Trzasnęła drzwiami i rzuciła się na łóżko. /Wiedziałam, wiedziałam, że coś będzie nie tak. Czułam to mogłam nie
iść na tą imprezę, ale ja jestem głupia/
***
- Ami, przepraszam, że przeszkadzam w tańcu, ale jest pewna
sprawa.
- Słucham, co się stało?
- Nie żeby mnie to coś obchodziło, ale stwierdziłem, że może
chciałabyś wiedzieć, że Granger coś odbiło
- Jak to odbiło?
- No wyleciała jak rażona gromem do dormitorium.
- Kiedy?
- Z jakieś dziesięć minut temu.
- I ty dopiero teraz mi to mówisz??!!! – krzyknęła wybiegając na
schody
***
Gryfona leżała bez ruchu słuchała, muzyki płynącej z dołu. Nagle
drzwi się otworzyły.
- Mionka? – dziewczyna słysząc głos Clar zamknęła oczy i udała, że
śpi. Ślizgonka podeszła do łóżka brązowowłosej.
- Wiem, że nie śpisz, ale jak chcesz, żebym tak uważała to widać
tak będzie lepiej. – powiedziała przykrywając dziewczynę kocem i kierując się
do drzwi.
- Clar.
- Tak? – odwróciła się na chwile w strojne łóżka.
- Dziękuję
- Za co?
- Że rozumiesz to, że chcę być sama.
- Nie ma, za co. – mówiąc to dziewczyna wyszła na schody.
***
Blondyn siedział na kanapie. Cała ochota na zabawę mu przeszła.
Wiedział, że to nie tak miało być /Kurwa czy coś musi się spieprzyć/. Nagle
koło niego siadła blondwłosa dziewczyna.
- Też nie masz ochoty na zabawę?
- Jakoś już nie bardzo.
- A jak tam wszystko wiedząca Granger?
- Śpi.
- Przynajmniej ona miała dobry pomysł. Chyba pójdę za jej
przykładem i też pójdę spać. Nic tu po mnie i tak już nie będę się bawić.
Dobranoc Ami.
- Dobranoc.
*** Poniedziałek
- Hermiona na pewno wszystko spakowałaś?
- Tak.
- Szkoda wtedy byś mnie odwiedziła. A tak to…
- Clar! To, że wracamy do siebie z Ginny nie znaczy, że o tobie
zapomnimy. Przecież dalej będziemy się widywać. Nie wyjeżdżamy na Alaskę tylko
przenosimy się na inny korytarz.
- No tak, ale już nie będzie godzinnych pogaduszek w łóżku. A po
drugie znowu wrócą te idiotki. Jak ja ich nie cierpię.
- Będzie dobrze zobaczysz, a mopsem się nie przejmuj. Zapewne
Malfoy się nią zajmie. Tak dawno się nie widzieli. A teraz chodźcie na
śniadanie.
- Ok. Idziemy, chociaż dzisiaj już będziecie siedzieć przy innym
stoliku. Co do Draco i mopsa, to on jej nie cierpi.
- Niech sobie ją cierpi lub niecierpi mam to gdzieś. Chodźcie
szybciej. –Hermiona ewidentnie nie chciała rozmawiać o Malfoyu. Ale na jej
nieszczęście, gdy zeszła po schodach trafiła prosto na niego. Chciał coś
powiedzieć, ale wyminęła go i wyszła przez dziurę w ścianie.
***
- Harry, Ron!
- Hermiona, nareszcie myśleliśmy, że już o nas zapomniałaś. –
dziewczyna przytuliła się do chłopaków. Znowu czuła się jak dawniej bezpieczna
i akceptowana.
- A gdzie Ginny?
- Zaraz przyjdzie idzie z Clar, wychodziły równo ze mną.
- No proszę, święta trójca znowu razem. Dużo razy wieczorem
płakałaś z tęsknoty za nimi Granger?
- Malfoy, zamknij ten swój wypancynkowany, blady
jak pielucha czystokrwisty ryjek i daj mi spokój. Clar jesteś, spotkamy się
później, wyśle ci sowę. A teraz idę jeść śniadanie, bo jeszcze chwila w
towarzystwie tlenionego, a nie będę mogła nic przełknąć. – odeszła i usiadła
przy stole, gdzie zabrała się od razu za jedzenie. Nie chciała myśleć o niczym,
a szczególnie o Draco Malfoyu. Za to on siadając przy stole ciągle ją
obserwował. Nie rozumiał, dlaczego tak się zezłościł widząc ją przytulającą się
najpierw do bliznowatego a potem do Wieprzleja. Widząc to zagotowało się w nim.
Chciał podejść i przywalić jednemu i drugiemu, ale się opanował. / Dzieje się ze mną coś złego. Coś bardo złego i nie normalnego/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz