak,
to przyjdź później.
- Nie przeszkadza – wszedł do pokoju za dziewczyną, która usiadła
na łóżku i poklepała miejsce obok siebie zachęcając do tego żeby usiadł koło
niej.
- Słucham
- Nie mam notatek z transmutacji, więc nie mogę zrobić zadania
mogłabyś?
- Oczywiście, że tak. Tylko muszę je poszukać, bo wyniosłam je do
biblioteczki – zarówno Clar jak i Draco w swoich prywatnych dormitoriach mieli
biblioteczki. Tak nazywali pomieszczenia o niewielkich rozmiarach dołączonych
do ich dormitoriów. Znajdował się tam podręczny regał z księgami, fotel i półki
na papiery. Właśnie teraz Clar zniknęła za dębowymi drzwiami prowadzącymi do
tego pomieszczenia. Draco zaczął przyglądać się brązowowłosej dziewczynie,
która siedziała odarta o jedną z kolumn łóżka i patrzyła na niego. Nie wiedział,
co się z nim dzieje, czuł tylko, że patrząc w jej oczy zatapia się w nich.
Zaczął zbliżać się do niej tak, że po chwili siedział obok niej. Nachylił głowę
w jej stronę. Od jej ust dzieliły go milimetry, kiedy nagle boleśnie poczuł, że
jego szanowny tyłek miał twarde zderzenie z podłogą. Hermiona siedząc na łóżku
zwijała się ze śmiechu.
- No i z czego rżysz Granger?
- Z twojej miny. Która była komiczna.
- Tak cię bawi mój upadek?
- Alleluja, nie wiedziałam, że dożyje chwili, w której Draco Malfoy
– Pan – i –Władca - Świata przyzna się do swojego upadku.
- Granger nie przeginaj, bo ten upadek zaliczyłem przez ciebie.
Perfidnie mnie popchnęłaś. Z drugiej strony miło słyszeć, że uważasz mnie za
władcę wiec może wykonasz moje polecenie? Co ty a to?
- Jeszcze na mózg nie upadłam żeby wykonywać twoje polecenia.
- Pożyjemy zobaczymy. Jakoś bardzo mnie pociąga myśl, o tym, że
mógłbym rozkazywać ci w łóżku.
- Musisz zadowolić się myślami, bo ja nigdy nie pójdę z tobą do
łóżka. N – I – G – D – Y. Dotarło do tego twojego łba?
- Kochanie ty moje drogie nigdy nie mów nigdy, bo to
niebezpieczne.
- A ty dalej o jednym. – zapewne dalej ciągnęliby tak tą ciekawą
wymianę zdań, gdyby nie to, że do pokoju wróciła Clar.
- A wy znowu się sprzeczacie? Normalnie jak małe dzieci. Proszę
oto te notatki, o które prosiłeś.
- Dzięki jesteś kochana – odebrał notatki, pocałował Clar z
wdzięczności w policzek i ruszył do drzwi. Gdy je otworzył popatrzył jeszcze
raz na Hermionę – Do zobaczenia.- Ale widząc, że ona nie zwraca na nią uwagi
wyszedł zamykając za sobą drzwi. Kiedy tylko to zrobił brązowowłosa gryfonka
wybuchła śmiechem.
- Miona dobrze się czujesz?
- Pewnie, że tak.
- Jakoś w to wątpię. – gdy to mówiła drzwi dormitorium panny Greek
znowu się otworzyły, na co panna Granger wstrzymała śmiech ze strachem, ze osoba,
która wejdzie do pokoju to znowu jasnowłosy ślizgon, ale zamiast niego w
drzwiach stanęła rudowłosa mała istotka, na co panna Granger, która nie mogła
dużej utrzymać śmiechu na nowo wybuchła.
- Cześć Ginny.
- Cześć Clar. A tej, co znowu? – rudowłose dziewczę wskazało na
swoją przyjaciółkę
- Mnie nie pytaj, ja nic nie wiem.
- Widać już całkowicie jej odbiło. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam.
- Oczywiście, że nie. Siadaj. – blondynka wskazała ręką na łóżko
- Przyszłam sobie z wami porozmawiać i o czymś poinformować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz