- W takim razie siadaj i zaraz będziesz mówić, ale najpierw powiedzcie
mi czy czegoś się napijecie.
- A co proponujesz?
- Cola, Martini, Piwo Kremowe
- Piwo Kremowe
- Martini.
- Już podaje – po chwili siedziały w trojkę na łóżku Clar.
- Mów, o czym nas chciałaś poinformować.
- Nie wiem jak mam wam to powiedzieć.
- Najprościej jak się da.
- No bo ja…
- Co ty?
- Nobojajestemwciąży.
- Czy możesz powtórzyć wolniej?
- Jestem w ciąży.
- Co!!!?? Żartujesz? – panna Granger wybałuszyła oczy ze
zdziwienia
- Nie.
- Jak to możliwe?
- Tak jakoś wyszło.
- Harry wie?
- Jeszcze nie.
- Zabiję Pottera – szatynka była zła na Harrego w końcu traktowała
Gin jak młodszą siostrę
- Hermi spokojnie przecież, to nie tylko jego wina. – w pokoju
ucichło. Panna Granger naraz wypiła całą zawartości swojej szklanki. Clar
skubała róg swojej narzuty na łóżko, a Ginewra Weaslay nagle wybuchła śmiechem.
- Giny? Dobrze się czujesz?
- Tak tylko wasze miny mnie rozbroiły.
- To znaczy, że żartowałaś?
- Oczywiście, że tak.
- Ginevro Weasley zaraz cię zabiję. Poćwiartuję i powyrywam
wszystkie włosy z głowy pęsetą – Hermiona zaczęła drzeć się na przyjaciółkę.
- Mioncia kochanie uspokój się.
- Ty mi nie mów, że mam się uspokoić, bo i tak cię dopadnę.
- Clar ratuj.
- Zasłużyłaś sobie na to. Ja jedynie mogę pomóc jej wymierzyć ci
karę.
- Ale… - nie zdążyła dokończyć zdania, bo dostała poduszką w głowę
i tym sposobem rozpoczęła się bitwa na poduszki, którą było słychać w całej
wierzy slitherinu, gdyż drogie panie krzyczały jedna do drugiej. Zapomniały, że
Clar ściągnęła zaklęcie wyciszające, gdy w jej pokoju pojawiła się Hermiona.
Nagle drzwi pokoju otworzyły się i stanął w nich przystojny chłopak. Kosmyki
włosów opadały mu na czoło. A ciemne oczy patrzyły groźnie na trzy niewiasty.
- O Blaise, co cię sprowadza w moje skromne progi? – Clar
wyszczerzyła do niego swoje białe ząbki. – Może wejdziesz i czegoś się
napijesz?
- Nie. Dzięki. Przyszedłem powiedzieć tylko, że z łaski swojej
uciszcie się. Człowiek uczyć się nie może, bo w całej wierzy was słychać.
- Zabini to ty wiesz, co to nauka? – sarkazm w głosie najmłodszego
dziecka państwa Weaslay osiągnął bardzo wysoki poziom.
- W przeciwieństwie do dzieci takich jak ty Weasley wiem, co to
nauka. Ale ty chyba pomyliłaś instytucje. Przedszkole to nie tutaj, maluszku.
- Nie mów do mnie…
- Wiewióra nie piszcz już, bo tonacja twojego głosu mnie dobija.
Clar zrób coś żeby zapanowała cisza. Albo przestańcie wrzeszczeć, albo rzuć
wcześniej na pokój zaklęcie wyciszające. A teraz spadam do nauki.
- Miłego lotu ze schodów. I dużo siniaków życzę.
- Oj Weasley, Weasley, twój czarny humor mnie powala. Na razie
dziewczyny. – Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Gdy to zrobił, Clar rzuciła na
pokój zaklęcie, poczym wszystkie trzy padły na łóżko.
- Ciekawa jestem ile osób nas słyszało.
- Nie wiem Herm, a tak ogólnie to mało mnie to obchodzi. Gin,
dlaczego jesteś dla Blaisa taka niemiła.
- Ja bym miała być miła dla tej przerośniętej małpy? Jeszcze
czego.- dziewczyna zrobiła urażoną minę.
- Wiecie, co? Zmięcie
temat.
- Na jaki?
- Ginny miała nam coś powiedzieć i jeżeli to nie była to, że jest
w ciąży to, co? – jak zawsze ujawnił się talent panny Granger w zażegnywaniu
mini konfliktów, gorzej zawsze było z tymi dużymi.
- Hermiona ma racje, słuchamy.
- Rozstałam się Harrym.
- Ginny daj sobie spokój drugi raz nie damy się z Clar nabrać.
- Ale ja was nie nabieram.
- Oczywiście. A zaraz ja i Hermiona dowiemy się, że to żart.
- To nie jest żart, jak chcecie to spytajcie Harrego.
- Ginny popatrz mi w oczy i powiedz czy to prawda – Hermiona
Granger wiedziała, że koleżanka nie skłamie jej w żywe oczy. Mała przyjaciółka wpatrzyła
się w oczy dziewczyny.
- To prawda Hermiono. Rozstałam się z Harrym
- Wierze ci Gin. Ale dlaczego? – Przez twarz najmłodszej trójki
dziewczyn przemknął się ślad smutku zanim zaczęła cicho mówić
- Ostatnio między nami coś zaczęło się psuć. Dobrze czuliśmy się w
swoim towarzystwie, ale to można powiedzieć mówiąc o przyjaźni. Zabrakło tego
jednego elementu, który tworzy miłość. Tak jakby to wygasło. Dlatego
postanowiliśmy zarówno ja i on, że się rozstaniemy, ale dalej będziemy się
przyjaźnić. Tak będzie dla nas najlepiej. Bo nie ma sensu być w związku, w
którym nie ma miłości.
- Oj Ginny tak nam przykro. – Hermiona przytuliła dziewczynę.
- Nie ma powodu Hermi, wszystko jest ok. Cieszę się
z tego, że spędziłam z nim tyle wspaniałych chwil. Ale widać tak musiało być.
Jakoś nie jest mi smutno. Po prostu musze się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Chciałam
wam to powiedzieć osobiście, bo znając życie za niedługo cała szkoła o tym
będzie mówić. A teraz zmieńmy temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz