- No to do zobaczenia za godzinę na śniadaniu. Draco idziesz czy
będziesz tak stał i gapił się na Hermionę?
- Wcale się na nią nie gapie Ami. – ostentacyjnie się odwrócił i
ruszył w kierunku lochów
- Na razie Clar. No moi drodzy chodźcie do pokoju wspólnego –
Hermiona tak samo jak Malfoy odwróciła się i przeskakując po dwa stopnie
zaczęła wspinać się w górę.
*** 7.40 Sypialnia dziewczyn
- Hermiono, choć idziemy na śniadanie
- Nie mam apetytu. Idź z chłopakami. Ja zostanę w łóżku – mówiąc
to przykryła się kołdrą.
- Mionka czy wszystko w porządku?
- Tak Gin, idź już Ron i Harry pewnie czekają.
- Dobre, ale jak by, co to wiesz gdzie mnie szukać – pocałowała
przyjaciółkę w policzek i wyszła. Panna Granger pogrążyła się we własnych
myślach.
/ Dlaczego nic nie pamiętam, dlaczego nic nie
mogę sobie przypomnieć? Czy alkohol spowodował, że się już kompletnie nie
kontrolowała? Przecież to nie jest możliwe żebym pozwoliła na coś takiego
Malfoyowi. Przyznaje, wydoroślał przez wakacje, zrobił się jeszcze bardziej
przystojny, ale nie tak bym mu pozwoliła mu na coś takiego…/
***WS
Ginny skończyła swój posiłek, pocałowała Harrego w policzek,
wstała i ku wielkiemu zdziwieniu większości osób podeszła do stolika Ślizgonów.
Stanęła miedzy Clar a Draco i zaczęła wpatrywać się w ślizgona.
-, Na co się tak patrzysz rudzielcze?
- Na nic, ale mógłbyś się trochę sunąć? Musze porozmawiać z Clar a
przecież nie będę stała.
- Jeśli tylko tyle.- przesunął się i wrócił do swojego posiłku. Zachowanie
Malfoya zdziwiło wszystkich nawet Clar, ale nie mniej niż to, co właśnie
zrobiła panna Weasley. Siadła przy stole ślizgonów i nalała sobie jak niby
nigdy nic soku dyniowego do pucharu.
- Mamy problem
- To znaczy? – Clar odłożyła widelec i popatrzyła na nią
- Z Hermioną jest coś nie tak. Siedzi sama w dormitorium, nie chce
wyjść i do tego stwierdziła, że zostanie w łóżku.
- Może to skutki kaca? Albo po prostu jest zmęczona?
- Nie, wygląda mi to na jakieś strapienie. Widziałam ją w różnych
sytuacjach i nie wygląda mi to ani na zmęczenie, ani na kaca.
- W takim razie chodźmy do niej.
***
Gdy wchodziły po schodach za drzwi dormitorium słychać było wrzask
i rozbijanie szkła. Popatrzyły zdziwione na siebie, po czym otworzyły drzwi.
Pokój wyglądał jak po przejściu huraganu. Wszędzie było pełno pierza z
porozrywanych poduszek, w kontach leżały podarte książki, a okno było wybite.
- Hermuś, co się stało? – Ginny ostrożnie podeszła do
przyjaciółki. Jeszcze czegoś takiego w jej wykonaniu nie widziała.
- Nic wszystko w najlepszym porządku!
- Tak? To, dlaczego okno jest rozbite?
- Książka wyślizgnęła mi się z ręki i niechcąco rozbiła okno.
- Ta jasne, już w to wierzymy, poduszki się zapewne rozdarły, gdy
ścieliłaś łóżko, a książki tak jakoś same powyrywały sobie kartki?
- Żebyś wiedziała – mówiąc to położyła się na łóżku. W tym czasie
Clar zaklęciem doprowadziła wszystko do idealnego porządku.
- No to teraz mów, co się dzieje? – blondynka usiadła i popatrzyła
na przyjaciółkę
- Nic. Mówiłam wam wszystko jest ok.
- Jeżeli tak, to my posiedzimy sobie z tobą i może zobaczymy jak
te książki same sobie targają kartki – ironiczny uśmiech Clar tak podobny do
uśmiechu Malfoy na nowo przywołał fale wściekłości, którą, dziewczyna próbowała
w sobie stłumić.
- Jesteś tak samo uparta jak ten pieprzony Malfoy!
- No, co ty nie powiesz, czyżby to z powodu mojego kuzynka taki
stan cię dopadł?
- Nic mnie nie dopadło! – zachowanie blondynki doprowadzało ją do
furii - Dajcie mi święty spokój, wszystko jest w całkowitym porządku! - po pół
godziny siedzenia w ciszy Clar z Ginny zobaczyły, że po policzku panny Granger
zaczynają spływać łzy. Obydwie wstały i przytuliły dziewczynę.
- No to powiesz, co się stało, czy dalej będziesz uparta jak
osioł?
- Bo, bo.. – potok łez spłynął po drobnej twarzy gryfonki – bo ja
nie mam już sił, szukałam wszędzie jakiegoś zaklęcia na pamięć, ale nigdzie nic
nie znalazłam
- Ale jakiego zaklęcia na pamięć?
- Na zanik pamięci Gin
- Ale, po co ci takie zaklęcie?
- Bo nie pamiętam pewnych rzeczy, a musze wiedzieć czy to prawda.
- Ale jakich rzeczy? Miona, mów normalnie i prosto
- Podobno wczoraj doszło do czegoś pomiędzy mną a Malfoyem, kiedy
byliśmy sami w mieszkaniu, ale ja tego nie pamiętam
- Spałaś z Malfoyem?
- Nie! Ale on twierdzi, że się pieściliśmy.
- O cholera!
- Ginny, cholera to mało powiedziane – powiedziawszy to Hermiona
Granger zalała się kolejnym potokiem łez
- Nie cholerujcie mi tu tylko słuchać mnie teraz! – Clar
postanowiła działać a nie lamentować - Na szukanie zaklęcia za długo by nam
zeszło, więc mam inny pomysł. Hermiono ty się uspokój, doprowadź do porządku i
czekajcie z Ginny na mnie w pokoju wspólnym. Hasło dobrze pamiętam. Z powrotem
będę najpóźniej za godzinę.
- Ale co chcesz zrobić?
- Zaufajcie mi. Lecę, do zobaczenia za jakąś chwile.
***
Wyszedł na błonia żeby ochłonąć. Kłótnia z Amii i dostanie od niej
w twarzy wyprowadziła go z równowagi. Był na siebie wściekły. Nigdy nie umiał
jej okłamywać. Pomimo tego, że przez ostatnie lata odsunęli się od siebie, on
nadal kochał ją jak siostrę. Tylko ją darzył miłością. Ani ojciec, ani matka
nie nauczyli go, co to jest miłość, to była jej zasługa, że nauczył się ją
kochać. Pomyśleć, że gdyby została u nich w rodzinie byłaby taka sama, bez
uczuć. A tak, gdy odeszła, nauczyła się, co to jest miłość. Wróciła na stałe do
jego życia po półtorej roku, gdy wróciła z ojcem z Hiszpanii gdzie mieszkała.
Zaczęła się z nim spotykać i nauczyła miłości. Pamiętał teraz dobrze jak
pierwszy raz dostał za nazwanie kogoś szlamą w jej obecności. Ona tego nie
znosiła, zawsze traktowała wszystkich równo. Tak było i dzisiaj znalazła go w
sowiarni. Gdy już wyciągnęła od niego prawdę, zaczęła krzyczeć i na tym by się
skończyło / Ale nie ja jak zawsze jak
pajac musze z czymś wyskoczyć …/ Nazwał Granger szlamom, za co Amii w
przypływie złości przyłożyła mu z pięści. Odchodząc odwróciła się. Widział w
jej oczach łzy, a zdanie wypowiedziane przez nią do teraz słyszy w głowie.
- Pamiętaj o śnie Draco i nie popełni błędu.
***
- Jestem! – krzyknęła blondynka wchodząc do prawie pustego pokoju
wspólnego gryfonów. Prawie pustego, bo na kanapie przy kominku siedziały dwie
dziewczyny.
- No w końcu, siadaj i mów, o co chodzi?
- Tak jak sądziła między tobą, a Draco do niczego nie doszło.
- Skąd wiesz? – nie mogła uwierzyć w swoje szczęście
- Sam mi powiedział
- Jak to?
- Normalnie, jako dzieci obiecaliśmy sobie, że nigdy nie będziemy
się okłamywać.
- Czyli Malfoy mnie okłamał?
- Tak
- Clar jesteś genialna. Kocham cię – szatynka rzuciła się na
przyjaciółkę.
- Czyli ja się z nim nie pieściła? To był tylko jego wymysł? -
Zgadza się. Dobrze, że
Harry i Ron nic nie..
- Harry, Ron gdzie tak pędzicie?! – przerażona blondynka
popatrzyła na chłopaków, którzy zbiegli po schodach. Widać musieli schodzić po
schodach, kiedy one rozmawiały, przez co wszystko usłyszeli.
- Policzyć się z pewnym padalcem – krzycząc to wybiegli z pokoju.
- Musimy ich powstrzymać zanim się nawzajem pozabijają.
***
Dogoniły ich dopiero w lochach, gdzie Blaise tłumaczył im, że
Malfoy nie ma w pokoju wspólnym ślizgonów, ani w dormitorium.
- To gdzie jest?
- Nie wiem Potter! Co ja jestem jego niańka?
- Zabini, nie denerwuj mnie bardziej!
- Ja wiem gdzie on jest. – blondynka wtrąciła się do rozmowy
- W takim razie Clar, powiedz nam to
- Nie – głos dziewczyny był spokojny i zdecydowany
- Clar mów gdzie on jest!
- Po pierwsze Harry, nie krzycz na mnie, a po drugie, po co?
Byście się nawzajem pozabijali?
- Nie obchodzi nas to. Na razie najważniejsze dla nas jest to żeby
dorwać i zabić tą gnidę Malfoy
- Potter, mówisz o sobie? – w korytarzu obok Clar pojawił się nie,
kto inny jak Draco Malfoy
- Jest ten szczur. No to teraz się policzymy.
- Potter, o co ci znowu chodzi? – nonszalancko oparł się ramieniem
o ścianę patrząc na rozłoszczonych gryfonów.
- Dobrze wiesz, o co nam chodzi. Clar, Herm odsuńcie się.
- Nie odsuniemy się, bo to nie ma najmniejszego sensu.
- Odsuńcie się!
- Powiedziałyśmy z Clarą nie. A nie to znaczy NIE! – Hermionie
zaczynały puszczać nerwy
- A co tu się dzieje? - między uczniami staną Snape
- Nic panie profesorze po prostu rozmawia- Na pewno Panno Malfoy?
- Tak panie profesorze. I z łaski swojej panie profesorze, nie
panno Malfoy tylko Greek
- Po pierwsze Greek nie poprawiaj mnie, a po drugie, dlaczego
Potter i Weaslay trzymają w rękach różyczki?
- Bo tutaj jest bardzo ciemno i oni chcieli oświetlić korytarz?
- A od kiedy ty Draco tłumaczysz zachowanie tych dwoje? –
nietoperz podejrzliwie popatrzył na swojego podopiecznego
- Od dzisiaj panie profesorze.
- Czy może nas pan profesor zostawić samych, bo musimy
porozmawiać.
- Panno Greek, pani zachowanie jest nieodpowiednie. Proszę uważać,
jak się pani do mnie zwraca, bo inaczej będę musiał niestety odjąć pani punkty.
– mówiąc to oddalił się w stronę swojego gabinetu.
- I widzicie jakbyście zaczęli walczyć, to mielibyście
przechlapane. – Hermiona nie wierzyła w głupotę swoich przyjaciół
- Ale teraz już poszedł wiec możecie się odsunąć.
- NIE!!! – szatynka znowu zaprotestowała - Posłuchajcie mnie.
Jesteście kochani, że chcieliście się za mnie zemścić na Malfoy, ale to jest
sprawa pomiędzy mną a nim i to ja musze z nim to załatwić, a nie wy. Dlatego z
łaski swojej wróćcie do naszego pokoju wspólnego.
- Niech ci będzie. To twoja decyzja Hermiono. Ginny, Ron chodźcie
idziemy.
- Clar? – gryfonka zwróciła się do koleżanki idącej w kierunku
pokoju wspólnego ślizgonów - zostań ze mną.
- Dobrze.
***
- Ty jedna, parszywa wstrętna, obrzydła gnido! Jak ty możesz tak
postępować, czy nie obchodzą cię inni ludzie? Ich uczucia?!
- No wiesz…
- Zamknij się!!! Nikt ci nie pozwolił się odzywać. Jeszcze raz coś
takiego zrobisz a powyrywam ci nogi z tyłka. Nie żartuję. Choć Clar idziemy. –
odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie
- Hermiono zaczekaj.
- Tak Clar?
- Trzeba załatwić jeszcze jedna sprawę.
- Jaką?
- Draco przeprosisz teraz Hermionę i obiecasz, że taka sytuacja
więcej się nie powtórzy.
- Co?? – zszokowany blondyn popatrzył na blondynkę
- Nie, co tylko w tej chwili!
- Ale Amii!
- Draco żadne, ale!
- No dobra, przepraszam i obiecuje, że więcej takie cos się nie
powtórzy. – mówiąc to wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu
maszynowego.
- No i pięknie. Miona przeprosiny przyjęte?
- Powiedzmy, że tak.
- W takim razie idź cos zjeść i odpocznij, a my z Draco wracamy do
siebie. Pa
- Pa
***20.00
Młody arystokrata siedział w fotelu pogrążony w lekturze. Nagle ciszę
w pokoju przerwało pukanie do drzwi. Po chwili na progu stanęła blondwłosa
dziewczyna.
- Amii wejdź – dziewczyna podeszła do stolika, na którym położyła
dwie butelki Whisky i paczkę papierosów.
- Małe zaopatrzenie żeby nam się lepiej rozmawiało.
- Fajnie, że pomyślałaś. W takim razie potrzebne są nam jeszcze
dwie szklanki – Draco ruszył różdżką i na stoliku pojawiły się dwie szklanki, a
potem wyczarował popielniczkę. Nalał trunek, do szklanek i podał dziewczynie
jedną z nich.
- Trzymaj jeszcze papierosa – wyciągnął w jej stronę paczkę - Siadaj
gdzie chcesz – słysząc to od razu rozsiadła się na grubym puszystym zieloni –
czarnym dywanie, który tak lubiła.
- Draco? Dlaczego nie jest tak jak dawniej?
- Czyli jak?
- Że spędzaliśmy wspólnie czas.
- Nie wiem, oddaliliśmy się od siebie. Każdy z nas ma swoich
znajomych i swoje życie. Jeszcze do tego przez pierwsze trzy lata chodziłaś do
szkoły w Francji.
- Ale kiedy przeniosłam się do Hogwartu ty zadawałeś się już z
mopsem i gorylami. To oni odciągnęli ciebie ode mnie.
- To nie tak, po prostu jakoś nie mogliśmy znaleźć wspólnego
języka. A mopsica sama się przywaliła do mnie, ja nie chcę mieć z nią nic
wspólnego
- Ale to przez nich. Pamiętasz wcześniej, gdy przyjeżdżałam do ciebie
na wakacje wszystko było w porządku.
- Tak pamiętam nasze wspólne wakacje, kiedy wpadłaś do stawu w
ogrodzie.
- To przez ciebie i Zabiniego patałachu jeden. – oburzona
trzepnęła go w ramię
- Patałachu? Ja ci dam patałacha – mówiąc to złapał dziewczynę i
zaczął ją łaskotać.
- Draco przestań, proszę – wydukała przez łzy śmiechu.
- No dobrze, nie będę się nad tobą znęcał. Ale za karę zostajesz u
mnie na noc i śpisz ze mną w jednym łóżku tak jak dawniej.
- Oczywiście, że tak! Myślisz, ze przegapiłabym taka okazje?
- No ja tam nie wiem, ale że tak chcesz popatrzeć, na moje
muskularne ciało. Dawno chyba nie widziałaś porządnego faceta. – zaśmiał się,
- Kuzynku, śnisz, ja po prostu chce zobaczyć czy jak śpisz dalej
trzymasz palec w buzi jak małe dziecko– mówiąc to zaczęła uciekać.
- Clariso Greek, przesadziłaś jak cię złapie to ci powyrywam
wszystkie włosy.
- Clariso? To już nie Amii? – zakpiła śmiejąc się
- Nie, Amii jesteś tylko wtedy, gdy jesteś normalna.
- Nazwałeś mnie nienormalną? Pożałujesz – w tej samej chwili
dostał poduszka w głowę i tak zaczęła się bitwa na poduszki.
***01.30
Na stoliku stały dwie puste
butelki po Whisky a w popielniczce było pełno niedopałków po papierosach. A w
wielkim łóżku leżały dwie osoby przytulone do siebie.
- Draco?
- Co znowu? Czy Ty dziewczyno jak zawsze, musisz mieć problemy,
nie umiesz zasnąć spokojnie?
- Ja mam jeszcze tylko jedno pytanie.
- Słucham?
- Dlaczego nazywasz ludzi szlamami? Przecież, oni się niczym od
nas nie różnią. Popatrz na Hermiona, jest ładna mądra, inteligentna o wiele
lepsza od niektórych dziewczyn o czystej krwi.
- Może i masz racje, ale to jest Granger.
- Nie rozmawiamy o tym czy to jest Granger czy nie tylko o tym,
dlaczego nazywasz ludzi szlamami. A jakby się tak okazało, że mój ojciec
naprawdę jest mugolem?
- Nie okazałoby się, bo ciotka Amanda, nie związałaby się z
mugolem.
- Jakbyś nie pamiętał to twój ojciec na początku myślał, że tak
się stało i chciał mnie wyrzucić z domu.
- Wiesz dobrze, że dzięki temu, że twoja matka zostawiła list mój
ojciec tego nie zrobił, ale nie wiesz, jaką miał podobno minę, gdy przeczytał,
że ten mugol Greek naprawdę jest jego dobrym znajomym, który zniknął jakieś 3
lata przed twoim urodzeniem.
- Ojciec się ukrywał żeby chronić swoje życie i życie mojej matki,
ale i tak do dzisiaj nie wiem, dlaczego go opuściła.
- Może kiedyś tego się dowiesz, ale nigdy nie wiadomo jak się
życie potoczy.
- Masz racje, ale ja nie o tym z tobą rozmawiałam. No to jak to
jest z tymi szlamami?
- Szlamy to osoby, które nie zasługują na przebywanie w jedynym
pomieszczeniu z osoba o czystej krwi.
- Draco! Znowu zaczynasz cytować wuja Lucjusza. On jest w Azkabanie,
a ty musisz mieć własne poglądy. Zobacz wreszcie, że to są tacy sami
czarodzieje jak my.
- Czy ja wiem? To są moje poglądy
- Ale ja to wiem, że to nie są twoje poglądy. To są poglądy
wpajane ci od dzieciństwa. Teraz zacznij patrzeć na świat inaczej a zobaczysz,
że je zmienisz. I ja ci to udowodnię. Zaczniesz się zadawać z jakimiś
wartościowymi osobami. Wybacz, ale prawda jest taka, że pomijając Zabiniego, to
reszta twoich znajomych to głąby, które żerują na tym, że masz kasę i
popularność.
- Niestety chyba masz racje, dlatego zostałaś mi tylko ty
księżniczko no i Zabini.
- Mam nadzieje, że Zabini nie jest twoją drugą księżniczką. Bo z
nim nie chciałabym konkurować.
- Nie masz pewność. A teraz już koniec tego gadania czas spać, w
taj chwili.
- Tak jest kochany braciszku – wtuliła się w niego i zamknęła
oczy, a on większość nocy myślał, nad tym, co mówiła Ami.
*** Nad ranem
Drzwi od dormitorium otworzyły się.
- Draconku słoneczko ty moje, wstawaj dziewczynka przyszła i ma
ochotę na zabawę, co ty na to? – dziewczyna skradała się na palcach w stronę
łóżka. Podniosła pościel, ale zamiast spodziewanego tam chłopaka zobaczyła
blond włosom dziewczynę.
- Ty szmato jedna..! - słowa te wyrwały blondynkę z krainy snów
- Mopsie jeden licz się ze słowami, bo jeszcze ich pożałujesz – w
oczach Clar pojawiły się niebezpieczne ogniki pomimo tego, ze dopiero sie
obudziła.
- Parkinson, wyjdź z tego pokoju – w drzwiach od łazienki pojawił
się Draco.
- Ale Draconku, ja przyszłam do ciebie. Chciałam ci sprawić
niespodziankę, że od rana widzisz swoja dziewczynę, a tu zastaje w twoim łóżku
Greek
- Po pierwsze nie jesteś moja dziewczyna, po drugie, kogo mam w
łóżku to nie twoja sprawa, po trzecie nie nazywaj mnie Draconkiem a po czwarte
wyjdź z tego pokoju i zapamiętaj jedno odczep się ode mnie raz na zawsze.
- Jak to? – w oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
- Mopsie nie rozumiesz, co Draco powiedział, wyjdź stąd.
- To twoja wina, Greek, pożałujesz tego jeszcze – wychodząc z
pokoju trzasnęła drzwiami.
- Ładnie to rozegrałeś Draco, powinna się odczepić na minimum
jakieś trzy miesiące.
- Teraz nie da spokoju tobie.
- Ja sobie z nią poradzę. No to, co zbieramy się na śniadanie?
- Oczywiście, że tak.
*** jakiś miesiąc później.
Zaszło trochę zmian, Draco zaczął spędzać dużo czasu z Clar i co
najdziwniejsze, przestał nazywać Hermionę szlamom i dogryzać Ronowi i Harremu.
- Clar pójdziemy na spacer po błoniach?
- Przykro mi Ron, ale umówiłam się z Draco w bibliotece, mam mu
pomóc z zadaniem z zielarstwa.
- Jak to wolisz spędzać czasz Malfoyem niż ze mną?
- To nie tak, że wolę. Po prostu dziele go na was wszystkich i
każdemu poświęcam trochę czasu.
- Ale jakbyś nie poświęcała tyle czasu Malfoyowi to miałabyś go
więcej dla mnie.
- Draco jest moim kuzynem, ale też moim przyjacielem wiec musze
mieć dla niego czas
- O nie, ja tak tego nie zostawię. Wybieraj albo on albo ja!
- Tak! – zachowanie chłopaka zirytowało ją. Już od dłuższego czasu
czepiał się tego, że spędza czas z Draco. Tłumaczyła mu to wiele razy, ale tak
jakby to w ogóle do niego nie docierało - W takim razie przykro mi Ron, ale
wybiorę Draco, ponieważ on mi nie każe wybierać i nie ma pretensji, że się z tobą
spotykam.
- No to świetnie w takim razie z nami koniec, już nie masz
chłopaka!
- To twój wybór.
- O nie to był twój wybór, sama wybrałaś Malfoy, zamiast mnie!
- Ja was wybrałam obydwóch tylko ty nie możesz do dzisiaj pogodzić
się z tym, że to jest Draco. – jej głos był cichy i przepełniony smutkiem. Jakby
był to ktoś inny Hermiona czy Harry to byś się nie czepiał, ale widać tak musi
być, z nami koniec jak sam tak stwierdziłeś. A teraz wybacz, ale musze iść, bo
DRACO na mnie czeka.
Nie "szlamom" tylko "szlamą" , nie "Snapa" tylko "Snape`a" . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń