- Hermi! Hermi! Wstawaj, bo jak tak dalej pójdzie, to spóźnisz się
na śniadanie.
- Za chwile mamo – odparła przewracając się na drugi bok.
- Po pierwsze nie jestem twoją mamą, a po drugie wstawaj ty
śpiochu jeden! - gryfonka otworzyła powoli oczy i zobaczyła nad sobą roześmianą
twarz otuloną płaszczem rudych włosów.
- Która godzina?
- 7.40 za 20 minut śniadanie.
- Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś wcześniej?
- Próbowałam, Pav i Lav są świadkami. Budzę cię chyba od 20 minut
jak nie lepiej, a ty za każdym razem odpowiadałaś „ Mamo jeszcze chwileczkę” –
Ruda wybuchła śmiechem.
- No, dobrze mamusiu teraz idę się przebrać, a ty czekaj na swoją
córeczkę, która zaraz wróci - Hermiona pokazała jej język, po czym znikła w
łazience. Po dłuższej chwili wyszła i ruszyły do wielkiej sali. Siadły koło
chłopaków i pogrążyły się w rozmowie.
Kilka minut później podeszła do nich profesor McGonagall i wręczyła im plany
lekcji
- O nie! Co za pacan układał ten plan? Jak można nam dać dwie
lekcje eliksirów na początku tygo...
- Panie Weasley! Ja układam plany lekcji i ma pan szczęście, że
Gryfindor nie ma jeszcze żadnych punktów, bo musiałabym odjąć je za twoje
zachowanie – opowiedziała McGonagall, która jeszcze nie odeszła od stołu
Gryfonów, czego Ron nie zauważył.
- Przepraszam pani profesor. Po śniadaniu poszli do dormitoriów po
swoje torby i udali się na pierwszą w tym roku lekcje eliksirów. Schodząc już
po schodach słyszeli rozmowy Ślizgonów, co nie poprawiło im humoru. Podeszli
pod klasę i w tej samej chwili drzwi otworzyły się, a stanął w nich nie, kto
inny jak Snape. Uczniowie weszli po cichu do klasy i zajęli swoje miejsca. Gdy
Nietoperz zaczął swój wykład Hermiona wyciągnęła składniki do sporządzenia
eliksiru. Nagle usłyszała szelest kartki. Zerknęła na ławkę i zobaczyła
zaadresowany do niej liścik. Otworzyła go powoli tak by nauczyciel tego nie
zauważył.
„W tej spódnicy mini
wyglądasz niczego sobie moje szlamowate kochanie, ale ja bym doradził ją trochę
skróci, a najlepiej o jakieś 5 cm. D.M”
Hermi przeczytała liścik i spiorunowała Malfoya wzrokiem, po czym
wzięła kartkę i odpisała.
„ A co ci do mojej spódniczki, to tylko i wyłącznie mój interes,
czystokrwiste słońce”
Niestety pech chciał, że w połowie przesyłania liścik przechwycił
Snape.
- No, proszę, proszę, co my tu mamy. Nasza wspaniała, wszystkowiedząca panna Granger, do tego prefekt, przesyła liściki na lekcji. – 10 pkt. dla Gryfindoru. Do kogo ten liścik Granger? - dziewczyna milczała. – No dobrze nie chcesz powiedzieć, to sam sprawdzę – po czym rzucił zaklęcie i patrzył gdzie poleci kartka. Gdy wyładowała przed Draco profesor się zamyślił, a Ron i Harry nie wierzyli własnym oczom.
- No, proszę, proszę, co my tu mamy. Nasza wspaniała, wszystkowiedząca panna Granger, do tego prefekt, przesyła liściki na lekcji. – 10 pkt. dla Gryfindoru. Do kogo ten liścik Granger? - dziewczyna milczała. – No dobrze nie chcesz powiedzieć, to sam sprawdzę – po czym rzucił zaklęcie i patrzył gdzie poleci kartka. Gdy wyładowała przed Draco profesor się zamyślił, a Ron i Harry nie wierzyli własnym oczom.
- Granger, podsunęłaś mi pomysł, jeżeli ci się zebrało na
zawieranie bliższych znajomości na lekcjach, to ja ci to ułatwię. Proszę bardzo
przez najbliższy semestr będziecie pracować w grupach. Granger siądzie koło Malfoya, Potter koło
Parkinson, Weasley koło Greengrass... - i
zaczęło się rozsadzanie. Dziewczyna niechętnie siadła koło Malfoya.
- No, no słońce, jaka miła niespodzianka – przesłał jej szyderczy
uśmiech. Dziewczyna go zignorowała i tak było do połowy lekcji, gdy nagle
poczuła na swojej nodze jego rękę. Zerwała się jak oparzona i nie zwracając na
nic uwagi zaczęła się wydzierać.
- Co ty sobie wyobrażasz...!
- Nie drzyj się! Robię, co mi się podoba i na co mam ochotę –
kłótnia rozpętała się na dobre
- Cisza! Granger i Malfoy, macie szlaban, dzisiaj u mnie w
gabinecie o 19.
- Ale panie prof…
- Malfoy punktualnie o 19, a teraz siadać i wracamy do lekcji.
Dalszy ciąg lekcji przebiegł w spokoju, tak samo jak inne lekcje. Gorzej było
po drodze na obiad, gdy trójca miała czas żeby pogadać.
- Jak mogłaś pisać do niego liściki!
- Ron to nie tak jak myślisz!
- A jak! – wrzeszczał jak opętany, przy czym jego twarz miała
kolor jego włosów.
- Jak się zamkniesz i mi pozwolisz wytłumaczyć, to będziesz
wiedział jak! – Po tych dobitnych słowach chłopak zamilkł gdyż, gwałtowna
reakcja dziewczyny zdziwiła go.
- Ten debil napisał do mnie liścik z głupotami wiec mu odpisałam
by się bujał i dał mi święty spokój.
- Na pewno?
- Tak
- I ty nic do niego,e... no wiesz?
-Tak. Jedynie, co do niego mam to, to, że jest kretynem.
- To dobrze, w takim razie chodźcie szybciej, bo jestem głodny –
po tych słowach dziewczyna i Harry zaczęli się śmiać, czego rudy nie zrozumiał.
- Coś się stało? Coś dziwnego powiedziałem?
- N.. ni...nie nic się nie stało, cho...chodźmy już na ten
obi...obiad – odpowiedziała dusząc się ze śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz