wtorek, 28 sierpnia 2012

36. Niemowa


Stali przez chwilę w ciszy czekając, aż kroki na korytarzu ucichły, po czym Malfoy zapalił pochodnie na ścianie. Wtedy rozpętało się piekło
- Malfoy ty pacanie jeden powiesz mi do jasnej ciasnej coś ty znowu wymyślił? Wkurzasz mnie tym swoim zachowaniem.
- Granger! Jeżeli mam ci cokolwiek powiedzieć to zamknij tą swoja ładną jadaczkę i posłuchaj.
- Nie rozkazuj mi, bo nie jesteś panem wszechświata. – w tej samej chwili panna Granger ucichła gdyż blondyn ją pocałował. Następnie mrok rozjaśnił snop iskier wydobywających się z różdżki Dracona. Po tym jak w myślach wypowiedział zaklęcie, iskry uderzyły w dziewczynę. Poczuła, że nie może nic mówić. Usta miała jak zszyte.
- Nie martw się złotko, to tylko moje zabezpieczenie przeciwko temu jakbyś chciała za dużo gadać. Jak ci wszystko wytłumaczę to wtedy zdejmę to zaklęcie, więc się nie miotaj tak po pokoju i tak nic ci to nie da. – pannę Granger od środka roznosiła złość /Ty tleniony padalcu, patafianie jeden, ja ci tą rozjaśnioną czuprynę powyrywam, wykastruję cię a potem obedrę całego ze skóry, będziesz wrzeszczał z bólu, ale śmierć będzie powolna i sadystyczna…/
- Siadaj. Tu masz krzesło i słuchaj. – o dziwo po mimo tego, że piorunowała go wzrokiem spokojnie usiadła.
- Nie jest tajemnica to, że prawie wszystkie dziewczyny z Hogwartu na mnie lecą, poprawka aktualnie wszystkie oprócz jednej, która jest moją kuzynką. Do niedawna jeszcze do grona żeńskiej części Hogwartu, która na mnie nie leciała zaliczałaś się ty i ryża siostra wiewióra. Ruda jakiś miesiąc temu udowodniła to, że na mnie leci podczas imprezy, kiedy się ze mną całowała i z największą ochota weszłaby mi do łóżka, ale nie mogłem na to pozwolić, bo Zabini by mnie zabił. Nie wybałuszaj oczu tak było, a co do Zabiniego to nie twoja sprawa i nie temat naszej rozmowy. Ty od tego roku dałaś mi tak dobitnie do zrozumienia, że ci się podobam złotko, że nawet gdybyś mogła mówić to byś się tego nie wyparła.- Hermiona rzuciła się na Malfoya z zamiarem uduszenia go, ale po trzech sekundach siedziała znowu na stołku związana zaklęciem rzuconym przez chłopaka.
- Niestety zmusiłaś mnie sama do tego bym to zrobił, wiec nie patrz na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Wracając do tego, co mówiłem. Muszę też przyznać, że już w pociągu zauważyłem fakt, że przez te wakacje zmieniłaś się na plus. Chociaż nie zmienia to faktu, że nadal jesteś szlamą. Amii właśnie by się oburzyła, ale ja nie chcę przedłużać, dlatego nie obrażaj się teraz za ten wyraz. Pomyślałem sobie moje malutkie szlamiątko, że pomimo dzielących nas różnic moglibyśmy się od czasu do czasu zabawić, bo jak też mi udowodniłaś nawet nieźle całujesz. Oczywiście nikt nie mógłby się o tym dowiedzieć, wszystko byłoby utrzymywane w tajemnicy. Po prostu kilka spotkań, takich żeby było nam dobrze. No nie patrz na mnie wzrokiem seryjnego mordercy. Dam ci kilka dni na zastanowienie się i wtedy mi odpowiesz. – blondyn zakończył swój wywód. Podszedł do drzwi, gdy miał już wychodzić odwrócił się i machnął różdżką. Zanim Hermiona odzyskała głos i możliwość poruszenia się on już zniknął.

***

Złość rozsadzała ją od środka. Nie zwracając uwagi na to ile hałasu robi uderzając obcasikami w podłogę wracała do wierzy gryfindoru. Była wściekła na tego tlenionego palanta, a jeszcze bardziej na siebie. Przez to, że przyszła się z nim spotkać i przez to, że wiedziała dobrze, iż on ma trochę racji. Gdzieś tam na dole w najbardziej zagłębionych cząstkach swojego umysłu, serca i duszy panna Granger chowała to, że Draco Malfoy jej się trochę podoba, a może nawet nie trochę tylko o wiele bardziej. Idąc tak i rozmyślając o wszystkim nie zauważyła osoby wyłaniającej się za zakrętu, którą była opiekunka Gryfindoru.
- Panna Granger? A co Pani tu robi? O tej godzinie.
- Ja właśnie pani profesor… - profesorka pierwszy raz widziała żeby ta dziewczyna plątała się w swojej odpowiedzi.
-Dosyć tego moja panno minus dziesięć punktów za szwendanie się po korytarzu i szlaban jutro o osiemnastej u mnie w gabinecie. A teraz marsz do łóżka.
- Tak jest pani profesor. Dobranoc – kierując się w stronę wierzy gryfonów znowu pluła sobie w brodę za swoja głupotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz