czwartek, 16 sierpnia 2012

3. Eliksiry i liściki


- Hermi! Hermi! Wstawaj, bo jak tak dalej pójdzie, to spóźnisz się na śniadanie.
- Za chwile mamo – odparła przewracając się na drugi bok.
- Po pierwsze nie jestem twoją mamą, a po drugie wstawaj ty śpiochu jeden! - gryfonka otworzyła powoli oczy i zobaczyła nad sobą roześmianą twarz otuloną płaszczem rudych włosów.
- Która godzina?
- 7.40 za 20 minut śniadanie.
- Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej?
- Próbowałam, Pav i Lav są świadkami. Budzę cię chyba od 20 minut jak nie lepiej, a ty za każdym razem odpowiadałaś „ Mamo jeszcze chwileczkę” – Ruda wybuchła śmiechem.
- No, dobrze mamusiu teraz idę się przebrać, a ty czekaj na swoją córeczkę, która zaraz wróci - Hermiona pokazała jej język, po czym znikła w łazience. Po dłuższej chwili wyszła i ruszyły do wielkiej sali. Siadły koło chłopaków i pogrążyły się w rozmowie.  Kilka minut później podeszła do nich profesor McGonagall i wręczyła im plany lekcji
- O nie! Co za pacan układał ten plan? Jak można nam dać dwie lekcje eliksirów na początku tygo...
- Panie Weasley! Ja układam plany lekcji i ma pan szczęście, że Gryfindor nie ma jeszcze żadnych punktów, bo musiałabym odjąć je za twoje zachowanie – opowiedziała McGonagall, która jeszcze nie odeszła od stołu Gryfonów, czego Ron nie zauważył.
- Przepraszam pani profesor. Po śniadaniu poszli do dormitoriów po swoje torby i udali się na pierwszą w tym roku lekcje eliksirów. Schodząc już po schodach słyszeli rozmowy Ślizgonów, co nie poprawiło im humoru. Podeszli pod klasę i w tej samej chwili drzwi otworzyły się, a stanął w nich nie, kto inny jak Snape. Uczniowie weszli po cichu do klasy i zajęli swoje miejsca. Gdy Nietoperz zaczął swój wykład Hermiona wyciągnęła składniki do sporządzenia eliksiru. Nagle usłyszała szelest kartki. Zerknęła na ławkę i zobaczyła zaadresowany do niej liścik. Otworzyła go powoli tak by nauczyciel tego nie zauważył.

 „W tej spódnicy mini wyglądasz niczego sobie moje szlamowate kochanie, ale ja bym doradził ją trochę skróci, a najlepiej o jakieś 5 cm. D.M”

Hermi przeczytała liścik i spiorunowała Malfoya wzrokiem, po czym wzięła kartkę i odpisała.

„ A co ci do mojej spódniczki, to tylko i wyłącznie mój interes, czystokrwiste słońce”

Niestety pech chciał, że w połowie przesyłania liścik przechwycił Snape.
- No, proszę, proszę, co my tu mamy. Nasza wspaniała, wszystkowiedząca panna Granger, do tego prefekt, przesyła liściki na lekcji. – 10 pkt. dla Gryfindoru. Do kogo ten liścik Granger? - dziewczyna milczała. – No dobrze nie chcesz powiedzieć, to sam sprawdzę – po czym rzucił zaklęcie i patrzył gdzie poleci kartka. Gdy wyładowała przed Draco profesor się zamyślił, a Ron i Harry nie wierzyli własnym oczom.
- Granger, podsunęłaś mi pomysł, jeżeli ci się zebrało na zawieranie bliższych znajomości na lekcjach, to ja ci to ułatwię. Proszę bardzo przez najbliższy semestr będziecie pracować w grupach.  Granger siądzie koło Malfoya, Potter koło Parkinson, Weasley koło Greengrass...  - i zaczęło się rozsadzanie. Dziewczyna niechętnie siadła koło Malfoya.
- No, no słońce, jaka miła niespodzianka – przesłał jej szyderczy uśmiech. Dziewczyna go zignorowała i tak było do połowy lekcji, gdy nagle poczuła na swojej nodze jego rękę. Zerwała się jak oparzona i nie zwracając na nic uwagi zaczęła się wydzierać.
- Co ty sobie wyobrażasz...!
- Nie drzyj się! Robię, co mi się podoba i na co mam ochotę – kłótnia rozpętała się na dobre
- Cisza! Granger i Malfoy, macie szlaban, dzisiaj u mnie w gabinecie o 19.
- Ale panie prof…
- Malfoy punktualnie o 19, a teraz siadać i wracamy do lekcji. Dalszy ciąg lekcji przebiegł w spokoju, tak samo jak inne lekcje. Gorzej było po drodze na obiad, gdy trójca miała czas żeby pogadać.
- Jak mogłaś pisać do niego liściki!
- Ron to nie tak jak myślisz!
- A jak! – wrzeszczał jak opętany, przy czym jego twarz miała kolor jego włosów.
- Jak się zamkniesz i mi pozwolisz wytłumaczyć, to będziesz wiedział jak! – Po tych dobitnych słowach chłopak zamilkł gdyż, gwałtowna reakcja dziewczyny zdziwiła go.
- Ten debil napisał do mnie liścik z głupotami wiec mu odpisałam by się bujał i dał mi święty spokój.
- Na pewno?
- Tak
- I ty nic do niego,e... no wiesz?
-Tak. Jedynie, co do niego mam to, to, że jest kretynem.
- To dobrze, w takim razie chodźcie szybciej, bo jestem głodny – po tych słowach dziewczyna i Harry zaczęli się śmiać, czego rudy nie zrozumiał.
- Coś się stało? Coś dziwnego powiedziałem?
- N.. ni...nie nic się nie stało, cho...chodźmy już na ten obi...obiad – odpowiedziała dusząc się ze śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz