- Nie twoja sprawa mopsie.
- A właśnie, ze moja, a do tego taka dziwkowata szlama nie będzie
się tak do mnie odzywać.
- Coś ty powiedziała? – w oczach Hermiony zapaliły się ogniki
złości.
- Że jesteś dziwkowatą… - Parkinson nie zdążyła dokończyć zdania,
gdyż w tej samej chwili zaczęła się drzeć jak opętana, gdyż panna Granger
złapała ją za włosy
- Powyrywam ci te wszystkie farbowane kudły! – teraz wnętrze
pokoju wypełniały wrzaski obydwóch dziewczyn. Gdy do kochanych koleżanek mopsa
dotarło w końcu, co się dzieje minęło jakieś dobre pięć minut. Ślizgonki
zaczęły się podnosić z sofy z zamiarem udzielenia pomocy swojej koleżance i
mentorce Parkinson, ale nie zdążyły.
- Nawet nie próbujcie wstawać z tej sofy. Blaise przypilnuj je żeby
nie stawały z sofy i nie próbowały się wtrącać. Do sofy podszedł przystojny
brunet, a koło wyjącej z bólu Parkinson i targającej jej za włosy Granger
podszedł równie przystojny blondyn.
- Granger? Możesz się już uspokoić. Puść mopsa i się opanuj. – ale
do Hermiony te słowa nie docierały. Dalej wydzierała się na Parkinson
najgłośniej jak umiała
- Ja dziwkowatą szlamą? To ty tu kurwa jesteś szmatą, nie ja. Nikt
cię nie szanuję. Jesteś pustą plastikową zdzirą, która nie ma mózgu, a zamiast
myśleć tą resztką siana, która ma w głowie to cyckami myśli!!!! Do tego jeszcze
ubzdurała sobie, że jest miss piękności i wszyscy na nią lecą,
idiotka!!!!!!!!!!!!
- Granger już ok, uspokój się – niestety, żadne słowa Draco nie
dochodziły do Hermiony dalej targała ufarbowaną idiotkę za włosy. – Zabini
pomóż mi. Odciągniemy je od siebie, złap Parkinson a ja złapię Granger.
- A co z tymi – Zabini wskazywał na resztę plastikowej bandy
siedzącej na sofie.
- Niech spróbują choćby się ruszyć to pożałują, że się urodziły. A
teraz Zabini łap Parkinson i jak dam ci znak odciągniesz ją od Granger.
- Ok. – chłopaki zbliżyły się do dziewczyn. Zabini złapał Parkinson
a Malfoy Hermionę. Objął ją pod rękami i położył swoje dłonie na jej dłoniach,
którymi targała sztuczny blond Parkinson. Zaczął szeptać dziewczynie do ucha.
- Szlamiontko kochane puść już Parkinson. Ona ma za swoje. Wystarczy
jej już
- To ja zadecyduje czy jej wystarczy a ty zabierz ode mnie te
swoje brudne łapy!
- Granger po pierwsze grzeczniej proszę do mnie a po drugie, albo
ja puścisz albo zrobię tutaj teraz takie przedstawienie, że szkoła będzie o nim
huczeć do końca roku, a twoi znajomi nie odezwą się do ciebie do końca życia.
- Co masz na myśli? – dziewczyna również zaczęła szeptać, ale
dalej nie puszczała Parkinson.
- No wiesz, nie wiem, co powiedzieliby Głupopotter i Wieprzlej na
twój romans z wrogiem.
- Jaki romans! –zdenerwowanie panny Granger spowodowało, że
puściła mopsa. Właśnie tą chwilę
nieuwagi wykorzystał Malfoy
- Teraz – w tym momencie Blaise odciągnął skowyczącą z bólu
Parkinson.- Żaden Granger romans, po prostu musiałem jakoś odciągnąć cię od
Parkinson. – słysząc to mops zaczął skowyczeć.
- Och Draco słoneczko ty moje. Mój bohaterze, jak by nie ty to ta
wstrętna szlama, by… - Malfoy nie wytrzymał
- Parkinson mówiłem kiedyś, że jeżeli jeszcze raz tak ją nazwiesz
to pożałujesz tego do końca życia, więc czas spełnić słowa – w tej właśnie
chwili Malfoy stał przed Parkinson mierząc w nią różdżką.
- Ale Dracusiu…
- Żadne, ale. Nie mów do mnie Dracusiu i w tej chwili stąd spadaj
– na te słowa Parkinson jak grzeczny piesek pobiegła na sofę do swoich
plastikowych koleżanek. Teraz wszystkie obrzucały Hermionę jeszcze bardziej
jadowitym spojrzeniem. Gdy Draco skończył sprawę z Parkinson znowu odezwał się
do gryfonki – Nie musisz dziękować nam za pomoc.
- Nie zamierzam wam za nic dziękować. Nie musieliście mi pomagać. Nikt
was o to nie prosił poradziłabym sobie sama.
- Z nią może tak, ale co innego z resztą tych plastikowych
panienek. A zmieniając temat gdzie to zmierzasz przez pokój wspólny ślizgonów?
Czyżby do mnie? Jak tak to bardzo serdecznie zapraszam.
- Muszę cię rozczarować. Znowu śnisz.
- Możliwe, ale to są bardzo przyjemne i niegrzeczne sny Granger.
Jak chcesz to możemy je zrealizować?
- Dzięki, nie skorzystam. Zapewne któraś z tych uroczych plastikowych
panienek z sofy zaspokoi twoje fantazje, a teraz wybacz mój ty czystokrwisty,
ale Clar czeka.
- Jeśli tak to trudno. Twój wybór i twoja strata. Pamiętaj ja
jeszcze trochę poczekam z tą ofertą, może się zdecydujesz jak ją przemyślisz. A
teraz nie zatrzymuje cię – mówiąc to zrobił jej przejście w stronę schodów do
dormitoriów dziewczyn. Ruszyła po schodach na górę. Kiedy doszła do
odpowiednich drzwi zaczęła pukać. Właśnie rozważała w myśli to, dlaczego Clar
nie zeszła słysząc wrzaski jej i Parkinson. W końcu wiele osób zeszło na dół żeby
zobaczyć, co się dzieje. Gdy panna Greek długo nie otwierała Hermiona wypowiedziała
hasło i otworzyła drzwi. Nagle ogłuszyła ją bardzo głośna muzyka.
/ No tak, wszystko jasne ja się piorę z Mopsem,
a ona zamiast przyjść mi z pomocą to słucha muzyki i przez to wyciszyła pokój
by dźwięki nie wyszły poza pokój. Cała Clar/ - weszła do środka i zamknęła drzwi. – Clar!! –
próbowała przekrzyczeć muzykę, ale to nic nie dało. Za to zauważyła
przyjaciółkę skaczącą z zamkniętymi oczami po wielkim łożu w takt muzyki.
Wyglądała jak w transie, nie zwracała uwagi na nic, muzyka pochłaniała ją
całkowicie. Panna Granger postanowiła zastosować szokoterapie wyłączając
muzykę, co od razu poskutkowało.
- O Hermiona już jesteś? Jak ty wyglądasz? Co się stało?
- Zaraz ci opowiem
***
Mijała kolejna godzina, kiedy z pokoju blondwłosej ślizgonki niosły
się śmiechy dwóch dziewczyn. Brunetka i blondyna siedziały na łóżku.
- I wyobraź sobie, że ona…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz