wtorek, 28 sierpnia 2012

39. Tłumaczenie i rozmowy


- W takim razie słuchamy.
- Bo to wszystko przez tego głąba – wskazała palcem siedzącego obok niej Malfoya.
- Granger licz się ze słowami – w głosie blondyna nie było słychać przyjaznych nutek.
- Ty mi Malfoy nie rozkazuj.
- Cisza! Bez kłótni mi tu! Zachowujecie się gorzej niż dzieci. Mów Hermiono, ale bez zbędnego obrażania mojego kuzyna.
- Ech, niech ci będzie Clar, ale to będzie bardzo trudne, zwracając uwagę na to, jaki ten patał…
- Miona!
- No dobra, zwracając uwagę na to, jaki on jest. Ale nie o tym miałam mówić. Chodzi po prostu o to, żeby on dał mi spokój i wtedy wszystko będzie dobrze. Bo ja już nie mam sił użerać się z nim i zaprzątać sobie głowy jego gierkami. To tyle. Czy teraz mogę iść?
- Oczywiście, że nie. Siądziesz sobie teraz z nami i spokojnie pogadamy.
- Ale…
- Hermiono nie powtarzaj się znowu z tym, „ale". Clar ma racje, może nie jest to stuprocentowo super towarzystwo, w jakim chciałabyś spędzać czas, ale siadaj i jedź swoje lody, bo ci się roztapiają.
- Ok, ale tylko, dlatego, że ty i Clar tego chcecie. – słysząc to chłopiec, który przeżył uśmiechnął się do niej.
- Nalejcie mi. – Hermiona z miną męczennicy podłożyła szklankę pod butelkę z trunkiem, która stała na środku stolika.
- Granger, ty uważaj na alkohol, bo znowu przeholujesz, a potem nic nie będziesz pamiętać.
- Ty się o mnie tak nie martw, dam sobie jakoś radę.
- Hermiona Malfoy ma racje uważaj z tym alkoholem. Chyba nie chcesz powtórki z wakacji. – Ginny i Harry zaczęli się śmiać. A ich brązowooka koleżanka spiorunowała ich wzrokiem. Jakby wzrok mógł zabijać, to już by nie żyli.
- A co takiego „panna ja wiem wszystko” zrobiła?
- Nic takiego, po prostu… Ała Hermiono to bolało.
- Granger wiedziałam, że jesteś nieokiełznana, ale nie kop koleżanki i tak mi to opowie. Jak chcesz pozbyć się nadmiaru energii to zapraszam do mojej sypialni. Łóżko czeka i ja też.
- Ja rozumiem Malfoy, że marzyć dobra rzecz, ale w tym życiu zostaną ci tylko marzenia i nic więcej. – Hermiona nie rozumiała, dlaczego reszta osób przy stoliku skręca się ze śmiechu słuchając tej wymiany zdań zamiast stanąć za nią murem. – Dzięki bardzo fajni z was przyjaciele.
- Oj Hermiona nie denerwuj się. Przecież to nic takiego. – Gin bawiła się w najlepsze
- No właśnie. Widzisz, to nic takiego – Draco wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu. Na co ona tylko popatrzyła na niego z kpiną. Czas leciał, a z czasem butelka zostawała opróżniana, a potem zamawiali kolejne. Dla ludzi, którzy wchodzili do kawiarenki, dziwnym zjawiskiem było to, że przy jednym stoliku siedzi trzech ślizgonów i z trojgiem gryfonów piją ognistą whisky. Ale jeszcze dziwniejsze było to, że ze sobą rozmawiają. Powszechnie wiadomo było, że panna Greek przyjaźni się z gryfonami, ale nikt nie przypuszczał, że Draco Malfoy, Harry Potter i Blaise Zabini będą razem pić i rozmawiać. Ale nie zwracając na to uwagi wróćmy do tego, co się dzieje przy stoliku.
- Ty „mała” miałaś nam opowiedzieć coś o jakimś wydarzeniu z wakacji.
- Zabini ty wyrośnięta małpo, nie mów do mnie mała – u Ginny odezwały się jej kompleksy dotyczące wzrostu. Zabini zmierzył ją wściekłym wzrokiem, ale oczywiście w odpowiednim momencie Clar wkroczyła do akcji żeby zażegnać konflikt.
- No Ginny opowiadaj.
- Nie, ja się nie zgadzam!
- Ty Granger masz mało w tej sprawie do powiedzenia mów Weasley. – Malfoy upił łyk trunku.
- Ja… - tym razem Hermiona nie zdążyła zaprotestować, gdyż blondwłosy ślizgon zatkał jej usta ręka.
- Siedź spokojnie to zaraz cię puszczę. A ty Weasley mów. Czym prędzej powiesz, tym prędzej ją puszczę. Panno wszechwiedząca przestań się rzucać, bo sobie zrobisz krzywdę. – Ginny nie wiedziała, co ma dokładnie robić, a Harry, Clar i Blaise krztusili się ze śmiechu. Dla nich komiczny był widok tego, jak Hermina próbuje wyswobodzić się z rąk Malfoya. – No Weaslay opowiadaj.
- No, bo to było tak, że w czasie wakacji urządzaliśmy imprezę… i wtedy Harry i Ron odtransportowali ją do pokoju. – Ginny zakończyła swoja opowieść. Wszyscy krztusili się ze śmiechu. Jedynie Hermiona, którą Draco w końcu puścił wyglądała jakby miała rzucać w nich piorunami.
- Bardzo zabawne, ha ha ha. Malfoy, suń ten swój arystokratyczny tyłek i mnie przepuść.
- A gdzie się wybierasz?
- Wracam do zamku.
- No nie wiem, czy w takim razie cię puszczę.
- Hermiona ma racje zbierajmy się. Jak dojdziemy do zamku to prawie będziemy mieli jakieś dwie godziny do kolacji.
- Masz racje Clar idziemy. – wyszli z restauracji i ruszyli w stronę zamku. Szli rozmawiając. Jedynie Draco szedł o krok z tyłu i podziwiał sylwetkę Hermiony. Ginny właśnie słuchała wypowiedzi Clar, gdy Zabini podszedł do niej i szepnął jej do ucha.
- Ja pamiętam to, że nazwałaś mnie wyrośniętą małpą i obiecuje ci, że jak tylko nadarzy się okazja słono za to zapłacisz ruda wiewiórko. – dziewczyna obrzuciła go kpiącym spojrzeniem. Już miała mu odpowiedzieć, gdy przed zamek wyszedł Snape i ruszył w ich stronę. Gdy zatrzymał się przed nimi zwrócił się do Malfoya.
- Wszędzie cię szukałem. Dyrektor wzywa cię do siebie najszybciej jak się da, zrozumiałeś?
- Tak
- No to chodźmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz