wtorek, 28 sierpnia 2012

30. Rozmowa c.d / List


- Słucham Granger, o co chodzi?
- Wejdziemy może do jakiejś pustej sali? Tak będzie lepiej – otworzyła pierwsze drzwi znajdujące się koło nich i gestem ręki zaprosiła chłopaka do środka. Gdy weszli Malfoy posadził swój arystokratyczny tyłek na ławce.
- Więc?
- Powiedź mi może najpierw jak wytłumaczyłeś Clar naszą nieobecność na balu?
- Jak to jak? Najprościej jak się da, czyli, że przekonałaś się i nabrałaś ochoty na małe, co nieco ze mną, a może nawet nie takie małe – gdy to mówił na jego ustach pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Malfoy! Ty czystokrwista obślizgła fretko ja cię zabiję. Jak mogłeś jej coś takiego powiedzieć?
-Jak to jak? Normalnie. Szlamiontko ty moje, jak chcesz to możemy to zrobić teraz żebyś przynajmniej miała ziarnko prawdy w tym, co mówiłem, czyli, że przespałaś się ze mną.
- Ty bęcwale jeden ja cię ukatrupię. Zamorduje i powieszę na bijącej wierzbie. – chłopak wstał z ławki i podszedł do niej. Nachylił się do jej ucha i szepnął
- Żartowałem z tymi wyjaśnieniami, ale propozycja jest dalej aktualna.
- Wybij sobie to z głowy – mówiąc to odsunęła się od niego. Czyli co w końcu powiedziałeś Clar?
- Wyszłaś zaczerpnąć świeżego powietrza na błoniach, ja poszedłem za tobą. Gdy zaproponowałem powrót na salę stwierdziłaś, że nie chcesz wracać. Dlatego chwilę pospacerowaliśmy po błoniach i zamku, po czym odprowadziłem cię pod wejście do pokoju wspólnego.
- Dobra, tej wersji będę się trzymać.
- Czy coś jeszcze? – dziewczyna słysząc pytanie otworzyła torbę i wyciągnęła szatę należącą do chłopaka.
- Chciałam ci to oddać – mówiąc to położyła na ławce koło Draco jego własność – Dziękuję – odwróciła się i ruszyła do drzwi
- Her… Granger ! – Zatrzymała się i spojrzała na niego zdziwiona. - nie ma, za co – słysząc to uśmiechnęła się do niego i opuściła salę.

***

Z powodu wczorajszego balu śniadanie dzisiaj podawane było później. Hermiona smarowała właśnie tosta dżemem, gdy do wielkiej sali wleciało stado sów z codzienną korespondencją. Najpierw wylądowała przed nią szara sowa z egzemplarzem „proroka” a następnie śliczna czarna sowa z listem. Odebrała przesyłki i zaczęła oglądać list. Na kopercie koloru kremowego granatowym pochyłym pismem widniało jej imię i nazwisko. Gdy ją otworzyła wyciągnęła kartkę tego samego koloru, na której znajdowało się to same pochyłe granatowe pismo. Dobrze wiedziała, od kogo jest ten list. Wiele razy widziała tak charakterystyczne pismo Nattaniela. Zabrała się za czytanie

 Droga siostrzyczko,

Piszę, gdyż po tym jak zaśpiewałaś ze mną piosenkę gdzieś znikłaś i nie mogłem Cię znaleźć. Dzisiaj z samego rana musieliśmy z chłopakami wyjechać, więc nie mogłem się z Toba pożegnać. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze. Stwierdziłem również, ze należą Ci się wyjaśnienia, a w najbliższym czasie nie nadarzy się okazja byśmy się spotkali. Chodzi o moje nazwisko. Tak naprawdę moje nazwisko rodowe to Pedersen, moi rodzice stwierdzili, ze lepiej będzie mi funkcjonować w świecie mugoli pod innym nazwiskiem, które jest tak bardzo dobrze znane przez czarodziei. Mam nadzieję, ze się nie gniewasz, za tą mało tajemnice.

Kolejna rzecz, która skłoniła mnie do napisania tego listu, to obecność Malfoy w Twoim życiu. Kochana moja mam prośbę, uważaj na tego czubka. On nie jest do końca normalny. To zakochany w sobie egoista, który niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Nie pisze tego z powodu niechęci, jaka występuje pomiędzy naszymi rodzinami, ale z powodu, że martwię się o Ciebie.

Muszę już kończyć, bo chłopaki wołają mnie na próbę. Mam nadzieję, że będziesz uważać na siebie i nie jesteś bardzo zła na mnie. Gdy skończysz szkołę, to odezwij się postaram znaleźć czas by się spotkać z Tobą.  Przesyłam buziaki :* ,
Natt.

Po przeczytaniu przebiegła wzrokiem całość listu jeszcze raz, po czym schowała go do kieszeni torby i zabrała się za jedzenie śniadania.

 ***

Kilka kolejnych tygodni mijało bezproblemowo. Hermiona wolny czas spędzała z przyjaciółmi. Malfoy się uspokoił i przestał ją zaczepiać, pomijając nieliczne sprzeczki. Przestał zaczepiać ją, ale dalej prowadził wojny z chłopakami, co wprawiało ja w furię.

Była połowa stycznia. Hermiona szła przez korytarz w podziemiach, zmierzając w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów. Odkąd dzień po balu była z Ginny u Clar coraz częściej odwiedzała ją w jej prywatnym dormitorium. Robiła to niechętnie, ale Clar postawiła warunek, że od dnia, kiedy u niej były spotykają się na zmianę raz w slitherinie a raz w gryfindorze. Teraz stanęła przed murem z kamienia między dwiema zbrojami. Jak zawsze przeszły ją ciarki, nie lubiła przechodzić przez ten zielono srebrny pokój, ale musiała to zrobić by dostać się do dormitorium Clar.
- Zielony wąż – przejście otworzyło się. Gryfonka weszła do jaskini węża. Gdzieniegdzie na fotelach siedzieli ślizgoni patrząc na nią wrogo. Na sofie przed kominkiem siedziała grupka ślizgonek. Kiedy Hermiona przechodziła koło nich, jedna z dziewczyn odwróciła głowę.
- Granger ty szlamo jedna, czego tu szukasz? – dziewczyna wstała i obchodząc sofę zagrodziła gryfonce przejście. Była to niska brunetka o twarzy mopsa ubrana w różowy komplet o minimum rozmiar na nią za mały, więcej odsłaniający niż zasłaniający. Jej twarz pokrywała ogromna ilość makijażu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz