wtorek, 28 sierpnia 2012

31. Pofarbowane kudły


- Nie twoja sprawa mopsie.
- A właśnie, ze moja, a do tego taka dziwkowata szlama nie będzie się tak do mnie odzywać.
- Coś ty powiedziała? – w oczach Hermiony zapaliły się ogniki złości.
- Że jesteś dziwkowatą… - Parkinson nie zdążyła dokończyć zdania, gdyż w tej samej chwili zaczęła się drzeć jak opętana, gdyż panna Granger złapała ją za włosy
- Powyrywam ci te wszystkie farbowane kudły! – teraz wnętrze pokoju wypełniały wrzaski obydwóch dziewczyn. Gdy do kochanych koleżanek mopsa dotarło w końcu, co się dzieje minęło jakieś dobre pięć minut. Ślizgonki zaczęły się podnosić z sofy z zamiarem udzielenia pomocy swojej koleżance i mentorce Parkinson, ale nie zdążyły.
- Nawet nie próbujcie wstawać z tej sofy. Blaise przypilnuj je żeby nie stawały z sofy i nie próbowały się wtrącać. Do sofy podszedł przystojny brunet, a koło wyjącej z bólu Parkinson i targającej jej za włosy Granger podszedł równie przystojny blondyn.
- Granger? Możesz się już uspokoić. Puść mopsa i się opanuj. – ale do Hermiony te słowa nie docierały. Dalej wydzierała się na Parkinson najgłośniej jak umiała
- Ja dziwkowatą szlamą? To ty tu kurwa jesteś szmatą, nie ja. Nikt cię nie szanuję. Jesteś pustą plastikową zdzirą, która nie ma mózgu, a zamiast myśleć tą resztką siana, która ma w głowie to cyckami myśli!!!! Do tego jeszcze ubzdurała sobie, że jest miss piękności i wszyscy na nią lecą, idiotka!!!!!!!!!!!!
- Granger już ok, uspokój się – niestety, żadne słowa Draco nie dochodziły do Hermiony dalej targała ufarbowaną idiotkę za włosy. – Zabini pomóż mi. Odciągniemy je od siebie, złap Parkinson a ja złapię Granger.
- A co z tymi – Zabini wskazywał na resztę plastikowej bandy siedzącej na sofie.
- Niech spróbują choćby się ruszyć to pożałują, że się urodziły. A teraz Zabini łap Parkinson i jak dam ci znak odciągniesz ją od Granger.
- Ok. – chłopaki zbliżyły się do dziewczyn. Zabini złapał Parkinson a Malfoy Hermionę. Objął ją pod rękami i położył swoje dłonie na jej dłoniach, którymi targała sztuczny blond Parkinson. Zaczął szeptać dziewczynie do ucha.
- Szlamiontko kochane puść już Parkinson. Ona ma za swoje. Wystarczy jej już
- To ja zadecyduje czy jej wystarczy a ty zabierz ode mnie te swoje brudne łapy!
- Granger po pierwsze grzeczniej proszę do mnie a po drugie, albo ja puścisz albo zrobię tutaj teraz takie przedstawienie, że szkoła będzie o nim huczeć do końca roku, a twoi znajomi nie odezwą się do ciebie do końca życia.
- Co masz na myśli? – dziewczyna również zaczęła szeptać, ale dalej nie puszczała Parkinson.
- No wiesz, nie wiem, co powiedzieliby Głupopotter i Wieprzlej na twój romans z wrogiem. 
- Jaki romans! –zdenerwowanie panny Granger spowodowało, że puściła mopsa.  Właśnie tą chwilę nieuwagi wykorzystał Malfoy
- Teraz – w tym momencie Blaise odciągnął skowyczącą z bólu Parkinson.- Żaden Granger romans, po prostu musiałem jakoś odciągnąć cię od Parkinson. – słysząc to mops zaczął skowyczeć.

- Och Draco słoneczko ty moje. Mój bohaterze, jak by nie ty to ta wstrętna szlama, by… - Malfoy nie wytrzymał
- Parkinson mówiłem kiedyś, że jeżeli jeszcze raz tak ją nazwiesz to pożałujesz tego do końca życia, więc czas spełnić słowa – w tej właśnie chwili Malfoy stał przed Parkinson mierząc w nią różdżką.
- Ale Dracusiu…
- Żadne, ale. Nie mów do mnie Dracusiu i w tej chwili stąd spadaj – na te słowa Parkinson jak grzeczny piesek pobiegła na sofę do swoich plastikowych koleżanek. Teraz wszystkie obrzucały Hermionę jeszcze bardziej jadowitym spojrzeniem. Gdy Draco skończył sprawę z Parkinson znowu odezwał się do gryfonki – Nie musisz dziękować nam za pomoc.
- Nie zamierzam wam za nic dziękować. Nie musieliście mi pomagać. Nikt was o to nie prosił poradziłabym sobie sama.
- Z nią może tak, ale co innego z resztą tych plastikowych panienek. A zmieniając temat gdzie to zmierzasz przez pokój wspólny ślizgonów? Czyżby do mnie? Jak tak to bardzo serdecznie zapraszam.
- Muszę cię rozczarować. Znowu śnisz.
- Możliwe, ale to są bardzo przyjemne i niegrzeczne sny Granger. Jak chcesz to możemy je zrealizować?
- Dzięki, nie skorzystam. Zapewne któraś z tych uroczych plastikowych panienek z sofy zaspokoi twoje fantazje, a teraz wybacz mój ty czystokrwisty, ale Clar czeka.
- Jeśli tak to trudno. Twój wybór i twoja strata. Pamiętaj ja jeszcze trochę poczekam z tą ofertą, może się zdecydujesz jak ją przemyślisz. A teraz nie zatrzymuje cię – mówiąc to zrobił jej przejście w stronę schodów do dormitoriów dziewczyn. Ruszyła po schodach na górę. Kiedy doszła do odpowiednich drzwi zaczęła pukać. Właśnie rozważała w myśli to, dlaczego Clar nie zeszła słysząc wrzaski jej i Parkinson. W końcu wiele osób zeszło na dół żeby zobaczyć, co się dzieje. Gdy panna Greek długo nie otwierała Hermiona wypowiedziała hasło i otworzyła drzwi. Nagle ogłuszyła ją bardzo głośna muzyka.

/ No tak, wszystko jasne ja się piorę z Mopsem, a ona zamiast przyjść mi z pomocą to słucha muzyki i przez to wyciszyła pokój by dźwięki nie wyszły poza pokój. Cała Clar/ - weszła do środka i zamknęła drzwi. – Clar!! – próbowała przekrzyczeć muzykę, ale to nic nie dało. Za to zauważyła przyjaciółkę skaczącą z zamkniętymi oczami po wielkim łożu w takt muzyki. Wyglądała jak w transie, nie zwracała uwagi na nic, muzyka pochłaniała ją całkowicie. Panna Granger postanowiła zastosować szokoterapie wyłączając muzykę, co od razu poskutkowało.
- O Hermiona już jesteś? Jak ty wyglądasz? Co się stało?
- Zaraz ci opowiem

***

Mijała kolejna godzina, kiedy z pokoju blondwłosej ślizgonki niosły się śmiechy dwóch dziewczyn. Brunetka i blondyna siedziały na łóżku.
- I wyobraź sobie, że ona…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz